„Wielkie
emocje”
Kurai
stał oparty o okno na jakimś tarasie. Panuje tam lekki półmrok.
Przednim ciemna przestrzeń kosmiczna z migoczącymi gwiazdami powoli
się przesuwała. Nagle obok niego pojawił się książę pytając:
-
Piękny widok, zapalisz przyjacielu?
Mówiąc
to wyciągnął paczkę papierosów, otworzył ją i wysunął z niej
dwa papierosy. Kurai bez słowa wyjął jednego papierosa, po czym
przypalił go i głęboko się zaciągnął. Następnie wolno
wypuścił dym z ust. W tym samym czasie władca również zapalił i
oparł się o okno.
Obaj
nic nie mówią. Tylko stoją, wolno sobie popalając i obserwując
kosmos. Starzy przyjaciele czasem nie potrzebują słów aby się w
pełni zrozumieć. Wystarczy im sama obecność.
************
Legowiska
smoków. Jest w nich niewiele smoków. Duża ich część jest
jeszcze w skrzydłach szpitalnych i tylko kilka legowisk ma swoich
lokatorów. Pozostałe smoki mają już dosyć turnieju. Co prawda są
regularnie wyprowadzane, a ich właściciele bardzo o nie dbają, to
same smoki są już wyraźnie znudzone. Na pewno brak im wielkich
przestrzeni i swoich stad. Już nie długo turniej się zakończy i
już wkrótce będą mogły do swoich szaleństw.
************
Nasza
piątka jest u siebie w pokoju. Kiazu leży na brzuszku kanapie.
Diuna leży na fotelu, z nogami na oparciu i lekko zwisającą głową.
Otachi siedzi po turecku na podłodze. Natomiast Hachi leży na lewym
boku podpierając głowę ręką. Siedzą mniej więcej w okręgu. W
tle leci cicho muzyka. Po chwili Diuna powiedziała:
-
Kurcze ten cały Darkaril to jakiś potwór. Podczas ostatniej walki
prawie nie zwróciłam śniadania.
-
W życiu nie widziałam tak brutalnego demona. - wtrąciła Kiazu.
-
Tiaaa … ja słyszałem, że to była jeszcze jego łagodna wersja.
- odparł Hachi.
-
Nie chce wiedzieć w takim układzie jak wygląda brutalność w jego
stylu. - stwierdziła Kiazu.
-
Może Kurai powinien się wycofać? Nie ma szans z tym potworem. Tak
będzie lepiej, nie ośmieszymy się. - stwierdziła nagle Diuna
-
Diuna co Ty wygadujesz? A co z Riną? - powiedział oburzony Otachi.
-
Zdobędziemy ja w inny sposób. My dwie mamy na tyle mocy, że we
dwie rozwalimy tego całego Darkarila. - odparła olewająco Diuna
-Czy
Ty wiesz co mówisz? - spytał poddenerwowany Hachi.
-
Tak wiem, nie takie demony pokonywaliśmy. Kurai powinien oddać te
walkę walkowerem. - odparła pewnie Diuna.
-
Słuchaj to nie jest dobry pomysł. Jeśli ktoś ma szansę go
pokonać to tylko Kurai. Poza tym turniej się toczy o naszą siostrę
zapomniałaś?- wtrąciła Kiazu.
-
Nie nie zapomniałam, słuchajcie sami widzieliście, co on potrafi.
Kurai nie ma szans. Naprawdę najlepiej się jest poddać. Dzięki
temu zachowamy jakąś twarz, a siostrę odkupimy później.
W
tym momencie Otachi wstał i powiedział zdenerwowanym tonem:
-
Ty się naprawdę źle czujesz! Rina nie jest towarem na sprzedaż!
Zobaczysz Kurai na pewno da rade ją odbić, zobaczysz on wygra tę
walkę! Ja w niego wierze! Jak się poddamy to pożegnamy się z Riną
na zawsze!
-
Przestań dzieciaku, jesteś najmłodszy i nie masz nic do gadania.
Namówimy Kurai'a aby poddał walkę a potem wykupimy Rinę i po
krzyku.- odparła Diuna.
-
Wiesz co, ja mam zamiar mu kibicować i będę go wspierać i w
przeciwieństwie do Ciebie, nie zrobię rzeczy z naszej siostry! -
powiedział stanowczo Otachi, a następnie wyszedł trzaskając
drzwiami.
-
Wiesz co siostra przegięłaś, ja jestem najstarszy i w pełni się
z nim zgadzam. Nie możemy oddać tej walki. - powiedział Hachi.
-
Właśnie Diuna, wiem że ta walka na pewno będzie bardzo
niebezpieczna, ale myślę, że Kurai jest gotowy aby podjąć to
ryzyko. Pamiętasz zawsze trzeba próbować i nigdy się nie
poddawać. Jakbyśmy się poddawali za każdym razem jak napotykały
nas trudności już dawno by nas nie było.- wtrąciła Kiazu.
-
Masz racje, to był głupi pomysł przepraszam. A co jak mimo
wszelkich starań i tak jej nie wygramy?
-
To wtedy będziemy szukać innego wyjścia w porozumieniu z księciem.
- odparł Hachi.
-
Dobra niech wam będzie. - powiedziała Diuna.
-
Na Twoim miejscu poszedłbym poszukać Otachiego, aby jego też
przeprosić.
-
Tak wiem Hachi, już idę go szukać. - odpowiedziała Diuna
wychodząc z pokoju.
-
Eh, gdyby Rina tu była nie pokłócilibyśmy się.
-
Tak, ona umie nas pogodzić. Z nią jakoś wszystko idzie łatwiej.
Hachi tęsknie za nią.
-
Ja też siostra ja też. Chodź się przytul siostra.
W
tym momencie rodzeństwo przytuliło się do siebie.
************
Darkaril
siedzi półnagi w wielkim basenie pełnym lawy. Jest w niej
zanurzony do klatki piersiowej. Za nim klęczy dwóch jego sługów
którzy masują mu barki.
-
Panie, proszę rozluźnij się. - odezwał się jeden ze sługów.
-
To Twoja robota gamoniu abym się rozluźnił. - odparł stanowczo
Darkaril.
-
Oczywiście Panie....
-
Ciesz się melepeto, że mam dobry humor.
-
Ciesze się Panie, ciesze....
-
Dzisiejsza walka była wspaniała, prawie jak za dawnych lat. Dawno
się tak nie ubawiłem podczas walki, chociaż przyznaję, że
wyszedłem z wprawy i za delikatnie mi ta walka wyszła.
-
Szkoda, że przerwano Ci ja Panie...
-
Tak, ale ten gnojek jeszcze mi za to zapłaci. Jutro będzie zero
litości i zabawię się na całego. - powiedział radośnie
Darkaril, a jego lawowa kąpiel aż zabulgotała i stała się
jeszcze bardziej gorąca.
************
W
przygaszonym pokoju, nagle rozległo się pukanie do drzwi. Po chwili
książę podszedł do nich i je otworzył. Jego oczom ukazał się
Otachi. Stał on lekko przygarbiony z rękami w kieszeniach.
-
Siemka Volaure wiesz może gdzie jest Kurai?
-
Tak wiem wejdź proszę. - odpowiedział mu książę wpuszczając go
do środka, po chwili mówiąc:
-
Jest na tarasie, a i powiedz mu proszę, że ja wychodzę.
-
Ok. Dzięki.
Po
tych słowach Otachi udał się na taras. Kiedy wchodził na
półmroczny taras powiedział:
-
Siemasz, Volaure mówi że wychodzi, a czy my możemy pogadać?
Kurai
spojrzał lekko na niego, wypuścił dym z ust i powiedział:
-
Jasne.
-
Ty palisz!? - dziwił się bardzo Otachi.
-
Tak, zdarza mi się, ale chyba nie o tym chciałeś rozmawiać?
-
Pewnie, że nie o tym … po prostu się zdziwiłem …. Słuchaj
pokłóciłem się z Diuną.... widzisz ona chce abyś poddał
ostatnią walkę …. traktuje Rinę na rzecz … i mnie nie słucha
bo jestem „najmłodszy” rozumiesz?
-
Wiesz Otachi, nie pierwszy raz się kłócicie... a co do poddania
się to nie ma nawet mowy, wiedz że ja się nigdy nie poddam i
zrobię wszystko aby wygrać Rinę... nie słuchaj Diuny … dorosła
się znalazła, jesteście równi i powinna o tym pamiętać.... -
odparł mu, spokojnie Kurai.
-
Wiesz, nie chce na nią psioczyć. Jak Rina jest z nami to ona jest
zupełnie inna … pamięta o tym, że jesteśmy równi … i nie
kłócimy się aż tak bardzo … znaczy kłócimy ale Rina zawsze
nas umie pogodzić … ciężko nam bez niej … a na dokładkę mam
wrażenie, że reszta się poddała … Ona dzisiaj tak bardzo
naciskała, abyś się poddał, że aż nie mogłem już jej dłużej
słuchać....
-
Nie przejmuj się nią, ona nie ma na mnie żadnego wpływu. Może
sobie gadać długo i namiętnie o tym abym się poddał a ja i tak
tego nie zrobię. Co kol wiek się wydarzy, ja na pewno dam z siebie
wszystko.
-
Wiem o tym, powiedziałem jej że wierze w Ciebie i tak naprawdę
jest, wiem że jeśli ktoś może wygrać moją siostrę to tylko Ty.
Masz moje pełne wsparcie. Jednak ona tego nie rozumie …
-
Wiesz, może rozumie i obawia się, że nie dam rady?
-
Kurcze nie pomyślałem o tym, rzeczywiście może to być po prostu
lęk przed porażką. Eh .. powinna czasem w coś uwierzyć. … i
nie traktować siostry jak towar na sprzedaż... tym mnie najbardziej
wkurzyła … Słuchaj ona chce wykupić Rinę od Darkarila …
pomijając fakt iż stwierdziła że to Ona i Kiazu go pokonają a Ty
nie …Tam wiem powtarzam się, ale brak nam Riny, a jej nie obecność
mocno daje się we znaki … ostatnio za często się kłócimy …
czasem o byle co … nie wiem jak moja siostra to robi, ale umie nas
pogodzić w każdej sytuacji … i z nią jest zupełnie inaczej …
jest takim spoiwem które doskonale nas łączy … a teraz … eh …
szkoda gadać... jesteśmy w rozsypce … podzieli na dwa obozy … w
jednym są dziewczyny … a w drugim my … do tego mam wrażenie, że
siostry leją na to wszystko …
-
Myślę, że one to przyjmują na własny sposób. Może nie mogą
pogodzić się z tym co się stało i próbują zająć czymś umysły
aby nie zwariować i nie myśleć o całej tej sytuacji. Na przykład
Kiazu widziałem na każdym moim starciu, kibicowała równie mocno
co wy. A Diuna, to taka Zosia samosia, która najpierw coś mówi a
potem myśli.
-
Czyli one też kibicują i się martwią, ale maja zupełnie inny
system radzenia sobie z tą całą sytuacją niż ja. Nie widziałem
tego, ale fakt Kiazu była na każdym Twoim Starciu, Diuna w sumie
też. Hmmm... czyli wychodzi na to, że to jej olewcze i twarde
zachowanie jest tylko na pokaz. To by miało nawet sens. Tak naprawdę
martwi się równie mocna jak my, tyle że nie chce pokazywać swoich
słabości.
************
Volaure
podszedł do Kiazu i namiętnie ją pocałował, trzymając ją za
ramiona. Po chwili zaczął ja delikatnie pieścić swoimi ustami po
szyi. Delikatnie z wyczuciem i pomału nigdzie się nie śpiesząc.
Jego dłonie rozkosznie przesuwają się po jej ciele. Przez krótką
chwilę każdy fragment jej ciała, aż krzyczał z rozkoszy, a
książę tak naprawdę jeszcze nie zaczął. To się wkrótce zmieni
gdyż oboje zaczynają się wkręcać na dobre.
************
Arena
po ostatniej walce bardzo ucierpiała więc pracownicy godzinami
musieli ja naprawiać czyścić i doprowadzać do stany używalności.
Długa i mozolna praca, ale bardzo potrzebna i opłacalna. Całość
zajmie jeszcze sporo czasu, lecz do rana na pewno się wyrobią.
************
Nie
wielki pokoik, o oliwkowo-białych ścianach. Słychać lecąca wodę,
ktoś najwyraźniej bierze prysznic. Nagle odgłosy ucichły. Po
dłuższej chwili Kurai wyszedł z łazienki zapinając pasek od
spodni. W tym momencie ma na sobie jedynie czarne buty oraz czarne
poszarpane spodnie. Następnie podszedł do łóżka i wziął z
niego koszulkę i założył ją. Potem założył czarne skórzane
rękawiczki bez palców. Po czym znikł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz