„Książę”
Kurai,
z opuszczoną głową tak aby rozmówca nie mógł mu spojrzeć w
oczy zapukał do grubych metalowych drzwi. Donośny pusty dźwięk
przeszył okolicę. Po chwili drzwi odtworzyły się i odezwał się
tajemniczy męski głos:
-
A Kurai miło Cię widzieć.
-
Volaure, gdzie jest Książę?
-
Siedzi przed Tobą. Dossak nie żyje. Zdechło mu się i teraz ja
jestem nowym księciem.
Kurai
podniósł głowę, a jego oczom ukazał się bardzo przystojny
dobrze zbudowany mężczyzna, który siedzi luźno na kanapie. Ma on
czarne krótkie włosy w lekkim nie ładzie, fioletowe gogle na
czole, przepiękne zielone oczy w odcieniach wody z pionowymi
źrenicami. Nie wygląda z nimi groźnie, wręcz przeciwnie. Jest
bardzo pociągający i intrygujący na swój sposób. Po za tym ma
tygrysie uszy, mały koci nosek oraz ciało pokryte miłym tygrysim
futerkiem. Jego podgardle i kawałek torsu który widać są śnieżno
białe. Reszta ciała jest brązowo rude w czarne paski. Ubrany jest
w fioletową luźną bluzę z kapturem w białe trupie czaszki. Do
tego ma czarne bezpalcowe rękawiczki zapinane na nadgarstkach oraz
czarne spodnie w stylu jeans i czarne adidasy. Bił od niego
przyjazny blask.
Po
chwili wstał i podszedł do Kurai'a. Okazuje się że książę jest
wyższy od Kurai'a i ma jakie 190cm wzrostu. Kiedy podszedł
dostatecznie blisko przymknął oczy i nachylił się do pocałunku.
Już prawie go pocałował kiedy to Kurai jednak cofnął się.
Książę się wyprostował i powiedział z uśmiechem:
-
Heh … i znowu nie udało mi się skraść Tobie buziaka. Kiedyś
skradnę zobaczysz. - mrugnął okiem. Kurai z typową dla siebie
chłodnością nic nie powiedział ani nic nie zrobił.
Po
chwili Volaure rozsiadł się ponownie na kanapie. Pstryknął
palcami i przednim pojawił się fotel. Po czym powiedział:
-
Siadaj proszę.
Kurai
usiadł, a książę wyjął z kieszeni paczkę papierosów i spytał:
-
Czy mogę zapalić?
Kurai
kiwnął potakująco głową. Następnie Volaure skierował otwartą
paczkę w kierunku Kurai'a:
-
Poczęstujesz się?
-
Nie dzięki.
W
tym momencie książę wzruszył ramionami i przypalił sobie
papierosa. Następnie zaciągnął się i swobodnie wypuścił dym.
-
Słuchaj Kurai musimy pogadać. Bardzo miło Cię widzieć naprawdę,
ale tak się zastanawiam co się stało, że postanowiłeś wrócić?
Jeszcze parę lat temu wiedziałbym co by Cię do tego skłoniło,
ale dzisiaj już tak nie robimy.
-
Na pewno? - odparł Kurai.
W
tym momencie Volaure klasnął w dłonie i światło zgasło. Po
chwili przed nimi pojawił się hologram i coś w stylu wyszukiwarki.
-
Moi ludzie powiedzieli mi, że znaleźli ją na Tochi Neko. Zobacz na
Tochi Neko ta dziewczyna nie ma rodziny i pokrewnego DNA.
-
Ona ma na imię Rina Ryu. Powiedział spokojnie Kurai. - I została
porwana z ziemi.
Książę
aż się usztywnił z niedowierzaniem. Od razu wpisał wyszukiwarkę
informację jakie podał mu Kurai.
-
O cholera. Okazuje się, że ona ma dwie siostry i dwóch braci. - W
tym momencie książę zaczął nerwowo palić swojego papierosa. -
Ale jak to?....Czyli wynajęła Cię rodzina abyś ją odbił?
-
Nie nie do końca.
-
Niech zgadnę Twoi goście to rodzina tej małej?
-
Owszem.
-
Kurcze słuchaj Stary przejąłem władze niedługo po tym jak
odszedłeś z zawodów. I przysięgam zabroniłem porywać dziewczyny
z rodzinami. Turniej miał być miejscem gdzie dziewczyny bądź
faceci bez przyszłości i rodziny mogą znaleźć lepsze życie.
W
tym momencie nacisnął jakiś guzik na hologramie i twardo
powiedział:
-
Enemali dawaj mi tu natychmiast drożynę WitaK!
-
Przykro mi książę są na treningu …
-
Słuchaj nie obchodzi mnie to mają natychmiast stawić się u mnie
rozumiesz!!?
-
Ttttaaaaak Panie.
Rozłączył
się. A potem powiedział trochę spokojniej:
-
Słuchaj jedyne co mogę obecnie zrobić to dać nauczkę tym którzy
narobili tego bigosu. Bardzo bym chciał ją uwolnić ale niestety
jutro rano zaczyna się turniej i już nie mogę tego odwołać.
-
Wiem ,...
-
Pozostaje mi jedynie przeprosić rodzinę i życzyć Ci powodzenia
abyś wygrał.
-
A jak nie wygram?
-
Nie martw się – powiedział z uśmiechem Volaure.- Będziemy o tym
myśleć po turnieju.
-
Volaure nie chciałbym być przy Twojej reprymendzie dla załogi
pójdę już. - powiedział Kurai.
-
Spoko idź.- powiedział książę popalając dalej. - A właśnie
możesz powiedzieć rodzinie, że włos jej głowy nie spadnie i
osobiście tego dopilnuje.
-
Tiaa jak upilnujesz aby się nikt do niej nie dobrał?
-
No tak zapomniałem, że nie wiesz. - w tym momencie obraz na
hologramie się zmienił. Pojawił się na nim wielki dziwny kryształ
a Volaure mówił dalej – To Dukediamand wspaniały wynalazek. Ten
wielki kryształ zapobiega niechcianym incydentom. Rina jest
zamknięta w środku i jest tam w stanie hibernacji. Właśnie
ustawiłem, że tylko ja mogę tam wejść. Ona jest hiper bezpieczna
zapewniam.
-
Spoko, trzymam za słowo. Nara ja spadam.
Po
tych słowach Kurai wsadził ręce do kieszeni i wyszedł z tego
pokoju jak gdyby nigdy nic. Kiedy był już prawie u siebie w pokoju.
Dało się słyszeć bardzo donośny krzyk:
-
WY BANDO KRETYNOW ILE RAZY MAM POWTARZAĆ!!! JESTEŚCIE NIE
ODPOWIEDZIALNYMI DEBILAMI!!!!! ….
Ten
krzyk był tak głośny i mocny, że podłoga i ściany trzęsły się
w posadach. Kurai w tym momencie wszedł do pokoju.
-
O matko co się dzieje – spytał Otachi.
-
To tylko książę. - odpowiedział chłodno Kurai.
************
Ciemny
mroczny pokój. Przez okna nie wpada nawet odrobina światła. Nie
widać nawet lekkich konturów przedmiotów. Jest bardzo późno w
nocy. Doskonała atmosfera do spania i podróży w dalekie odmęty
własnego umysłu. Tak, ktoś śpi w tym pokoju. Pewnie teraz ma
wspaniałe sny pełne najskrytszych marzeń. W pokoju panuje cisza, w
sumie po chwili słychać jedynie cichy oddech śpiącej osoby.
Błoga, nieskalana niczym ciemność.
Nagle
w pokoju dało się słyszeć jakieś szmery. Potem nastała cisza...
by już po chwili dało się usłyszeć tajemniczy radosny głos:
-
HA … no to wreszcie Cię upolowałem.
-
Miło mi ….
-
Zaraz chwila …
W
tym momencie zapaliło się światło w pokoju.
-
Ojej … bardzo przepraszam …
Śpiąca
osoba zerwała się i usiadła. Jej oczom ukazał się przystojny
książę. Kiazu nie wiedząc co się dzieje zaczęła nerwowo
wypytywać:
-
Co się dzieje? … Kim jesteś?
-
Spokojnie, nie krzycz zaraz Ci wszystko wytłumaczę – odpowiedział
książę, następnie szybko dodał. - Za dawnych lat Kurai zawsze
sypiał w tym pokoju a ja polowałem na niego … byłem pewien, że
tu będzie … jak widać pomyliłem się i skradłem buziaka Tobie …
-
Aha … nie no spoko … hmm... czyli takie ciacho jak Ty jest gejem?
-
Nie do końca to trochę bardziej skomplikowane … Jestem Bi a to
oznacza, że bardzo mocno kręcą mnie mężczyźni np. Kurai jak i
piękne kobiety typu Ty …
-
Kiazu … Mam na imię Kiazu. - odpowiedziała z uśmiechem.
-
Ja jestem Volaure. - powiedział książę również z uśmiechem i
podając jej rękę.
-
Tak więc kochasz Kurai'a?
-
Nie, skąd ten pomysł?
-
No bo … mówiłeś, że chcesz mu skraść pocałunek …
-
Heh … wiesz pocałunek nic dla mnie nie znaczy … uwielbiam
pocałunki … tak samo przytulanie się i inne rozwinięte formy …
a pocałunek z Kurai'em to moje swego rodzaju marzenie …
-
Łał … hmmm... mam nadzieje, że nie odbierzesz mnie źle …. ale
skoro pocałunek dla Ciebie nic nie znaczy to czy mogę poprosić o
jeszcze jednego całusa? - słodko spytała Kiazu przysuwając się
do księcia, który się uśmiechnął i powiedział:
-
Jasne nie ma problemu.
Po
tych słowach nachylił się ku niej i ją pocałował. To był
pocałunek pełen żaru i namiętności. Kiazu podczas niego przeszły
ciarki po całym ciele i aż się jej zrobiło gorąco.
-
Zajebiście całujesz wiesz? - powiedziała rozmarzona Kiazu.
-
Dzięki, ciesze się że się podoba. - odparł Volaure.
-
Jak Ty to robisz?
-
Lata praktyki moja droga … lata praktyki …
-
Co do Kurai'a to też bym chciała … ale wiesz jest zajęty …
-
Zajęty...? - spytał z zaciekawieniem.
-
Tak ma dziewczynę … moją siostrę Rinę... jest nagrodą w tym
turnieju …
Książę
przeleciał szybko odmęty swojego umysłu … ta wiadomość go
trochę zszokowała ..
-
Więc wiesz – mówiła dalej Kiazu. - uważaj.
-
Spoko nie omieszkam... Słuchaj mogę zapalić?
-
Yyyy … no spoko ..
W
tym momencie Volaure wyjął paczkę papierosów i spytał:
-
Też chcesz?
-
Nie dzięki nie palę.
Po
tych słowach wyjął jednego papierosa z paczki i go podpalił.
Zaciągnął się a następnie powiedział:
-
Wiesz znam Kurai'a tyle lat, że jakby przeszkadzało mu moje
polowanie to bym już dawno to poczuł.
-
Ile lat się znacie?
Kolejne
zaciągnięcie. Głębokie zamyślenie i po chwili książę
powiedział:
-
A z 16 może 17 lat już będzie.
-
To kawał czasu … i przez tyle lat polujesz na niego?
-
Nie trochę krócej …
-
Ahmm..a mogę kolejnego buziaka? - spytała rozanielonym głosikiem
Kiazu.
-
Heh … rozszalałaś się … jasne jeśli Ci nie przeszkadza
całowanie się z popielniczką to nie ma problemu.
Kiazu
spojrzała na niego słodkimi oczętami, które mówiły całuj nie
gadaj. Nie wiele myśląc Volaure ponownie ją pocałował. Każdy
kolejny raz działał równie mocno co ten pierwszy. Kiazu aż się
rozpływała z rozkoszy. Tak dopieścić samym pocałunkiem to wielka
sztuka, którą książę opanował do perfekcji.
-
Ale mam farta, przyszedł skraść jednego całusa … i jednego
skradłem i dostałem jeszcze dwa w bonusie – powiedział książę
z uśmiechem i dopalając papierosa.
-
Normalnie rozpływam się przy każdym Twoim pocałunku …
zajebiaszczo całujesz …
-
heheh … podlizujesz się jak nie wiem. - odpowiedział pół żartem
pół serio władca.
-
To najszczersza prawda – odpowiedziała błogim głosikiem Kiazu,
po chwili dodając z ciekawością. - długo palisz?
-
hmm... trudne pytanie … ale pewnie ze 14 …
-
Dużo... co Ci to daje?
-
Hmm... relaks … przyjemność …
-
Znam lepsze sposoby aby to osiągnąć … chociażby kąpiel w
ciepłej wodzie z dobrą książką i świeczkami.
-
Dobrą książką imieniem facet?
-
Też można. - odpowiedziała lekko zarumieniona Kiazu. - skąd
wiedziałeś co mi chodzi po głowie?
-
Instynkt moja droga …
-
A wiesz co jeszcze mi chodzi po głowie? - bardzo słodkim i
namiętnym głosikiem Kiazu, przybliżając się do księcia.
Volaure
mocno się zaciągnął, powoli wypuścił dym. Zgasił papierosa i
powiedział:
-
Na pewno chcesz jeszcze jednego pocałunku … i widzę, że czegoś
więcej ….
-
Trochę tak … jesteś dla mnie nowym światem do poznania …
-
Dobra powiem wprost może i sprawiam wrażenie nie odpowiedzialnego
ale tak naprawdę jestem bardzo odpowiedzialny … przyszedłem tutaj
skraść tylko jeden pocałunek … nie jestem przygotowany na nic
więcej … ale innym razem spoko … - powiedział władca poważnym
głosem jednocześnie uśmiechając się.
-
No dobrze … to poproszę jeszcze jeden pocałunek …
************
Nastał
nowy wspaniały dzień. Nasz paczka idzie przez labirynty korytarzy.
Mają dzisiaj poznać księcia. Kurai prowadzi ich w co raz to inne
korytarze, pokoje. Już idą dosyć długo kiedy to nagle odezwał
się Hachi:
-
Kurcze … ten cały książę pewnie jest straszny …
-
No … skoro było słychać każde jego słowo przez tyle ścian to
musi być jakimś potworem. - odparł Otachi.
Dziewczyny
się nie odzywały ale też nie wiedziały co ich czeka. Po
wczorajszych odgłosach książę wydawał się być brutalnym i
bezlitosnym władcą. Im bliżej byli jego komnaty tym bardziej czyli
się niepewnie. Byli trochę spłoszeni, ale również zaciekawieni
tym co się wydarzy. Po niedługiej chwili doszli na miejsce. Kurai
zatrzymał się i zapukał w wielkie metalowe drzwi. Po pustym
donośnym dźwięku drzwi nagle otworzyły się. Kiedy wszyscy weszli
drzwi zatrzasnęły się za nimi a ich oczom pojawił się stojący
przed nimi Volaure. Za nim ktokolwiek zdążył się odezwać, Kiazu
wyprzedziła wszystkich i napadła księcia. Rzuciła mu się na
szuję dając mu siarczystego buziaka w usta. Hachi i Otachi załamali
i idąc w kierunku Kiazu, Otachi powiedział:
-
Heh … Kiazu robisz się co raz bardziej bezpośrednia …
-
Chodź Kiazu nie rób nam wiochy … - dodał pośpiesznie Hachi.
W
tym momencie chłopacy odciągnęli Kiazuchnę na bezpieczną
odległość. A książę odezwał się:
-
Witam Was wszystkich. Jestem Książę Volaure i przez kilka
najbliższych dni będę Waszym gospodarzem. To, że Wasza siostra
jest nagrodą w tym turnieju to niefortunny wypadek, ale obiecuję iż
włos jej z głowy nie spadnie. Podczas trwania turnieju postaram się
być jak najlepszym gospodarzem dla Was.
-
Ja jestem Kiazu to moja siostra Diuna, dalej jest Otachi i Hachi.
-
I nasz mistrz Kurai. - wtrącił pośpiesznie książę, następnie
dodał. - siadajcie moi mili rozgośćcie się.
W
tym momencie Diuna podeszła do niego i powiedziała:
-
Książę …
-Tak?
- odparł książę i ukucnął przed nią aby w miarę byli na
równym poziomie.
-
Ty masz całe ciało pokryte futerkiem tak?
-
Owszem, a co?
-
Bo tak się zastanawiam jak to jest przytulić się do takiego
futerka.
Volaure
na te słowa uśmiechnął się lekko, zdjął swoją bluzę i został
w fioletowej podkoszulce, jednak niebawem zdjął również koszulkę
i powiedział z przyjaznym uśmiechem:
-
Sama zobacz.
Diuna
się zarumieniła. Pięknie wyrzeźbiony tors księcia, jest naprawdę
wspaniałym widokiem i ciężko się nie rozpłynąć. Po chwili
Diuna dość nieśmiało ruszyła w kierunku księcia. On natomiast
szybko ją objął i mocno przytulił do siebie. Dziewczyna poczuła
jedwabiście miłe futerko i masę przyjemnego ciepła. Doświadcza
właśnie bardzo miłego uczucia. Po dłuższej chwili powiedziała:
-
Łał to zupełnie tak jakby przytulać się do dużego pluszowego
misia o milutkim futerku tylko dużo lepiej.
-
Dziękuję, to miłe. - odparł z uśmiechem książę.
Po
tych słowach Troszkę spłoszona Diuna usiadła z reszta na kanapie.
Volaure ubrał się z powrotem i powiedział:
-
Skoro przyjemności mamy już za sobą to czas Was ugościć.
************
Wielka
arena otoczona widownią. Wydaje się być tak wielka, że pomieściła
by dosłownie wszystko co mogłoby przyjść do głowy. Wszystkie
miejsca dla publiczności były zajęte. Panował zgiełk, euforia i
podekscytowanie. Na arenie stało szesnaście osób, a przednimi dość
wysoko był oszklony pokój pod którym znajdował się ogromny
telebim. Nagle szklana ściana pokoju otworzyła się, a oczom
wszystkich ukazał się piedestał na którym stał książę
Volaure. Po chwili uniósł ręce do góry wtedy tłum umilkł a
książę powiedział do mikrofonu:
-
Witam Was wszystkich na Światowym Turnieju Walk Smoków w Edycji
Mistrzowskiej. W tym roku mamy tu wspaniałe sławy, więc turniej na
pewno będzie ciekawy. Kochani przywitajcie gorąco śmiałków,
którzy będą toczyć swe boje o tę wspaniałą nagrodę.
W
tym momencie tłum wiwatował i skandował różne imiona wojowników.
Nie dało się zbytnio zrozumieć tego co mówią. Powstał ogólny
gwar. Nagle pośrodku areny pojawił się przeogromny hologram
pokazujący duży kryształ, który wspaniale odbijał wszelkie
światło. Po chwili obraz się ustabilizował, a oczom wszystkich
pokazała się Rina. Ma uplecione warkocze i delikatny makijaż w
kolorach morsko wodnych. Ma na sobie niebiesko złoty biustonosz bez
ramiączek w kształcie muszli. Do tego na biodrach zatrzymuje się
jej suknia na całą długość jej nóg. Po obu stronach ma rozporki
na całej długości. Jest na boso. Wygląda olśniewająco. Naprawdę
jest o co powalczyć.
Po
chwili książę powiedział:
-
Uznaje turniej za otwarty! Już dziś wieczorem pierwsza walka!
Zapraszam Wszystkich!
Szalejące
radosne tłumy tylko czekały na ten moment. Wiwaty nakręcały się
co raz bardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz