niedziela, 23 listopada 2014

Epizod 33


„...Kolejne starcie... ”

Jakiś czas później Kiazu i Diuna spędzały bardzo dużo czasu z Kapitanami. Hachi i Otachi podbijali miasto. Mimo tego że każde z nich świetnie się bawiło to pamiętali o tym aby poszukiwać informacji. Tym razem znajdujemy Chłopców szalejących w „salonie gier”. Grali w bijatykę z postaciami z „Jaochamina”.(moje pierwsze opowiadanie... Później opowiem co nieco..) Otachi grał Raffim. Postać o ognistej fryzurze, będąca dobrym wojownikiem. Otachi część swojego stylu w walce wzoruje na tym wojowniku. Hachi natomiast grał Cassie. Wojowniczka o niebieskich włosach i siostra Raffiego. Obie te postacie dzięki takim kolorowym kulką zwiększają swoja moc. We dwójkę walczyli przeciwko wiedźmie mroku władającej ludzkimi duszami, Blinx. Mieli świetna zabawę, jednak musieli się nieźle nagłowić aby pokonać tę wiedźmę. Po jednym ze starć podszedł do nich jakiś potężny facet. Wyższy od nich powiedział niskim potężnym głosem:
  • Hej Wy … To mój automat …
W tym momencie Nasi panowie, odwrócili się przodem do źródła głosu. Ich oczom ukazał się facet ze dwa razy od nich wyższy z potężną klatą. Taki kwadrat 3 metry wzrosty i 3 metry w barach. Zapewne ten facet siał postrach w okolicy. Hachi i Otachi, nie wystraszyli się go. Popatrzyli się na siebie, po czym przyjęli postawę do walki. Odłonili tym samym monitor od gry. Nagle facet zrobił zdziwiona minę, odsunął ich jak dwa meble … i przykleił się do monitora … a następnie powiedział:
  • Whaaaaa … nie wierze własnym oczom … nikomu na tej planecie nie udało się dojść do wiedźmy Blinx … a Wy właśnie toczycie z Nią bój … jak tego dokonaliście? …
Nagle odsunął się od monitora, a następnie pokłonił się naszym panom do stóp i mówił dalej …
  • O Mistrzowie, jam jest Ing wasz wierny sługa.
Początkowo poczuli się lekko spłoszeni. Jednak po chwili stanęli dumnie... spletli ręce, a Otachi powiedział:
  • Lata praktyki
Koleś bym pod wrażeniem. Chłopcy postanowili wykorzystać Ing'a. Poprosili go aby poszukał dla nich informacji po mieście. Ing bez słowa ruszył w poszukiwanie informacji, a Panowie ponownie powrócili do gry.
Po kolejnym przegranym starciu Otachi stwierdził:
- Kurcze jak Oni to ją pokonali w tym anime?
Na to Hachi:
- Nie pamiętam ....wiem że załatwili ją w taki fajny sprytny sposób.... dalej gramy jeszcze raz …
Ta gra zdaję się pochłonęła ich bez reszty. Pozostawmy ich w tym magicznym świecie bezprawia i przenieśmy się na chwile do pewnej restauracji.

Piękna droga restauracja … romantyczny wystrój … pełen półmroku … światła świec … kojąca muzyka … rozluźniająca myśli … wkoło pełno zakochanych par .. miłość aż się unosiła w powietrzu … każdy kto tylko tam wchodził … czuł jakby wchodził do raju .. pośrodku tego błogiego klimatu … odnajdujemy Kiazu opychającą się jedzeniem … Dziewczyna chyba nigdy w życiu, aż tyle nie zjadła xD. Kelner, który przechwalał się iż widział w życiu już wszystko, nie wierzył własnym oczom. Jak taka zgrabna dziewczyna jest wstanie wepchnąć w siebie aż tyle jedzenia. Gdyby tego nie widział, to by raczej w to nie uwierzył. W tym momencie Amis powiedział:
  • Kiazu jak to jest, że jeszcze nie zabiliście Kurai'a?
Ona na to nic nie odpowiedziała, bowiem usta miała pełne. Przełknęła kęs jedzenia, a następnie przemówiła:
  • Niby po co? Kumpli się nie zabija.. poza tym On nam nic nie zrobił...
Po tych słowach automatem, wróciła do przerwanej czynności, A Moyoshi powiedział z przerażeniem:
  • Jak to przecież to CA a takich się bezlitośnie wybija, Dziewczyny co z Wami?
  • Hehehe to by było ciekawe – powiedziała Diuna. - Ale takie trochę za bardzo bez serca, lubię Go denerwować i czasem mam ochotę Go udusić, ale to tylko przyjacielskie … że tak powiem droczenia się. Tak szczerze to nie widzę powodu aby go od tak zabić tylko dlatego że jest jakimś tam CA? … To chore... poza tym my go lubimy …
  • Właśnie, spoko koleś z niego. - dodała Kiazu.
Panowie nie mogli uwierzyć w to co słyszą. Od zawsze mieli wpajane to że Czarne Anioły się wybija. Ten „podgatunek” aniołów miał przestać istnieć. Taką wiedzę mają wpajane wszystkie białe anioły od małego. A teraz ktoś od tak, temu wszystkiemu zaprzecza i nie chce się podporządkować wojennym rozkazom. Co prawda wojna zakończyła się wiele lat temu, ale ten jeden rozkaz i nienawiść przekazywana jest do dzisiaj. Zapadła dłuższa cisza. Jednak nagle odezwała się Kiazu:
  • Eeeee …. Kelner poproszę to samo razy sześć
  • Hehe, Kiazu Ty masz chyba strusi żołądek bez dna – odparła Diuna.
Kelner, z przerażeniem podał zamówienie. W sumie wszyscy obecni nie mogli w to uwierzyć. Nie minęła dłuższa chwila a Kiazu powiedziała:
  • Kelner to samo proszę
W tym momencie wszyscy spojrzeli na Kiazu jak na wariatkę, ona mrugnęła zaskoczonymi oczkami i powiedziała:
  • No co się tak patrzycie …. głodna jestem …
Wszyscy przy stoliku właśnie spadli z krzeseł, a Kiazu uśmiechnęła się szczerym uśmiechem. Po chwili Moyoshi powiedział:
  • Dobra Kiazu kończ to jedzenie i idziemy stąd, za nim ta knajpa nie splajtuje xD
  • Szerze chciałbym to zobaczyć, jak zapłakany kucharz wybiega z kuchni z krzykiem „jestem skończony Ona zjadła wszystko co miałem” p - odparł Amis.
  • Nie no tak źle nie będzie … Kelner jeszcze raz to samo po proszę - powiedziała Kiazu, z uśmiechem na ustach.


********************


W pałacu odbywały się wielkie porządki, cała służba krzątała się po komnatach dokładnie wszystko sprzątając. Część służących myła nawet wielkie pałacowe okna. Tak wielkiego sprzątanie nie było nawet przed weselem. Tak jakby ktoś chciał zatrzeć wszelkie ślady, albo cały pałac szykował się na przyjęcie jakiegoś dostojnego gościa. Trudno było to ocenić na pierwszy rzut oka. Chociaż cała służba sprzątała w wielkim pośpiechu, więc może ktoś ważny przyjeżdża do pałacu.
Królowa Sunsha, była w sali tronowej. Wydawała rozkazy, pokazując palcem co gdzie ma być zrobione. Po chwili do królowej podeszła Hashikita, i powiedziała:
-Wiem królowo, że jesteś najbogatszą osobą na Tochi Neko, ale nie sądzisz, że pokrywanie wszelkich kosztów w mieście nabitych przez naszych „gości” nie jest już przesadą?
Na te słowa Sansha uśmiechnęła się i powiedziała:
  • Hashi, Hashi to zagranie taktyczne. Ja od tego nie zbiednieje, a my mamy ich z głowy, aż do przyjazdu Ambasadora z Iniveen. Dzieciaki nie będą Nam przeszkadzać a Kagomini i Hedertos , dopilnują aby szybko nie powrócili do pałacu.
  • Królowo wspaniały plan. - powiedziała Hashi. - ma tylko jedna wadę, o Pani. Rina i Kurai nadal są w pałacu.
  • To się tym zajmij. Nie powiesz mi przecież, że pozbycie się ich z pałacu będzie dla Ciebie problemem co?
Na te słowa Hashi ukłoniła się z szacunkiem i pokorą a następnie zniknęła. Królowa bez żadnego zawahania wróciła do organizacji pałacu.

Tymczasem w mieście, w pewnej sympatycznej kawiarni, siedzą sobie Diuna z Kiazu. Obie zmęczone i lekko dobite. Nagle Kiazu powiedziała:
  • Do diabła, przeszłyśmy chyba całe miasto i nikt nic nie wie o tym co się tu dzieje …
  • Nie wiedzą albo nie chcą powiedzieć – Odparła Diuna.
  • Eh.... zero jakich kol wiek wieści … może Panowie się czegoś dowiedzieli...
  • O wilkach mowa – powiedziała Diuna bez głębszego przekonania.
W tym momencie rzeczywiście do ich stolika podeszli Panowie. Ich miny były równie ponure co Dziewczyn. Coś im dzisiaj nie wychodziło. Nie padło żadne pytanie a Hachi powiedział:
  • Nic … totalnie nic … jakaś zmowa milczenia
  • W sumie jest jedna rzecz o której mówili w salonie gier. - wtrącił Otachi.
  • A no faktycznie … mówią, że dzisiaj przyjeżdża jakiś tam Ambasador …
  • Ambasador? - spytała Kiazu
  • Tak, dzisiaj jest o nim dość głośno. - odparł Hachi.
  • Hmmm … odważne posunięcie – Powiedziała Diuna.
Zapadła cisza. Tak jakby nikt nie wiedział o co jej chodzi. Nagle odezwała się Kiazu:
  • To pewnie dla tego nasi kapitanowie musieli się udać pilnie do pałacu …. hmmmm … Jak bym to ja rządziła Tochi Neko, to albo wzmocniłabym straże albo odwołała przyjazd Ambasadora, gdyż jego przyjazd mógłby się skończyć tragicznie … Chyba że ...
  • Chyba że .. to jest zaplanowana zbrodnia – wtrąciła Diuna.
Bohaterowie popatrzyli na siebie. Wstali i wybiegli z kawiarni. Chyba przyszło im coś do głowy. Dokąd chcą się udać i co chą zrobić? … Chyba tego póki co się nie dowiemy. W tym momencie przed Kiazu pojawiła się Kagomini, a przed Diuna pojawił się Hedertos. Dziewczyny odskoczyły,a Demonica powiedziała:
  • Witam Was ponownie szykujcie się na śmierć … Zaraz chwila czworo? … to nie możliwe …
W tym momencie Demonica uniosła się w powietrze i zaczęła liczyć …
  • Raz … dwa … trzy .. cztery … kogoś tu brakuje …
Kagomini usiadła po turecku, prawą ręką podparła podbródek i zaczęła się zastanawiać. Nasza paczka postanowiła to wykorzystać na swoją korzyść i cichaczem na paluszkach zaczęli się wymykać. Zauważył to Hedertos, który powiedział:
  • Pani … oni …
  • Poczekaj nie teraz – wtrąciła się skupiona Kagomini.
  • Ależ Pani Oni uciekają – Odparł Hedertos.
  • Że co? - Demonica nagle o przytomniała. - A wy ptaszynki dokąd?
W tym momencie, wystrzeliła w ich kierunku nie wielką kulę energii. Miejsce gdzie stali nasi bohaterowie spowiło się ciemnym dymem. Kiedy dym opadł to między nimi a Kagomini pojawił się Kurai, który powiedział:
  • Te demona mamy nie wyrównane rachunki.
  • Ojej... już się boje … - odparła przerażona Kagomini – haha … pokonałam Cię raz to pokonam i drugi.
  • Tym razem nie jest sam – wtrąciła się Kiazu.
Na te słowa cała ekipa przyjęła pozycję do walki. Byli gotowi na wszystko. A jednak coś ich zaskoczyło. Po chwili wszyscy usłyszeli dziwny dźwięk. Ziuuuum …. ziuuuummm … szuuuuu …. szuuu … szuuuu … szuuuu... nagle dźwięk się urwał a przed Nimi pojawiła się Rinka. Jeździła właśnie na rolkach kiedy zobaczyła unoszącą się demonice no i postanowiła to sprawdzić. Nie miała czasu nawet ich zdjąć bo Kagomini zaatakowała ponownie mówiąc:
- No to mam już wszystkie ptaszki w komplecie. No no Walka na rolkach tego jeszcze nie grali.

Rina i Otachi postawili obronę. Wiatr z wodą świetnie ze sobą współgrały. To była w miarę mocna obrona która odparła ten atak. Na początek to wystarczyło. Ciekawe na jak długo to wystarczy. Co się dalej stanie. Tego nie wie nikt. Wszystko jeszcze przed Nami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz