poniedziałek, 24 listopada 2014

Epizod 45




Triumf młodości”


Podczas triumfu Myo sędziowie boczni wraz z głównym sędzią udali się na arenę. Wyciągnęli ręce i nie minęła nawet chwila jak cały lód znikł. Jeden z sędziów podszedł do Carnilona, któremu zarzucił smoczą derkę na grzbiet i uspokoił go. Pa chwili i Rainah był wolny. On również dostał od sędziego ciepły koc na rozgrzewkę.
Przegrana drużyna miała się w miarę dobrze. Są żywi i nie doznali poważniejszych ran. Jedyne co im dolega to przemarznięcie i urażona porażką duma. Na to pierwsze lekarstwo jest proste, wystarczy się porządnie rozgrzać i będzie dobrze. Z tym drugim już tak łatwo niestety nie będzie.



************



Nastał wieczór pierwszego dnia zawodów. To był dzień pełen emocji, a jednak w tym pokoju jakoś cicho. Kurai z zamkniętymi oczami stoi po prawej stronie drzwi oparty o ścianę. Ubrany jest w czarne jeansowe spodnie i błękitną koszulę z długim rękawem, która jest nie do końca zapięta. Ma odpięte dwa pierwsze guziki, oraz jest niezakasana w spodnie. Wygląda w miarę elegancko a za razem bardzo na luzie. Hachi i Otachi siedzą znudzeni na kanapie. A z sypialni dziewcząt słychać jakieś szmery, piski i narzekania.
- Dziewczyny no pokażcie się wreszcie. - powiedział nagle znudzonym głosem Hachi.
- Ile można czekać … - wtrącił Otachi.
- No dalej dziewczyny ruszcie się bo przepadnie nam cała impreza. - dopowiedział Hachi.
Dziewczyny jednak nawet na chwilę nie wystawiły nawet nosków z pokoi. Panowie wyglądają co najmniej tak jakby czekali już całe wieki na nie.
- Kurai to mówisz, że taka impreza inauguracyjna dla zawodników i ich gości jest robiona przy każdej edycji mistrzowskiej zawodów? - spytał ziewając Otachi.
- Tak, to taka tradycja. - odparł Kurai.
- Heh, to może nasze drogie Panie zdążą się wyszykować do kolejnej edycji? - powiedział głośno i wyraźnie Otachi z nutką złośliwości.
- Ja myślę, że do przyszłych zawodów to może zdążą się jedynie umalować. - podłapał Hachi.
- Może o ile następne zawody odbędą się za jakieś 50 lat.
- Nie no Stary co tak mało czasu im dajesz?
- No fakt one go potrzebują dużo więcej.
Każda kolejna kwestia padała głośniejszym tonem od poprzedniej. Nagle drzwi od sypialni Diuny otworzyły, a dziewczyna wreszcie wyszła mówiąc:
- Wy macie dużo łatwiej. Czarne jeansowe spodnie i koszule na krótki rękaw. U Hachiego jaskrawo pomarańczowa a u Otachiego jaskrawo żółta, ot to wszystko.
W tym momencie oczy Panów na kanapie zwróciły się na Diunę. Ubrana jest w piękną kremową sukienkę z perłowo beżowymi odcieniami. Jest ona z długim rękawem oraz długością do połowy ud. Koło kołnierza ma jakby obroże z z diamentów i dwa urocze prześwity na klatce piersiowej, tak, że piersi są przykryte materiałem. Doskonale dopasowana do drobnego ciała Diuny. Bardzo stylowa i elegancka kreacja, która dodaje jej bardzo wiele uroku. Włosy ma upięte w delikatnego koka. Naprawdę wygląda odjazdowo i przepięknie.
- Łał siostra postarałaś się. - stwierdził z podziwem Otachi.
- Nie podlizuj się. Odparła z przekąsem Diuna.
W międzyczasie i Kiazucha wyszła. Jest ubrana również dopasowaną sukienkę, jednak dla kontrastu czarną. Ma ona ramiączka które splatają się na jej szyi zamiast na ramionach. Jej głęboki dekolt doskonale współgra z serduszkowym naszyjnikiem Kiazu który prawie się chowa między piersiami, a równocześnie jest doskonale widoczny. Długość sukienki również skąpa, wydaje się ledwie zakrywać jej majtki. To tego wszystkiego ma założone delikatne czarne pończochy które bardzo ładnie kończą się na granicy sukienki. Zakończone są wspaniałą koronką, która raz chowa się pod sukienką a za chwile są w pełni widoczne i kuszące. Całość uzupełniają czarne rękawiczki do łokci. Na prawym nadgarstku na rękawiczce jest gruba złota bransoletka, która mimo wszystko wygląda na subtelną i delikatną. Obie dziewczyny wyglądają olśniewająco.
- Ławeee.... Dziewczyny wyglądacie Bosko. -odparł „oczarowany” Hachi.
W tym czasie Otachi wstał i stanął między paniami i powiedział z szarmanckim uśmiechem:
- Moje Drogie przepiękne Panie idziemy?
Mówiąc to użyczył dziewczyną swoich ramion. Obie uśmiechnęły się wzięły brata pod ręce i ruszyły do wyjścia.
- Patrzcie no jaki dżentelmen. - stwierdziła Kiazu chichocząc.
- Która z nas ładniejsza? - spytała dziarsko Diuna.
- Jako Brat opowiem, że nie mi to oceniać … ale jako facet powiem że obie jesteście równie piękne i doskonale się wzajemnie uzupełniacie … i jest dla mnie zaszczytem towarzyszyć Wam w drodze na imprezę. - odparł dość dyplomatycznie i z uśmiechem Otachi.
Panią chyba spodobała się ta odpowiedź bo obie przytuliły się do niego i a ich promienne uśmiechy rozświetlały wspaniale świat.
Nasza paczka ruszyła dziarskim krokiem przez labirynty korytarzy. Szli prawie w kompletnej ciszy. Na czele szedł Kurai z rękami w kieszeniach, tuż za nim szły dziewczyny, trzymające się pod ręce, a za nimi chłopaki. Słychać jedynie stukot obcasów młodych dam i jakieś ciche chichoty między nimi. Nagle Kiazu spytała:
- Słuchaj Kurai czy ten statek posiada jakiś swój język?
- Oczywiście poza tym którym mówimy. - dodała szybko Diuna.
- Owszem posiada, jednak dzisiaj jest praktycznie nie używany. - odparł Kurai.
- Znasz ten język? - brnęła dalej Kiazu.
- Znam. - powiedział stanowczo Kurai.
- A jak jest „cześć” w tym języku? - pytała dalej dociekliwa Kiazu.
- To nie jest dobry pomysł... - odpowiedział wymijająco Kurai.
- Oj przestań, powiedz nam proszę. - wtrąciła zniecierpliwiona Diuna.
- „Tchiko”. - powiedział Kurai po dłuższej chwili milczenia.
- „Tcziko”? - powtórzyła Kiazu.
Kurai już nic nie odpowiedział tylko kiwnął przytakująco głową. Dziewczyny powróciły do chichotania. Po nie długiej chwili dotarli pod potężne metalowe drzwi, nie były to jednak drzwi ani do komnaty księcia, ani żadne, które nasi bohaterowie już by znali. Mają one srebrny odcień wpadający w szarą biel, oraz złotą ramę. Kurai podszedł do nich i położył dłoń dokładnie pośrodku nich. Wtedy rozległ się bardzo głośny gong, a on sam odszedł na swoja lewą stronę drzwi i ponownie oparł się o ścianę. Po paru chwilach drzwi otworzył się. Stanął w nich książę. Ma na sobie granatową koszulę na krótki rękaw, z odpiętymi dwoma guzikami pod szyją oraz niebieskie jeansy. Dla kontrastu ma na szyi, luźno założony, jaskrawo zielony krawat. Kiedy tylko dziewczyny go zobaczyły to uśmiechnęły się szeroko i sympatycznie oraz powiedziały:
- Tcziko.
- Tchiko. - odparł Volaure.
Następnie wziął dziewczęta za ręce i okręcił je tak aby zobaczyć je z każdej strony. Robiąc to mówił dalej:
- Gella metriko amone kasa … aksamito gunele …
Po czym każdej dał całusa w policzek na powitanie, a następnie podał rękę Hachiemu i Otachiemu mówiąc:
- Edrate fri korona …
W tym momencie zdesperowana Kiazu powiedziała:
- Książę wybacz nie wiemy co do nas mówisz … my potrafimy tylko „cześć”
- A to trzeba było tak od razu. Już tłumaczę. Powiedziałem Wam „Cześć” a potem stwierdziłem, że pięknie wyglądacie w tych sukienkach.... podkreślają Waszą kobiecość. Potem powiedziałem chłopakom że mają oryginalne koszule. - odpowiedział Volaure.
- Od razu lepiej. - odparła z Uśmiechem Diuna.
- Proszę wejdźcie i rozgośćcie się. - powiedział książę zapraszając gości do środka.
Kiedy cała piątka weszła do pomieszczenia a drzwi zatrzasnęły się. Pierwsze co do nich dotarło to wpadająca w ucho muzyka. Następnie ich oczom ukazało się nowoczesne bardzo duże pomieszczenie, które jest podzielone na trzy różne części. Po lewo od wejścia dominują pomieszane kolory w tonacjach beżu i bieli. Pośrodku tej części stały dwie wielkie beżowo-kremowe kanapy tworzące otwarty okrąg. Ustawione są na okrągłym ciemno beżowym dużym dywanie i żadna z kanap nie dotykała ściany. Pośrodku nich stoi wspaniały szklany, niski, kwadratowy stół na którym stoi świecznik z dwoma zapalonymi świecami. Siedziało tam parę osób i rozmawiało ze sobą, śmiało się i popijało różnokolorowe drinki. Nie było słychać ich rozmów, przez grającą muzykę w tle, ale postacie sprawiały wrażenie, że pomimo niej mogą ze sobą swobodnie rozmawiać. W tej części pokoju była tylko jedna biała ściana, a pozostałe dwie były wielkimi oknami za którymi znajdował się wielki taras z metalowymi barierkami i otoczony kolejną warstwą prawie nie widocznego szkła. Podłoga w w całej tej części jest bardzo jasna, o kolorze beżu wpadającego w biel.
Na wprost wejścia była największa część pomieszczenia. Jest ona połączona z sporawym aneksem kuchennym, posiadającym własna wyspę i bar. Platy, bar i wyspa są czarne, szafki są białe, a krzesła przy barze są czerwone. Tam również znajduje się parę osób, które się dobrze bawią. Poza wspaniałym i szykownym aneksem w tej części znajduje się miejsce do tańczenia, które też cieszy się sympatią gości. Oświetlone jest ono przeróżnymi kolorowymi dyskotekowymi światłami. Podłoga jest czarna i błyszcząca.
W ostatniej części pomieszczenia dominuje biel, która jest pięknie przełamana czernią. Znajduje się tam duża narożna biało-czarna kanapa, na wprost której jest wielki telewizor wbudowany w ścianę. Pomiędzy kanapą a telewizorem stoi prosty kwadratowy, niski czarny stolik. Cała ściana po prawo od wejścia jest wielkim, błyszczącym lustrem. W tej części podłoga i pozostała ściana składa się z białych płytek. W tym miejscu siedziały tylko dwie osoby które, coś oglądały na telewizorze.
Cały pokój wygląda, olśniewająco, luksusowo i bardzo stylowo. I pomimo podziału na trzy różne strefy to wszystko do siebie pasuje i jest urządzone w tym samym stylu.




************




Mijał czas. Dziewczyny szalały na parkiecie. Kurai stał sam oparty o barierkę na tarasie. Patrzył gdzieś przestrzeń. Książę zajmował się gośćmi i wszędzie jest go pełno. Hachi i Otachi kręcili się bez celu po całym pokoju. W końcu zainteresowali się tym co dzieje się w telewizorze. Podeszli bliżej i okazało się, że film który ich zaciekawił był grą. Na kanapie siedzieli dwaj chłopcy. Po chwili Hachi powiedział z podekscytowaniem:
- O Kurcze Ty jesteś Myo? Zajebistą walkę miałeś dzisiaj. Pięknie załatwiłeś Rainaha.
Postać odwróciła się i powiedziała:
- Przykro mi Stary nie jestem Myo.
Gra została zatrzymana, a obie postacie odwróciły się do chłopaków.
- Ja jestem Myo, a to mój brat bliźniak Deti. - powiedział drugi gracz wskazując na brata.
- Łał. Jesteście jak dwie krople wody. - odparł Hachi.
- Nie nie jesteśmy. Ja mam czarne końcówki włosów i nosze wilczy kieł na szyi. A mój brat ma rude końcówki włosów i nosi rzemyk z wilczym śladem – odparł z uśmiechem Myo.
- Szczegóły – odpowiedział Otachi. Po czym szybko dodał z uśmiechem - Ja jestem Otachi a to mój brat Hachi. Miło nam Was poznać.
Panowie podali sobie ręce, a Hachi powiedział z uśmiechem:
- My jesteśmy pięcioraczkami i mamy jeszcze trzy wspaniałe siostry. O tam tańczą. Ta w tej czarnej sukience to Kiazu a ta w tej kremowej to Diuna. Poza nimi jest jeszcze Rinka ale chwilowo jest nie obecna.
Bliźniaki spojrzeli w kierunku dziewczyn. Popatrzyli przez chwilę i Myo powiedział uśmiechając się i z błyskiem w oku:
- Pięcioraczkami super! A siostrzyczki ładniusie. Naprawdę jest na co popatrzeć.
- No ano, a chcecie może z nami zagrać w „Wyścig Wybrańców 3”? - wtrącił Deti.
- No pewnie! Skąd ją macie u nas jeszcze nie było oficjalnej premiery? - spytał Otachi z Podekscytowaniem.
- Nie nasza. Książę udostępnia nam 4 różne konsole i masę gier. Nie wiemy skąd je ma. Ważne, że są czadowe - odpowiedział Myo.
- Tam w tej płytkowej białej ścianie koło TV jest wszystko pochowane. - wtrącił Deti.
- Fajnie. Zapowiada się ciekawa impreza. - stwierdził Hachi.
Nie wiele myśląc Hachi i Otachi przyłączyli się do gry. Gra ruszyła dalej. Po chwili cała czwórka szalała, śmiała się i dobrze się razem bawiła. Jak starzy dobrzy kumple.
- Dawaj Stary w lewo ….
- Uważaj z tyłu …
- Stary z kopa go z kopa ….
- Ale dałeś czadu …
- Uważaj Kolo …
- Dalej czadu ...





************





- Kurcze mam wrażenie, że mało który męski wzrok na mnie zawisa. - powiedziała Kiazu tańcząc.
- Bo patrzą na mnie – powiedziała złośliwie Diuna.
- Chciałabyś. Niestety prawie żaden wzrok na nas nie patrzy.
- Może na Ciebie bo na mnie na pewno patrzą.
Kiazu chwilowo nic jej nie odpowiedziała, tylko rozejrzała się po sali. Po czym powiedziała:
- Hmm... praktycznie faceci nie patrzą na nas. Ani na Ciebie ani co gorsza na mnie.
- Zobacz tam jest wianuszek facetów tam na półkolistych sofach. - powiedziała Diuna ze zdziwieniem.
- Chodź zobaczymy co się tam dzieje.
Po tych słowach obie podeszły do tłumu facetów. Zgrabnie i szybko przecisnęły się na początek i zobaczyły ją. Na sofie siedziała olśniewająco piękna dziewczyna. Ma ona długie blond włosy spięte różową kokardką. Jej głębokie niebieskie oczy przyciągały każde spojrzenie. Ma na sobie obcisłą jaskrawo różową sukienkę bez ramiączek i ledwo zakrywającą jej bieliznę. Ta sukienka bardzo dokładnie podkreśla jej ciało jak i brak biustonosza. Dziewczyna flirtując chichotała. To ona skupiała na sobie wzrok większości panów na imprezie.
- Ła mocna konkurencja. - powiedziała Diuna.
- Jeszcze zobaczymy. - powiedziała Kiazu szybko i głośno dodając – Te Paniusiu wyzywam Cie na pojedynek, która z nas przyciągnie więcej męskich spojrzeń.
Dziewczyna uśmiechnęła się słodko i powiedziała:
- Jak sobie chcesz ale i tam wygram ja!
Po tych słowach wstała i kręcąc kusząco pupa podeszła do Kiazu, spojrzała jej w oczy a następnie udała się na środek parkietu.
- Wiesz co robisz? - spytała Diuna.
- Zaraz pokarze Ci jak to się robi. - odparła Kiazu, udając się na parkiet.
- Wiesz wiem, że to właśnie ja wygram ale może tak wzięłybyśmy sobie jakiegoś sędziego. - wtrąciła słodkim głosem nieznajoma dziewczyna.
- Dobra kogo proponujesz? - spytała stanowczo Kiazu.
- Hmmm... Może nasz gospodarz?
- Masz namyśli Volaure?
- A co jakiś problem? Myślę że książę będzie doskonałym głównym sędzią. Jest spostrzegawczy i na pewno policzy wszystkie spojrzenia.
- No dobra. - odparła Kiazu.
Wszyscy rozejrzeli się wkoło szukając księcia. Długo nie wpadł nikomu w oko. Nagle ktoś go zobaczył jak buszuje w lodówce. Po chwili poproszony przez kogoś z gości podszedł do dziewczyn i powiedział:
- Eryakana …
- Ery – przerwała stanowczo dziewczyna.
- Ery a mnie o zdanie spytać nie raczyłaś?
- Ale książę tu chodzi o nasze honory. - odparła rozpaczliwie Ery.
- Eh … co ja się z Wami mam - westchną książę. Po chwili dodając. - No dobrze niech Wam będzie ale moje słowo jest nie podważalne i jest prawem ok?
- Jasne – odparła szybko i stanowczo Kiazu.
- Ery powiedz to. - wtrącił stanowczo książę
- Tak tak ok. - powiedziała z niechęcią rywalka.





************



- Hej Otachi czy tam na parkiecie to nie Twoja siostra? - spytał Deti prawie nie odrywając wzroku od gry.
- Tak, to Kiazu.
- Z tego co widzę to wyzwała Ery na pojedynek. - odparł Deti.
- Mało rozsądne.- wtrącił Myo.
- Ery, Ery coś mi to mówi … Ona też bierze udział w turnieju? - spytał Hachi.
- Tak, i dobra jest w te klocki. - stwierdził Myo.
- Nie będziecie kibicować siostrze? - spytał z ciekawością Deti.
- Kibicujemy stąd. - odparł Hachi.
- Wiecie to dla nas prawie chleb powszedni, nie raz widzieliśmy jak przydzwoniła jakieś pannie. - powiedział ze zmarnowaniem Otachi.
- Tyle, że to pojedynek na spojrzenia. Wiecie która zdobędzie więcej spojrzeń to wygra. - skomentował Deti.
- Da rade. Na pewno da. - odpowiedział Otachi.
- Skoro tak mówisz, ale wiesz Ery jest w połowie sukubem więc ma swoje brudne sztuczki. - wtrącił z lekką troską Myo.
- Zrobiło się poważnie. Nasza siostra da rade. - odparł stanowczo Hachi.
- Nie, że jej nie kibicujemy bo kibicujemy i to bardzo mocno, ale wolimy się w to nie mieszać. - stwierdził Otachi.
- W walki kociaków się nie mieszacie? - spytał wesoło Deti.
- O to to dokładnie. - odparł radośnie Otachi.
- My też nie. - odpowiedział Myo.
- Bo chcemy żyć – odparł Hachi.
Panowie śmiejąc się wrócili do swojej gry. Jednak co chwile każdy z nich spoglądał na Kiazu, tak jakby chcieli mieć na uwadze to co się tam dzieje.
Dziewczyny zażarcie walczyły dalej. Tańczą niczym namiętne kociaki. Każda przyciąga wiele spojrzeń. Ciężko stwierdzić która wygra. Cała ta ich gra trwała jeszcze dłuższa chwilę. W końcu kiedy obie były już zmęczone książę ogłosił wynik:
- Drogie Panie obie spisałyście się wyśmienicie. Jednak z przykrością muszę stwierdzić, że nie skupiłyście wszystkich spojrzeń, ale mimo wszelkich przeciwności wygrała …
Napięcie sięgało zenitu. Niewinna gra wzbudziła bardzo wiele emocji. Wszyscy nie mogli doczekać się wyniku.
- Obie wygrałyście. Mamy idealny remis. - wydusił wreszcie książę.
Wszyscy obserwujący zdarzenie wiwatowali i wydawali radosne okrzyki. Gromkie brawa były wspaniała nagrodą dla strudzonych dumnie stojących dziewczyn.
Po chwili Ery podeszła do Kiazu, podała jej rękę i powiedziała:
- Jesteś całkiem nie zła. Dobra rywalka z Ciebie.
- Dzięki Ty też – odparła z uśmiechem Kiazu.
- Jestem Ery. - powiedziała rywalka z promiennym uśmiechem.
- Kiazu. Miło Cie poznać.
- Hej książę. Należy nam się chyba nagroda co? - zmieniła temat piękna blondynka.
- Czego oczekujesz?- spytał dociekliwie i spokojnie książę. Co prawda przez myśl przeszło mu parę dziwnych myśli, z których każda mogła być prawdopodobna. Jednak sprawia wrażenie bardzo wyluzowanego.
- Co powiesz na buziaka dla każdej? - ciągnęła dalej Ery.
- Czemu by nie. - odparł luzacko i z uśmiechem Volaure.
Po tych słowach podszedł do tych dwóch wspaniałych pań. Nachylił się do Kiazu, uniósł delikatnie jej podbródek i pocałował prosto w usta. Tak jak to potrafi tylko on. Następnie podszedł do Ery i zrobił dokładnie to samo. Obie dziewczyny bardzo ucieszyły się z nagrody.
- Zadowolone? - spytał dociekliwie książę.
- O tak … - odpowiedziały zgodnie rozanielone dziewczyny.
Władca uśmiechnął się tylko, a taneczna impreza powróciła na swój tor zabawy.




************



Nastało wczesne popołudnie. Impreza trwała do bardzo późna i większość smacznie odsypiała noc. Na porannej walce pupilka dopisała jednak było mało uczestników. Byli Ci co musieli oraz ci którzy doceniają przeciwników. Nasi panowie, poza Kurai'em, oraz bliźniaki nocowali w „mieszkaniu imprezowym” Volaure. Książę przemykał przez cały dzień tak aby ich nie budzić. Kiedy nastało bardzo późne popołudnie i panowie wreszcie wstali. Cali zaspani oporządzili się trochę i usiedli przy barze. W tym momencie Volaure skądś wrócił. Jako władca miał bardzo wiele różnych dziwnych rzeczy na głowie. Mimo wszystko jest on bardzo dobrze zorganizowany.
- Siemka. - stwierdził Otachi.
- Książę czy możemy liczyć na jakieś śniadanie? - spytał Myo.
- Śniadanie? Chyba raczej obiad. Mamy późne popołudnie. - odparł Volaure.
- AAAAAAAAAAAAAAA -Wrzasnął Hachi.
- Chłopie ciszej – poprosił Deti.
- Przegapiliśmy jedna walkę! - krzyczał dalej Hachi.
- Hachi już Ci mówiłem nie krzycz.
- W sumie przegapiliście już dwie walki. Ale nie było na co popatrzeć. W pierwszej walce walczyli Dlener i Sachiner. Sachiner i jego smok Mishel bardzo szybko rozprawili się z przeciwnikami. Dlener strasznie wyszedł z wprawy i nie dali długo walczyć. W sumie wyglądało to tak jakby wcale już nie potrafili walczyć. Walka trwała może z kwadrans. Wygrał Sachiner. Druga walka zapowiadała się lepiej, ale Ery bez trudu pokonała Molinak'a. Koleś prawie zszedł na zawał jak ją zobaczył. Walka trwała aż ze 20 minut. - powiedział znudzony książę.
- Tak myślałem że te walki będą nudne – stwierdził Myo.
- Kurcze i tak chcieliśmy je obejrzeć. - powiedział zawiedziony Hachi.
- Zrobię wam coś do jedzenia. - wtrącił Volaure.
- Czyli młodość bez trudu pokonała starość? - spytał Deti.
- Można tak powiedzieć. Słuchajcie walki naprawdę były do niczego. Widziałem nowicjuszy którzy walczyli lepiej. Dlener i Molinak się mocno nie popisali. Skusili się na nagrodę i tyle. Zapomnieli już wszystkiego co się nauczyli. Kiedyś byli w miarę dobrymi wojownikami, a teraz … szkoda gadać. - odpowiedział książę.
- Hmmm … czy ja kolejną walkę mam z Sachiner'em? - spytał zaciekawiony Myo.
- Tak dokładnie. - powiedział książę.
- To nie będzie proste. - odparł Myo.
- Czyli co Kurai walczy dzisiaj? - wtrącił zaciekawiony Otachi.
- Nie. Walka odbędzie się jutro rano. Jego przeciwnik udał się na medytacje i skończy dopiero rano przed walką. Musimy poczekać. - odpowiedział spokojnie Volaure.
- Tej walki nie przegapimy! – krzyknęli radośnie wszyscy panowie.
- Książę z kim będzie walczył? - spytał w końcu Deti.
- Z Raikaremi i smokiem Tinybe. - odparł władca nakładając jedzenie dla swoich gości.
- Czy on przypadkiem nie włada ziemią? - spytał Myo.
- Tak włada, to nie będzie łatwa walka, ale na pewno warta zobaczenia.- odpowiedział Deti.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz