„Walka
vs ciekawość”
Monumentalna
rozświetlona wielka sala pełna wspaniałych złotych kolumn i z
wspaniale wykończonym srebrno kryształowym sufitem. Jest to
pomieszczenie na tyle duże aby spokojnie się mieściły tam smoki.
Pomiędzy kolumnami znajdowały się bariery energetyczne które
uniemożliwiają na wydostanie się smoków oraz aby ktoś nie
pożądany przy nich nie majstrował. Hachi i Otachi nie mogli
uwierzyć własnym oczom,a Kurai prowadził ich środkiem jak gdyby
nigdy nic.
-
Łoooo to to są stajnie smoków. - stwierdził nagle zafascynowany
Hachi.
-
Legowiska. - poprawił go Kurai.
W
tym momencie Otachi przykleił się do jednej z barier i
podekscytowany powiedział:
-
Whoaaaa jaki wielki cudowny smoka.
Nagle
smok się rozjuszył i mocna pachnął dymem i zaszarżował w
kierunku barriery. Otachi aż odskoczył w panice i schował się za
Kurai'a i powiedział:
-
Całe życie przeleciało mi przed oczami.
-
Spokojnie on Ci nic nie zrobi. - odparł chłodno Kurai.
-
ufff... oglądamy smoki … oglądamy smoki … oglądamy smoki –
podjarał się Otachi
-
Możemy obejrzeć je wszystkie i one nam nic nie zrobią. - spytał z
ciekawością i fascynacją Hachi.
-
One nie mogą się przedrzeć przez barriery a my nie możemy do nich
wejść. Przed każdym legowiskiem są czytniki DNA i tak na przykład
do Kronosa mogę wejść tylko ja i Kronos może wyjść tylko ze mną
pod warunkiem wyczytania naszej walki. - odparł Kurai.
-
Czyli każdy jeździec smoka karmi go i zajmuje się nim sam? -
spytał Otachi oglądający z fascynacją i podnietą smoki.
-
Zaprowadzisz nas do Kronosa? - wtrącił euforycznie Hachi.
-
Tak, to zmniejsza ryzyko wykluczenia przez rywali.... zaprowadzę …
- odpowiedział Kurai.
Hachi
i Otachi radośnie biegali od jednego legowiska do drugiego
przekrzykując się. Robili naprawdę bardzo dużo hałasu. Byli tak
zafascynowani wszystkim, że nawet małe dzieci mogłyby im
pozazdrościć, że same aż tak nie potrafią się cieszyć.
Kurai
jednak zdawał się ich nie słyszeć. Idąc pogrążał gdzieś
myślami. To była straszliwa przeszłość. Idąc przez główny
korytarz legowisk słyszał straszliwe rzeczy. Słyszał głosy
rozrywanych ciał i tryskającej krwi, krzyki z bólu jak i
porykiwania smoków które bawiły się czyimiś zwłokami kogoś
kogo właśnie rozszarpały. Przewijały się też odgłosy
brutalnych bójek, gwałtów, ryki torturowanych smoków, łamanie
kości, płonący ogień, walące się ściany i stropy, jakieś
dziwne szemrane rozmowy. Masa krzyków, wrzasków, ryków oraz
hałasu. Przerażające, aż włos się jeży na głowie. Takie głosy
z pewnością nie jednego by mogły zdrowo wystraszyć. Przeszłość
skrywa wiele tajemnic, ale takiej przeszłości nikt nie chciałby
pamiętać a co dopiero w niej uczestniczyć. Kurai jednak szedł bez
emocjonalnie dalej.
************
Rozświetlony
pokój o ciemno granatowych ścianach, pośrodku którego stała duża
biała tablica z jakimiś napisami, które były doskonale czytelne.
Przed nią stała póki co pusta stylowa czarna kanapa. Po chwili do
owego pokoju wszedł książę a tuż za nim nasza paczka. Volaure
stanął przy tablicy, Kurai oparł się o ścianę za kanapą, a
reszta rozsiadła się wygodnie na kanapie. Nie minęła chwila a
książę odezwał się:
-
Zaprosiłem Was do tego pokoju, aby opowiedzieć Wam trochę zarówno
o zawodach jak i uczestnikach.
-
Czy Kurai nie powinien być teraz gdzie indziej? - spytała trochę
arogancko Diuna.
-
Nie Kurai ma walkę dopiero pojutrze rano – odpowiedział Volaure.
-
Dopiero … a co mamy robić do tego czasu? - spytał Otachi.
-
Jak coś macie wolny wstęp na wszystkie walki, więc możecie je
oglądać, ale równie dobrze możecie korzystać ze wszystkiego co
oferuje mój statek. - odparł książę.
-
CZAD! - stwierdzili radośnie Hachi i Otachi.
-
Chciałem zacząć od czegoś innego, ale zacznijmy od tego co jest
na tablicy.
Tablica
jest podzielona na pół, po lewo widniało wielkie „A” a po
prawo wielkie „B”, a pod spodem widnieją napisy, wypisane dość
starannym czytelnym pismem.
-
Po pierwsze co musicie wiedzieć o zawodach to to, że mamy
szesnaście par zawodników podzielonych na dwie grupy po osiem par.
Każda walcząca para to jeździec i smok. Nie może startować ani
sam smok ani sam jeździec. Na arenie są oni nowiem jednością. Co
za tym idzie kiedy chociaż jeden z nich jest niezdolny do walki to
drużyna nie może dalej walczyć. Jasne póki co?
-
Tak.- odpowiedzieli zgodnie Ci co siedzieli na kanapie.
-
Świetnie. - po chwili ciszy Volaure dodał. - Tak, więc lecimy
dalej. Aby móc wziąć udział w edycji mistrzowskiej każdy
uczestnik musi mieć minimum trzy puchary z normalnych zawodów. Jak
łatwo się domyśleć nie ma tu słabych zawodników i można liczyć
na niezłe widowisko. Trzeba brać wszystkich na poważnie.
Dziewczyny
raczej nie słuchają tego co mówi książę, zbyt bardzo były w
niego zapatrzone. Swoimi pięknymi oczami obserwowały każdy nawet
najdrobniejszy ruch księcia, w zdychając. Natomiast chłopaki i
owszem słuchają. A Hachi i Otachi chłoną tę wiedzę jak gąbki i
są zaciekawieni wszystkim co opowiada Volaure.
-
Słuchajcie moli mili czy będzie Wam przeszkadzać jeśli zapalę? -
spytał książę.
-
Nie no spoko. - odparł Hachi.
Tygrysi
furra zapalił papierosa, zaciągnął się i powiedział:
-Dobra
teraz Wam powiem kto bierze udział w walkach. W grupie „A” mamy
tak:
*
Pannę Eryakana, która woli jak nazywać ją Ery w raz ze smoczyczą
Alassielą tworzą zgrany choć niepozorny duet. Mają 4 puchary
zwykłe.
*
Shachiner ze smokiem Mishel mają na swoim koncie 5 pucharów ze
zwykłych zawodów i 1 puchar mistrzowski. Trzeba uważać na tego
typa. Włada ogniem i trucizną. Chwila nie uwagi można przegrać
walkę przez zatrucie.
*
Raikaremi wraz ze smokiem Tinybe mają 4 puchary zwykłe i 1
mistrzowski.
*
Rainah i smok Carnilon zdobyli w swojej karierze 4 puchary zwykłe i
2 mistrzowskie.
*
Myo i Eragros mają 5 pucharów zwykłych.
*
Dlener i Gorom oraz Molinak i Brokar maja po trzy puchary zwykłe i
po 1 pucharze mistrzowskim. Bardzo Starzy zawodnicy, których dawno
nie widzieliśmy na turnieju. Dopóki się nie zgłosili to myślałem
nawet że już nie żyją …. myślę, że ściągnęła ich tu
nagroda …
*
ostatnia drużyną w grupie „A” jest Kurai wraz z Kronosem.
Chłopaki mają na swoim koncie aż 9 pucharów mistrzowskich i 2
puchary zwykłe.
-
Łał Kurai wymiatasz – powiedział z podziwem Otachi.
-
Kiedy to wszystko zdobyłeś? - spytał z ciekawością Hachi,
odwracając się do Kurai'a.
-
Kiedyś …. - odparł wymijająco Kurai.
-
Dobra Aniołki nie zbaczajcie z tematu, pogadacie o tym później a
teraz skupcie się. Grupa „B” - wtrącił stanowczo Volaure.
Panowie
ponownie skupili wzrok na tablicy, książę mówił dalej:
-
Grupa „B” jest równie mocna i niebezpieczna co grupa „A”.
Mamy w niej tak:
*
Rex'a i smoka Zaaran, którzy mają cztery puchary zwykłe.
*
Carmen i Melplant, drużyna która sprawia wrażenie bardzo
pokojowej, ale nie można jej lekceważyć. Mają cztery puchary
zwykłe i jeden pucha mistrzowski.
*
Deti wraz z Arygros to dobrze skalibrowany duet. Mają pięć
pucharów zwykłych.
*
Moodki i Marakas to taneczna para, ale potrafi walczyć. Maja 3
puchary zwykłe i 1 puchar mistrzowski.
*Suod
i Bieno są młodzi, jeszcze się uczą ale i tak waleczni. Mają 3
puchary zwykłe.
* Skymol i Modzi oraz Akime wraz z Kora to dwie najsłabsze drużyny. Mają po trzy zwykłe puchary ale bardzo mało doświadczenia.
* i została najgorsza drużyna z nich wszystkich Darkaril wraz ze smokiem Moradą to maszyny do zabijania. Trzeba na nich bardzo uważać. Mają na swoim koncie sześć pucharów zwykłych i dwa mistrzowskie. Z tymi dwoma to nie przelewki.
* Skymol i Modzi oraz Akime wraz z Kora to dwie najsłabsze drużyny. Mają po trzy zwykłe puchary ale bardzo mało doświadczenia.
* i została najgorsza drużyna z nich wszystkich Darkaril wraz ze smokiem Moradą to maszyny do zabijania. Trzeba na nich bardzo uważać. Mają na swoim koncie sześć pucharów zwykłych i dwa mistrzowskie. Z tymi dwoma to nie przelewki.
-
Ten Darkaril? - spytał stanowczo Kurai
-
Tak dokładnie ten. - powiedział Volaure gasząc papierosa.
Dziewczyny
nadal wodziły wzrokiem za wspaniałym księciem. Wygląda to
bynajmniej tak jakby podobał się on obydwu paniom. Nagle Kiazu
wstała z kanapy i podeszła do Volaure pociągająco biodrami.
Uwodzicielsko oparła się o księcia i chciała go pocałować, a on
o dziwo uchylił się pocałował ją delikatnie w policzek i
powiedział:
-
Przepraszam Cie Piękna, jak dobrze wiesz uwielbiam całowanie i
przytulanie, ale teraz nie jest czas na przyjemności. Najpierw
„wykład” a potem to co przyjemne. Dobrze?
Książę
mrugnął okiem do dziewczyny.
-
Ok – odpowiedziała troszkę speszona Kiazu i usiadła na swoim
miejscu.
-
Lubisz to? - spytała Diuna.
-
Tak, lubię, ale …
-
Kochasz Kiazu? - wtrąciła bardzo szybko i dociekliwie Diuna.
-
Nie to jest tematem naszego spotkania. - Volaure przypalił kolejnego
papierosa i mówił spokojnie dalej. - Ale odpowiem Ci Aniołku na to
pytanie. Nie nie kocham Kiazu. Wiesz jestem takim dziwnym typkiem,
dla którego pocałunek nic nie znaczy … uwielbiam pocałunki …
tak samo przytulanie się i inne rozwinięte tego formy … a to
oznacza, że mogę się przytulić i pocałować każdego kto tylko
tego chce... obojętne dla mnie czy to będzie facet czy
dziewuszka... obiecuję, że pogadamy o mnie innym razem, a teraz
Piękna czy mogę wrócić do tematu naszego spotkania?
Książę
ponownie puścił oko. Volaure doskonale wie jak uwodzić. Drobne
gesty działają doskonale. Diuna prawie się rozpłynęła ale
wydukała z siebie:
-
Tak jasne oczywiście.
-
Dobrze, tak więc turniej mistrzowski trwa średnio koło dwóch
tygodni. Rina przez ten czas będzie przebywać w bezpiecznym
krysztale, w którym jest w czymś w rodzaju hibernacji.
-
To bezpieczne? - zapytał z troską Otachi.
-
Powiem tak, póki jest w krysztale to nic jej nie grozi. Tam nawet
włos z głowy jej nie spadnie. Jednak … - książę głęboko się
zaciągnął i po chwili mówił dalej. - Jednak czasem bywa tak, że
po wyjściu niektóre osoby bardzo źle znoszą wybudzenie, ale spoko
nie martwcie się. Osobiście dopilnuję aby wróciła do Was cała i
zdrowa. Macie moje słowo.
-
Trzymam Cię za słowo. - Wtrącił Kurai.
-
Od czego to zależy? - o dziwo spytała Diuna.
-
Szczerze jest bardzo wiele czynników. Nie wdawałbym się w
szczegóły. Spoko, naprawdę nie masz się co martwić, znasz mnie
nie od dzisiaj i wiesz że dotrzymuję słowa. - odparł z uśmiechem
Volaure.
-
Wiem …. - powiedział Kurai.
-
Świetnie idąc dalej w temacie to jak już mówiłem macie wstęp na
każdy mecz. Jeśli chcecie możecie obejrzeć je wszystkie.
Zazwyczaj odbywają się dwie walki dziennie. Jedna rano a druga
wieczorem. Czasem zdarzają się trzy mecze w ciągu dnia ale nie na
mistrzowskich zawodach. Aha właśnie kreci się tu bardzo dużo
różnych stworzeń, uważajcie na siebie. Co prawda staram się aby
było tu bezpiecznie ale zdarzają się zwolennicy dawnego władcy i
jego metod na udane zawody.
************
Późnym
popołudniem nadszedł czas na pierwszą walkę smoków. Tłumy
widzów nie mogły doczekać się już walki. Arena pozostawała
pusta. Nagle światło zgasło i rozległ się donośny i wyraźny
głos:
-
Walki czas zacząć. Tegoroczna walka inauguracyjna odbędzie się
między Myo i smokiem Eragros!
W
tym momencie zapaliły się cztery reflektory które zostały
skierowane w lewą stronę areny. Po chwili w świetle ukazał się
wielki biały smok z niebieskimi skrzydłami, uszami i rogami na
głowie. Piękne zadbane smoczysko ryknęło groźnie. Na szyi miał
grubą metalową obrożę, od której odchodzą dwa grube łańcuchy.
Eragros wygląda bardzo okazale. Jego jeździec siedzi mu na karku
trzymając zwieńczenie łańcuchów. Jeździec wyglądał na
skoncentrowanego. Ma on blond włosy z czarnymi końcówkami, które
sięgają trochę za uszy. Są one w młodzieńczym nie ładzie. Ma
piękne szmaragdowo zielone oczy, które doskonale pasują do jego
zielonego t-shirt i ciemno zielonych krótkich spodenek. Na szyi nosi
wilczy kieł. Całość jego wyglądu dopełniało ciało pokryte
szaro biało czarnym futerkiem Kolega jest furrą lemura katta.
Dzięki temu ma czarne okrągłe uszy i wspaniały długi ogon w
paski.
Brawa
i wiwaty były bardzo głośne i pełne radości. Po chwili ponownie
odezwał się głos:
-
A demonem Rainah'em i smokiem Carnilon!
Jak
zaczarowane reflektory skierowały się na drugą stronę areny. Stał
tam potężny smok, wyglądający jak paker udający się na
siłownie. Ma on świecące łuski które przechodzą od zielonego
poprzez morski aż do niebieskiego. Jego skóra przypomina tafle
wody, która odbija światło w słoneczny dzień. Jego łuski są
bardzo ładnie wyfroterowane i nabłyszczone. Ten smok obroże od
której odchodzą dwa łańcuchy, ale tym razem są one złote
delikatne. Jego grzbiecie dosiada zadbany i elegancki mężczyzna. Ma
dość krótkie czerwone włosy. Oczywiście zadbane. Ma
nieskazitelną cerę oraz zielone błyszczące oczy. Jego piękne i
delikatne dłonie trzymają łańcuszki. Na sobie ma rozpiętą luźną
szarą marynarkę i białą koszulę bez rękawów pod spodem. Na
szyi ma szalik w szkocką kratę. Do tego ma czarne dopasowane i
długie spodnie. Niby proste połączenie ale wbrew pozorom jest
bardzo stylowe i pełne klasy.
W
tle cały czas słychać wiwaty i głosy publiczności. Nagle cała
arena została oświetlona, a komentator powiedział z radością:
-
Powodzenia zawodnikom! Niniejszym walkę czas zacząć!
Rozległ
się głośny gong. Tyle wystarczyło aby wojownicy ruszyli do ataku.
Obie drużyny są tuż nad ziemią i mogą patrzeć sobie w oczy.
Zaczęło się spokojnie. Eragros leciał powoli ale zdecydowanie na
przeciwnika. Carnilon wyglądał tak jakby nie robiło to na nim
wrażenia. Nagle zielono niebieski smok odchylił lekko głowę do
tyłu, a następnie z paszczy wystrzelił mu gruby i mocny wodny
bicz. Biało niebieska bestia zrobiła stylowy unik okrążając
atak. Następnie zawisł w powietrzu i uderzył skrzydłami
powietrze. Powstał silny wiatr który przesunął przeciwnika
odrobinę do tyłu. Nagle Rainah odezwał się aroganckim głosem
pełnym pogardy:
-
I to miał być niby atak? No proszę cię już nawet morska bryza
wieje mocniej.
Po
chwili zaczął spokojnie padać śnieg. Było to o tyle dziwne, że
nad walczącymi nie ma nieba. Gdzieś hen wysoko znajduje się sufit
statku. Stało się więc jasne, że ten biały puszysty zimny opad
to sprawka Myo. Nagle zerwał się silny wiatr, a śnieg przybrał
postać lodowych kryształków. Nie minęła nawet chwila jak
wszystko to skierowało się w stronę drużyny przeciwnej. Jednak
oni po prostu wisieli w powietrzu. Ten wspaniały atak już prawie do
nich dosięgnął, kiedy nagle tuż przed Carnilonem i Ranahem
pojawiła się wodna zapora. Atak Eragrosa i Myo okazał się
nieskuteczny, a Rainah mówił dalej:
-
Phi tylko na tyle was stać? Myślałem, że to edycja mistrzowska a
nie trening dla początkujących. N ….
W
tym momencie biało niebieski smok wyłonił się z ich wodnej zapory
i rzucił się na drugiego smoka. Eragros jednym szybkim ruchem
złapał przeciwnika. Jego wielkie białe zęby wbiły się w tętnice
Carnilona. Prawą łapą trzymał jego pysk aby nie mógł wykonać
żadnego ataku. Lewą łapą natomiast trzymał przednie łapy
przeciwnika. W ułamku sekundy zielono niebieski smok znalazł się
unieruchomiony na ziemi. Przeciwnik całkiem nieźle docisnął go do
ziemi i mimo jego szamotań nie mógł się on wyplątać z tego
uścisku. Zęby wietrznego smoka nie są wstanie przebić łusek
wodnego smoka. Łuski każdego smoka to doskonała obrona lepsze niż
najlepsze zbroje. Trzeba się naprawdę namęczyć aby ją przebić.
Kiedy
wodna bestia rozpaczliwie się szamotała próbując się uwolnić,
jej właściciel jak gdyby nigdy nic dotknął ręką ziemi i
powiedział:
- Jak zwykle wszystko na mojej głowie....
- Jak zwykle wszystko na mojej głowie....
Błysło
zielone oślepiające światło. Kiedy blask znikł okazało się, że
Myo i jego towarzysz są skrępowani jakimś dziwnym bluszczem. Wiszą
w powietrzu, i im bardziej się szamoczą to ta wielka roślina
bardziej się zaciska.
-
Hahahahah, tak to się robi głąby. - wtrącił pewny siebie demon.
Szybko dodając. - Ale łatwo poszło, dobra Carnilon czas na nasz
ostateczny atak.
W
tym momencie smok ruszył jak oszalały w kierunku skrępowanych
wrogów. Publiczność zamarła myśląc, że to już koniec.
Wszystko już jasne Demon i jego smoczy sługa przejdą dalej.
Nagle
stało się coś bardzo dziwnego, kiedy rozwścieczony wodny smok
przeleciał koło jeńców, aby zająć dogodniejszą pozycję do
ataku, roślina jego pana się roztrzaskała. W ostatniej chwili Myo
zdążył zamrozić całą roślinę. Dzięki temu stała się bardzo
krucha, a on i jego przyjaciel stali się wolni. Co prawda drugi smok
zdążył zaatakować, ale niestety spudłował. Ożywiona publika
ponownie skandowała imiona swoich idoli.
-
Juuuuuuhuuuu ale świetna zabawa no nie stary? - wrzasnął radośnie
Myo.
-
Whaaaaaar. - odparł mu radośnie Eragros.
Gdzieś
na trybunach Hachi i Otachi z pasją oglądają tą walkę. To dla
nich fascynująca nowość. Oczy świeciły im jak dzieciom na widok
ulubionych cukierków. To co się dzieje na arenie przekracza ich
najśmielsze wyobrażenia. Ich rozdziawione buzie doskonale to
ukazują.
-
Te mrówki zaczynają mnie denerwować Carnilonie. Zamiast się
poddać oni ciągle próbują nas pokonać. Czyż to nie urocze. -
powiedział sarkastycznie demon.
-
Te Rainah szacunek dla przeciwnika został w smoczym legowisku? -
spytał Myo.
-
Proszę cie taki pomiot jak ty nie dorasta mi do pięt. W tym
turnieju są dwie osoby które mają minimalne szanse na pokonanie
mnie, ale ty do nich nie należysz. - odparł arogancko Rainah.
Wspaniały
wodny smok ustawił się tak, że jego piękne łuski wręcz
oślepiająco odbijały światła reflektorów. Powstał efekt
podobny do tego co który dzieje się nad wodą w słoneczny dzień.
To wspaniałe zagranie rzeczywiście wyłączyło ich rywali z gry.
-
Aua moje oczy. Brachu nie patrz w to światło od tego można
oślepnąć. - powiedział oślepiony Myo.
Lemurowata
furra zupełnie na oślep postawiła lodową tarczę. Po chwili
okazało się, że tarcza jest na tyle gruba iż może zasłonić
oślepiający blask przeciwnika. Jednak nagle coś owinęło się
koło prawej nogi Eragrosa. To kolejna roślinna pułapka demona.
Gruby bluszcz, który sprawiał wrażenie żywego szybko ściągnął
na ziemie wietrznego smoka wraz z jego jeźdźcem na ziemie. Potężne
cielsko bestii uderzyło z hukiem na ziemie. Ruszające się ramie
bluszczu ponownie podniosło swoją ofiarę do góry, a następnie
ponownie brutalnie rzuciła nimi o ziemię. Kamienie, ziemia, kłęby
kurzu i dymu unosiły się coraz wyżej w powietrze. Za każdym
rzutem huk był coraz głośniejszy. Kiedy „roślina” uznała, że
już wystarczy, to rzuciła nimi ostatni raz o ziemię, następnie
puściła ich. Dym i piach doszczętnie przysłaniały arenę, cała
publika ponownie zamarła, a rozchichotany Rainah powiedział:
-
No i po kłopocie. - po chwili złośliwie dodając -Te sędzia
ogłaszaj, że wygrałem.
Dym
nadal unosił się nad ziemią. Sędzia cierpliwie czekał aż
dopadnie do końca. Po dłuższej chwili wszystko opadło a Arena
znowu stała się przejrzysta. W ziemi były dwa głębokie otwory
powstałe podczas ostatniego ataku. Okazało się iż oba są puste.
Wietrzny smok i jego pan zniknęli. Po chwili oczy wszystkich
skierowały się wysoko ku górze. Ponad światłami panowała
ciemność. Nagle z tej ciemności wyłonił się Myo wraz ze swoim
towarzyszem. Eragros popędził na przeciwnika, jego szybkość jest
oszałamiająca. Nie minęła nawet chwila gdy bestia stała się
ledwo widoczną smugą. Smok nie tylko władał wiatrem, w tym
momencie stał się wiatrem. Zdezorientowany przeciwnik rozglądał
się po całej arenie. Rainah przestał widzieć swojego przeciwnika
od czasu do czasu czuł jedynie wiatr, a jego smok nerwowo atakował
jak tylko poczuł nawet łagodne muśnięcie wiatru. W rezultacie
pluł woda na oślep.
-
No gdzie ta łamaga się podziała? - powiedział zły demon.
W
tym momencie Rainah poczuł jak ktoś go dotyka i usłyszał ledwo
słyszalny szept:
-
Lodowa furia …
Demon
nie mógł się już ruszyć nawet o milimetr. Myo który doskonale
wykorzystał chwile słabości przeciwnika znienacka pojawił się za
nim i go zamroził. Pewny siebie demon stał się wspaniałą kostką
lodu. Carnilon jak zorientował się co się dzieje zaczął
zachowywać się jak wściekły byk na
rodeo który próbuje zrzucić swojego ujeżdżacza. Bestia szamotała
się, jednak nie mogła się pozbyć nieproszonego gościa. Dodatkowo
z każdym chwilą dostawał coraz to nowe ciosy od Eragrosa.
Niewidoczny przeciwnik wspaniale sobie radzi z atakami znienacka.
Po
chwili wodny smok tak się rozszalał, że lemurowata furra musiał
opuścić rywala i wrócić na swojego smoka. Doskonałe zgranie
czasu sprawiło, że jego wietrzna bestia była dokładnie tam gdzie
była potrzebna. Carnilon szalał dalej. Nagle jego jeździec spadł
z niego na ziemie. Tymczasem Myo i Eragros ponownie wywołali zamieś
śnieżną. Temperatura na arenie znacząco spadła. Kiedy Rainah
leżał nieruchomo na ziemi, jego smok starał się go uwolnić za
pomocą swoich wodnych ataków. Jednak z każdym kolejnym atakiem
jego pana pokrywała coraz grubsza warstwa lodu.
Po
chwili Myo zamknął oczy skupił w sobie energie, następnie
wyciągnął przed siebie ręce z otwartymi dłońmi i krzyknął:
-
LODOWA FURIA!
Na
białej już od opadów arenie zaczęła pojawiać się gruba warstwa
lodu. Nie minęła nawet chwila jak cała arena została pokryta
lodem. Wkrótce nawet Carnilon zaczął pokrywać się lodem, do
momentu jak wolna została tylko jego paszcza.
W
tym momencie sędzia główny przerwał walkę mówiąc:
-
Ogłaszam, żę pierwszą walkę tegorocznego turnieju mistrzowskiego
wygrywa MYO waz ze smokiem ERAGROSEM.
Tłumy
oszalały skandując imiona zwycięzców. Wszech ogarniająca radość
była niezmiernie zaraźliwa. Myo stanął na swoim smoku i podniósł
triumfalnie ręce w górę.
-HUUURAAAAA!
- krzyknął radośnie zwycięzca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz