„Triumf
młodości”
Podczas
triumfu Myo sędziowie boczni wraz z głównym sędzią udali się na
arenę. Wyciągnęli ręce i nie minęła nawet chwila jak cały lód
znikł. Jeden z sędziów podszedł do Carnilona, któremu zarzucił
smoczą derkę na grzbiet i uspokoił go. Pa chwili i Rainah był
wolny. On również dostał od sędziego ciepły koc na rozgrzewkę.
Przegrana
drużyna miała się w miarę dobrze. Są żywi i nie doznali
poważniejszych ran. Jedyne co im dolega to przemarznięcie i urażona
porażką duma. Na to pierwsze lekarstwo jest proste, wystarczy się
porządnie rozgrzać i będzie dobrze. Z tym drugim już tak łatwo
niestety nie będzie.
************
Nastał
wieczór pierwszego dnia zawodów. To był dzień pełen emocji, a
jednak w tym pokoju jakoś cicho. Kurai z zamkniętymi oczami stoi po
prawej stronie drzwi oparty o ścianę. Ubrany jest w czarne jeansowe
spodnie i błękitną koszulę z długim rękawem, która jest nie do
końca zapięta. Ma odpięte dwa pierwsze guziki, oraz jest
niezakasana w spodnie. Wygląda w miarę elegancko a za razem bardzo
na luzie. Hachi i Otachi siedzą znudzeni na kanapie. A z sypialni
dziewcząt słychać jakieś szmery, piski i narzekania.
-
Dziewczyny no pokażcie się wreszcie. - powiedział nagle znudzonym
głosem Hachi.
-
Ile można czekać … - wtrącił Otachi.
-
No dalej dziewczyny ruszcie się bo przepadnie nam cała impreza. -
dopowiedział Hachi.
Dziewczyny
jednak nawet na chwilę nie wystawiły nawet nosków z pokoi. Panowie
wyglądają co najmniej tak jakby czekali już całe wieki na nie.
-
Kurai to mówisz, że taka impreza inauguracyjna dla zawodników i
ich gości jest robiona przy każdej edycji mistrzowskiej zawodów? -
spytał ziewając Otachi.
-
Tak, to taka tradycja. - odparł Kurai.
-
Heh, to może nasze drogie Panie zdążą się wyszykować do
kolejnej edycji? - powiedział głośno i wyraźnie Otachi z nutką
złośliwości.
-
Ja myślę, że do przyszłych zawodów to może zdążą się
jedynie umalować. - podłapał Hachi.
-
Może o ile następne zawody odbędą się za jakieś 50 lat.
-
Nie no Stary co tak mało czasu im dajesz?
-
No fakt one go potrzebują dużo więcej.
Każda
kolejna kwestia padała głośniejszym tonem od poprzedniej. Nagle
drzwi od sypialni Diuny otworzyły, a dziewczyna wreszcie wyszła
mówiąc:
-
Wy macie dużo łatwiej. Czarne jeansowe spodnie i koszule na krótki
rękaw. U Hachiego jaskrawo pomarańczowa a u Otachiego jaskrawo
żółta, ot to wszystko.
W
tym momencie oczy Panów na kanapie zwróciły się na Diunę. Ubrana
jest w piękną kremową sukienkę z perłowo beżowymi odcieniami.
Jest ona z długim rękawem oraz długością do połowy ud. Koło
kołnierza ma jakby obroże z z diamentów i dwa urocze prześwity na
klatce piersiowej, tak, że piersi są przykryte materiałem.
Doskonale dopasowana do drobnego ciała Diuny. Bardzo stylowa i
elegancka kreacja, która dodaje jej bardzo wiele uroku. Włosy ma
upięte w delikatnego koka. Naprawdę wygląda odjazdowo i
przepięknie.
-
Łał siostra postarałaś się. - stwierdził z podziwem Otachi.
-
Nie podlizuj się. Odparła z przekąsem Diuna.
W
międzyczasie i Kiazucha wyszła. Jest ubrana również dopasowaną
sukienkę, jednak dla kontrastu czarną. Ma ona ramiączka które
splatają się na jej szyi zamiast na ramionach. Jej głęboki dekolt
doskonale współgra z serduszkowym naszyjnikiem Kiazu który prawie
się chowa między piersiami, a równocześnie jest doskonale
widoczny. Długość sukienki również skąpa, wydaje się ledwie
zakrywać jej majtki. To tego wszystkiego ma założone delikatne
czarne pończochy które bardzo ładnie kończą się na granicy
sukienki. Zakończone są wspaniałą koronką, która raz chowa się
pod sukienką a za chwile są w pełni widoczne i kuszące. Całość
uzupełniają czarne rękawiczki do łokci. Na prawym nadgarstku na
rękawiczce jest gruba złota bransoletka, która mimo wszystko
wygląda na subtelną i delikatną. Obie dziewczyny wyglądają
olśniewająco.
-
Ławeee.... Dziewczyny wyglądacie Bosko. -odparł „oczarowany”
Hachi.
W
tym czasie Otachi wstał i stanął między paniami i powiedział z
szarmanckim uśmiechem:
-
Moje Drogie przepiękne Panie idziemy?
Mówiąc
to użyczył dziewczyną swoich ramion. Obie uśmiechnęły się
wzięły brata pod ręce i ruszyły do wyjścia.
-
Patrzcie no jaki dżentelmen. - stwierdziła Kiazu chichocząc.
-
Która z nas ładniejsza? - spytała dziarsko Diuna.
-
Jako Brat opowiem, że nie mi to oceniać … ale jako facet powiem
że obie jesteście równie piękne i doskonale się wzajemnie
uzupełniacie … i jest dla mnie zaszczytem towarzyszyć Wam w
drodze na imprezę. - odparł dość dyplomatycznie i z uśmiechem
Otachi.
Panią
chyba spodobała się ta odpowiedź bo obie przytuliły się do niego
i a ich promienne uśmiechy rozświetlały wspaniale świat.
Nasza
paczka ruszyła dziarskim krokiem przez labirynty korytarzy. Szli
prawie w kompletnej ciszy. Na czele szedł Kurai z rękami w
kieszeniach, tuż za nim szły dziewczyny, trzymające się pod ręce,
a za nimi chłopaki. Słychać jedynie stukot obcasów młodych dam i
jakieś ciche chichoty między nimi. Nagle Kiazu spytała:
-
Słuchaj Kurai czy ten statek posiada jakiś swój język?
-
Oczywiście poza tym którym mówimy. - dodała szybko Diuna.
-
Owszem posiada, jednak dzisiaj jest praktycznie nie używany. -
odparł Kurai.
-
Znasz ten język? - brnęła dalej Kiazu.
-
Znam. - powiedział stanowczo Kurai.
-
A jak jest „cześć” w tym języku? - pytała dalej dociekliwa
Kiazu.
-
To nie jest dobry pomysł... - odpowiedział wymijająco Kurai.
-
Oj przestań, powiedz nam proszę. - wtrąciła zniecierpliwiona
Diuna.
-
„Tchiko”. - powiedział Kurai po dłuższej chwili milczenia.
-
„Tcziko”? - powtórzyła Kiazu.
Kurai
już nic nie odpowiedział tylko kiwnął przytakująco głową.
Dziewczyny powróciły do chichotania. Po nie długiej chwili dotarli
pod potężne metalowe drzwi, nie były to jednak drzwi ani do
komnaty księcia, ani żadne, które nasi bohaterowie już by znali.
Mają one srebrny odcień wpadający w szarą biel, oraz złotą
ramę. Kurai podszedł do nich i położył dłoń dokładnie
pośrodku nich. Wtedy rozległ się bardzo głośny gong, a on sam
odszedł na swoja lewą stronę drzwi i ponownie oparł się o
ścianę. Po paru chwilach drzwi otworzył się. Stanął w nich
książę. Ma na sobie granatową koszulę na krótki rękaw, z
odpiętymi dwoma guzikami pod szyją oraz niebieskie jeansy. Dla
kontrastu ma na szyi, luźno założony, jaskrawo zielony krawat.
Kiedy tylko dziewczyny go zobaczyły to uśmiechnęły się szeroko i
sympatycznie oraz powiedziały:
-
Tcziko.
-
Tchiko. - odparł Volaure.
Następnie
wziął dziewczęta za ręce i okręcił je tak aby zobaczyć je z
każdej strony. Robiąc to mówił dalej:
-
Gella metriko amone kasa … aksamito gunele …
Po
czym każdej dał całusa w policzek na powitanie, a następnie podał
rękę Hachiemu i Otachiemu mówiąc:
-
Edrate fri korona …
W
tym momencie zdesperowana Kiazu powiedziała:
-
Książę wybacz nie wiemy co do nas mówisz … my potrafimy tylko
„cześć”
-
A to trzeba było tak od razu. Już tłumaczę. Powiedziałem Wam
„Cześć” a potem stwierdziłem, że pięknie wyglądacie w tych
sukienkach.... podkreślają Waszą kobiecość. Potem powiedziałem
chłopakom że mają oryginalne koszule. - odpowiedział Volaure.
-
Od razu lepiej. - odparła z Uśmiechem Diuna.
-
Proszę wejdźcie i rozgośćcie się. - powiedział książę
zapraszając gości do środka.
Kiedy
cała piątka weszła do pomieszczenia a drzwi zatrzasnęły się.
Pierwsze co do nich dotarło to wpadająca w ucho muzyka. Następnie
ich oczom ukazało się nowoczesne bardzo duże pomieszczenie, które
jest podzielone na trzy różne części. Po lewo od wejścia
dominują pomieszane kolory w tonacjach beżu i bieli. Pośrodku tej
części stały dwie wielkie beżowo-kremowe kanapy tworzące otwarty
okrąg. Ustawione są na okrągłym ciemno beżowym dużym dywanie i
żadna z kanap nie dotykała ściany. Pośrodku nich stoi wspaniały
szklany, niski, kwadratowy stół na którym stoi świecznik z dwoma
zapalonymi świecami. Siedziało tam parę osób i rozmawiało ze
sobą, śmiało się i popijało różnokolorowe drinki. Nie było
słychać ich rozmów, przez grającą muzykę w tle, ale postacie
sprawiały wrażenie, że pomimo niej mogą ze sobą swobodnie
rozmawiać. W tej części pokoju była tylko jedna biała ściana, a
pozostałe dwie były wielkimi oknami za którymi znajdował się
wielki taras z metalowymi barierkami i otoczony kolejną warstwą
prawie nie widocznego szkła. Podłoga w w całej tej części jest
bardzo jasna, o kolorze beżu wpadającego w biel.
Na
wprost wejścia była największa część pomieszczenia. Jest ona
połączona z sporawym aneksem kuchennym, posiadającym własna wyspę
i bar. Platy, bar i wyspa są czarne, szafki są białe, a krzesła
przy barze są czerwone. Tam również znajduje się parę osób,
które się dobrze bawią. Poza wspaniałym i szykownym aneksem w tej
części znajduje się miejsce do tańczenia, które też cieszy się
sympatią gości. Oświetlone jest ono przeróżnymi kolorowymi
dyskotekowymi światłami. Podłoga jest czarna i błyszcząca.
W
ostatniej części pomieszczenia dominuje biel, która jest pięknie
przełamana czernią. Znajduje się tam duża narożna biało-czarna
kanapa, na wprost której jest wielki telewizor wbudowany w ścianę.
Pomiędzy kanapą a telewizorem stoi prosty kwadratowy, niski czarny
stolik. Cała ściana po prawo od wejścia jest wielkim, błyszczącym
lustrem. W tej części podłoga i pozostała ściana składa się z
białych płytek. W tym miejscu siedziały tylko dwie osoby które,
coś oglądały na telewizorze.
Cały
pokój wygląda, olśniewająco, luksusowo i bardzo stylowo. I pomimo
podziału na trzy różne strefy to wszystko do siebie pasuje i jest
urządzone w tym samym stylu.
************
Mijał czas. Dziewczyny szalały na parkiecie. Kurai stał sam oparty o barierkę na tarasie. Patrzył gdzieś przestrzeń. Książę zajmował się gośćmi i wszędzie jest go pełno. Hachi i Otachi kręcili się bez celu po całym pokoju. W końcu zainteresowali się tym co dzieje się w telewizorze. Podeszli bliżej i okazało się, że film który ich zaciekawił był grą. Na kanapie siedzieli dwaj chłopcy. Po chwili Hachi powiedział z podekscytowaniem:
-
O Kurcze Ty jesteś Myo? Zajebistą walkę miałeś dzisiaj. Pięknie
załatwiłeś Rainaha.
Postać
odwróciła się i powiedziała:
-
Przykro mi Stary nie jestem Myo.
Gra
została zatrzymana, a obie postacie odwróciły się do chłopaków.
-
Ja jestem Myo, a to mój brat bliźniak Deti. - powiedział drugi
gracz wskazując na brata.
-
Łał. Jesteście jak dwie krople wody. - odparł Hachi.
-
Nie nie jesteśmy. Ja mam czarne końcówki włosów i nosze wilczy
kieł na szyi. A mój brat ma rude końcówki włosów i nosi rzemyk
z wilczym śladem – odparł z uśmiechem Myo.
-
Szczegóły – odpowiedział Otachi. Po czym szybko dodał z
uśmiechem - Ja jestem Otachi a to mój brat Hachi. Miło nam Was
poznać.
Panowie
podali sobie ręce, a Hachi powiedział z uśmiechem:
- My jesteśmy pięcioraczkami i mamy jeszcze trzy wspaniałe siostry. O tam tańczą. Ta w tej czarnej sukience to Kiazu a ta w tej kremowej to Diuna. Poza nimi jest jeszcze Rinka ale chwilowo jest nie obecna.
- My jesteśmy pięcioraczkami i mamy jeszcze trzy wspaniałe siostry. O tam tańczą. Ta w tej czarnej sukience to Kiazu a ta w tej kremowej to Diuna. Poza nimi jest jeszcze Rinka ale chwilowo jest nie obecna.
Bliźniaki
spojrzeli w kierunku dziewczyn. Popatrzyli przez chwilę i Myo
powiedział uśmiechając się i z błyskiem w oku:
-
Pięcioraczkami super! A siostrzyczki ładniusie. Naprawdę jest na
co popatrzeć.
-
No ano, a chcecie może z nami zagrać w „Wyścig Wybrańców 3”?
- wtrącił Deti.
-
No pewnie! Skąd ją macie u nas jeszcze nie było oficjalnej
premiery? - spytał Otachi z Podekscytowaniem.
-
Nie nasza. Książę udostępnia nam 4 różne konsole i masę gier.
Nie wiemy skąd je ma. Ważne, że są czadowe - odpowiedział Myo.
-
Tam w tej płytkowej białej ścianie koło TV jest wszystko
pochowane. - wtrącił Deti.
-
Fajnie. Zapowiada się ciekawa impreza. - stwierdził Hachi.
Nie
wiele myśląc Hachi i Otachi przyłączyli się do gry. Gra ruszyła
dalej. Po chwili cała czwórka szalała, śmiała się i dobrze się
razem bawiła. Jak starzy dobrzy kumple.
-
Dawaj Stary w lewo ….
-
Uważaj z tyłu …
-
Stary z kopa go z kopa ….
-
Ale dałeś czadu …
-
Uważaj Kolo …
-
Dalej czadu ...
************
-
Kurcze mam wrażenie, że mało który męski wzrok na mnie zawisa. -
powiedziała Kiazu tańcząc.
-
Bo patrzą na mnie – powiedziała złośliwie Diuna.
-
Chciałabyś. Niestety prawie żaden wzrok na nas nie patrzy.
-
Może na Ciebie bo na mnie na pewno patrzą.
Kiazu
chwilowo nic jej nie odpowiedziała, tylko rozejrzała się po sali.
Po czym powiedziała:
-
Hmm... praktycznie faceci nie patrzą na nas. Ani na Ciebie ani co
gorsza na mnie.
-
Zobacz tam jest wianuszek facetów tam na półkolistych sofach. -
powiedziała Diuna ze zdziwieniem.
-
Chodź zobaczymy co się tam dzieje.
Po
tych słowach obie podeszły do tłumu facetów. Zgrabnie i szybko
przecisnęły się na początek i zobaczyły ją. Na sofie siedziała
olśniewająco piękna dziewczyna. Ma ona długie blond włosy spięte
różową kokardką. Jej głębokie niebieskie oczy przyciągały
każde spojrzenie. Ma na sobie obcisłą jaskrawo różową sukienkę
bez ramiączek i ledwo zakrywającą jej bieliznę. Ta sukienka
bardzo dokładnie podkreśla jej ciało jak i brak biustonosza.
Dziewczyna flirtując chichotała. To ona skupiała na sobie wzrok
większości panów na imprezie.
-
Ła mocna konkurencja. - powiedziała Diuna.
-
Jeszcze zobaczymy. - powiedziała Kiazu szybko i głośno dodając –
Te Paniusiu wyzywam Cie na pojedynek, która z nas przyciągnie
więcej męskich spojrzeń.
Dziewczyna
uśmiechnęła się słodko i powiedziała:
-
Jak sobie chcesz ale i tam wygram ja!
Po
tych słowach wstała i kręcąc kusząco pupa podeszła do Kiazu,
spojrzała jej w oczy a następnie udała się na środek parkietu.
-
Wiesz co robisz? - spytała Diuna.
-
Zaraz pokarze Ci jak to się robi. - odparła Kiazu, udając się na
parkiet.
-
Wiesz wiem, że to właśnie ja wygram ale może tak wzięłybyśmy
sobie jakiegoś sędziego. - wtrąciła słodkim głosem nieznajoma
dziewczyna.
-
Dobra kogo proponujesz? - spytała stanowczo Kiazu.
- Hmmm... Może nasz gospodarz?
- Hmmm... Może nasz gospodarz?
-
Masz namyśli Volaure?
-
A co jakiś problem? Myślę że książę będzie doskonałym
głównym sędzią. Jest spostrzegawczy i na pewno policzy wszystkie
spojrzenia.
-
No dobra. - odparła Kiazu.
Wszyscy
rozejrzeli się wkoło szukając księcia. Długo nie wpadł nikomu w
oko. Nagle ktoś go zobaczył jak buszuje w lodówce. Po chwili
poproszony przez kogoś z gości podszedł do dziewczyn i powiedział:
-
Eryakana …
-
Ery – przerwała stanowczo dziewczyna.
-
Ery a mnie o zdanie spytać nie raczyłaś?
-
Ale książę tu chodzi o nasze honory. - odparła rozpaczliwie Ery.
-
Eh … co ja się z Wami mam - westchną książę. Po chwili
dodając. - No dobrze niech Wam będzie ale moje słowo jest nie
podważalne i jest prawem ok?
-
Jasne – odparła szybko i stanowczo Kiazu.
-
Ery powiedz to. - wtrącił stanowczo książę
-
Tak tak ok. - powiedziała z niechęcią rywalka.
************
-
Hej Otachi czy tam na parkiecie to nie Twoja siostra? - spytał Deti
prawie nie odrywając wzroku od gry.
-
Tak, to Kiazu.
-
Z tego co widzę to wyzwała Ery na pojedynek. - odparł Deti.
-
Mało rozsądne.- wtrącił Myo.
-
Ery, Ery coś mi to mówi … Ona też bierze udział w turnieju? -
spytał Hachi.
-
Tak, i dobra jest w te klocki. - stwierdził Myo.
-
Nie będziecie kibicować siostrze? - spytał z ciekawością Deti.
-
Kibicujemy stąd. - odparł Hachi.
-
Wiecie to dla nas prawie chleb powszedni, nie raz widzieliśmy jak
przydzwoniła jakieś pannie. - powiedział ze zmarnowaniem Otachi.
-
Tyle, że to pojedynek na spojrzenia. Wiecie która zdobędzie więcej
spojrzeń to wygra. - skomentował Deti.
-
Da rade. Na pewno da. - odpowiedział Otachi.
-
Skoro tak mówisz, ale wiesz Ery jest w połowie sukubem więc ma
swoje brudne sztuczki. - wtrącił z lekką troską Myo.
-
Zrobiło się poważnie. Nasza siostra da rade. - odparł stanowczo
Hachi.
-
Nie, że jej nie kibicujemy bo kibicujemy i to bardzo mocno, ale
wolimy się w to nie mieszać. - stwierdził Otachi.
-
W walki kociaków się nie mieszacie? - spytał wesoło Deti.
-
O to to dokładnie. - odparł radośnie Otachi.
-
My też nie. - odpowiedział Myo.
-
Bo chcemy żyć – odparł Hachi.
Panowie
śmiejąc się wrócili do swojej gry. Jednak co chwile każdy z nich
spoglądał na Kiazu, tak jakby chcieli mieć na uwadze to co się
tam dzieje.
Dziewczyny
zażarcie walczyły dalej. Tańczą niczym namiętne kociaki. Każda
przyciąga wiele spojrzeń. Ciężko stwierdzić która wygra. Cała
ta ich gra trwała jeszcze dłuższa chwilę. W końcu kiedy obie
były już zmęczone książę ogłosił wynik:
-
Drogie Panie obie spisałyście się wyśmienicie. Jednak z
przykrością muszę stwierdzić, że nie skupiłyście wszystkich
spojrzeń, ale mimo wszelkich przeciwności wygrała …
Napięcie
sięgało zenitu. Niewinna gra wzbudziła bardzo wiele emocji.
Wszyscy nie mogli doczekać się wyniku.
-
Obie wygrałyście. Mamy idealny remis. - wydusił wreszcie książę.
Wszyscy
obserwujący zdarzenie wiwatowali i wydawali radosne okrzyki. Gromkie
brawa były wspaniała nagrodą dla strudzonych dumnie stojących
dziewczyn.
Po
chwili Ery podeszła do Kiazu, podała jej rękę i powiedziała:
-
Jesteś całkiem nie zła. Dobra rywalka z Ciebie.
-
Dzięki Ty też – odparła z uśmiechem Kiazu.
-
Jestem Ery. - powiedziała rywalka z promiennym uśmiechem.
-
Kiazu. Miło Cie poznać.
-
Hej książę. Należy nam się chyba nagroda co? - zmieniła temat
piękna blondynka.
-
Czego oczekujesz?- spytał dociekliwie i spokojnie książę. Co
prawda przez myśl przeszło mu parę dziwnych myśli, z których
każda mogła być prawdopodobna. Jednak sprawia wrażenie bardzo
wyluzowanego.
-
Co powiesz na buziaka dla każdej? - ciągnęła dalej Ery.
-
Czemu by nie. - odparł luzacko i z uśmiechem Volaure.
Po
tych słowach podszedł do tych dwóch wspaniałych pań. Nachylił
się do Kiazu, uniósł delikatnie jej podbródek i pocałował
prosto w usta. Tak jak to potrafi tylko on. Następnie podszedł do
Ery i zrobił dokładnie to samo. Obie dziewczyny bardzo ucieszyły
się z nagrody.
-
Zadowolone? - spytał dociekliwie książę.
-
O tak … - odpowiedziały zgodnie rozanielone dziewczyny.
Władca
uśmiechnął się tylko, a taneczna impreza powróciła na swój tor
zabawy.
************
Nastało
wczesne popołudnie. Impreza trwała do bardzo późna i większość
smacznie odsypiała noc. Na porannej walce pupilka dopisała jednak
było mało uczestników. Byli Ci co musieli oraz ci którzy
doceniają przeciwników. Nasi panowie, poza Kurai'em, oraz bliźniaki
nocowali w „mieszkaniu imprezowym” Volaure. Książę przemykał
przez cały dzień tak aby ich nie budzić. Kiedy nastało bardzo
późne popołudnie i panowie wreszcie wstali. Cali zaspani
oporządzili się trochę i usiedli przy barze. W tym momencie
Volaure skądś wrócił. Jako władca miał bardzo wiele różnych
dziwnych rzeczy na głowie. Mimo wszystko jest on bardzo dobrze
zorganizowany.
-
Siemka. - stwierdził Otachi.
-
Książę czy możemy liczyć na jakieś śniadanie? - spytał Myo.
-
Śniadanie? Chyba raczej obiad. Mamy późne popołudnie. - odparł
Volaure.
-
AAAAAAAAAAAAAAA -Wrzasnął Hachi.
-
Chłopie ciszej – poprosił Deti.
-
Przegapiliśmy jedna walkę! - krzyczał dalej Hachi.
-
Hachi już Ci mówiłem nie krzycz.
-
W sumie przegapiliście już dwie walki. Ale nie było na co
popatrzeć. W pierwszej walce walczyli Dlener i Sachiner. Sachiner i
jego smok Mishel bardzo szybko rozprawili się z przeciwnikami.
Dlener strasznie wyszedł z wprawy i nie dali długo walczyć. W
sumie wyglądało to tak jakby wcale już nie potrafili walczyć.
Walka trwała może z kwadrans. Wygrał Sachiner. Druga walka
zapowiadała się lepiej, ale Ery bez trudu pokonała Molinak'a.
Koleś prawie zszedł na zawał jak ją zobaczył. Walka trwała aż
ze 20 minut. - powiedział znudzony książę.
-
Tak myślałem że te walki będą nudne – stwierdził Myo.
-
Kurcze i tak chcieliśmy je obejrzeć. - powiedział zawiedziony
Hachi.
-
Zrobię wam coś do jedzenia. - wtrącił Volaure.
-
Czyli młodość bez trudu pokonała starość? - spytał Deti.
-
Można tak powiedzieć. Słuchajcie walki naprawdę były do niczego.
Widziałem nowicjuszy którzy walczyli lepiej. Dlener i Molinak się
mocno nie popisali. Skusili się na nagrodę i tyle. Zapomnieli już
wszystkiego co się nauczyli. Kiedyś byli w miarę dobrymi
wojownikami, a teraz … szkoda gadać. - odpowiedział książę.
-
Hmmm … czy ja kolejną walkę mam z Sachiner'em? - spytał
zaciekawiony Myo.
-
Tak dokładnie. - powiedział książę.
-
To nie będzie proste. - odparł Myo.
-
Czyli co Kurai walczy dzisiaj? - wtrącił zaciekawiony Otachi.
-
Nie. Walka odbędzie się jutro rano. Jego przeciwnik udał się na
medytacje i skończy dopiero rano przed walką. Musimy poczekać. -
odpowiedział spokojnie Volaure.
-
Tej walki nie przegapimy! – krzyknęli radośnie wszyscy panowie.
-
Książę z kim będzie walczył? - spytał w końcu Deti.
-
Z Raikaremi i smokiem Tinybe. - odparł władca nakładając jedzenie
dla swoich gości.
-
Czy on przypadkiem nie włada ziemią? - spytał Myo.
-
Tak włada, to nie będzie łatwa walka, ale na pewno warta
zobaczenia.- odpowiedział Deti.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz