poniedziałek, 24 listopada 2014

Epizod 55




Wielkie emocje”



Kurai stał oparty o okno na jakimś tarasie. Panuje tam lekki półmrok. Przednim ciemna przestrzeń kosmiczna z migoczącymi gwiazdami powoli się przesuwała. Nagle obok niego pojawił się książę pytając:
- Piękny widok, zapalisz przyjacielu?
Mówiąc to wyciągnął paczkę papierosów, otworzył ją i wysunął z niej dwa papierosy. Kurai bez słowa wyjął jednego papierosa, po czym przypalił go i głęboko się zaciągnął. Następnie wolno wypuścił dym z ust. W tym samym czasie władca również zapalił i oparł się o okno.
Obaj nic nie mówią. Tylko stoją, wolno sobie popalając i obserwując kosmos. Starzy przyjaciele czasem nie potrzebują słów aby się w pełni zrozumieć. Wystarczy im sama obecność.


************

Legowiska smoków. Jest w nich niewiele smoków. Duża ich część jest jeszcze w skrzydłach szpitalnych i tylko kilka legowisk ma swoich lokatorów. Pozostałe smoki mają już dosyć turnieju. Co prawda są regularnie wyprowadzane, a ich właściciele bardzo o nie dbają, to same smoki są już wyraźnie znudzone. Na pewno brak im wielkich przestrzeni i swoich stad. Już nie długo turniej się zakończy i już wkrótce będą mogły do swoich szaleństw.


************


Nasza piątka jest u siebie w pokoju. Kiazu leży na brzuszku kanapie. Diuna leży na fotelu, z nogami na oparciu i lekko zwisającą głową. Otachi siedzi po turecku na podłodze. Natomiast Hachi leży na lewym boku podpierając głowę ręką. Siedzą mniej więcej w okręgu. W tle leci cicho muzyka. Po chwili Diuna powiedziała:
- Kurcze ten cały Darkaril to jakiś potwór. Podczas ostatniej walki prawie nie zwróciłam śniadania.
- W życiu nie widziałam tak brutalnego demona. - wtrąciła Kiazu.
- Tiaaa … ja słyszałem, że to była jeszcze jego łagodna wersja. - odparł Hachi.
- Nie chce wiedzieć w takim układzie jak wygląda brutalność w jego stylu. - stwierdziła Kiazu.
- Może Kurai powinien się wycofać? Nie ma szans z tym potworem. Tak będzie lepiej, nie ośmieszymy się. - stwierdziła nagle Diuna
- Diuna co Ty wygadujesz? A co z Riną? - powiedział oburzony Otachi.
- Zdobędziemy ja w inny sposób. My dwie mamy na tyle mocy, że we dwie rozwalimy tego całego Darkarila. - odparła olewająco Diuna
-Czy Ty wiesz co mówisz? - spytał poddenerwowany Hachi.
- Tak wiem, nie takie demony pokonywaliśmy. Kurai powinien oddać te walkę walkowerem. - odparła pewnie Diuna.
- Słuchaj to nie jest dobry pomysł. Jeśli ktoś ma szansę go pokonać to tylko Kurai. Poza tym turniej się toczy o naszą siostrę zapomniałaś?- wtrąciła Kiazu.
- Nie nie zapomniałam, słuchajcie sami widzieliście, co on potrafi. Kurai nie ma szans. Naprawdę najlepiej się jest poddać. Dzięki temu zachowamy jakąś twarz, a siostrę odkupimy później.
W tym momencie Otachi wstał i powiedział zdenerwowanym tonem:
- Ty się naprawdę źle czujesz! Rina nie jest towarem na sprzedaż! Zobaczysz Kurai na pewno da rade ją odbić, zobaczysz on wygra tę walkę! Ja w niego wierze! Jak się poddamy to pożegnamy się z Riną na zawsze!
- Przestań dzieciaku, jesteś najmłodszy i nie masz nic do gadania. Namówimy Kurai'a aby poddał walkę a potem wykupimy Rinę i po krzyku.- odparła Diuna.
- Wiesz co, ja mam zamiar mu kibicować i będę go wspierać i w przeciwieństwie do Ciebie, nie zrobię rzeczy z naszej siostry! - powiedział stanowczo Otachi, a następnie wyszedł trzaskając drzwiami.
- Wiesz co siostra przegięłaś, ja jestem najstarszy i w pełni się z nim zgadzam. Nie możemy oddać tej walki. - powiedział Hachi.
- Właśnie Diuna, wiem że ta walka na pewno będzie bardzo niebezpieczna, ale myślę, że Kurai jest gotowy aby podjąć to ryzyko. Pamiętasz zawsze trzeba próbować i nigdy się nie poddawać. Jakbyśmy się poddawali za każdym razem jak napotykały nas trudności już dawno by nas nie było.- wtrąciła Kiazu.
- Masz racje, to był głupi pomysł przepraszam. A co jak mimo wszelkich starań i tak jej nie wygramy?
- To wtedy będziemy szukać innego wyjścia w porozumieniu z księciem. - odparł Hachi.
- Dobra niech wam będzie. - powiedziała Diuna.
- Na Twoim miejscu poszedłbym poszukać Otachiego, aby jego też przeprosić.
- Tak wiem Hachi, już idę go szukać. - odpowiedziała Diuna wychodząc z pokoju.
- Eh, gdyby Rina tu była nie pokłócilibyśmy się.
- Tak, ona umie nas pogodzić. Z nią jakoś wszystko idzie łatwiej. Hachi tęsknie za nią.
- Ja też siostra ja też. Chodź się przytul siostra.
W tym momencie rodzeństwo przytuliło się do siebie.


************

Darkaril siedzi półnagi w wielkim basenie pełnym lawy. Jest w niej zanurzony do klatki piersiowej. Za nim klęczy dwóch jego sługów którzy masują mu barki.
- Panie, proszę rozluźnij się. - odezwał się jeden ze sługów.
- To Twoja robota gamoniu abym się rozluźnił. - odparł stanowczo Darkaril.
- Oczywiście Panie....
- Ciesz się melepeto, że mam dobry humor.
- Ciesze się Panie, ciesze....
- Dzisiejsza walka była wspaniała, prawie jak za dawnych lat. Dawno się tak nie ubawiłem podczas walki, chociaż przyznaję, że wyszedłem z wprawy i za delikatnie mi ta walka wyszła.
- Szkoda, że przerwano Ci ja Panie...
- Tak, ale ten gnojek jeszcze mi za to zapłaci. Jutro będzie zero litości i zabawię się na całego. - powiedział radośnie Darkaril, a jego lawowa kąpiel aż zabulgotała i stała się jeszcze bardziej gorąca.


************



W przygaszonym pokoju, nagle rozległo się pukanie do drzwi. Po chwili książę podszedł do nich i je otworzył. Jego oczom ukazał się Otachi. Stał on lekko przygarbiony z rękami w kieszeniach.
- Siemka Volaure wiesz może gdzie jest Kurai?
- Tak wiem wejdź proszę. - odpowiedział mu książę wpuszczając go do środka, po chwili mówiąc:
- Jest na tarasie, a i powiedz mu proszę, że ja wychodzę.
- Ok. Dzięki.
Po tych słowach Otachi udał się na taras. Kiedy wchodził na półmroczny taras powiedział:
- Siemasz, Volaure mówi że wychodzi, a czy my możemy pogadać?
Kurai spojrzał lekko na niego, wypuścił dym z ust i powiedział:
- Jasne.
- Ty palisz!? - dziwił się bardzo Otachi.
- Tak, zdarza mi się, ale chyba nie o tym chciałeś rozmawiać?
- Pewnie, że nie o tym … po prostu się zdziwiłem …. Słuchaj pokłóciłem się z Diuną.... widzisz ona chce abyś poddał ostatnią walkę …. traktuje Rinę na rzecz … i mnie nie słucha bo jestem „najmłodszy” rozumiesz?
- Wiesz Otachi, nie pierwszy raz się kłócicie... a co do poddania się to nie ma nawet mowy, wiedz że ja się nigdy nie poddam i zrobię wszystko aby wygrać Rinę... nie słuchaj Diuny … dorosła się znalazła, jesteście równi i powinna o tym pamiętać.... - odparł mu, spokojnie Kurai.
- Wiesz, nie chce na nią psioczyć. Jak Rina jest z nami to ona jest zupełnie inna … pamięta o tym, że jesteśmy równi … i nie kłócimy się aż tak bardzo … znaczy kłócimy ale Rina zawsze nas umie pogodzić … ciężko nam bez niej … a na dokładkę mam wrażenie, że reszta się poddała … Ona dzisiaj tak bardzo naciskała, abyś się poddał, że aż nie mogłem już jej dłużej słuchać....
- Nie przejmuj się nią, ona nie ma na mnie żadnego wpływu. Może sobie gadać długo i namiętnie o tym abym się poddał a ja i tak tego nie zrobię. Co kol wiek się wydarzy, ja na pewno dam z siebie wszystko.
- Wiem o tym, powiedziałem jej że wierze w Ciebie i tak naprawdę jest, wiem że jeśli ktoś może wygrać moją siostrę to tylko Ty. Masz moje pełne wsparcie. Jednak ona tego nie rozumie …
- Wiesz, może rozumie i obawia się, że nie dam rady?
- Kurcze nie pomyślałem o tym, rzeczywiście może to być po prostu lęk przed porażką. Eh .. powinna czasem w coś uwierzyć. … i nie traktować siostry jak towar na sprzedaż... tym mnie najbardziej wkurzyła … Słuchaj ona chce wykupić Rinę od Darkarila … pomijając fakt iż stwierdziła że to Ona i Kiazu go pokonają a Ty nie …Tam wiem powtarzam się, ale brak nam Riny, a jej nie obecność mocno daje się we znaki … ostatnio za często się kłócimy … czasem o byle co … nie wiem jak moja siostra to robi, ale umie nas pogodzić w każdej sytuacji … i z nią jest zupełnie inaczej … jest takim spoiwem które doskonale nas łączy … a teraz … eh … szkoda gadać... jesteśmy w rozsypce … podzieli na dwa obozy … w jednym są dziewczyny … a w drugim my … do tego mam wrażenie, że siostry leją na to wszystko …
- Myślę, że one to przyjmują na własny sposób. Może nie mogą pogodzić się z tym co się stało i próbują zająć czymś umysły aby nie zwariować i nie myśleć o całej tej sytuacji. Na przykład Kiazu widziałem na każdym moim starciu, kibicowała równie mocno co wy. A Diuna, to taka Zosia samosia, która najpierw coś mówi a potem myśli.
- Czyli one też kibicują i się martwią, ale maja zupełnie inny system radzenia sobie z tą całą sytuacją niż ja. Nie widziałem tego, ale fakt Kiazu była na każdym Twoim Starciu, Diuna w sumie też. Hmmm... czyli wychodzi na to, że to jej olewcze i twarde zachowanie jest tylko na pokaz. To by miało nawet sens. Tak naprawdę martwi się równie mocna jak my, tyle że nie chce pokazywać swoich słabości.


************


Volaure podszedł do Kiazu i namiętnie ją pocałował, trzymając ją za ramiona. Po chwili zaczął ja delikatnie pieścić swoimi ustami po szyi. Delikatnie z wyczuciem i pomału nigdzie się nie śpiesząc. Jego dłonie rozkosznie przesuwają się po jej ciele. Przez krótką chwilę każdy fragment jej ciała, aż krzyczał z rozkoszy, a książę tak naprawdę jeszcze nie zaczął. To się wkrótce zmieni gdyż oboje zaczynają się wkręcać na dobre.


************

Arena po ostatniej walce bardzo ucierpiała więc pracownicy godzinami musieli ja naprawiać czyścić i doprowadzać do stany używalności. Długa i mozolna praca, ale bardzo potrzebna i opłacalna. Całość zajmie jeszcze sporo czasu, lecz do rana na pewno się wyrobią.


************

Nie wielki pokoik, o oliwkowo-białych ścianach. Słychać lecąca wodę, ktoś najwyraźniej bierze prysznic. Nagle odgłosy ucichły. Po dłuższej chwili Kurai wyszedł z łazienki zapinając pasek od spodni. W tym momencie ma na sobie jedynie czarne buty oraz czarne poszarpane spodnie. Następnie podszedł do łóżka i wziął z niego koszulkę i założył ją. Potem założył czarne skórzane rękawiczki bez palców. Po czym znikł.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz