„...
Cenna nagroda...”
Piękna,
ciepła, bezchmurna księżycowa noc. Leciutki ciepły wietrzyk
nadaje rześkość i ukojenie po upalnym dniu. Na wysokiej skarpie
siedzi Kurai zapatrzony w horyzont i spokojnie palący papierosa.
Dym leniwie unosi się ku niebu. Wszystko wydaje się być błogie i
urocze. Nagle zza pleców Kurai'a odezwał się gruby, ciężki,
surowy i charyzmatyczny głos:
-
Ty palisz!?
- Taaaa.... - odparł bez emocjonalnie Kurai.
- Nie rzucałeś palenia? - Cisza – Ostatni raz widziałem cię palącego ładnych parę lat temu. Wtedy był ciężki turniej i nikt się nie spodziewał takiego obrotu akcji. Wtedy byłeś gówniarzem, a i tak zaszliśmy daleko. Zresztą już nie pierwszy raz. Działo się wiele jak i za wiele. To nie powinno się wydarzyć. Szkoda, że nam nie zapłacili. Tamci organizatorzy byli szujami... Zagalopowałem się wspomnieniach. Co tym razem?
- Taaaa.... - odparł bez emocjonalnie Kurai.
- Nie rzucałeś palenia? - Cisza – Ostatni raz widziałem cię palącego ładnych parę lat temu. Wtedy był ciężki turniej i nikt się nie spodziewał takiego obrotu akcji. Wtedy byłeś gówniarzem, a i tak zaszliśmy daleko. Zresztą już nie pierwszy raz. Działo się wiele jak i za wiele. To nie powinno się wydarzyć. Szkoda, że nam nie zapłacili. Tamci organizatorzy byli szujami... Zagalopowałem się wspomnieniach. Co tym razem?
Kurai
nic mu nie odpowiedział, jedynie wyjął coś z kieszeni rzucił w
kierunku głosu za pleców. Tajemnicza postać otworzyła kartkę i
przeczytała.
- Zaproszenie na tego roczny turniej. Nie widzę problemu, odmówimy tak jak zwykle od paru lat odmawiamy. Skończyliśmy już z tym. Zaraz... Chwileczkę … Ty chcesz iść!!!?
- Taaa … - ponownie odparł Kurai.
- Zaproszenie na tego roczny turniej. Nie widzę problemu, odmówimy tak jak zwykle od paru lat odmawiamy. Skończyliśmy już z tym. Zaraz... Chwileczkę … Ty chcesz iść!!!?
- Taaa … - ponownie odparł Kurai.
-
NIE MA MOWY !! - krzyknęła tajemnicza postać, po chwili dodając
spokojniejszym tonem – Musiałbym być ciężko chory aby tam się
udać. Podaj mi chociaż jeden dobry powód, abyśmy znowu walczyli
jak za dawnych lat.
Nadal
paląc, Kurai powiedział:
- Nagroda.
- No nie mów mi, że kasa wprowadza cię w taki stan.
W tym momencie postać w miarę odruchowo przeczytała na głos treść kartki.
- „Witamy Państwa na kolejnym turnieju Światowych Mistrzostw Świata w walkach smoków w edycji mistrzowskiej. Na te unikatowe zawody wymiataczy, gwarantujemy niebywałą, wspaniałą i niezwykle rzadką nagrodę oraz że nie będzie leszczy wśród uczestników. Turniej odbędzie się przy najbliższej pełni księżyca naszego Bornuto. (…) „- bla bla bla standardowe zaproszenie na turniej mistrzowski. Już odmawialiśmy przybycia na taki turniej.
- Nagroda.
- No nie mów mi, że kasa wprowadza cię w taki stan.
W tym momencie postać w miarę odruchowo przeczytała na głos treść kartki.
- „Witamy Państwa na kolejnym turnieju Światowych Mistrzostw Świata w walkach smoków w edycji mistrzowskiej. Na te unikatowe zawody wymiataczy, gwarantujemy niebywałą, wspaniałą i niezwykle rzadką nagrodę oraz że nie będzie leszczy wśród uczestników. Turniej odbędzie się przy najbliższej pełni księżyca naszego Bornuto. (…) „- bla bla bla standardowe zaproszenie na turniej mistrzowski. Już odmawialiśmy przybycia na taki turniej.
- Mówiłem już Nagroda.
- Tak, tak już czytam … o
kurcze to, to … a wiesz, że ostatnio jakoś gorzej się czuję...
************
Kociaki
były już coraz większe, jednak nadal nie widziały. Jednak przez
to, iż były karmione ręcznie 2-3 razy w tygodniu wpada do nich
Hetto
aby sprawdzić jak się czują i czy dobrze się rozwijają i rosną.
Zazwyczaj wizyty te odbywają się kiedy nie ma Kiazu w domu, aby nie
przeszkadzała doktorowi podczas badania. A po nim Hetto nawet
chętnie czeka na nią. Dzisiaj właśnie odbywa się taka wizyta.
Doktor pomału i uważnie ogląda kociaki. Waży je, mierzy, zagląda
do oczek, uszek, gardziołka i sierści. Takie kompleksowe badanie.
-
Dzisiaj szybko poszło, maluchy rosną jak na drożdżach. Widać, że
mają dobrą opiekę. – powiedział Hetto uśmiechając się.
-
Dzięki, doktorze. Razem z Yuri robimy co w naszej mocy -
odpowiedziała Rina odwzajemniając uśmiech.
-
Swoją droga kociaki mają już 9 dni więc myślę, że na dniach
mogą otworzyć oczy.
-
I będzie wesoło jak zaczną pełzać a potem chodzić i biegać.
-
O tak, ale na to trzeba jeszcze poczekać, zaczną pełzać koło 20
dnia a potem już szybko pójdzie z chodzeniem, a biegać zaczną
koło 4 tygodnia.
-
Szybko zleci. - powiedziała Rina ze szczerym uśmiechem.
-
No dobra koniec na dzisiaj.
-
Czekasz na Kiazu?
-
No pewnie. - W tym momencie rozległo się głośne burczenie. - Ale
chętnie bym coś zjadł – powiedział z zakłopotaniem Hetto.
Rina
uśmiechnęła się, ruszyła w kierunku kuchni i powiedziała:
-
Spoko zaraz przy żądze Ci coś dobrego.
Po
tych słowach oboje udali się do kuchni, a Yuri położyła się
koło kociaków i ululała je do snu. Rinka zaraz po wejściu zaczęła
się krzątać i gotować jakieś dobroci, a doktor usiadł przy
kuchennym stole.
-
A gdzie jest Kiazuchna? - spytał z zaciekawieniem Hetto
-
Powinna być jeszcze w pracy … hmmm … koło czwartej powinna
skończyć. - odpowiedziała Rinka nadal krzątając się po kuchni.
-
O to już niedługo skończy. A gdzie pracuje?
-
Jest modelką i dzisiaj ma sesje w stylu Pin up girl, więc może
wrócić w ciekawej stylizacji.
-
Nie mogę się doczekać. - odpowiedział weterynarz z szarmanckim
uśmiechem.
-
Nie wątpię, - odparła Rinka podając gościowi jedzie.
-
Dzięki jesteś wielka. - stwierdził z uśmiechem Hetto i zaczął
jeść z wielkim apetytem, a następnie dodał- a reszta Twojego
rodzeństwa?
-
Niech no pomyślę …. hmmm.... Chłopaki zapewne śpią. Ostatnimi
czasy jak mają wolne to wstają bardzo grubo popołudniu. Możliwe,
że za chwile przyjdą. Hmmm... Diunka mówiła coś o spacerze w
parku ze znajomymi....
-
A gdzie pracują?
-
hmm... Chłopaki są ochroniarzami …. a Diunka jest recepcjonistką
w hotelu.
-
Dobre jedzenie. - odparł z pełnymi ustami Hetto.
W
tym momencie trzasnęły drzwi wejściowe. Po chwili do kuchni weszli
zmarnowani Hachi i Otachi. Jeszcze nie do końca obudzeni usiedli
przy stole, a Rinka podała im jedzenie.
-
Dzięki Siostra – odparł ziewając Otachi.
-
Co raz później wstajecie, i co raz bardziej padnięci jesteście.
-
Ciężka praca. - odpowiedział Hachi.
-
Czego pilnujecie chłopaki? - wtrącił się Hetto
-
O siemasz Stary nie zauważyliśmy Cię. - odparł Otachi.
-
No, siema. Jesteśmy ochroniarzami w kasynie. - stwierdził Hachi.
-
Odpowiedzialne.
-
No raczej. - powiedział Otachi.
-
Powiedzcie mi proszę jak to się stało, że wylosowaliście taki
sam zawód? Bo z tego co pamiętam to losowaliście zawody...tak?-
spytał Hetto.
-
Tak, losowaliśmy. - odparł Hachi przeżuwając jedzenie.
-
Już nie pamiętam co wylosowaliśmy ale dogadaliśmy się z dyrem,
abyśmy pracowali w jednym miejscu na jednych zmianach. Dzięki temu
możemy razem grać na konsoli a i w pracy raźniej -odparł Otachi
Po
chwili Hachi dodał:
-
A pamiętasz jak byliśmy na piętrze, a na parkingu wybuch pożar a
dowiedzieliśmy się o tym dopiero od klientów kasyna już po
fakcie?
-
O tak to było dobre, albo jak sprzątaliśmy po zamknięciu i
siedzieliśmy prawie tak długo, że przyszła poranna zmiana? -
odpowiedział przez śmiech Otachi.
Chłopcy
zaczęli wspominki z pracy, które właściwie tylko oni do końca
rozumieli. Śmiejąc się przy tym. Przedzierając się przez śmiech
chłopaków Hetto powiedział z uśmiechem:
-
Dziękuję. Było pyszne.
-
Cieszę się, że smakowało. - odpowiedziała Rina.
-
Oooo a pamiętasz Stary jak któregoś dnia facet wygrał pokaźną
sumkę i wysłał Cie po fajki? - spytał Otachi
-
Ten od dużego napiwku?
-
Tak dokładnie ten to było ….
W
tym momencie drzwi wejściowe trzasnęły i dało się usłyszeć
-
Siemanko wszystkim.
Po
chwili Kiazu weszła do kuchni. Jest ubrana w obcisły fioletowy
gorset z czarnymi ramkami, który bardzo ładnie opinał jej biust i
talię. Oraz czarną bardzo obcisłą spódniczkę do kolan. Na szyi
miała swój wisiorek z sercem, a włosy ma upięte w wysokiego
kucyka ozdobionego gumką z pereł. Wygląda jak perłowy naszyjnik
wpięty we włosy. Całość uzupełniał wspaniały makijaż. Ma
grubą czarną kreskę narysowaną na górnej powiece, mocno
czerwone,jednak nie krwiste ale bardziej wpadające w wiśnie,
namiętne usta, oraz długie czarne rzęsy. Do tego „zarumienione”
policzki. Kiazu wygląda bardzo pięknie, zmysłowo i kobieco.
Panowie
przerwali rozmowę i skupili swój wzrok na Kiazu.
-
Część Kiazu i co tam? - spytała Rina.
-
To był ciężki dzień, jest coś do jedzenia? Na planie nie
pozwalają mi jeść tego co chce, bo niby mam przytyć i nie mieścić
się w stroje. A mi to wisi – odparła Kiazu.
-
Zaraz coś Ci przyrządzę …. - odparła z życzliwością i
uśmiechem Rina.
-
Dzięki siostra jesteś wielka. - uśmiech.- Co jest chłopaki? Czemu
się nie odzywacie?
-
Siostra wyglądasz obłędnie – wydukał Otrachi.
-
Weź się obróć. - stwierdził Hachi.
Kiazu
obróciła się pokazując się z każdej strony. Po czym Hachi
powiedział:
-
No Siostra w tym stroju żaden facet ci się nie oprze no nie Hetto?
Otachi
i Hachi wrócili do jedzenia, a doktor był tak zapatrzony, że nie
mógł wydusić z siebie ani słowa. Siedział z rozdziawioną buzią
i milczał. Po chwili Kiazu podeszła do niego, nachyliła się i
zamknęła mu buzie ręką mówiąc z uśmiechem i puszczając oczko:
-
Taka reakcja mi wystarczy.
************
Ciemne,
mroczne, ciche pomieszczenie. Nagle słychać wkładanie klucza do
zamka. Jedno przekręcenie, drugie, nacisk na klamkę. Drzwi powoli
otworzyły się, a jasne światło wpadło do pokoju. Po chwili
czyjaś ręka się wsunęła przez szparę w drzwiach i zapaliła
włącznikiem światło. Kiedy zrobiło się jasno to okazało się,
że to przedpokój chłopaków. Wszędzie leżały mniej lub bardziej
brudne ubrania. Straszny bałagan. Pośrodku przedpokoju była tylko
wąska ścieżka, która prowadziła do poszczególnych pokoi i
łazienki. Kuchnia była równie mocno zagracona. Sprawia wrażenie
nie używanej. Takie typowe stereotypowe męskie mieszkanie.
Hachi
i Otachi przekroczyli próg i zamknęli drzwi. Następnie rzuci buty
gdzie bądź. Widać po nich zmęczenie. Ledwo doczłapali się do
salonu, zrzucili rzeczy lezące na kanapie i padli na nią.
-
Stary ale wycisk – powiedział sapiąc Otachi.
-
Kurcze stary boli mnie każdy mięsień – odparł sapiąc i ze
zmęczeniem Hachi.
-
Niedługo przywykniemy i będzie dobrze.
-
Masz racje. Trzeba to przetrwać.
-
No właśnie … Stary daj pilota, nie mam siły wstać do niego.
-
eeee...eeee... nie sięgnę …
-
eeeeeeeee....też nie sięgnę i co teraz?
W
tym momencie Hachi się podniósł i złapał pilota leżącego
stole. Następnie oklapł znowu na kanapę położył nogi na stole i
powiedział:
-
Mam pilota to mam władzę i to ja wybieram co oglądamy.
Pstryk....
-
O nie nie tylko nie to !!! ….
************
Kolejny
wspaniały, ciepły, słoneczny, wczesny i rozkoszny poranek.
Promienie słońca cicho wpadały do salonu, dając dużo przyjemnego
ciepła. Kiazu przeciągając się weszła do salonu i usiadła na
kanapie w blasku i cieple słońca. Po chwili do salonu weszła
Diuna. Przyniosła ze sobą ciepłą czekoladę, dla siebie i dla
siostry i usiadła koło niej, a następnie spytała popijając:
-
Wolny dzień czy na później do pracy?
-
Woooolne. - odpowiedziała Kiazu z radością. - A Ty?
-
Szczęściara … Ja idę na 15.
-
Heheheh a ja się będę dzisiaj lenić na całego.
-
Za to ja od jutra mam 3 dni wolnego przebij to.
-
Aaaaale Ci dobrze, ja mam wolne tylko dzisiaj.
W
tym momencie Diuna wstała i otańczyła taniec zwycięstwa,(kręciła
pupą i skakała woków własnej osi) śpiewając:
-
Ha i kto jest mistrzem i kto jest mistrzem.
-
Hahahaha świetnie parodiujesz chłopaków.
-
Haha no ba. - Diuna odpowiedziała śmiejąc się z własnych
wyczynów.
************
Diuna
szykowała się właśnie do wyjścia do pracy. Czesała się
ubierała się w elegancką białą bluzkę z krótkim rękawkiem i
czerwoną sukienkę na ramiączka. Sukienkę założyła na koszulkę.
-
Nie znoszę tego swojego uniformu. - powiedziała rozczarowana.
-
Przestań nie jest tak źle, zawsze mogłabyś nosić sutannę-
złośliwie odparła jej Kiazu.
-
Ha Ha Ha bardzo śmieszne.
-
O Siostrzane poranne złośliwości, chyba za wcześnie wstałem. -
wtrącił Otachi.
Diuna
rzuciła w niego poduszką ze stwierdzeniem.
-
Wynocha.
-
Dobra dobra już idę. Splądruję Wam lodówkę dobra?
-
Jasne. Poproś Rinę aby Ci coś przyrządziła.- odparła Kiazu. -
nie chce mi się sprzątać po Tobie.
-
Jakaś Ty kochana, dobra poszukam Riny.
Po
tych słowach Otachi grzecznie wyszedł z pokoju Diuny i udał się
do salonu. Następnie udał się do kuchni, potem zapukał do pokoju
Riny, następnie zapukał do łazienki. Nigdzie jej nie było. Po
chwili Diuna i Kiazu weszły do przedpokoju gadając o jakiś
głupotach. Kiedy Diuna zakładała buty, Otachi przerwał im:
-
Słuchajcie dziewczyny widziałyście gdzieś Rinę?
Po
chwili namysłu Diuna stwierdziła:
-
Hmmm.... W sumie dzisiaj jej w ogóle nie widziałam
-
Jakby się zastanowić to ja też jej nigdzie nie widziałam. -
stwierdziła Kiazu.
-
Może wyszła gdzieś z Kurai'em, albo pomaga Hetto na
Iniveen?
W
tym momencie jak zwykle niepodziewanie pojawił się Kurai, który
powiedział:
-
Riny, nie ma ani ze mną ani na Iniveen. Muszę Wam o czym
powiedzieć. Na potężnym statku planecie zwanym Zekeren odbywa się
prestiżowy turniej walk smoków.
-
I co myślisz, że Rina tam pojechała nic nam nie mówiąc? -
wtrąciła się Diuna.
Kurai
jej nic nie odpowiedział tylko wręczył zaproszenie jakie dostał
od organizatorów. Diuna wzięła je do ręki i zaczęła czytać na
głos:
-
„Witamy
Państwa na kolejnym turnieju Światowych Mistrzostw Świata w
walkach smoków w edycji mistrzowskiej. (...)”
W tym momencie Kurai jej przerwał
i powiedział:
- Przeczytaj o nagrodzie.
Diuna spojrzała na niego
podejrzliwie, wzruszyła ramionami zaczęła czytać:
-
W
tej edycji turnieju mamy dla Was wyjątkową i cenną nagrodę, a
mianowicie neczankę wody. Aby nie wdawać się w kuszące szczegóły
o to jej zdjęcie.
W tym monecie zaproszenie zmieniło
się w fotografie. Rodzeństwo spojrzało z zaciekawieniem na
zdjęcie. Nie mogli uwierzyć własnym oczom. Wręcz osłupieli z
przerażenia. Nagle Otachi wydukał z niedowierzaniem i zmartwieniem:
- To... RINA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz