"Gra
w otwarte karty? - Integracja"
Rinka, jeździła
właśnie na rolkach kiedy zobaczyła unoszącą się demonice no i
postanowiła to sprawdzić. Nie miała czasu nawet ich zdjąć bo
Kagomini zaatakowała ponownie mówiąc:
- No to mam już
wszystkie ptaszki w komplecie. No no Walka na rolkach tego jeszcze
nie grali.
Rina i Otachi
postawili obronę. Wiatr z wodą świetnie ze sobą współgrały. To
była w miarę mocna obrona która odparła ten atak. Zgrana drużyna
i dobre zagrania taktyczne są wstanie wiele zdziałać.
Zapowiada im się
naprawdę ciężka walka, Demonica jest silna i nie ma zamiaru od tak
odpuścić. Na pewno jeśli będzie trzeba da z siebie wszystko.
Po tym ataku
Hachi, Otachi i Kurai znaleźli się w jakiś podziemiach. Panował
tam półmrok. Podziemia te były z cegły a to świadczyło o tym,
że znajdują się w podziemiach jakiegoś budynku.
Ostatni atak
demona wywołał, coś dziwnego. Podobne uczucie towarzyszyło im
podczas niektórych teleportacji, na dalekie odległości. Nagle
Hachi powiedział:
- Gdzie my do diabła jesteśmy!
- Pamiętam walkę z demonem i uczucie teleportacji – odparł Otachi.
W tym momencie
obaj zobaczyli Kurai'a.
- Kurai gdzie Ty nas teleportowałeś?! Co to za miejsce?! Gdzie są dziewczyny?! - Wykrzyczał z niezadowoleniem Hachi.
Kurai, przez
chwile w ciszy rozglądał się po „pomieszczeniu”. Hachi zaczął
się pomału denerwować. W tym momencie Kurai mu odpowiedział:
-Ostatni atak
Kogomini nas tutaj teleportował. To miejsce to labirynt lochów, w
podziemiach neczańskiego pałacu.
Kurai nie zrobił
tego ze strachu przed kolegą, bardziej dla tego, iż chciał uniknąć
zbędnych kłótni. Bądź co bądź kłótnie nie są za bardzo
wskazane, w sytuacji jakiej się znaleźli.
- A dziewczyny? - wtrącił Otachi.
- Nie mamy czasu na pogawędki, czas ruszać. - odparł Kurai, idąc w swoje prawo.
- Zaraz czekaj jak to nie mamy? O co tu chodzi? - powiedział Hachi,łapiąc Kurai'a za ramię.
- Stary wyjaśnij nam co się dzieje? - wtrącił Otachi.
Kurai odwrócił
się do nich przodem i powiedział:
- Dziewczyny gdzieś tam na górze zapewne przygotowują się do „Lhûg Nar(loog nahr)” …
- Co to jest „loog nahr”? - przerwał mu Hachi. Jednak Kurai mówił dalej:
- Jest to rytuał ognia, budzący wielkiego i potężnego czerwonego smoka. Legenda mówi że jeśli rytuał zostanie wykonany do końca to „ Lhûg Nar” zstąpi na ziemie i przekaże swoją moc Mistrzowi Ceremonii...
- No to skoro nasze Panie wykonają ten Rytuał, to chyba dobrze. - odparł Hachi.
- Właśnie, będą miały dodatkową dawkę mocy, demona zostanie pokonana , my wracamy do obijania się. - Odpowiedział z Uśmiecham Otachi.
- One nie przejmą tej mocy. - Odparł Kurai.
- Jak to? - Spytał Otachi.
- Dziewczyny odprawiają rytuał, więc żadna z nich nie jest „Mistrzem Ceremonii”.
- Więc kto nim jest spytał dociekliwie Hachi.
- Kagomini. - odparł Kurai
Zapadła cisza,
przerażenie na twarzach Hachiego i Otachiego było ogromne.
Najczarniejsze myśli przechodziły im po głowie. Demona już nie
była łatwym przeciwnikiem. A teraz miała jeszcze zwiększyć swoją
moc. To nie wróżyło niczego dobrego.
Kurai, zamiast
stać z nimi odwrócił się i udał się w stronę, którą udał
się ostatnio. Reszta bez wahania ruszyła za nim.
- Nie możemy po prostu się stąd teleportować? - spytał Otachi.
- Całe podziemia pokryte są Spinelem. - odparł Kurai.
Po minach
pozostałych dwóch panów, było widać że nie wiedzą o co chodzi.
- Uprzedzając Wasze pytanie – powiedział Kurai. - Spinel to bardzo rzadki magiczny minerał. W tym świecie stanowi dobrą obronę przed złodziejami. Wystarczy parę jego kawałków w murowanych w budynek a chroni go tarcza antyteleportacyjna. Tarcza ta sprawia, że nie można się teleportować w obrębie jej działania.
- Aha – Westchnął Otachi. - To jakim cudem Kagomini Nas tu teleportowała?
- Nie zrobiła tego, Ona użyła tzw.„Przeniesienia cienia”, to że tak powiem wyższy poziom teleportacji. Poza niektórymi demonami i Yorokobi nie znam nikogo, kto by się tym posługiwał. - odparł Kurai
- No to mamy problem. - rzekł Hachi. - Swoją drogą skąd wiesz którędy iść?
- Po pierwsze wiatr wieje z tamtej strony, co oznacza, że tam jest świeże „powietrze”. A po Dwa wyczuwam energie zarówno Dziewczyn jak i Kagomini.
- Właśnie jak Ty wyczuwasz energię? - spytał Otachi.
- Kwestia koncentracji. Wystarczy się tylko skoncentrować. - rzekł Kurai.
Otachi zatrzymał
się na chwilę, zamknął oczy i się skupił. Kurai i Hachi
zatrzymali się i odwrócili się w stronę Otachiego. Po chwili
Hachi stwierdził:
- Stary rusz się, to nie pora na sen!
Otachi nic mu nie
odpowiedział, Miał miliony myśli na sekundę. Myślał o wszystkim
tylko nie o tym o czym miał. Nagle jego myśli skupiły się na
Kiazu, Diunie i Rinie. Chciał wiedzieć gdzie one są. Pragnął je
odnaleźć. Po chwili zdał już sobie sprawę, że ledwie ledwie
czuje ich obecność gdzieś na „górze”. Był praktycznie pewny,
że one są gdzieś nad nimi. Otworzył oczy i powiedział:
- Mam wrażenie jakbym czuł ich obecność gdzieś nad nami. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale ja po prostu wiem, że One gdzieś tam są.
- Bo są, dokładnie 4 piętra w linii prostej nad nami.- rzekł Kurai.
- Wow to było niesamowite uczucie. -zafascynował się Otachi.
- Nie ciesz się tak jeszcze dużo treningu przed Tobą, a teraz musimy ruszać. - odparł Kurai.
Całe podziemia
sprawiały wrażenie, już dawno opuszczonych. Było w nich bardzo
cicho. Pochodnie płonęły jak gdyby nigdy nic. Mogło się nawet
wydawać, że czas się tu zatrzymał. Jednak czas ma tu olbrzymie
znaczenie.
- A właśnie – na bąknął Hachi – Ile trwa ten cały rytuał?
- Sam rytuał jakieś 40-45 minut, plus przygotowania do niego to będzie jakaś godzina, może godzina z małym hakiem – odparł Kurai.
- Ok … a ile ….
Kiedy Otachi,
próbował się o coś spytać Kurai'a, niespodziewanie, podłoga pod
nim znikła i leciał w dół.
- Mam Cię … - Powiedział Kurai, który w ostatniej chwili złapał spadającego Otachiego za rękę. Wciągnął go na górę a Otachi powiedział.
- Ufff.... Mało brakowało … Dzięki Stary.
- Wiedziałem że to by było za proste, czy tu muszą być pułapki xD? - odparł Hachi.
Panowie, nic mu
nie odpowiedzieli, kolejno przeskoczyli pułapkę i udali się dalej.
Czas biegnie nie ubłaganie. Panowie muszą być bardzo ostrożni,
chcąc wyjść z tego labiryntu żywi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz