poniedziałek, 24 listopada 2014

Epizod 43


„Książę”


Kurai, z opuszczoną głową tak aby rozmówca nie mógł mu spojrzeć w oczy zapukał do grubych metalowych drzwi. Donośny pusty dźwięk przeszył okolicę. Po chwili drzwi odtworzyły się i odezwał się tajemniczy męski głos:
- A Kurai miło Cię widzieć.
- Volaure, gdzie jest Książę?
- Siedzi przed Tobą. Dossak nie żyje. Zdechło mu się i teraz ja jestem nowym księciem.
Kurai podniósł głowę, a jego oczom ukazał się bardzo przystojny dobrze zbudowany mężczyzna, który siedzi luźno na kanapie. Ma on czarne krótkie włosy w lekkim nie ładzie, fioletowe gogle na czole, przepiękne zielone oczy w odcieniach wody z pionowymi źrenicami. Nie wygląda z nimi groźnie, wręcz przeciwnie. Jest bardzo pociągający i intrygujący na swój sposób. Po za tym ma tygrysie uszy, mały koci nosek oraz ciało pokryte miłym tygrysim futerkiem. Jego podgardle i kawałek torsu który widać są śnieżno białe. Reszta ciała jest brązowo rude w czarne paski. Ubrany jest w fioletową luźną bluzę z kapturem w białe trupie czaszki. Do tego ma czarne bezpalcowe rękawiczki zapinane na nadgarstkach oraz czarne spodnie w stylu jeans i czarne adidasy. Bił od niego przyjazny blask.
Po chwili wstał i podszedł do Kurai'a. Okazuje się że książę jest wyższy od Kurai'a i ma jakie 190cm wzrostu. Kiedy podszedł dostatecznie blisko przymknął oczy i nachylił się do pocałunku. Już prawie go pocałował kiedy to Kurai jednak cofnął się. Książę się wyprostował i powiedział z uśmiechem:
- Heh … i znowu nie udało mi się skraść Tobie buziaka. Kiedyś skradnę zobaczysz. - mrugnął okiem. Kurai z typową dla siebie chłodnością nic nie powiedział ani nic nie zrobił.
Po chwili Volaure rozsiadł się ponownie na kanapie. Pstryknął palcami i przednim pojawił się fotel. Po czym powiedział:
- Siadaj proszę.
Kurai usiadł, a książę wyjął z kieszeni paczkę papierosów i spytał:
- Czy mogę zapalić?
Kurai kiwnął potakująco głową. Następnie Volaure skierował otwartą paczkę w kierunku Kurai'a:
- Poczęstujesz się?
- Nie dzięki.
W tym momencie książę wzruszył ramionami i przypalił sobie papierosa. Następnie zaciągnął się i swobodnie wypuścił dym.
- Słuchaj Kurai musimy pogadać. Bardzo miło Cię widzieć naprawdę, ale tak się zastanawiam co się stało, że postanowiłeś wrócić? Jeszcze parę lat temu wiedziałbym co by Cię do tego skłoniło, ale dzisiaj już tak nie robimy.
- Na pewno? - odparł Kurai.
W tym momencie Volaure klasnął w dłonie i światło zgasło. Po chwili przed nimi pojawił się hologram i coś w stylu wyszukiwarki.
- Moi ludzie powiedzieli mi, że znaleźli ją na Tochi Neko. Zobacz na Tochi Neko ta dziewczyna nie ma rodziny i pokrewnego DNA.
- Ona ma na imię Rina Ryu. Powiedział spokojnie Kurai. - I została porwana z ziemi.
Książę aż się usztywnił z niedowierzaniem. Od razu wpisał wyszukiwarkę informację jakie podał mu Kurai.
- O cholera. Okazuje się, że ona ma dwie siostry i dwóch braci. - W tym momencie książę zaczął nerwowo palić swojego papierosa. - Ale jak to?....Czyli wynajęła Cię rodzina abyś ją odbił?
- Nie nie do końca.
- Niech zgadnę Twoi goście to rodzina tej małej?
- Owszem.
- Kurcze słuchaj Stary przejąłem władze niedługo po tym jak odszedłeś z zawodów. I przysięgam zabroniłem porywać dziewczyny z rodzinami. Turniej miał być miejscem gdzie dziewczyny bądź faceci bez przyszłości i rodziny mogą znaleźć lepsze życie.
W tym momencie nacisnął jakiś guzik na hologramie i twardo powiedział:
- Enemali dawaj mi tu natychmiast drożynę WitaK!
- Przykro mi książę są na treningu …
- Słuchaj nie obchodzi mnie to mają natychmiast stawić się u mnie rozumiesz!!?
- Ttttaaaaak Panie.
Rozłączył się. A potem powiedział trochę spokojniej:
- Słuchaj jedyne co mogę obecnie zrobić to dać nauczkę tym którzy narobili tego bigosu. Bardzo bym chciał ją uwolnić ale niestety jutro rano zaczyna się turniej i już nie mogę tego odwołać.
- Wiem ,...
- Pozostaje mi jedynie przeprosić rodzinę i życzyć Ci powodzenia abyś wygrał.
- A jak nie wygram?
- Nie martw się – powiedział z uśmiechem Volaure.- Będziemy o tym myśleć po turnieju.
- Volaure nie chciałbym być przy Twojej reprymendzie dla załogi pójdę już. - powiedział Kurai.
- Spoko idź.- powiedział książę popalając dalej. - A właśnie możesz powiedzieć rodzinie, że włos jej głowy nie spadnie i osobiście tego dopilnuje.
- Tiaa jak upilnujesz aby się nikt do niej nie dobrał?
- No tak zapomniałem, że nie wiesz. - w tym momencie obraz na hologramie się zmienił. Pojawił się na nim wielki dziwny kryształ a Volaure mówił dalej – To Dukediamand wspaniały wynalazek. Ten wielki kryształ zapobiega niechcianym incydentom. Rina jest zamknięta w środku i jest tam w stanie hibernacji. Właśnie ustawiłem, że tylko ja mogę tam wejść. Ona jest hiper bezpieczna zapewniam.
- Spoko, trzymam za słowo. Nara ja spadam.
Po tych słowach Kurai wsadził ręce do kieszeni i wyszedł z tego pokoju jak gdyby nigdy nic. Kiedy był już prawie u siebie w pokoju. Dało się słyszeć bardzo donośny krzyk:
- WY BANDO KRETYNOW ILE RAZY MAM POWTARZAĆ!!! JESTEŚCIE NIE ODPOWIEDZIALNYMI DEBILAMI!!!!! ….
Ten krzyk był tak głośny i mocny, że podłoga i ściany trzęsły się w posadach. Kurai w tym momencie wszedł do pokoju.
- O matko co się dzieje – spytał Otachi.
- To tylko książę. - odpowiedział chłodno Kurai.



************






Ciemny mroczny pokój. Przez okna nie wpada nawet odrobina światła. Nie widać nawet lekkich konturów przedmiotów. Jest bardzo późno w nocy. Doskonała atmosfera do spania i podróży w dalekie odmęty własnego umysłu. Tak, ktoś śpi w tym pokoju. Pewnie teraz ma wspaniałe sny pełne najskrytszych marzeń. W pokoju panuje cisza, w sumie po chwili słychać jedynie cichy oddech śpiącej osoby. Błoga, nieskalana niczym ciemność.
Nagle w pokoju dało się słyszeć jakieś szmery. Potem nastała cisza... by już po chwili dało się usłyszeć tajemniczy radosny głos:
- HA … no to wreszcie Cię upolowałem.
- Miło mi ….
- Zaraz chwila …
W tym momencie zapaliło się światło w pokoju.
- Ojej … bardzo przepraszam …
Śpiąca osoba zerwała się i usiadła. Jej oczom ukazał się przystojny książę. Kiazu nie wiedząc co się dzieje zaczęła nerwowo wypytywać:
- Co się dzieje? … Kim jesteś?
- Spokojnie, nie krzycz zaraz Ci wszystko wytłumaczę – odpowiedział książę, następnie szybko dodał. - Za dawnych lat Kurai zawsze sypiał w tym pokoju a ja polowałem na niego … byłem pewien, że tu będzie … jak widać pomyliłem się i skradłem buziaka Tobie …
- Aha … nie no spoko … hmm... czyli takie ciacho jak Ty jest gejem?
- Nie do końca to trochę bardziej skomplikowane … Jestem Bi a to oznacza, że bardzo mocno kręcą mnie mężczyźni np. Kurai jak i piękne kobiety typu Ty …
- Kiazu … Mam na imię Kiazu. - odpowiedziała z uśmiechem.
- Ja jestem Volaure. - powiedział książę również z uśmiechem i podając jej rękę.
- Tak więc kochasz Kurai'a?
- Nie, skąd ten pomysł?
- No bo … mówiłeś, że chcesz mu skraść pocałunek …
- Heh … wiesz pocałunek nic dla mnie nie znaczy … uwielbiam pocałunki … tak samo przytulanie się i inne rozwinięte formy … a pocałunek z Kurai'em to moje swego rodzaju marzenie …
- Łał … hmmm... mam nadzieje, że nie odbierzesz mnie źle …. ale skoro pocałunek dla Ciebie nic nie znaczy to czy mogę poprosić o jeszcze jednego całusa? - słodko spytała Kiazu przysuwając się do księcia, który się uśmiechnął i powiedział:
- Jasne nie ma problemu.
Po tych słowach nachylił się ku niej i ją pocałował. To był pocałunek pełen żaru i namiętności. Kiazu podczas niego przeszły ciarki po całym ciele i aż się jej zrobiło gorąco.
- Zajebiście całujesz wiesz? - powiedziała rozmarzona Kiazu.
- Dzięki, ciesze się że się podoba. - odparł Volaure.
- Jak Ty to robisz?
- Lata praktyki moja droga … lata praktyki …
- Co do Kurai'a to też bym chciała … ale wiesz jest zajęty …
- Zajęty...? - spytał z zaciekawieniem.
- Tak ma dziewczynę … moją siostrę Rinę... jest nagrodą w tym turnieju …
Książę przeleciał szybko odmęty swojego umysłu … ta wiadomość go trochę zszokowała ..
- Więc wiesz – mówiła dalej Kiazu. - uważaj.
- Spoko nie omieszkam... Słuchaj mogę zapalić?
- Yyyy … no spoko ..
W tym momencie Volaure wyjął paczkę papierosów i spytał:
- Też chcesz?
- Nie dzięki nie palę.
Po tych słowach wyjął jednego papierosa z paczki i go podpalił. Zaciągnął się a następnie powiedział:
- Wiesz znam Kurai'a tyle lat, że jakby przeszkadzało mu moje polowanie to bym już dawno to poczuł.
- Ile lat się znacie?
Kolejne zaciągnięcie. Głębokie zamyślenie i po chwili książę powiedział:
- A z 16 może 17 lat już będzie.
- To kawał czasu … i przez tyle lat polujesz na niego?
- Nie trochę krócej …
- Ahmm..a mogę kolejnego buziaka? - spytała rozanielonym głosikiem Kiazu.
- Heh … rozszalałaś się … jasne jeśli Ci nie przeszkadza całowanie się z popielniczką to nie ma problemu.
Kiazu spojrzała na niego słodkimi oczętami, które mówiły całuj nie gadaj. Nie wiele myśląc Volaure ponownie ją pocałował. Każdy kolejny raz działał równie mocno co ten pierwszy. Kiazu aż się rozpływała z rozkoszy. Tak dopieścić samym pocałunkiem to wielka sztuka, którą książę opanował do perfekcji.
- Ale mam farta, przyszedł skraść jednego całusa … i jednego skradłem i dostałem jeszcze dwa w bonusie – powiedział książę z uśmiechem i dopalając papierosa.
- Normalnie rozpływam się przy każdym Twoim pocałunku … zajebiaszczo całujesz …
- heheh … podlizujesz się jak nie wiem. - odpowiedział pół żartem pół serio władca.
- To najszczersza prawda – odpowiedziała błogim głosikiem Kiazu, po chwili dodając z ciekawością. - długo palisz?
- hmm... trudne pytanie … ale pewnie ze 14 …
- Dużo... co Ci to daje?
- Hmm... relaks … przyjemność …
- Znam lepsze sposoby aby to osiągnąć … chociażby kąpiel w ciepłej wodzie z dobrą książką i świeczkami.
- Dobrą książką imieniem facet?
- Też można. - odpowiedziała lekko zarumieniona Kiazu. - skąd wiedziałeś co mi chodzi po głowie?
- Instynkt moja droga …
- A wiesz co jeszcze mi chodzi po głowie? - bardzo słodkim i namiętnym głosikiem Kiazu, przybliżając się do księcia.
Volaure mocno się zaciągnął, powoli wypuścił dym. Zgasił papierosa i powiedział:
- Na pewno chcesz jeszcze jednego pocałunku … i widzę, że czegoś więcej ….
- Trochę tak … jesteś dla mnie nowym światem do poznania …
- Dobra powiem wprost może i sprawiam wrażenie nie odpowiedzialnego ale tak naprawdę jestem bardzo odpowiedzialny … przyszedłem tutaj skraść tylko jeden pocałunek … nie jestem przygotowany na nic więcej … ale innym razem spoko … - powiedział władca poważnym głosem jednocześnie uśmiechając się.
- No dobrze … to poproszę jeszcze jeden pocałunek …




************



Nastał nowy wspaniały dzień. Nasz paczka idzie przez labirynty korytarzy. Mają dzisiaj poznać księcia. Kurai prowadzi ich w co raz to inne korytarze, pokoje. Już idą dosyć długo kiedy to nagle odezwał się Hachi:
- Kurcze … ten cały książę pewnie jest straszny …
- No … skoro było słychać każde jego słowo przez tyle ścian to musi być jakimś potworem. - odparł Otachi.
Dziewczyny się nie odzywały ale też nie wiedziały co ich czeka. Po wczorajszych odgłosach książę wydawał się być brutalnym i bezlitosnym władcą. Im bliżej byli jego komnaty tym bardziej czyli się niepewnie. Byli trochę spłoszeni, ale również zaciekawieni tym co się wydarzy. Po niedługiej chwili doszli na miejsce. Kurai zatrzymał się i zapukał w wielkie metalowe drzwi. Po pustym donośnym dźwięku drzwi nagle otworzyły się. Kiedy wszyscy weszli drzwi zatrzasnęły się za nimi a ich oczom pojawił się stojący przed nimi Volaure. Za nim ktokolwiek zdążył się odezwać, Kiazu wyprzedziła wszystkich i napadła księcia. Rzuciła mu się na szuję dając mu siarczystego buziaka w usta. Hachi i Otachi załamali i idąc w kierunku Kiazu, Otachi powiedział:
- Heh … Kiazu robisz się co raz bardziej bezpośrednia …
- Chodź Kiazu nie rób nam wiochy … - dodał pośpiesznie Hachi.
W tym momencie chłopacy odciągnęli Kiazuchnę na bezpieczną odległość. A książę odezwał się:
- Witam Was wszystkich. Jestem Książę Volaure i przez kilka najbliższych dni będę Waszym gospodarzem. To, że Wasza siostra jest nagrodą w tym turnieju to niefortunny wypadek, ale obiecuję iż włos jej z głowy nie spadnie. Podczas trwania turnieju postaram się być jak najlepszym gospodarzem dla Was.
- Ja jestem Kiazu to moja siostra Diuna, dalej jest Otachi i Hachi.
- I nasz mistrz Kurai. - wtrącił pośpiesznie książę, następnie dodał. - siadajcie moi mili rozgośćcie się.
W tym momencie Diuna podeszła do niego i powiedziała:
- Książę …
-Tak? - odparł książę i ukucnął przed nią aby w miarę byli na równym poziomie.
- Ty masz całe ciało pokryte futerkiem tak?
- Owszem, a co?
- Bo tak się zastanawiam jak to jest przytulić się do takiego futerka.
Volaure na te słowa uśmiechnął się lekko, zdjął swoją bluzę i został w fioletowej podkoszulce, jednak niebawem zdjął również koszulkę i powiedział z przyjaznym uśmiechem:
- Sama zobacz.
Diuna się zarumieniła. Pięknie wyrzeźbiony tors księcia, jest naprawdę wspaniałym widokiem i ciężko się nie rozpłynąć. Po chwili Diuna dość nieśmiało ruszyła w kierunku księcia. On natomiast szybko ją objął i mocno przytulił do siebie. Dziewczyna poczuła jedwabiście miłe futerko i masę przyjemnego ciepła. Doświadcza właśnie bardzo miłego uczucia. Po dłuższej chwili powiedziała:
- Łał to zupełnie tak jakby przytulać się do dużego pluszowego misia o milutkim futerku tylko dużo lepiej.
- Dziękuję, to miłe. - odparł z uśmiechem książę.
Po tych słowach Troszkę spłoszona Diuna usiadła z reszta na kanapie. Volaure ubrał się z powrotem i powiedział:
- Skoro przyjemności mamy już za sobą to czas Was ugościć.




************




Wielka arena otoczona widownią. Wydaje się być tak wielka, że pomieściła by dosłownie wszystko co mogłoby przyjść do głowy. Wszystkie miejsca dla publiczności były zajęte. Panował zgiełk, euforia i podekscytowanie. Na arenie stało szesnaście osób, a przednimi dość wysoko był oszklony pokój pod którym znajdował się ogromny telebim. Nagle szklana ściana pokoju otworzyła się, a oczom wszystkich ukazał się piedestał na którym stał książę Volaure. Po chwili uniósł ręce do góry wtedy tłum umilkł a książę powiedział do mikrofonu:
- Witam Was wszystkich na Światowym Turnieju Walk Smoków w Edycji Mistrzowskiej. W tym roku mamy tu wspaniałe sławy, więc turniej na pewno będzie ciekawy. Kochani przywitajcie gorąco śmiałków, którzy będą toczyć swe boje o tę wspaniałą nagrodę.
W tym momencie tłum wiwatował i skandował różne imiona wojowników. Nie dało się zbytnio zrozumieć tego co mówią. Powstał ogólny gwar. Nagle pośrodku areny pojawił się przeogromny hologram pokazujący duży kryształ, który wspaniale odbijał wszelkie światło. Po chwili obraz się ustabilizował, a oczom wszystkich pokazała się Rina. Ma uplecione warkocze i delikatny makijaż w kolorach morsko wodnych. Ma na sobie niebiesko złoty biustonosz bez ramiączek w kształcie muszli. Do tego na biodrach zatrzymuje się jej suknia na całą długość jej nóg. Po obu stronach ma rozporki na całej długości. Jest na boso. Wygląda olśniewająco. Naprawdę jest o co powalczyć.
Po chwili książę powiedział:
- Uznaje turniej za otwarty! Już dziś wieczorem pierwsza walka! Zapraszam Wszystkich!
Szalejące radosne tłumy tylko czekały na ten moment. Wiwaty nakręcały się co raz bardziej.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz