poniedziałek, 24 listopada 2014

Epizod 41


„... Cenna nagroda...”

Piękna, ciepła, bezchmurna księżycowa noc. Leciutki ciepły wietrzyk nadaje rześkość i ukojenie po upalnym dniu. Na wysokiej skarpie siedzi Kurai zapatrzony w horyzont i spokojnie palący papierosa. Dym leniwie unosi się ku niebu. Wszystko wydaje się być błogie i urocze. Nagle zza pleców Kurai'a odezwał się gruby, ciężki, surowy i charyzmatyczny głos:
- Ty palisz!?
- Taaaa.... - odparł bez emocjonalnie Kurai.
- Nie rzucałeś palenia? - Cisza – Ostatni raz widziałem cię palącego ładnych parę lat temu. Wtedy był ciężki turniej i nikt się nie spodziewał takiego obrotu akcji. Wtedy byłeś gówniarzem, a i tak zaszliśmy daleko. Zresztą już nie pierwszy raz. Działo się wiele jak i za wiele. To nie powinno się wydarzyć. Szkoda, że nam nie zapłacili. Tamci organizatorzy byli szujami... Zagalopowałem się wspomnieniach. Co tym razem?
Kurai nic mu nie odpowiedział, jedynie wyjął coś z kieszeni rzucił w kierunku głosu za pleców. Tajemnicza postać otworzyła kartkę i przeczytała.
- Zaproszenie na tego roczny turniej. Nie widzę problemu, odmówimy tak jak zwykle od paru lat odmawiamy. Skończyliśmy już z tym. Zaraz... Chwileczkę … Ty chcesz iść!!!?
- Taaa … - ponownie odparł Kurai.
- NIE MA MOWY !! - krzyknęła tajemnicza postać, po chwili dodając spokojniejszym tonem – Musiałbym być ciężko chory aby tam się udać. Podaj mi chociaż jeden dobry powód, abyśmy znowu walczyli jak za dawnych lat.
Nadal paląc, Kurai powiedział:
- Nagroda.
- No nie mów mi, że kasa wprowadza cię w taki stan.
W tym momencie postać w miarę odruchowo przeczytała na głos treść kartki.
- „Witamy Państwa na kolejnym turnieju Światowych Mistrzostw Świata w walkach smoków w edycji mistrzowskiej. Na te unikatowe zawody wymiataczy, gwarantujemy niebywałą, wspaniałą i niezwykle rzadką nagrodę oraz że nie będzie leszczy wśród uczestników. Turniej odbędzie się przy najbliższej pełni księżyca naszego Bornuto. (…) „- bla bla bla standardowe zaproszenie na turniej mistrzowski. Już odmawialiśmy przybycia na taki turniej.
- Mówiłem już Nagroda.
- Tak, tak już czytam … o kurcze to, to … a wiesz, że ostatnio jakoś gorzej się czuję...


************



Kociaki były już coraz większe, jednak nadal nie widziały. Jednak przez to, iż były karmione ręcznie 2-3 razy w tygodniu wpada do nich Hetto aby sprawdzić jak się czują i czy dobrze się rozwijają i rosną. Zazwyczaj wizyty te odbywają się kiedy nie ma Kiazu w domu, aby nie przeszkadzała doktorowi podczas badania. A po nim Hetto nawet chętnie czeka na nią. Dzisiaj właśnie odbywa się taka wizyta. Doktor pomału i uważnie ogląda kociaki. Waży je, mierzy, zagląda do oczek, uszek, gardziołka i sierści. Takie kompleksowe badanie.
- Dzisiaj szybko poszło, maluchy rosną jak na drożdżach. Widać, że mają dobrą opiekę. – powiedział Hetto uśmiechając się.
- Dzięki, doktorze. Razem z Yuri robimy co w naszej mocy - odpowiedziała Rina odwzajemniając uśmiech.
- Swoją droga kociaki mają już 9 dni więc myślę, że na dniach mogą otworzyć oczy.
- I będzie wesoło jak zaczną pełzać a potem chodzić i biegać.
- O tak, ale na to trzeba jeszcze poczekać, zaczną pełzać koło 20 dnia a potem już szybko pójdzie z chodzeniem, a biegać zaczną koło 4 tygodnia.
- Szybko zleci. - powiedziała Rina ze szczerym uśmiechem.
- No dobra koniec na dzisiaj.
- Czekasz na Kiazu?
- No pewnie. - W tym momencie rozległo się głośne burczenie. - Ale chętnie bym coś zjadł – powiedział z zakłopotaniem Hetto.
Rina uśmiechnęła się, ruszyła w kierunku kuchni i powiedziała:
- Spoko zaraz przy żądze Ci coś dobrego.
Po tych słowach oboje udali się do kuchni, a Yuri położyła się koło kociaków i ululała je do snu. Rinka zaraz po wejściu zaczęła się krzątać i gotować jakieś dobroci, a doktor usiadł przy kuchennym stole.
- A gdzie jest Kiazuchna? - spytał z zaciekawieniem Hetto
- Powinna być jeszcze w pracy … hmmm … koło czwartej powinna skończyć. - odpowiedziała Rinka nadal krzątając się po kuchni.
- O to już niedługo skończy. A gdzie pracuje?
- Jest modelką i dzisiaj ma sesje w stylu Pin up girl, więc może wrócić w ciekawej stylizacji.
- Nie mogę się doczekać. - odpowiedział weterynarz z szarmanckim uśmiechem.
- Nie wątpię, - odparła Rinka podając gościowi jedzie.
- Dzięki jesteś wielka. - stwierdził z uśmiechem Hetto i zaczął jeść z wielkim apetytem, a następnie dodał- a reszta Twojego rodzeństwa?
- Niech no pomyślę …. hmmm.... Chłopaki zapewne śpią. Ostatnimi czasy jak mają wolne to wstają bardzo grubo popołudniu. Możliwe, że za chwile przyjdą. Hmmm... Diunka mówiła coś o spacerze w parku ze znajomymi....
- A gdzie pracują?
- hmm... Chłopaki są ochroniarzami …. a Diunka jest recepcjonistką w hotelu.
- Dobre jedzenie. - odparł z pełnymi ustami Hetto.
W tym momencie trzasnęły drzwi wejściowe. Po chwili do kuchni weszli zmarnowani Hachi i Otachi. Jeszcze nie do końca obudzeni usiedli przy stole, a Rinka podała im jedzenie.
- Dzięki Siostra – odparł ziewając Otachi.
- Co raz później wstajecie, i co raz bardziej padnięci jesteście.
- Ciężka praca. - odpowiedział Hachi.
- Czego pilnujecie chłopaki? - wtrącił się Hetto
- O siemasz Stary nie zauważyliśmy Cię. - odparł Otachi.
- No, siema. Jesteśmy ochroniarzami w kasynie. - stwierdził Hachi.
- Odpowiedzialne.
- No raczej. - powiedział Otachi.
- Powiedzcie mi proszę jak to się stało, że wylosowaliście taki sam zawód? Bo z tego co pamiętam to losowaliście zawody...tak?- spytał Hetto.
- Tak, losowaliśmy. - odparł Hachi przeżuwając jedzenie.
- Już nie pamiętam co wylosowaliśmy ale dogadaliśmy się z dyrem, abyśmy pracowali w jednym miejscu na jednych zmianach. Dzięki temu możemy razem grać na konsoli a i w pracy raźniej -odparł Otachi
Po chwili Hachi dodał:
- A pamiętasz jak byliśmy na piętrze, a na parkingu wybuch pożar a dowiedzieliśmy się o tym dopiero od klientów kasyna już po fakcie?
- O tak to było dobre, albo jak sprzątaliśmy po zamknięciu i siedzieliśmy prawie tak długo, że przyszła poranna zmiana? - odpowiedział przez śmiech Otachi.
Chłopcy zaczęli wspominki z pracy, które właściwie tylko oni do końca rozumieli. Śmiejąc się przy tym. Przedzierając się przez śmiech chłopaków Hetto powiedział z uśmiechem:
- Dziękuję. Było pyszne.
- Cieszę się, że smakowało. - odpowiedziała Rina.
- Oooo a pamiętasz Stary jak któregoś dnia facet wygrał pokaźną sumkę i wysłał Cie po fajki? - spytał Otachi
- Ten od dużego napiwku?
- Tak dokładnie ten to było ….
W tym momencie drzwi wejściowe trzasnęły i dało się usłyszeć
- Siemanko wszystkim.
Po chwili Kiazu weszła do kuchni. Jest ubrana w obcisły fioletowy gorset z czarnymi ramkami, który bardzo ładnie opinał jej biust i talię. Oraz czarną bardzo obcisłą spódniczkę do kolan. Na szyi miała swój wisiorek z sercem, a włosy ma upięte w wysokiego kucyka ozdobionego gumką z pereł. Wygląda jak perłowy naszyjnik wpięty we włosy. Całość uzupełniał wspaniały makijaż. Ma grubą czarną kreskę narysowaną na górnej powiece, mocno czerwone,jednak nie krwiste ale bardziej wpadające w wiśnie, namiętne usta, oraz długie czarne rzęsy. Do tego „zarumienione” policzki. Kiazu wygląda bardzo pięknie, zmysłowo i kobieco.
Panowie przerwali rozmowę i skupili swój wzrok na Kiazu.
- Część Kiazu i co tam? - spytała Rina.
- To był ciężki dzień, jest coś do jedzenia? Na planie nie pozwalają mi jeść tego co chce, bo niby mam przytyć i nie mieścić się w stroje. A mi to wisi – odparła Kiazu.
- Zaraz coś Ci przyrządzę …. - odparła z życzliwością i uśmiechem Rina.
- Dzięki siostra jesteś wielka. - uśmiech.- Co jest chłopaki? Czemu się nie odzywacie?
- Siostra wyglądasz obłędnie – wydukał Otrachi.
- Weź się obróć. - stwierdził Hachi.
Kiazu obróciła się pokazując się z każdej strony. Po czym Hachi powiedział:
- No Siostra w tym stroju żaden facet ci się nie oprze no nie Hetto?
Otachi i Hachi wrócili do jedzenia, a doktor był tak zapatrzony, że nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Siedział z rozdziawioną buzią i milczał. Po chwili Kiazu podeszła do niego, nachyliła się i zamknęła mu buzie ręką mówiąc z uśmiechem i puszczając oczko:
- Taka reakcja mi wystarczy.


************



Ciemne, mroczne, ciche pomieszczenie. Nagle słychać wkładanie klucza do zamka. Jedno przekręcenie, drugie, nacisk na klamkę. Drzwi powoli otworzyły się, a jasne światło wpadło do pokoju. Po chwili czyjaś ręka się wsunęła przez szparę w drzwiach i zapaliła włącznikiem światło. Kiedy zrobiło się jasno to okazało się, że to przedpokój chłopaków. Wszędzie leżały mniej lub bardziej brudne ubrania. Straszny bałagan. Pośrodku przedpokoju była tylko wąska ścieżka, która prowadziła do poszczególnych pokoi i łazienki. Kuchnia była równie mocno zagracona. Sprawia wrażenie nie używanej. Takie typowe stereotypowe męskie mieszkanie.
Hachi i Otachi przekroczyli próg i zamknęli drzwi. Następnie rzuci buty gdzie bądź. Widać po nich zmęczenie. Ledwo doczłapali się do salonu, zrzucili rzeczy lezące na kanapie i padli na nią.
- Stary ale wycisk – powiedział sapiąc Otachi.
- Kurcze stary boli mnie każdy mięsień – odparł sapiąc i ze zmęczeniem Hachi.
- Niedługo przywykniemy i będzie dobrze.
- Masz racje. Trzeba to przetrwać.
- No właśnie … Stary daj pilota, nie mam siły wstać do niego.
- eeee...eeee... nie sięgnę …
- eeeeeeeee....też nie sięgnę i co teraz?
W tym momencie Hachi się podniósł i złapał pilota leżącego stole. Następnie oklapł znowu na kanapę położył nogi na stole i powiedział:
- Mam pilota to mam władzę i to ja wybieram co oglądamy.
Pstryk....
- O nie nie tylko nie to !!! ….



************


Kolejny wspaniały, ciepły, słoneczny, wczesny i rozkoszny poranek. Promienie słońca cicho wpadały do salonu, dając dużo przyjemnego ciepła. Kiazu przeciągając się weszła do salonu i usiadła na kanapie w blasku i cieple słońca. Po chwili do salonu weszła Diuna. Przyniosła ze sobą ciepłą czekoladę, dla siebie i dla siostry i usiadła koło niej, a następnie spytała popijając:
- Wolny dzień czy na później do pracy?
- Woooolne. - odpowiedziała Kiazu z radością. - A Ty?
- Szczęściara … Ja idę na 15.
- Heheheh a ja się będę dzisiaj lenić na całego.
- Za to ja od jutra mam 3 dni wolnego przebij to.
- Aaaaale Ci dobrze, ja mam wolne tylko dzisiaj.
W tym momencie Diuna wstała i otańczyła taniec zwycięstwa,(kręciła pupą i skakała woków własnej osi) śpiewając:
- Ha i kto jest mistrzem i kto jest mistrzem.
- Hahahaha świetnie parodiujesz chłopaków.
- Haha no ba. - Diuna odpowiedziała śmiejąc się z własnych wyczynów.




************



Diuna szykowała się właśnie do wyjścia do pracy. Czesała się ubierała się w elegancką białą bluzkę z krótkim rękawkiem i czerwoną sukienkę na ramiączka. Sukienkę założyła na koszulkę.
- Nie znoszę tego swojego uniformu. - powiedziała rozczarowana.
- Przestań nie jest tak źle, zawsze mogłabyś nosić sutannę- złośliwie odparła jej Kiazu.
- Ha Ha Ha bardzo śmieszne.
- O Siostrzane poranne złośliwości, chyba za wcześnie wstałem. - wtrącił Otachi.
Diuna rzuciła w niego poduszką ze stwierdzeniem.
- Wynocha.
- Dobra dobra już idę. Splądruję Wam lodówkę dobra?
- Jasne. Poproś Rinę aby Ci coś przyrządziła.- odparła Kiazu. - nie chce mi się sprzątać po Tobie.
- Jakaś Ty kochana, dobra poszukam Riny.
Po tych słowach Otachi grzecznie wyszedł z pokoju Diuny i udał się do salonu. Następnie udał się do kuchni, potem zapukał do pokoju Riny, następnie zapukał do łazienki. Nigdzie jej nie było. Po chwili Diuna i Kiazu weszły do przedpokoju gadając o jakiś głupotach. Kiedy Diuna zakładała buty, Otachi przerwał im:
- Słuchajcie dziewczyny widziałyście gdzieś Rinę?
Po chwili namysłu Diuna stwierdziła:
- Hmmm.... W sumie dzisiaj jej w ogóle nie widziałam
- Jakby się zastanowić to ja też jej nigdzie nie widziałam. - stwierdziła Kiazu.
- Może wyszła gdzieś z Kurai'em, albo pomaga Hetto na Iniveen?
W tym momencie jak zwykle niepodziewanie pojawił się Kurai, który powiedział:
- Riny, nie ma ani ze mną ani na Iniveen. Muszę Wam o czym powiedzieć. Na potężnym statku planecie zwanym Zekeren odbywa się prestiżowy turniej walk smoków.
- I co myślisz, że Rina tam pojechała nic nam nie mówiąc? - wtrąciła się Diuna.
Kurai jej nic nie odpowiedział tylko wręczył zaproszenie jakie dostał od organizatorów. Diuna wzięła je do ręki i zaczęła czytać na głos:
- „Witamy Państwa na kolejnym turnieju Światowych Mistrzostw Świata w walkach smoków w edycji mistrzowskiej. (...)”
W tym momencie Kurai jej przerwał i powiedział:
- Przeczytaj o nagrodzie.
Diuna spojrzała na niego podejrzliwie, wzruszyła ramionami zaczęła czytać:
- W tej edycji turnieju mamy dla Was wyjątkową i cenną nagrodę, a mianowicie neczankę wody. Aby nie wdawać się w kuszące szczegóły o to jej zdjęcie.
W tym monecie zaproszenie zmieniło się w fotografie. Rodzeństwo spojrzało z zaciekawieniem na zdjęcie. Nie mogli uwierzyć własnym oczom. Wręcz osłupieli z przerażenia. Nagle Otachi wydukał z niedowierzaniem i zmartwieniem:
- To... RINA!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz