niedziela, 23 listopada 2014

Epizod 31


„ ... Weselicho jakich mało...”


-Ryu ....
-Tak Smocza Panienko?
-... dręczy mnie .... dlaczego Kurai jest skazany na śmierć?
-Widzisz Smocza Panienko Kurai nie jest taki jak Ty i ktokolwiek inny na całym Tochi Neko. Dawno temu toczyła się wojna miedzy „Mrokiem” a „Dobrymi duchami”. Podczas tej długo trwałej wojny zginą cały Mrok jaki żył na tej planecie.
-Aż tak krwawa była ta wojna?
-Tak. Dobre duchy zebrały wtedy bardzo krwawe plony. To, że wygraliśmy wcale nie oznacza ze jesteśmy dobrzy. Wręcz przeciwnie. Dobre duchy potrafią mieć mroczniejsze serca od „Mroku”. A wracając do Panicza, to podczas tej wojny przeżył tylko jeden „Mrok”. Miał On na imię Gekiyo. Nie zginął tylko dlatego, że 3 „Dobre duchy” ocaliły mu życie. Panicz jest jego jedynym kolejnym wcieleniem. Przez to jest pół mrokiem. Posiada moce zarówno „Dobrego ducha” jak i moce „Mroku”.
-Według mnie ktoś taki nie zdarza się często ....
-Taka osoba zdarzyła się pierwszy raz w całej historii Tochi Neko. Panicz jest jedyny w swoim rodzaju. Niestety neczańskie prawo mówi że każdy „Mrok” nie ma prawa bytu.
-To jak mu się udało przeżyć tyle lat?
- To Smocza Panienko już zupełnie inna historia, w którą nie mogę się zbytnio wgłębić. Mogę Smoczej Panience jedynie powiedzieć, że Kamisama Yorokobi miała w tym dużą zasługę.

*******

Królewskie ogrody były niezwykle urokliwe. Pełne magii, czaru i róż wszelkiej barwy. W każdym ich zakamarku unosił się słodki i delikatny zapach róż. Ścieżki, dróżki tworzyły swego rodzaju wspaniały labirynt. Wspaniałe miejsce na długie spacery bez pośpiechu jak i celu.
Pośród tego wspaniałego krajobrazu spotykamy spacerująca cała szóstkę naszych bohaterów. Spacerowali w milczeniu, napawając się śpiewem ptaków. Dawno już nie mieli chwili tak błogiego relaksu. Nagle spotkali na swej drodze dwie postacie, a Kiazu powiedziała:
- Czy to nie Yorokobi? ... uuuuu .... ale genialne ciacho obok niej ....
W tym momencie Kiazu wystrzeliła jak z procy i już po chwili wisiała na szyi wysokiego, dobrze zbudowanego faceta, o rudych włosach i powalającym spojrzeniu.
Yorokobi początkowo nie wiedziała co się dzieje, ale gdy tylko reszta ekipy podeszła stwierdziła:
-No no Kiazu nie myślałam, że aż taka kochliwa jesteś?
Na to Diuna:
-Norma ... w sumie to, to jeszcze nic potrafi być gorzej uwierz mi ....
Po chwili ciszy Yorokobi:
-Spoko, spoko tylko jakby ktoś ją ściągnął z mojego faceta to było by super J
W tym momencie Hachi i Otachi zadziałali i zajęli się Kiazu, która zaczęła się tłumaczyć:
-Nie wiedziałam, że to ciacho już jest zajęte...
Na to nieznajomy:
-Kochanie masz ciekawych znajomych.
-O tak nawet nie wiesz jak bardzo .... – szybko odpowiedziała Yorokobi, poczym dodała – Kochani poznajcie to mój przyszły mąż Rudy BiRyu.
Na to Diuna:
-Ooo ... już przyszły mąż ... to kiedy zamierzacie się hajtnąć?
-Dobrze ze pytasz – powiedziała Yorokobi. – już jutro i tak naprawdę poszukiwałam was dzisiaj aby zaprosić was na wesele.
Na to Kiazu:
-No no to się nam trafiła imprezka ... graty, graty
Kiedy nasza ekipa gratulowała Yorokobi to Rudy nagle dość cicho rzucił w powietrze stwierdzenie:
- No no ute rome tesmo (a ten nadal żyje poza prawem)
Na to Kurai:
- Karne mono hinoto (a co ci do tego?)
- Moina nekarae (nie taki tonem)
Kawałek dalej Yorokobi do ekipy:
- Faceci ....
Na to Rina:
-Yorokobi o czym Oni rozmawiają?
- O swoich nie załatwionych sprawach .... Rudy jest generałem i ma swoje poczucie prawa... – rzekła Yorokobi. Po chwili dodała - Mój mąż stanowczo nie znosi mojego Brata.
Na to Hachi z wielkim nie dowierzaniem:
- To Kurai jest Twoim Bratem?
Yorokobi nie zdążyła się odezwać. W pól słowie przerwał jej Rudy mówiąc:
-Kore atenehiko? (kogo obgadujecie?)
Na to Kurai:
-Ikare mokemoro korshi iba ode kon tealete (Ty ciemnoto, oni nie znają staroneczańskiego)
W tym momencie Rudy ze z dołowaniem zakrył oczy ręką, poczym otrząsnął się i powiedział:
-To jak moi drodzy widzimy się juto na weselu?
Po chwili ciszy Otachi powiedział:
-jasne że tak, Stary możesz na nas liczyć
Dalej Kiazu:
-Rudy jak długo znasz Yorokobi?
Na to On:
-Tak miej więcej od tego jak byliśmy w waszym wieku. Teraz mi jest niezmiernie przykro ale musimy lecieć. Jeszcze czeka nas wiele pracy.
Po tych słowach wziął Yorokobi za rękę, mrugnął do dziewczyn i oboje znikli. Kiazu i Diuna zrobiły maślane oczy wypełnione serduszkami. Kiazu to norma, zwłaszcza iż Rudy jest całkiem przystojny i niczego sobie. Jednak Diuna? .... to dopiero ciekawa nowość ... z resztą na Nią też w sumie kiedyś musiało trafić ...
Tymczasem gdzieś w pałacu w jakieś mrocznej komnacie, nad ogniem stała Królowa Sansha. Wpatrzona w moc żywiołu powiedziała:
-Nadszedł czas na zemstę i dopełni się przeznaczenie .... ostatek mroku zginie .... buhaha ....
W tym momencie w jej dłoni pojawiło się sławienie już berło, które zostało wymierzone w ogień. Królowa się skupiła i powiedziała:
-Najczystszy ogniu, chce godnego demona do zgładzenia wojownika mroku. Jak przypadkiem zgładzi też tych co sprzeciwiają się prawu to jeszcze lepiej.
Po tych dookoła ognia pojawił się pentagram. A już po chwili wyłoniła się z niego. Niska demonica o kasztanowych włosach i złotych oczach, z lustrem zawieszonym na szyi. Kiedy się tylko wyłoniła z ognia to złożyła pokłon Królowej i powiedziała:
-Kagomini córka ognia do twoich usług pani.
Rozległ się demoniczny i przeszywający śmiech.

Nasza paczka spędziła ten dzień głownie na zwiedzaniu pałacu. Dzień szybko minął. Nastała noc. Wydawało się, że wszystko jest w porządku. Kiazu jednak miała bardzo niespokojny sen. Śniła się jej demonica o kasztanowych włosach z lustrem na szyi. Coś tam paplała bez sensu. Nagle z jej lustra wyszły dwa dobrze zbudowane cienie, które złożyły jej pokłon. Po chwili demonica wykonała gest na zasadzie idźcie i czyńcie swoja powinność. Cienie się rozpłynęły. Kiazu natychmiastowo się obudziła. Okazało się, że jest już późny ranek. Tak najwyższa pora aby przygotować się do wesela. Jednak najpierw trzeba się posilić. Ryu przeszła się po komnatach i zaprosiła wszystkich na śniadanie, do wielkiej sali z potężnym stołem po jej środku. Kiedy nasza paczka pojawiła się w komnacie, to okazało się ze przy stole zasiada już rodzina królewska, wszystkie boginki i Rudy. Ekipa zdawała się być bardzo spłoszona, jednak po chwili usiedli do stołu. W tym momencie odezwała się Sansha:
-Ryu jest o jedno nakrycie więcej niż powinno być .... czyżby Twoja matematyka uległa pogorszeniu?
Na te słowa Ryu z pokorą powiedziała:
-Z całym szacunkiem Królowo.... nakryć jest odpowiednia ilość lecz brakuje jednej osoby.
Sansha, siedząc na szczycie stołu , zaczęła się rozglądać po całej sali. Po chwili powiedziała:
-Mój stan ludzi się zgadza .... brakuje tylko skazańca ... Czyżby uciekł gdzieś, a może odebrał sobie życie? .... jednakowoż to mała strata ....
Ryu nie wiedziała co odpowiedzieć .... nie wiedziała gdzie konkretnie udał się Kurai. Po prostu gdzieś się udał nie mówiąc nikomu. Jak zwykle zresztą. Nagle odezwała się Miryoku:
- Pani .... Z całym szacunkiem informuję iż domniemam że udał się w Lodowe góry na Kyunos... czas zmienić smocze pastwiska ....
Królowa, chwile pomyślała i powiedziała:
-Rzeczywiście Kamisama Miryoku .... smoki to takie idealne bezmyślne machiny wojenne nieprawdaż? .... Ryu podaj śniadanie ....
Ryu złożyła pokłon po czym wyszła z komnaty. Nasza paczka w ciszy przysłuchiwała się rozmową. Niektóre tematy aż ich kusiły do zadawania pytań. Jednak Królowa była dzisiaj wyjątkowo bojowo nastawiona do wszystkiego. Lepiej było pewne sprawy przemilczeć, aby móc się czegoś ciekawego dowiedzieć. Po chwili Ryu powróciła. Przyniosła ze sobą 12 misek z białym płynem w którym pływały białe kawałki jakby ryżu. Był to Lur, jedna z najbardziej pożywnych potraw na śniadanie jakie były do zaoferowania na „Tochi Neko”.
Sansha:
-Niezmiernie cieszę się z Waszego ślubu .... to umocni siłę naszego wojska jak i dyplomację z innymi światami ..... doskonały wybór ....
Na to Rudy:
-O tym zacna królowo zadecydowało wiele aspektów, o których nie wypada rozmawiać przy tak zacnym posiłku jakim jest śniadanie.
Po chwili Sansha:
-Zaiste masz rację .... za to Cię lubię .... Swoją drogą wesele nadal ma się odbyć w leśnej stronie pałacu w Nuneko?
Na to Yorokobi:
- Jak najbardziej to piękne i urokliwe miejsce Wasza Wysokość....
W tym momencie te rozmowę przerwał Rudy, który zmienił temat mówiąc:
-Widzę że nasi mili goście chyba się dzisiaj nie wyspali, bo tacy spokojni dzisiaj...
Trzeba było coś szybko wymyślić. Przecież od tak nie powiedzą, że ta paranoja wokół nich jest paranoją.
Na to Rina:
- Nie pamiętam kiedy spałam, aż tak dobrze ....
Tu przerwała jej Kiazu:
-My po prostu nie mamy się w co ubrać na wesele ...
Dalej Diuna:
- A nie chcemy przecież wystawić na pośmiewisko tak wielkiego wydarzenia ....
Yorokobi uważnie obserwowała naszą paczkę, kopiąc czasem Hashi pod stołem aby ta nie powiedziała czegoś głupiego co przypadkiem mogłoby wywołać awanturę miedzy Nią a Kiazu. Takie zagranie dyplomatyczne aby data ślubu się nie przesunęła w czasie. Kiedy wszyscy zjedli to Yorokobi powiedziała:
- Przepraszam zacna Królowo miło się tu siedzi ale ja i Rudy mamy jeszcze bardzo wiele rzeczy do zrobienia przed weselem ....
Na to Sansha:
-Zatem idźcie nie zatrzymuję was ....
Dalej Yorokobi:
-Mamy jednakowoż prośbę aby ta piątka mogła się udać z nami. Ubierzemy ich zacnie aby wesele mogło się odbyć bez problemowo....
Sansha przeszyła chłodnym spojrzeniem nasza paczkę po czym uśmiechnęła się i powiedziała:
- Ależ oczywiście ...możecie odejść ... do zobaczenia na weselu ....
Po tych słowach .osoby zainteresowane wyszły. Kiedy tylko drzwi się zamknęły za nimi, to Hashi powiedziała:
- Co się tu dzieje?
Na to Królowa:
- Że tak powiem na czas wesela jest rozejm .... a potem się zobaczy .... jak mrok ginie ....
Hashikita uśmiechnęła się. Wszystko wydaję się już przesądzone.

Tymczasem w komnacie ubrań, w której były dwie duże bardzo wygodne kanapy i wielka szafa. Rudy powiedział:
- Kochanie ja znikam .....
Po tych słowach pocałował Yorokobi a Kiazu spytała:
-Rudy co tak szybko?
Na to Rudy:
-Według tradycji w dniu wesela mam nie widzieć swojej wybranki serca aż do samej ceremonii ...no mogę z Nią zjeść śniadanie .... Na razie dzieciarnio
Po tych słowach już go nie było. Chwile po jego zniknięciu Yorokobi spytała:
-No dobra Dzieciaki co jest?
Na to Hachi:
- Nie nic ....
Yorokobi:
-Jak to nic przecież widzę? ... Z tą wymówką faktycznie dobrze trafiliście ale prze de mną nie macie co się kryć co jest?
Nikt jej nic nie odpowiedział. Zapadła tak głęboka i nurtująca cisza . Nagle Yorokobi powiedziała:
- dawno temu .... a dokładnie dwadzieścia lat temu .... wyryto w królestwie mrok ... Królowa Sansha nie mogła pozwolić na to aby rasa mroku się odrodziła ... według niej jedyną rasa godną życia jest rasa dobrych duchów .... został wydany dekret, który nakazywał zniszczenie całego mroku ... Mroczne dziecko jednak przeżyło mimo ciągłych polowań .... kiedy miał z 8 lat .... Dla bezpieczeństwa trafił pod opiekę Sumi, gdzie nauczył się jak ma przetrwać .... Wcześniej mieszkał z Kronosem .... nie powinnam Wam tego mówić ... pewnie i tak prędzej czy późnej dowiecie się o czym mówiłam .... No dobra dosyć tego... Która ze ślicznych Pań pierwsza przymierza ciuszki i szuka sobie kreacji na wesele?
Na to Kiazu:
- ja chce, ja chce!
Na to Yorokobi:
- To zapraszam do szafy
Po tych słowach Kiazu podbiegła do szafy, Yorokobi klasnęła w ręce i szafa się otworzyła. Oczom Kiazu ukazała się wielka garderoba. Okazało się, że drzwi do szafy to drzwi do drugiego dużo większego pokoju pełnego ubrań. Można powiedzieć, że Kiazu trafiła do raju.
Po chwili Diuna powiedziała:
- No, no mamy zabawy na kilka dobrych godzin....
Na to Yorokobi:
-Wszystkie ubrania są do waszej dyspozycji ... teraz wybaczcie ale obowiązki wzywają ... milej zabawy ....
Jak nie trudno się domyśleć, tyle ją było widać. A Otachi powiedział:
-Dziewczyny Wam i tak we wszystkim będzie do twarzy i będziecie wyglądać olśniewająco ...
Na to Kiazu:
-Olśniewająco to mało.... mam zamiar rzucić facetów na kolana
Minęło kila godzin. W całym Królestwie dzwoniły dzwony, dzwonki i dzwoneczki niosąc ze sobą wieści, iż Yorokobi jest już oficjalnie żoną Rudego. Ślubu udzielała sama Królowa.
Yorokobi była ubrana w długą biała falowaną suknie, przyozdobioną kwiatami róż. Jej włosy były spięte dość wysoko w koka do którego był przypięty długi welon, pawie do ziemi. Yorokobi miała zrobiony dość mocny koci makijaż. Rudy miał czarny garnitur z biało czarną muchą u szyi. Oboje wyglądali genialnie. Ich widok odbierał mowę.
Zaraz po tym jak wszyscy zgromadzeni weszli do Nuneko, to nie mogli uwierzyć własnym oczom. Nuneko to rzeczywiście najpiękniejsze miejsce w pałacu. Początkowo wszyscy szli przez jasno zielony, zdumiewający las. Dało się słyszeć radosne śpiewy ptactwa. Po chwili konwój weselny dotarł nad jezioro. W tym momencie Królowa wyjęła swoje berło, wyciągnęła je w kierunku jeziora. Nagle całe się rozświetliło ... w mgnieniu oka zamiast jeziora była widoczna ściana komnaty z drzwiami o niesamowitych zdobieniach. Zdobienia na zamkniętych drzwiach układały się w obraz pięknej syreny na tle podwodnego świata. Po chwili Syrenie zaświeciły się oczy i przemówiła:
-Witam Państwa Młodych jak i wszystkich zgromadzonych ... życzę miłej zabawy oraz powodzenia na nowej drodze życia .... zapraszam do moich skromnych progów ....
W tym momencie drzwi od komnaty się otworzyły. Jako pierwsi weszli Państwo Młodzi, tuż za nimi rodzina królewska a potem reszta zaproszonych gości. Ich oczom ukazała się wielka sala, z dużym parkietem i stołami „szwedzkimi” ustanowionymi pod 3 ścianami. Zaraz na wprost wejścia było miejsce na orkiestrę. Wchodząc do tej komnaty miało się nie odparte wrażenie, iż chodzi się po dnie wielkiego jeziora. Światło błyszczało tak jak by słońce świeciło, w południe nad tafla wody. Cała kolorystyka sali utwierdzała w przekonaniu, iż to dno jeziora. Zielono niebiesko morskie ściany sprawiły wrażenie, iż ta komnata nie ma granic. Przyjemne uczucie maleńkości w bezkresach wody. Kiedy wszyscy już weszli do środka to otoczyli Parę Młodą, a w ich dłoniach pojawiły się długie kieliszki z biało kremowym płynem. Po chwili wszystkie kieliszki znalazły się w górze, a wszyscy obecni wesoło i zgodnie krzyknęli:
-Długiego życia Młodej Parze!
Zaraz po tych słowach zawartość kieliszków znikła i rozległy się gromkie brawa. Nagle pojawiła się orkiestra a do mikrofonu podeszło dwóch facetów w wojskowych, galowych mundurach. Obaj byli dość wysocy. Stojący po prawo miał długie fioletowe włosy zaplecione w koński ogon i jasno zielone oczy. Drugi miał blond włosy mniej więcej do ramion, spięte w kitkę i jasno niebieskie oczy, nie wpadające w błękit, wpadały bardziej w odcień jasnej wody podczas burzy. W tym momencie Rudy powiedział:
-Panowie Kapitanowie co Wy tam robicie?
Na to Kapitan o fioletowych włosach powiedział:
- Generale my tu dzisiaj za DJ robimy xD .... Na początku pragniemy tę piosenkę zadedykować Parze Młodej .... Yorokobi pamiętaj chcemy dla Was jak najlepiej ....
Dalej drugi Kapitan:
- Właśnie więc czytajcie na opak xD ... zaczynamy ....
W tym momencie zaczęła lecieć muzyka a po chwili kapitanowie zaczęli śpiew:
Dziś zadzwonił do mnie kumpel
i melduje, że Rudy się żeni
Chociaż ja nie znam kobiety,
która chciałaby z nim być
(Kapitan 1: Yorokobi jesteś wyjątkiem)
Rudy klnie, głośno chrapie,
ale ona to zmieni,
(Kapitan 2: no pewnie )
Bo w kagańcu w potulną owcę,
zmienia się dziki lew
(Kapitan 1: i wszyscy razem)
Rudy, Rudy się żeni...
Ja nie wierzę w to do dzisiaj,
że Rudy się żeni
On pił piwo, słuchał punka
i lubił się bić (Rudy: Nadal Lubię xD)
Ale ona go kocha i ona to zmieni
bo w tresera rękach nawet dziki tygrys
jest smutny jak pies
(Rudy: no Panowie nie przeginacie czasem?!)
Rudy, Rudy się żeni...
(Kapitanowie: Nie raczej nie p )
Straciliśmy przyjaciela, bo
Rudy się żeni
Już nie będzie wspólnych balang
i wypadów na mecz
Przecież Rudy ją kocha,
a, ona to zmieni
Tylko kumple z nim zostaną
na dobre i złe (Yorokobi: i ja )
Podczas tej piosenki cała sala żywo się ruszała. Stworzono nawet wężyka który oplatał Parę Młodą i rządził się swoimi dziwnymi prawami. Kiazu cały czas kombinowała jak się znaleźć bliżej fioletowowłosego kapitana. Za mundurem Panny sznurem. Domniemam, iż obaj doskonale wiedzieli co robią. Zabawa toczyła się w swoim rytmie. Taneczna muzyka leciała cały czas. Kiazu swym wyglądem rzeczywiście kusi. Ubrana jest ubrana w czerwona miniówkę, czerwony top bez ramiączek, kończący się pod linią biustu, czerwone siatkowe rękawiczki, kończące się tuż za łokciem oraz czerwone czółenka. Wszystko wręcz idealnie na niej leży. Włosy ma upięte w dwa kucyki. Jej siostry wyglądały też pięknie.
Diuna miała na sobie ciemno zieloną spódniczkę, że tak ujmę ledwo zakrywającą jej bieliznę. Do tego jasno zieloną bluzeczkę, bez ramiączek, z wyraźnym pokreśleniem talii, kończąca się na linii bioder. Oraz siatkowe jasno zielone rękawiczki do łokci i ciemno zielone buty na dość dużym obcasie, zapinane na kostce. Włosy spięte w dwa kucyki.
Rina miała na sobie ciemno niebieski „sweterek” odkrywający ramiona, opinający talie. Czarna spódniczkę, bardzo krótką jak na Rinę, sięgającą do pół uda. Czarne buty na obcasie zapinane na kostce. Włosy ma upięta w dwa koki z warkoczy. <patrz rysunek przed epizodem> ....
Nagle Kiazu podeszła do Kapitana 1 i powiedziała:
-Siema mam na imię Kiazu ... zrobił byś coś dla mnie?
Na to Kapitan 1:
-Jestem Amis .. pewnie dla takiej ślicznotki jak Ty wszystko ... co sobie życzysz?
Uradowana Kiazu:
- Dali byście rade zagrać i zaśpiewać „Eksplozję uczuć”?
Po chwili namysłu Amis zawołał kolegę:
-Moyoshi pozwól na chwile.
W tym momencie podszedł do nich drugi Kapitan, który powiedział:
- No Amis co jest? ... OOO jaka piękna dama ....Jestem Moyoshi ....
-Kiazu.... i mam pytanie czy jesteście wstanie zagrać „Eksplozję uczuć”?
Na to Moyoshi:
-Zdajesz sobie sprawę iż wyjdzie to inaczej niż oryginał ... i że to będzie pierwsze wykonanie męskie tej piosenki?
Kiazu:
-Owszem i to może być bardzo ciekawe doświadczenie
Na to Amis:
- Spoko piękna zagramy
W tym momencie Kiazu rzuciła się na Panów i jednemu jak i drugiemu dała buziaka w policzek i udała się na parkiet. Natomiast Amis powiedział:
- Nigdy wcześniej nie widziałem tu tego kociaka ....
W tym momencie rozległa się muzyka. Kiazu stanęła po środku parkietu i powiedziała:
- Chodźcie, Chodźcie ....

Po tych słowach na parkiecie już była całą piątka. Od lewej Rina, Otachi, Kiazu, Hachi i Diuna. Dziewczyny stoją jakiś krok przed panami.
Check it up, check it up
(najpierw prawa, potem lewa ręka wyprostowana i uniesiona do góry)
Just wanna get your love
(prawa ręka na pas i obrót biodrami)
Check it up, check it up
(lewa ręka za głowę, a prawa wyprostowana i ruch poziomy z lewej do prawej, oraz wahadłowy ruch biodrami)
Can't you imagine?
(obie ręce za głowę, nogi lekko ugięte i dwa skoki do przodu)
Check it up, check it up you
(panie: prawa ręka za plecy, ruszając biodrami; panowie: lekkie pogłębiane pochylenie do tyłu)
Just wanna get your love
(panie: pionowy przysiad prawie do ziemi, z kręcącymi się biodrami; panowie: obie ręce za głową i obrót biodrami)
I'm here, try me baby
(panie: w przysiadzie ręce na kolanach, wstają i przesuwają dłońmi po całych nogach, ręce zatrzymują na biodrach; panowie: ręce przed sobą, lekko z boku , podwójne przesunięcie bioder ku przodowi)
Kaeru sora wo nakushite tobu kotoritachi wo
Can't you imagine?
(Kiazu: robi dwa seksowne kroki do przodu, ręce na biodrach, potem obraca się wokół własnej osi i robi pokłon ku przodowi; „pary”: stoją na wprost siebie i ruszając barkami pochylają się nad sobą, w momencie jak panowie są nad paniami to łapią je za biodra i przesuwają się za nimi w lewo potem w prawo)
Sore wa kinou made no watashi
Lonesome days
(Kiazu: położy dłonie na piersiach i zrobi dwa seksowne kroczki do tyłu, potem przesunie ręce na biodra i wykona trzy pogłębiane obroty nimi; „pary”: panowie biorą swoje partnerki za prawe ręce i obracają je dwukrotnie, następnie opierają na swoim lewym ręku i odchylają do tyłu, dziewczyny obracają się w lewą stronę)

W tym momencie Diuna, z Riną zostały wyprostowane. Nagle Rina odeszła od szyku i udała się w głąb sali. Bez wahania Diuna poszła za nią. W tle cały czas słychać muzykę, a Kiazu z Panami nadal tańczy.(Kokoro ni kagi kake kakushita kimochi Anata ni deaete deguchi sagashiteru)
Po chwili Diuna złapała Rinę i spytała: (Kimochi wa tsutawaru kanarazu todoiteku Saegiru mono nado tobikoete kanarazu Kimochi wa tsutawaru kibou wo oikakete)
-Rina co Ty wyprawiasz?
na to Rina:
- Dadzą sobie doskonale rade .... a ja sprawdzam czy dobrze widziałam
Diuna:
-Co widziałaś? .... W tej wodnej otchłani nie da się wiele zobaczyć
(Namida wa nagareru no Can't you imagine it? Check it up, check it up Just wanna get your love)
Po chwili Rina:
-Wydawało mi się iż widzę Kurai’a
Diuna:
- To nie możliwe .... nie słyszałaś, że zaszył się gdzieś w górach .... uciekł i tyle ....
Rina:
-Nie .... słyszałam tylko, że udał się na smocze pastwiska a nie, że uciekł ... to jest mała różnica ...
(Check it up, check it up Can't you imagine? Check it up, check it up you Just wanna get your love Miss you, try me baby)
W tymmomencie zrezygnowana i zniesmaczona Diuna wróciła to tańczącej ekipy. Na to miast Rina była pewna, iż dobrze widziała. Więc chodziła po sali i szukała.
(Hito to hito wo tsunaide furu nagareboshi wo Can't you imagine? Tsuyoi toki mo yowai toki mo suki da yo Kyuujuukyuu tsubu koboreta namida Saigo no hitotsubu de hiraku door wa ga aru). W końcu zrezygnowana usiadła na wysokim progu przy wejściu do komnaty. Był tam ten próg i jeszcze stopień. Siedząc opierała się o futrynę. Nagle Syrena się odezwała:
- Co woda na zewnątrz mojej morskiej komnaty? ... Wewnątrz jest wspaniała zabawa.... dawno nie było tutaj tak hucznego wesela ...
Na to Rina:
-Potrzebuję chwili odpoczynku ....
(Kimochi wa tsutawaru gokai wa hodoketeku Sono toki itami wo yurushiau dareka ga Anata wo sagashite anata wo matte iru Sore wa watashi na no? Can't you imagine it?)
Po dłuższej chwili usłyszała:
-Rina, aż tak nudno jest w środku, iż siedzisz tu sama?
Głos wydał się jej bardzo znajomy. Otworzyła oczy i zobaczyła Kurai’a. Następnie z zadowoleniem powiedziała:
-Kurai.... cieszę się że jesteś ... tam jest naprawdę genialna impreza ...
Na to Kurai ukucnął przed Nią i powiedział:
-Tu jest bardzo niebezpiecznie ... nie powinnaś siedzieć tu sama .... coś Cię martwi ...
(Baby, ring my bell sweet watashi no mori ni Baby, ring my bell sweet anata no oka ni
Baby, ring my bell sweet ano toki hibiita Baby, baby, ring my bell kane no ne wa kienai
Kimochi wa tsutawaru anata ni to todoiteku Saegiru mono nado tobikoete kanarazu
Kimochi wa tsutawaru kibou wo oikakete Namida wa nagareru no Can't you imagine it?)
Rina usiadła prosto i powiedziała:
- Czemu? .... eh... Powiecmy że pilnuję aby Kiazu nie wyszła.... mam złe przeczucie ...
Na to Kurai:
- Skoro masz złe przeczucie tym bardziej nie powinnaś tu być sama ...
Po chwili Rina:
- Już nie jestem sama .... swoja drogą Kurai gdzie byłeś?
Kurai usiadł koło niej i powiedział:
- Moja odpowiedź i tak Ci wiele nie powie .... byłem w Lodowych górach na Kyunos .... tam są wielkie stada smoków .... miałem tam do załatwienia pewną bardzo ważną sprawę ...
Na to Rina:
- Kurai kto to jest Kro....
W tym momencie wyszła Kiazu i powiedziała:
-Aaaach jaki przyjemny chłodek... tego mi brakowało .. dostaliśmy wspaniała owacje ... Oooo Kurai ...
Po tych słowach rzuciła mu się na szyję i zaczęła się do niego tulić. Wydawało się że Kurai ma to w głębokim poważaniu. Po prostu siedział. Można by nawet rzecz, iż mógł być bardzo zmęczony. Nagle z cienia pojawiła się Kagomini, w towarzystwie dwóch cieni. Obecni na dworze wstali a Kiazu powiedziała:
-To demonica i cienie z mojego snu .....
Na to Kagomini:
- To widzę że masz ciekawą moc ....jak widzę imprezę czas zacząć ... Jestem Kagomini a moje cienie to Hedertos i Hemalon ... a teraz się z nimi przywitajcie ....
W tym momencie cienie ruszyły do ataku na dziewczyny, które z ledwością odpierały ich atak. Kurai zgromadził energie i zaatakował. Elektryczna kula wbiła się w „ciała cieni” ... cienie znikły. Wydawało się już, że jeden problem mamy z głowy. Nie czekając na odwet Kurai zaatakował demonice, która w tym momencie uciekła z pola bitwy. Atak elektryczny był już wykonany co oznaczało kolejny spadek mocy. Nagle pojawił się Hedertos, który wystrzelił wielką mroczną kule w kierunku całej trójki. Kurai odepchnął dziewczyny w głąb komnaty i postawił tarczę obronną. W tym momencie „Syrenie drzwi” się zamknęły. Kurai dość długo odpierał atak lecz nagle dziewczyny usłyszały straszliwy huk. Nie wiedząc co dzieje się na zewnątrz, spodziewały się wszystkiego. Po chwili drzwi się otworzyły a ich oczom pojawiła się zakrwawiona sylwetka Kurai’a, leżąca bez ruchu na ziemi. W tym momencie łzy spływały po ich policzkach. Nie zważając na to czy cienie nadal tam są czy już nie, wybiegły z przerażeniem przed komnatę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz