„...Kolejne
starcie... ”
Jakiś czas później Kiazu i Diuna spędzały bardzo dużo czasu z Kapitanami. Hachi i Otachi podbijali miasto. Mimo tego że każde z nich świetnie się bawiło to pamiętali o tym aby poszukiwać informacji. Tym razem znajdujemy Chłopców szalejących w „salonie gier”. Grali w bijatykę z postaciami z „Jaochamina”.(moje pierwsze opowiadanie... Później opowiem co nieco..) Otachi grał Raffim. Postać o ognistej fryzurze, będąca dobrym wojownikiem. Otachi część swojego stylu w walce wzoruje na tym wojowniku. Hachi natomiast grał Cassie. Wojowniczka o niebieskich włosach i siostra Raffiego. Obie te postacie dzięki takim kolorowym kulką zwiększają swoja moc. We dwójkę walczyli przeciwko wiedźmie mroku władającej ludzkimi duszami, Blinx. Mieli świetna zabawę, jednak musieli się nieźle nagłowić aby pokonać tę wiedźmę. Po jednym ze starć podszedł do nich jakiś potężny facet. Wyższy od nich powiedział niskim potężnym głosem:
- Hej Wy … To mój automat …
W tym momencie Nasi
panowie, odwrócili się przodem do źródła głosu. Ich oczom
ukazał się facet ze dwa razy od nich wyższy z potężną klatą.
Taki kwadrat 3 metry wzrosty i 3 metry w barach. Zapewne ten facet
siał postrach w okolicy. Hachi i Otachi, nie wystraszyli się go.
Popatrzyli się na siebie, po czym przyjęli postawę do walki.
Odłonili tym samym monitor od gry. Nagle facet zrobił zdziwiona
minę, odsunął ich jak dwa meble … i przykleił się do monitora
… a następnie powiedział:
- Whaaaaa … nie wierze własnym oczom … nikomu na tej planecie nie udało się dojść do wiedźmy Blinx … a Wy właśnie toczycie z Nią bój … jak tego dokonaliście? …
Nagle odsunął się
od monitora, a następnie pokłonił się naszym panom do stóp i
mówił dalej …
- O Mistrzowie, jam jest Ing wasz wierny sługa.
Początkowo poczuli
się lekko spłoszeni. Jednak po chwili stanęli dumnie... spletli
ręce, a Otachi powiedział:
- Lata praktyki
Koleś bym pod
wrażeniem. Chłopcy postanowili wykorzystać Ing'a. Poprosili go aby
poszukał dla nich informacji po mieście. Ing bez słowa ruszył w
poszukiwanie informacji, a Panowie ponownie powrócili do gry.
Po kolejnym
przegranym starciu Otachi stwierdził:
- Kurcze jak Oni to ją pokonali w tym anime?
Na to Hachi:
- Nie pamiętam ....wiem że załatwili ją w taki fajny sprytny sposób.... dalej gramy jeszcze raz …
Ta gra zdaję się pochłonęła ich bez reszty. Pozostawmy ich w tym magicznym świecie bezprawia i przenieśmy się na chwile do pewnej restauracji.
- Kurcze jak Oni to ją pokonali w tym anime?
Na to Hachi:
- Nie pamiętam ....wiem że załatwili ją w taki fajny sprytny sposób.... dalej gramy jeszcze raz …
Ta gra zdaję się pochłonęła ich bez reszty. Pozostawmy ich w tym magicznym świecie bezprawia i przenieśmy się na chwile do pewnej restauracji.
Piękna droga
restauracja … romantyczny wystrój … pełen półmroku …
światła świec … kojąca muzyka … rozluźniająca myśli …
wkoło pełno zakochanych par .. miłość aż się unosiła w
powietrzu … każdy kto tylko tam wchodził … czuł jakby wchodził
do raju .. pośrodku tego błogiego klimatu … odnajdujemy Kiazu
opychającą się jedzeniem … Dziewczyna chyba nigdy w życiu, aż
tyle nie zjadła xD. Kelner, który przechwalał się iż widział w
życiu już wszystko, nie wierzył własnym oczom. Jak taka zgrabna
dziewczyna jest wstanie wepchnąć w siebie aż tyle jedzenia. Gdyby
tego nie widział, to by raczej w to nie uwierzył. W tym momencie
Amis powiedział:
- Kiazu jak to jest, że jeszcze nie zabiliście Kurai'a?
Ona na to nic nie
odpowiedziała, bowiem usta miała pełne. Przełknęła kęs
jedzenia, a następnie przemówiła:
- Niby po co? Kumpli się nie zabija.. poza tym On nam nic nie zrobił...
Po tych słowach
automatem, wróciła do przerwanej czynności, A Moyoshi powiedział
z przerażeniem:
- Jak to przecież to CA a takich się bezlitośnie wybija, Dziewczyny co z Wami?
- Hehehe to by było ciekawe – powiedziała Diuna. - Ale takie trochę za bardzo bez serca, lubię Go denerwować i czasem mam ochotę Go udusić, ale to tylko przyjacielskie … że tak powiem droczenia się. Tak szczerze to nie widzę powodu aby go od tak zabić tylko dlatego że jest jakimś tam CA? … To chore... poza tym my go lubimy …
- Właśnie, spoko koleś z niego. - dodała Kiazu.
Panowie nie mogli
uwierzyć w to co słyszą. Od zawsze mieli wpajane to że Czarne
Anioły się wybija. Ten „podgatunek” aniołów miał przestać
istnieć. Taką wiedzę mają wpajane wszystkie białe anioły od
małego. A teraz ktoś od tak, temu wszystkiemu zaprzecza i nie chce
się podporządkować wojennym rozkazom. Co prawda wojna zakończyła
się wiele lat temu, ale ten jeden rozkaz i nienawiść przekazywana
jest do dzisiaj. Zapadła dłuższa cisza. Jednak nagle odezwała się
Kiazu:
- Eeeee …. Kelner poproszę to samo razy sześć
- Hehe, Kiazu Ty masz chyba strusi żołądek bez dna – odparła Diuna.
Kelner, z
przerażeniem podał zamówienie. W sumie wszyscy obecni nie mogli w
to uwierzyć. Nie minęła dłuższa chwila a Kiazu powiedziała:
- Kelner to samo proszę
W tym momencie
wszyscy spojrzeli na Kiazu jak na wariatkę, ona mrugnęła
zaskoczonymi oczkami i powiedziała:
- No co się tak patrzycie …. głodna jestem …
Wszyscy przy
stoliku właśnie spadli z krzeseł, a Kiazu uśmiechnęła się
szczerym uśmiechem. Po chwili Moyoshi powiedział:
- Dobra Kiazu kończ to jedzenie i idziemy stąd, za nim ta knajpa nie splajtuje xD
- Szerze chciałbym to zobaczyć, jak zapłakany kucharz wybiega z kuchni z krzykiem „jestem skończony Ona zjadła wszystko co miałem” p - odparł Amis.
- Nie no tak źle nie będzie … Kelner jeszcze raz to samo po proszę - powiedziała Kiazu, z uśmiechem na ustach.
********************
W pałacu odbywały
się wielkie porządki, cała służba krzątała się po komnatach
dokładnie wszystko sprzątając. Część służących myła nawet
wielkie pałacowe okna. Tak wielkiego sprzątanie nie było nawet
przed weselem. Tak jakby ktoś chciał zatrzeć wszelkie ślady, albo
cały pałac szykował się na przyjęcie jakiegoś dostojnego
gościa. Trudno było to ocenić na pierwszy rzut oka. Chociaż cała
służba sprzątała w wielkim pośpiechu, więc może ktoś ważny
przyjeżdża do pałacu.
Królowa Sunsha,
była w sali tronowej. Wydawała rozkazy, pokazując palcem co gdzie
ma być zrobione. Po chwili do królowej podeszła Hashikita, i
powiedziała:
-Wiem królowo, że
jesteś najbogatszą osobą na Tochi Neko, ale nie sądzisz, że
pokrywanie wszelkich kosztów w mieście nabitych przez naszych
„gości” nie jest już przesadą?
Na te słowa Sansha
uśmiechnęła się i powiedziała:
- Hashi, Hashi to zagranie taktyczne. Ja od tego nie zbiednieje, a my mamy ich z głowy, aż do przyjazdu Ambasadora z Iniveen. Dzieciaki nie będą Nam przeszkadzać a Kagomini i Hedertos , dopilnują aby szybko nie powrócili do pałacu.
- Królowo wspaniały plan. - powiedziała Hashi. - ma tylko jedna wadę, o Pani. Rina i Kurai nadal są w pałacu.
- To się tym zajmij. Nie powiesz mi przecież, że pozbycie się ich z pałacu będzie dla Ciebie problemem co?
Na te słowa Hashi
ukłoniła się z szacunkiem i pokorą a następnie zniknęła.
Królowa bez żadnego zawahania wróciła do organizacji pałacu.
Tymczasem w
mieście, w pewnej sympatycznej kawiarni, siedzą sobie Diuna z
Kiazu. Obie zmęczone i lekko dobite. Nagle Kiazu powiedziała:
- Do diabła, przeszłyśmy chyba całe miasto i nikt nic nie wie o tym co się tu dzieje …
- Nie wiedzą albo nie chcą powiedzieć – Odparła Diuna.
- Eh.... zero jakich kol wiek wieści … może Panowie się czegoś dowiedzieli...
- O wilkach mowa – powiedziała Diuna bez głębszego przekonania.
W tym momencie
rzeczywiście do ich stolika podeszli Panowie. Ich miny były równie
ponure co Dziewczyn. Coś im dzisiaj nie wychodziło. Nie padło
żadne pytanie a Hachi powiedział:
- Nic … totalnie nic … jakaś zmowa milczenia
- W sumie jest jedna rzecz o której mówili w salonie gier. - wtrącił Otachi.
- A no faktycznie … mówią, że dzisiaj przyjeżdża jakiś tam Ambasador …
- Ambasador? - spytała Kiazu
- Tak, dzisiaj jest o nim dość głośno. - odparł Hachi.
- Hmmm … odważne posunięcie – Powiedziała Diuna.
Zapadła cisza. Tak
jakby nikt nie wiedział o co jej chodzi. Nagle odezwała się Kiazu:
- To pewnie dla tego nasi kapitanowie musieli się udać pilnie do pałacu …. hmmmm … Jak bym to ja rządziła Tochi Neko, to albo wzmocniłabym straże albo odwołała przyjazd Ambasadora, gdyż jego przyjazd mógłby się skończyć tragicznie … Chyba że ...
- Chyba że .. to jest zaplanowana zbrodnia – wtrąciła Diuna.
Bohaterowie
popatrzyli na siebie. Wstali i wybiegli z kawiarni. Chyba przyszło
im coś do głowy. Dokąd chcą się udać i co chą zrobić? …
Chyba tego póki co się nie dowiemy. W tym momencie przed Kiazu
pojawiła się Kagomini, a przed Diuna pojawił się Hedertos.
Dziewczyny odskoczyły,a Demonica powiedziała:
- Witam Was ponownie szykujcie się na śmierć … Zaraz chwila czworo? … to nie możliwe …
W tym momencie
Demonica uniosła się w powietrze i zaczęła liczyć …
- Raz … dwa … trzy .. cztery … kogoś tu brakuje …
Kagomini usiadła
po turecku, prawą ręką podparła podbródek i zaczęła się
zastanawiać. Nasza paczka postanowiła to wykorzystać na swoją
korzyść i cichaczem na paluszkach zaczęli się wymykać. Zauważył
to Hedertos, który powiedział:
- Pani … oni …
- Poczekaj nie teraz – wtrąciła się skupiona Kagomini.
- Ależ Pani Oni uciekają – Odparł Hedertos.
- Że co? - Demonica nagle o przytomniała. - A wy ptaszynki dokąd?
W tym momencie,
wystrzeliła w ich kierunku nie wielką kulę energii. Miejsce gdzie
stali nasi bohaterowie spowiło się ciemnym dymem. Kiedy dym opadł
to między nimi a Kagomini pojawił się Kurai, który powiedział:
- Te demona mamy nie wyrównane rachunki.
- Ojej... już się boje … - odparła przerażona Kagomini – haha … pokonałam Cię raz to pokonam i drugi.
- Tym razem nie jest sam – wtrąciła się Kiazu.
Na te słowa cała
ekipa przyjęła pozycję do walki. Byli gotowi na wszystko. A jednak
coś ich zaskoczyło. Po chwili wszyscy usłyszeli dziwny dźwięk.
Ziuuuum …. ziuuuummm … szuuuuu …. szuuu … szuuuu …
szuuuu... nagle dźwięk się urwał a przed Nimi pojawiła się
Rinka. Jeździła właśnie na rolkach kiedy zobaczyła unoszącą
się demonice no i postanowiła to sprawdzić. Nie miała czasu nawet
ich zdjąć bo Kagomini zaatakowała ponownie mówiąc:
- No to mam już
wszystkie ptaszki w komplecie. No no Walka na rolkach tego jeszcze
nie grali.
Rina i Otachi
postawili obronę. Wiatr z wodą świetnie ze sobą współgrały. To
była w miarę mocna obrona która odparła ten atak. Na początek to
wystarczyło. Ciekawe na jak długo to wystarczy. Co się dalej
stanie. Tego nie wie nikt. Wszystko jeszcze przed Nami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz