„Zekeren”
Diuna spojrzała na niego
podejrzliwie, wzruszyła ramionami zaczęła czytać:
-
W
tej edycji turnieju mamy dla Was wyjątkową i cenną nagrodę, a
mianowicie neczankę wody. Aby nie wdawać się w kuszące szczegóły
o to jej zdjęcie.
W tym monecie zaproszenie zmieniło
się w fotografie. Rodzeństwo spojrzało z zaciekawieniem na
zdjęcie. Nie mogli uwierzyć własnym oczom. Wręcz osłupieli z
przerażenia. Nagle Otachi wydukał z niedowierzaniem i zmartwieniem:
- To... RINA!
W
tym momencie drzwi otworzyły się, a do przedpokoju wszedł Hachi.
-
Hej kochani co jest? Co tak wszyscy w drzwiach stoicie? - spytał
swawolnie Hachi.
-
Masz czytaj. - powiedział Diuna wręczając mu zaproszenie.
Hachi
nie wiedząc co się dzieje, ale widząc powagę innych bez żadnych
głupich tekstów postanowił przeczytać to co dała mu siostra. Po
przeczytaniu osłupiał równie mocno jak inni.
-
To … To … - Hachi zaczął dukać.
-
Tak to Rina - odparł Otachi.
-
No to co robimy najazd i odbijamy no nie? - stwierdził dziarsko
Hachi.
-
Nie sądzę aby tak się dało. - powiedziała chłodno Diuna,
dodając. - z zaproszenia wynika, że to statek planeta, więc na
pewno jest przeogromny z masą ludzi, a skoro to prestiżowy turniej
to pewnie będzie tam masę ochroniarzy. Nic o tym nie wiemy, a nas
jest piątka.
-
No to weźmiemy udział w turnieju i wygramy Rinę!- powiedział
ochoczo Otachi.
-
Nie możecie wziąć udziału w tym turnieju. - powiedział Kurai.
-
Niby dlaczego? - spytała Kiazu.
-
To edycja mistrzowska, więc udział mogą wziąć tylko osoby które
mają na koncie 3 lub więcej wygranych w turniejach. - odpowiedział
Kurai.
-
No ładnie i skąd my teraz wytrzaśniemy taką osobę? - spytała
załamana Diuna.
-
Taka osoba stoi tuż przed Wami. - odparł Kurai.
-
Zaraz chwileczkę to zaproszenie jest Twoje … - powiedział Otachi.
-
A to oznacza, że Ty możesz brać udział w tym turnieju … -
wtrąciła Diuna.
-
Dokładnie i zrobię wszystko aby wygrać. - powiedział z
determinacją w głosie Kurai.
************
Delikatny,
ciepły wiaterek. W oddali widać parę potężnych szczytów. Poza
tym nic tylko morze przecudnie zielonej trawy falującej na wetrze.
Błoga i wspaniała cisza, beztroska, to idealne miejsce na
odpoczynek.
-
To po co nas tu ściągnąłeś? - spytała nagle Diuna
przedzierająca się przez delikatne kłosy trawy.
-
Właśnie chyba powinniśmy ratować Rinę a nie chodzić po tych
swojskich klimatach. - odparł Hachi.
-
Skoro Kurai nas tu ściągnął to oznacza, że znajdziemy tu coś co
nam pomorze. - odparła z lekkim niedowierzaniem Kiazu.
Kurai
jak zwykle milczał. O dziwo szedł spokojnie z przodu, prowadząc
gdzieś wszystkich. Reszta naszej paczki szła mniej lub bardziej
chętnie za nim. Nagle wśród traw rozległo się piszczenie.
-
Słyszycie to? - spytała Kiazu. - o tam, ten głos dochodzi z
stamtąd. - w tym momencie pobiegła w kierunku gęstszej i wyższej
trawy. Po chwili przeglądania zarośli znalazła bardzo młodego
czerwonego smoczka. Ma on wielkie zielone oczy i łagodny pyszczek
oraz małe skrzydełka. Cztery nieporadne łapki i nie wymiarowe
ciałko.
-
O patrzcie jaki słodziak. - powiedziała rozkosznym głosem Kiazu,
biorąc maluszka na ręce.
W
tym momencie wiatr się wzmógł, a tuż przed nią pojawił się
bardzo duży, groźnie wyglądający czarny smok, który głośno
warknął. Kiazu wiele nie czekając przyjęła pozycję do walki i
już miała zaatakować to wielkie smoczysko, kiedy pomiędzy nią a
smokiem pojawił się Kurai.
-
Kiazu oddaj tego smoka. - powiedział twardo Kurai.
Dziewczyna
bez dyskusji oddała mu smoka, a on posadził go przed ogromną
bestią. Następnie wyciągnął prawą rękę. Po chwili ten duży
smok szturchnął jego dłoń nosem, a Kurai powiedział:
-
Przedstawiam Wam mojego przyjaciela, Kronosa.
-
Ale wielkie i groźne smoczysko. - powiedział z podziwem Otachi.
************
Nagle
nasza paczka wraz ze smokiem pojawiła się w ogromnym pomieszczeniu.
Złote kolumny i zdobienia. Miejsce to nie dość, że wygląda
przeogromnie to jeszcze bardzo bogato. Po prawej stronie stoi długa
lada na całą długość pomieszczenia. Po lewej stronie widać
kanapy i stoliki. Taka bardziej wypasiona wersja recepcji hotelowej.
Pomieszczenie to odbierało dech w piersiach. Po chwili Kurai
powiedział:
-
Poczekajcie tu chwilę. Idę się zarejestrować.
-
Spoko – odparł Hachi.
Kurai
poszedł w kierunku recepcji a reszta z rozdziawionymi buziami
podziwiali pomieszczenie. Kiedy podszedł do lady zobaczył, że nią
kryje się młoda dziewczyna wlepiona w komputer i rozmawiająca
przez telefon. Jej blond włosy strasznie oślepiająco odbijały
światło.
-
No i wiesz ta idiotka ubrała się w biało czarny mundurek... no ja
wiem jak ona tak mogła to takie nie modne... a widziałaś jak ta
szmata od pokojówek pomalowała sobie paznokcie? … no słuchaj na
olśniewający różyk... mój różyk rozumiesz? … jak ta szmata
tak mogła …
W
tym momencie Kurai nachyl się przez ladę zabrał dziewczynie
komórkę i wyrzucił ją na drugi koniec sali.
-
Ej Ty dzieciaku jak mogłeś …zaraz wezwę ochronę.
W
tym momencie Kurai wręczył jej zaproszenie. Dziewczyna o dziwo
usiadła i się zamknęła. Zajrzała do zaproszenia i mówiła do
siebie:
-
Phi bo już uwierzę, że to Twoje. - potem powiedziała głośniej i
z pogardą w głosie. - imię i wiek?
-
Kurai Nozaryu 21 lat.
-
Szczyl jeden uważa, że trafił na idiotkę i się dostanie. - po
chwili do mikrofonu. - Pracownik ZZTHY9 Prosi o przybycie menadzera.
- następnie ciszej – będzie się miał gówniarz z pyszna.
Po
chwili ciszy powiedziała do Kurai'a:
-
Przykro mi dzieciaku ale jest za młody na turniej a poza tym to
edycja mistrzowska. Menadżer już tu idzie więc lepiej się
przyznaj komu ukradłeś to zaproszenie?
Kurai
nic nie odpowiedział tylko czekał na przyjście menadżera.
W
tym samym czasie reszta paczki podziwiała recepcje i rozmawiała:
-
Whoooaa ale wielki ten statek. - powiedział Otachi.
-
Chłopie, skoro tak wygląda wejście to arena musi być gigantyczna.
- stwierdził Hachi.
-
Jak by pilnował Riny to by nie doszło do tego. - powiedziała
obrażona Diuna.
-
Słuchaj, byłaś cały dzień w domu i nawet nie zauważyłaś że
jej nie ma. - odparła Kiazu.
-
No dobra masz racje. Przepraszam. - powiedziała Diuna.
W
międzyczasie do tej blond dziewczynki podszedł dobrze
zbudowany(miał dużo ciałka) średnio wysoki łysy facet. Nie
patrząc na gościa nachylił się do niej i spytał:
-
Kasi o co chodzi?
-
Ten szczyl chce się dostać na turniej. - odpowiedziała z pogardą.
-
Kasi nie mów tak o gościach. - pouczył ja a następnie podniósł
głowę aby wyjrzeć zza lady.
W
tym momencie aż osłupiał i powiedział:
-
Mistrzu, przepraszam, za moją podwładną. Czyżbyś chciał się
zarejestrować?
-
Tak, a ta panienka ma moje zaproszenie. - odparł Kurai.
Menadżer
zabrał dziewczynie zaproszenie i powiedział:
-
To jest dziewięciokrotny mistrz naszych zawodów. Porozmawiamy za
chwilę a teraz wyjdź!
Dziewczyna
spuściła głowę i wyszła, a mężczyzna usiadł na jej miejscu.
-
Przepraszam za nią mistrzu. Czy mogę poprosić o imię i wiek?
-
Kurai Nozaryu 21 lat.
-
Zgadza się. Ma Pan ze sobą jakiś gości czy jest Pan sam?
-
Sa …. Są ze mną 4 osoby.
-
Dobrze, czy mogę zameldować Państwa w jednym pokoju z 5
sypialniami?
-
Tak. Myślę, że tak.
-
Ok, to będzie pokój QYI 1512 pasuje?
Kurai
potakująco pokiwał głową.
-
W takim układzie nie pozostaje mi nic innego jak zaprowadzić
Państwa do pokoju.
Po
tych słowach menadżer wstał wyszedł z obrębu lady.
-
Zapraszam za mną.
************
-
PANIE, PANIE.
Nagle
krzycząca postać wpada do jakiegoś pokoju, mijając w drzwiach
kobietę.
-
Panie, mam nowiny ….
-
Czego chcesz? Mówiłem, żę nie życzę sobie aby mi przeszkadzać.
Mam nadzieje, żę to jest Ważne.
-
Ale Panie, Kurai się właśnie zarejestrował.
-
No, a jednak masz coś ważnego. Dobrze to pilnie poproś go do mnie.
-
Tak Panie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz