środa, 26 listopada 2014

Epizod 80


... Babskie party ...”


Intensywne i mocne krople deszczu uderzają raz po raz w dach stodoły. Tak naprawdę to na dworze jest naprawdę mocna ulewa, która jest już od dłuższego czasu. Szumiąca woda i rytmiczne bicie w dach sprawiają iż nikomu nie chce się wychodzić z łóżka. Niby wszyscy już wstali, ale wylegują się jeszcze w łóżkach. Kurai siedzi, z ugiętymi nogami, oparty o ścianę z siana, Rina siedzi oparta o kolana partnera. Natomiast Diuna, Hachi i Myo leżą wygodnie na plecach, Kiazu leży na brzuszku i wymachuje nogami, a Deti i Otachi siedzą luzacko na łóżku jednego z nich.
- Ale straszliwa pogoda. - stwierdził Otachi.
- To dzisiaj mamy wolne? - spytała rozleniwiona Diuna.
- Niestety nie, na wsi nie ma dnia wolnego. - odpowiedział Deti.
- No tyle, że jak pada to oczywiście, tej pracy jest mniej ... wiecie w sumie dzisiaj mamy w sumie nakarmić zwierzęta, ogarnąć drewno na opał i to chyba wszystko. - dodał Myo.
- No w sumie jest jeszcze pewnie jakieś sprzątanie, gotowanie i zajmowanie maluchami, lecz tym zajmuje się nasza Matka i dzieciarnia. - dopowiedział Deti.
- Wreszcie luzy. - stwierdziła Kiazu.
- Prowadźcie do telewizora. - dodała z radością Diuna.
- Heheh, do telewizora to raczej będzie kolejka. - odparł Hachi.
- Do tego w salonie na pewno, później przyniesiemy tutaj nasz telewizor z konsolą to sobie pogramy. - wtrącił mimochodem Myo.
- No wreszcie prawdziwa rozrywka. - odparł radośnie Otachi.
- Heheheh, no proste. - dodał Deti.
- No to ja dzisiaj nie wstaję z łózka. - wtrąciła Diuna.
- No no siostra chodź pomożemy trochę. - odparła Kiazu.
- Pomyśl sobie, że jeśli nam pomożesz to szybciej skończymy i będziesz mogła się polenić. - dodała Rina.
- Zobaczę co się da zrobić.... - odparła z niechęcią Diuna.

************

Niewielka szopa w której Kurai,Otachi i Hachi rąbią drewno, na trzech osobnych stanowiskach. Natomiast Deti i Myo noszą już porąbane drewno do domu. Przyznaję, że to trochę upierdliwa robota gdyż drewno trzeba osłaniać aby dało się na nim palić. W tym samym czasie dziewczyny pomału kończą karmić zwierzęta. W tym momencie zastajemy je przy karmieniu incików. Znajdują się one w swego rodzaju kojcu pomieszanym z zagrodą. Diuna i Indi wysypują im po worku marchewek, a Kiazu wsypuje tym urokliwym zwierzakom siano. Natomiast Rina nosi w wielkich wiadrach wodę.
- Łakome te stworzenia. - stwierdziła Diuna.
- Nie marudź, Kiazuchna je więcej. - odparła Indi ze śmiechem.
- Ej, ja was słyszę ... i nie obrażajcie mnie. - odparła Kiazu.
- A co nie jesz tyle co inciki? - spytała Indi.
- Wypraszam sobie, tyle to ja jem na przekąskę. - odpowiedziała Kiazu śmiejąc się.
- Heheh... dobrze, że Ci się to nigdzie nie odkłada. - wtrąciła Diuna.
- A spróbowałoby tylko, wtedy by mnie popamiętało. - odparła radośnie Kiazu.
- Szalona Ty szalona ... swoją droga wpadniesz później do mojego pokoju? W sumie może wszystkie wpadniecie? ... Wiecie jakiś tam babski dzień ... - stwierdziła Indi.
- Brakuje Ci kobiecego towarzystwa? - zapytała Diuna.
- Wiesz jak nie chcesz to nie wpadaj ... - odpowiedziała twardo Indi.
- Diuna, daj spokój ... w końcu sama chciałaś poleniuchować ... - wtrąciła Rina.
- Dobra, przyjdę ... to i tak będzie najprzyjemniejsze co może być. - odparła Diuna.
- Będzie impreza, będzie impreza. - stwierdziła radośnie Kiazu.
- Duży masz pokój? - spytała dociekliwie Diuna.
- Całkiem spory, przetrzymał już nie jedna imprezę i piżamowe party, więc przetrzyma jeszcze jedną. - odpowiedziała radośnie Indi.
- A to damskie wieczorki to jednak częsta sprawa? - wtrąciła Kiazu,
- No ba staram się organizować takie rzeczy chociaż raz w miesiącu, i moja matka jest jak najbardziej za tym. Nawet pomaga mi robić zakupy na takie spotkania- odparła Indi.
- No to zapowiada się ciekawie. - stwierdziła Kiazu szeroko się uśmiechając.
- Kiedy zaczynamy? - spytała dociekliwie Diuna.
- Jakoś po objedzie, muszę jeszcze z Mama pojechać po zakupy. - odparła Indi.


************

Diuna leży luzacko na kanapie z zarzucona noga na nogę. Obok niej w wisi huśtawka w której siedzi naprawdę bardzo młoda fura.
- Diuna nie miałaś bujać tego malucha? - spytał nagle Myo.
- No bujam ... bujam ... - odparła luzacko Diuna, bujając huśtawkę koniuszkami palców u stopy.


************


Stodoła, na sianie ustawiony telewizor z podłączoną konsolą. Bliźniacy, Hachi i Otachi świetnie się bawią, grając w jakąś dziwne grę.
- No tego mi brakowało. - stwierdził radośnie Deti.
- Stary mi też, mogłoby padać częściej. - odparł Otachi.
- To nie byłoby dobre na dłuższa metę... po dłuższych ulewach jest masa dodatkowej roboty - wtrącił Myo.
- W sumie racja, ale od czasu do czasu i nam wolne się należy. - dodał z uśmiechem Myo.
- Koledzy, zajmijmy się czymś przyjemnym, później zobaczymy co będzie. - odparł Hachi.
- Może skoro dziewczyny sobie robią party to my też sobie zrobimy? Wiecie gry, pizza i inne takie rzeczy. - wtrącił Deti.
- Jesteśmy za! - wykrzyknęli radośnie pozostali.


************

Wczesny wieczór, ostatnie zajęcia na dzisiaj zostały już wykonane. Deszcz nadal siarczyście pada, a jego krople rytmicznie uderzają w okna i dach. W sumie to ma się nawet wrażenie iż pada coraz mocniej i mocniej. Dziewczyny siedzą w dość przytulny pokoiku Indi. Jest on bardzo jasny, dzięki kremowym ścianom i dużemu oknu. Dodatkowo większość mebli jest białych. Na wprost wejścia, pod oknem, jest duże łóżko z beżową narzutą i kolorowymi poduszkami w odcieniach różu. Po jego lewej stronie stoi ciemno różowa komoda z wgłębieniem na nogi, która robi za toaletkę. Jest tam również wielkie okrągłe lustro, a za nią, bliżej drzwi jest spora szafa wnękowa. Natomiast po prawej stronie łóżka jest długa, bo na cała ścianę, szafka wysokości łóżka. Na niej są miękkie poduszki, w kolorze czerwonym i różowym, które aż zachęcają aby tam usiąść. Wyżej wiszą szafki i półki, lecz nie przeszkadzają przy siadaniu. Na wprost łóżka jest biurko i zabudowana szafkami ściana. przed biurkiem stoi jasno różowe krzesło. Całości dopełnia ciemna podłoga na której leży spory puszysty jaskrawożółty dywan. W tym momencie po podłodze porozrzucane są poduszki w jaskrawych kolorach. Na łóżku na brzuchu leży Indi i Kiazuchna, które piłują sobie paznokcie. Na szafce luźno siedzi Kiko. Jest to fura koali o długich szaro-grafitowych włosach i pięknych, chodź drobnych oczach. Lewe oko ma w odcieniu różowej landrynki, a prawe ma w podobnym odcieniu tyle, że fioletowe. Ma ładne i zadbane kobiece kształty. Natomiast Diuna leży sobie na plecach na puszystym dywanie i poduszkach, a Rina siedzi nieopodal. Po pokoju unosi się zapach aromatycznych ziół i kwiatów. Zapach ten jest bardzo intensywny ale nadzwyczaj przyjemny.
- Pięknie pachnie. - stwierdziła Rina.
- Ciesze się, że się podoba. Ten zapach skomponowała moja matka. To mieszanka między innymi żółtych róż, cytryn ... - odparła Indi.
- Czy to ta mieszanka z kwiatami Kinkin? - zapytała Kiko
- Tak dokładnie ta. - odpowiedziała Indi, po czym dodała - Diuna tylko nie zaśnij dopiero zaczynamy.
- Spoko, spoko ... relaks mi wystarczy - odparła Diuna.
- Wiecie, że ta co pierwsza uśnie znajdzie swój stanik w lodówce. - wtrąciła Kiko, popijając napój.
- To nawet dobre na upalny dzień. - odparła Kiazu uśmiechając się.


************

- Kurcze ciągle pada ... - stwierdził Otachi, czekając na swoją kolej w grze.
- Nie dobrze... - odparł grający Deti.
- Jak się nie uspokoi, to jutro trzeba będzie wzmocnić wał. - dodał Myo. czekający na grę.
- Wał? - spytał grający Hachi.
- No wiecie na rzecze jest wał przeciwpowodziowy, lepiej go wzmocnić za w czasu - odpowiedział Deti.
- Nie jest mi to na rękę, ale trzeba będzie się położyć w miarę rozsądnie w razie co. - dodał Myo.
- To nici z grania przez całą noc. W sumie są sprawy ważniejsze od gry. - wtrącił Otachi.
- No kurcze, przegrałem. - stwierdził nagle Hachi.
- Dobra teraz moja kolej - odparł radośnie Otachi.


************

Rina siedzi na krześle z zamkniętymi oczami, a Kiko i Indi robią jej makijaż. Właśnie skończyły malować jej oczy. Są one pomalowane w delikatnych odcieniach niebieskiego, morskiego i zielonego. Jej rzęsy są pomalowane czarnym tuszem.
- No otwórz teraz oczy. - poprosiła Indi.
W tym momencie neczanka otworzyła oczy. Jej głębokie jaskrawo żółte oczy wyglądały oszałamiająco. Same w sobie były piękne a teraz dostały dodatkowej głębi.
- Łał ... Myślałam, że to ja mam zajebiste oczy. - stwierdziła Indi z podziwem.
- No, jestem pod wrażeniem. - stwierdziła Kiko.
- Dzięki - odparła nieśmiało rumieniąca się Rina.
- Rina na co dzień masz zajebiste oczy a teraz to jesteś wstanie każdego faceta zabić tymi swoimi pięknymi oczami. - wtrąciła Kiazu, z podziwem i popijając sok.
Wodna neczanka jeszcze bardziej się zarumieniła i schowała swoją twarz. W tym momencie Indi podniosła jej głowę, a następnie pomalowała jej usta. Natomiast Kiko i Kiazu zaczęły jej robić nową fryzurę. Diuna obserwowała metamorfozę uważnie i popijała sok. Po chwili Rina ma już piękne i jędrne czerwone usta i nową fryzurę. Teraz ma upiętego wysoko kucyka, a włosy które zwykle zakrywają jej uszy są wypuszczone i delikatnie podkreślają jej szyję.
- Ale laska - stwierdziła Kiko.
- Kurcze, nieśmiała dziewuszka a wygląda zajebiście. - dodała Indi.
- Siostra no przyznaje, że wyglądasz super. - stwierdziła Diuna.
- Super to mało ... jesteś olśniewająca. - dodała Kiazu.
- Nie ... raczej nie ... - odparła speszona Rina.
- Mam pomysł - stwierdziła Kiko z błyskiem w oku.
- Jeśli myślimy o tym samym to bardzo dobry pomysł. - dodała Indi.
- Dobra to ty leć z Kiazu, a ja ją dokończę i spotkamy się wiesz gdzie... - odparła Kiko
W tym momencie Indi wyciągnęła gdzieś Kiazu i obie pośpieszne opuściły pokój.
- Na Twoim miejscu zaczęła bym się bać. - stwierdziła Diuna.
- Nie ma czego. - uspokajała Kiko.


************

Wąski korytarz, o ścianach przykrytych drewnianymi panelami i pięknym wzorzystym czerwonym dywanem. Idą nim Kiazu, Indi, bliźniacy oraz Hachi i Otachi.
- Dziewczyny gdzie nas ciągniecie? - spytał Otachi
- Zobaczycie ... - odpowiedziała Kiazu.
- Do pewnego pokoju... - dodała Indi.
- Co wy żeście wymyśliły? - zapytał Hachi.
- Nic złego ... bynajmniej dla Was. - odpowiedziała Kiazu uśmiechając się pod nosem.
W tym momencie dziewczyny zatrzymały się przed jednym z pokoi, a Indi powiedziała z uśmiechem :
- To tutaj ... wchodźcie...
- Do drugiego salonu? Po co? - zapytał Deti.
- Nie marudź Bro ... wchodźcie... - poganiała stanowczo lwica.
Po tych słowach Myo otworzył drzwi. W tym momencie ich oczom ukazał się średniej wielkości pokój w którym panuje urokliwy półmrok. Jedynym źródłem światła jest palący się kominek. Oprócz niego w pokoju znajduje się jeszcze tylko spora szara kanapa, oraz okno przysłonięte czerwonymi zasłonami. Ściany są czarno żółte, a podłoga jest biała. Wszystko w blasku palącego się kominka wygląda bardzo magicznie i tajemniczo. Migoczące żywe i energiczne płomienie, bawią się mrokiem i cieniem. Po środku tego pokoju, we wspaniałym świetle kominka, siedzi dziewczyna. Uczesana jest w wysokiego kucyka, a część jej włosów delikatnie spływa na jej kark i dzięki temu wspaniale podkreśla jej szyje. Po chwili dziewczyna wstała. Wtedy okazało się iż ma ona krótką sukienkę o cienkich ramiączkach w kolorze, który przypomina biel. Prawe ramiączko zsunęło się nawet z ramienia modelki. Panowie oniemieli, są naprawdę pod wielkim wrażeniem. Nagle Indi zapaliła światło i w tym momencie okazało się, że owa dziewczyna to Rina, a ramiączka okazały się być czarnymi ramiączkami od biustonosza, a nie od białej sukienki. Jest wspaniale ubrana, umalowana i wygląda oszałamiająco. Przez dłuższą chwilę ani bliźniacy ani bracia neczanki, nie byli wstanie wydusić z siebie nawet słowa.
- O kurcze ... siostra wyglądasz olśniewająco. - nagle stwierdził Otachi.
- Tylko tak mówisz .... - odparła nieśmiało Rina.
- Naprawdę wyglądasz genialnie. - stwierdził Myo.
- A Twoje oczy wręcz powalają. - dodał Hachi
- Cała jesteś super. - dopowiedział Deti.
W tym momencie neczanka zrobiła się czerwona jak burak, a Indi i Kiazu przybiły sobie radosną piątkę. Natomiast Panowie Nadal pozostali w osłupieniu.
- Kochana zostajesz tak do rana, jeszcze ktoś musi Cię zobaczyć. - stwierdziła nagle Kiazu.
- Ale do rana to nic nie zostanie .... - odparła cicho Rina.
- Zostanie, zostanie, tej stylizacji tak łatwo nie popsujesz - odpowiedziała radośnie Indi.


************

- Dobra jeszcze jedna runda i idziemy spać co? - zapytał Myo.
- Spoko, ale nawet jak będzie remis. - odpowiedział Hachi.
- Wiecie najwyżej dokończymy nasze boje innym razem. - dodał Otachi.
W tym momencie do stodoły weszli, przemoczeni Ader i Tamear, który od razu zapytał:
- Chłopcy pomożecie nam w obchodzie?
- Oczywiście ojcze. - odparł od razu Deti.
- Świetnie, tylko załóżcie płaszcze bo nadal leje. - odpowiedział Tamear.
- Jutro trzeba będzie się przejść na wały. - wtrącił Ader.
- Jutro rano pójdziemy. - odpowiedział Myo.
- Świetnie, aha pamiętajcie o zapasowych latarkach i zbierajcie się szybko, My czekamy na dworze.- dopowiedział Tamear wychodząc.
- No to po naszej grze. - stwierdził Hachi.
- Długo to nam zajmie? - zapytał Otachi.
- Jak nic się nie będzie działo to jakaś godzinka. - odpowiedział Myo.
- Dobra chodźcie. - dodał Deti.


************

W pokoju Indi, słychać wpadającą w ucho muzykę. Dziewczyny rozmawiają swobodnie na przeróżne tematy. Nagle Kiazu wstała i zaczęła się seksownie ruszać w rytm muzyki. Kręcąc biodrami, schodziła prawie do przysiadu, a następnie unosiła się ku górze. Nie minęła nawet chwila a pozostałe dziewczyny przyłączyły się do niej i zaczęły równie energicznie tańczyć. Leżące na podłodze balony zaczęły się unosić i obijać się o roztańczone dziewczyny oraz o meble. Impreza rozkręca się na całego.


************

Pochmurna i deszczowa noc. Gęste krople tworzą ścianę deszczy, która strasznie ogranicza widoczność. Cztery inuma biegną po zabłoconych drogach, a jedyne widać to fragmenty nocy, odkryte w blasku latarek.
- Dobra wszystko w porządku. A teraz wyścigi do domu. - odparł Myo, poganiając swojego Inuma.
- Hej czekaj. - Wykrzyknął Deti, i ruszył w pogoń za bratem.
Hachi i Otachi również ruszyli. Rozszalałe Inuma radośnie biegną z wywieszonymi jęzorami. Ich mokre futra wydają się być lekkie i zwiewne. Inuma uwielbiają biegać więc to dla nich najwspanialsza forma rozrywki.


************

Poranna szarówka nieśmiało zagląda w okna. Siarczysty deszcz nadal szaleje na dworze, a ciemne szare chmury kompletnie zasłaniają słońce. Na dokładkę zerwał się silny chłodny, a wręcz zimny wiatr. Pogoda daje jasno do zrozumienia, że nie ma zamiaru się poprawiać. Mimo, że takie ponure światło wlewa się do domu to duża kuchnia i tak wydaje się być ciepła i przyjazna. Ma ona piaszczysto żółte ściany oraz bardzo ciemno brązowy sufit przepleciony krokwiami i innymi belami. Wszystkie szafki są drewniane, brązowe i obudowane białymi kafelkami. Na wprost wejścia w prawym rogu w ścianę jest wbudowany duży kamienny piec. Po środku kuchni stoi spory stół przykryty kraciastym, biało-czerwonym obrusem. Kuchnia jest bardzo urokliwa, sympatyczna i utrzymana w wiejskim klimacie. Przy jednym z blatów, stoi Deti i coś robi na szybko. Nagle do kuchni weszła ziewająca Rina, która nadal pozostaje w swojej wieczornej stylizacji.
- O cześć Deti ... Co tam wcześnie na nogach? - spytała zaspana neczanka.
- Siemka - odparł Deti spoglądając na dziewczynę, po czym powrócił do swojej czynności i mówiąc dalej. - Nadal pada i trzeba iść umocnić wały na rzece, Chłopaki pojechali po piach, a ja mam zgarnąć sprzęt ... i korzystając z chwili robię sobie kawę ... też chcesz?
- Nie ... dzięki ... ale w sumie napiła bym się czegoś zimnego ... u Indi to już są tylko puste butelki ...pomóc Wam?
- Spoko może być sok?
- Tak... jasne ...
A nie wolałabyś jeszcze pospać? Pewnie siedziałyście do późna...- odparł Deti wręczając Rine szklankę z sokiem.
- W sumie to impreza się skończyła przed chwilą ... ale naprawdę chętnie Wam pomogę...
- A nie padniesz mi tam?
- Nie no dam rade .... nie raz się nocki nie przespało ...
- No dobrze ... a właśnie mówiłaś coś o pustych butelkach?
- No tak masa ... Indi przyniosła jakiś kompot ... chciałam je pozbierać ale nie wiem gdzie je zanieść? ...
- Dobra, mamy jeszcze chwilę. Chodź pozbieramy je ...


************

Pokój Indi wydaje się być zaduszony, przyjemny zapach ziół jaki towarzyszył przez cały wieczór teraz wydaje się być lekko duszący jak się wchodzi do pomieszczenia z zewnątrz. Na łóżku śpi Indi i Kiazu. Na szafce śpi Diuna, a na dywanie śpi Kiko. Wszystkie dziewczyny są przykryte kocami. Po całym pokoju porozstawiane są przeróżne kolorowe butelki.
- No niezła impreza tu była. - stwierdził nagle Deti wąchając jedną butelkę. Po czym dodał - No no winko też się lało ...
- ... Indi mówiła, że Wasz ojciec pozwolił jej wziąć trochę wina ... ale sporo tego wyszło ... Co jakiś czas przynosiły nowe butle ...
- No widzę ... Butelki soku i wina się różnią i ciężko je pomylić... - powiedział Deti z zawiedzionym głosem, a po jego głowie kłębiły się myśli - Nie sądzę aby ojciec jej pozwolił ... trzeba to szybko pozbierać ... Ojcu to się nie spodoba ... cztery ostro zalane dziewczyny ... Indi będzie się musiała ostro tłumaczyć ... Hmm.... i ten zapach ...
Po chwili Deti stwierdził na głos:
- No to dzisiaj pożytku z nich nie będzie ... tym bardziej przyda nam się Twoja pomoc ... chociaż wolałbym Cię nie ciągać po nieprzespanej nocy...
- Nie no spoko ... dam rade ...


Epizod 79


... Trening nie zawsze jest taki oczywisty ... ”


Blady świt. Słońce jeszcze nie wzeszło. Jest najzimniejsza pora nocy, więc gdy drzwi stodoły otworzyły się to tym samym chłodne powietrze wdarło się we wszystkie zakamarki ocieplanej stodoły. Wszyscy śpiący wtulili się w koce. Maja naprawdę wygodne posłania zrobione na stogach siana. Po chwili do śpiących zakochanych podeszła lemurza fura, która zaczęła delikatnie budzić Rinę.
- Rinka... hej Rinka ...obudź się ...
- Co ... co się stało? - odparła zaspana dziewczyna.
- Słuchaj ... jedna z klaczy zaczęła rodzić pomyślałem, że chciałabyś nam pomóc...
- Tak jasne ... już idę.... - odpowiedziała zaspana dziewczyna.
Następnie cmoknęła Kurai'a w policzek mówiąc z troską w głosie:
- Jeszcze wrześnie ... śpij dalej ....
W tym momencie Kurai usiadł pogłaskał ją po policzku, a następnie pocałował ją delikatnie w usta. Po czym ponownie się położył.

************

Rina klęczy w rogu boksu na kolanach ma głowę kasztanowej klaczy, o wspaniałym lśniąco białym rogu. Klacz ma piękne i duże zielone oczy, które są trochę wystraszone. Klacz nerwowo oddycha, a para z jej nozdrzy jest ciepła i intensywna. Dziewczyna cały czas, delikatnym głosem, mówi do jednorożca i jednocześnie głaszcze ją. W tym czasie bliźniacy wraz ze swoim ojcem odbierali poród. Robią to tak fachowo, że już na pierwszy rzut oka widać iż robią to nie pierwszy raz. Wszystko poszło szybko i sprawnie. Wkrótce klacz już wylizywała swoje beżowe dziecko oraz zachęcała je do wstania.
- Jaki uroczy maluch ... - stwierdziła Rina z błyszczącymi oczami.
- Dzięki za pomoc, nigdy nie była aż tak spokojna. - odparł Myo.
- Dziewczyno masz naprawdę wielki dar. - wtrącił z podziwem Tamear.
- Dziękuję - stwierdziła Rina rumieniąc się.
- No dzieciaki chyba już się nie położycie. - stwierdził lew patrząc na zegarek. Po czym dodał - to jak Chłopaki po śniadaniu idziecie kopać staw przeciwpożarowy?
- Tak ojcze, pójdziemy. - odparł Deti.
W tym momencie źrebie podniosło się i zrobiło kilka niepewnych kroków, po czym przyssało się do matki i zaczęło ciągnąc życiodajne mleko.
- Klacz ma na imię Roksza. Dziecko powinno mieć imię na tą samą literę co matka... - stwierdził Myo.
- Chcesz jej nadać jakieś imię? - zapytał Deti.
- Hmm... może Rihura? - odparła nieśmiało dziewczyna.
- Rihura, dobrze brzmi. - wtrącił Tamear z uśmiechem.

************

- Mniam pycha śniadanie. - stwierdził z podziwem Hachi.
- Tonea pyszne rzeczy gotujesz. - dodał Otachi z uśmiechem.
- Dziękuję chłopcy, ale ni musicie się podlizywać aby dostać dokładkę. - odparła z promiennym uśmiechem Tonea.
- YEY SUPER! - wykrzyknęli radośnie bracia.
- Ja myślę, że oni tak szczerze chwalą. - wtrąciła Kiazu.

************

Nasi przyjaciele wytrwale kopia basen przeciw pożarowy. Buduje go z dala od drzew aby spadające z nich liście nie zaśmiecały go w przyszłości. Docelowo ma mieć 8x20x2, i już nie wiele brakuję aby powstał w ziemi dokładnie taki dół. Jest wykopane mniej więcej 3/4 całości. Diuna, Kiazu jeżdżą na dwóch inumach zaprzężonych do dwóch różnych wozów i wywożą ziemie. Natomiast reszta kopie dół. Rina kopie go mniej więcej do swojego pasa, a panowie go pogłębiają. Świeci dość mocne słońce więc panowie pracują w spodniach jeansowych i z nagimi torsami a dziewczyny to rożnie. Kiazu ma na sobie jedynie czarną miniówkę i czerwoną górę od kostiumy kąpielowego. Diuna ma na sobie niebieską i luźną spódniczkę do kolan oraz białą bluzkę na ramiączka z szpiczastym dekortem. Rina natomiast ma na sobie krótkie czarne spodnie do kolan oraz luźny niebieski T-shirt. Nagle przyszła do nich Indi oraz jeszcze jedna dziewczynka. Jest ona furą Szynszyli. Ma lśniące szaro czarne futerko i kremowe, kręcone włosy do ramion. Do tego ma sympatyczną mordkę i błyszczące niebiesko granatowe oczy. Ubrana jest w letnią wręcz słoneczną sukienkę. Jest delikatna i przewiewna. Dziewczyna jest niższa od Indi i wydaje się być młodsza od niej. Obie dziewczyny niosą duże kosze.
- Hej pracusie przyniosłyśmy obiad dla Was! - stwierdziła nagle głośniej Indi.
- Dzięki siora! Już idziemy! - odkrzyknął Myo.
W tym momencie Kiazu i Diuna zsiadły z Inuma i odpięły je od wozów. Kiazu cały czas przyglądała się dziewczynce co przyszła z Indi.
- Poznaję Cię ... wygrałaś kilka gonitw incików. Dobra jesteś- stwierdziła nagle Kiazu.
- Tak to ja... dzięki ... jestem Xinxilia. - odparła radośnie dziewczynka. Po czym dodała - A Ty jesteś Kiazu, a tam są Hachi, Otachi, Rina i Kurai.
- Dokładnie, wy macie znaczniej mniej imion do zapamiętania. - odparła Kiazu.
- Dobra, a co tam smakowitego macie? - zapytał Otachi dopierający się do koszyków.
- Właśnie co dobrego macie? - dopytywał się Hachi.
- Ej Panowie spokojnie zaraz rozłożymy! - odpowiedziała Stanowczo Indi lekko "bijąc" wygłodniałych facetów po rękach.

************

- Mniam pycha było. - stwierdził radośnie Hachi.
- No pycha tylko szkoda że tak mało. - dodał Deti.
- To idź do mamy po dokładkę, ja na pewno Ci nie przyniosę. - odparła Indi.
- Nie ma to jak kochana siostra nie? - odparł Myo.
- Powinniście się cieszyć, że w ogóle przyniosła Wam obiad. - wtrąciła Diuna.
- Nie Stary to jest kochana siostra. - odpowiedział Hachi.
- Deti, Myo czy mogłabym się chwile pobawić z Inuma? ... Póki jeszcze mamy przerwę ... - wtrąciła nieśmiało Rina.
- Jasne, uwielbiają ganiać za patykami, tylko nie zmęcz ich za bardzo jeszcze trochę pracy przed nimi. - odparł Deti.
- Dzięki - odparła Rina.
Następnie wstała wzięła wielki kij, po czym poszła na polankę i rzuciła go z całych sił. Dwa wielkie psiaki bez zawahania radośnie ruszyły za patykiem. Po chwili oba inuma przyniosły zdobycz z powrotem radośnie warcząc i siłując się między sobą. Kiedy w końcu dotarły do Riny rzuciły przed nią patyk i radośnie skacząc, szczekając czekały na kolejny rzut. Dziewczyna z uśmiechem rzuciła patyk po raz kolejny. Inuma od razu rzuciły się w kolejną radosną pogoń.
- Hehehe, ona wie jak postępować ze zwierzakami. - stwierdził Otachi.
- Rozpieści je na maksa. - odparł Deti.

************

- Super, że przynajmniej Kurai nie męczy nas treningami. Tego już bym chyba nie zniosła, wiecie praca i treningi - stwierdziła Diuna.
- W sumie tak naprawdę, to na swój sposób trenujemy. - odparła Kiazu.
- Co Ty gadasz? Od kilku dni mamy labę z treningami.
- No z takimi tradycyjnymi to tak, ale zauważ, że ciężko pracujemy i ruszamy się dużo więcej niż w domu, więc można uznać to za trening.
- Heh ... właśnie zniszczyłaś mój mały dziecięcy świat...
- Oj przeżyjesz. - odparła złośliwie Kiazu.

************

Zerwał się delikatny wiaterek. W większości nasi przyjaciele siedzą na kocu pod bujnymi drzewami. Rina nieopodal bawi się z inuma, właściwie to je głaszcze i wtula się w ich wspaniałe futerka. Natomiast Kurai siedzi wysoko na gałęzi jednego z drzew nie opodal koca. Sielska atmosfera i wspaniała pogoda sprawiają ich nie chce się już zbytnio wracać do pracy. Po dłuższej chwili pod drzewo na którym siedział Kurai podeszła Indi pytając:
- I co słychać?
Kurai jej jednak nic nie odpowiedział, ale lwica kontynuowała:
- Słuchaj ja i Xinxilia zastanawiałyśmy się jaki masz kolor oczu? Ona mówi że niebiesko różowe, a ja mówię, że Twoje piękne oczy są różowe, Która z nas ma racje?
Neczanin nadal jej nic nie odpowiadał, a dziewczyna zaczęła się irytować:
- Ej Kolego mówię do Ciebie! Skoro tak pogrywasz, to ja przyjmę inną taktykę.
Po tych słowach dziewczyna bez trudu wdrapała się na drzewo. Jednak kiedy się już na nie wdrapała to okazało się, że Kurai był już na dole. Indi uśmiechnęła się pod nosem i zaczaiła się na srebrno-białowłosego neczańczyka. W tym momencie w gałąź na której siedziała uderzył piorun. W mgnieniu oka lwica wraz z płonąca gałęzią runęła na ziemie.
- Aua ... - jęczała Indi masując się po pupie.
A Kurai jak gdyby nigdy nic udał się do dołu, wziął łopatę i zaczął dalej kopać. Po chwili Myo zgasił ogień, kręcąc głową na poczynania siostry.
- Co ja? Przecież to on mnie zaatakował... - odparła arogancko Indi
- Oj siostra ... siostra ... nie interesuj się nim ... - powiedział z dezaprobatą Deti.
Następnie wszyscy wrócili do pracy.

************

Jest już po zmroku, a nasi przyjaciele nadal pracują. Praktycznie już kończą. Gdzie nie gdzie palą się pochodnie, które doskonale oświetlają teren. Kiazu i Rina zbierają już narzędzia i wrzucają je na jeden z wozów. Diuna leży sobie na grzbiecie jednego z inuma. Natomiast panowie kończą napełniać basen przeciw pożarowy wodą.
- Dziewczyny jak chcecie to jedźcie już. Inuma znają drogę. - stwierdził mimochodem Deti.
- Ja jestem za - odparła Diuna.
- Mi się marzy kąpiel, w ciepłej wodzie. - dodała Kiazu.
- Wiecie na piętrze w domu jest duża łazienka i spora wanna. Myślę że spokojnie się tam we trzy zmieścicie, skoro dzieciarnia się w niej mieści. - odparł Myo z uśmiechem.
- Brzmi kusząco. No to my chyba będziemy już jechać i zanim wrócicie to my się odpowiednio ogarniemy. - odparła rozmarzona Kiazu.
- Mam nadzieje, że dacie nam się pomoczyć. - odparła Diuna.
- No dobra to jedziemy. - stwierdziła nagle radośnie Kiazu.

************

- Kurcze one się jeszcze kąpią. - stwierdził ze zdziwieniem Myo.
- Każda z osobna w sumie może siedzieć długo w kąpieli, a co dopiero jak maja możliwość siedzenia tam we trzy i rozmawiać. - odparł Hachi.
- Hehehe to do jutra nie wyjdą. - dodał Deti.
- Nie no kiedyś będą musiały wyjść. - stwierdził optymistycznie Otachi.
- No dobra, już późno więc proponuję szybki i prysznic i spać. - zaproponował Deti.
- Ja bym chciał już spać. - stwierdził Myo.
- Nie no Ziom, szybki prysznic już Cię nie zbawi, a będzie zbawieniem dla nas. - wtrącił Hachi.
- Haha, powiedział ten co pachnie świeżością. - odciął się Myo.

************

Jasno brązowa drewniana łazienka, gdzie znajduje się w sumie tylko duża biała wanna, która jest obudowana czarnym drewnem, oraz ławka z wręcz białego drewna, ka której obecnie leżą ubrania i ręczniki. Kiazu, Rina i Diuna leżą wygodnie w wannie wypełnionej ciepłą wodą i pianą.
- Ah jak przyjemnie. - stwierdziła rozkosznie Kiazu.
- Wreszcie błogie lenistwo. - dodała Diuna.
- Tak, naprawdę przyjemnie. Ale chyba siedzimy już tu długo... - wtrąciła Rina.
- Oj nie narzekaj ... zasłużyłyśmy na takie lenistwo. Przeżyją chwilę bez nas. - odparła Diuna.
- A tak nawiasem, zastanawiam się jak to jest pocałować się z kobietą? - zmieniła temat Kiazu
- Nie wiem i nie chce wiedzieć ... - odparła stanowczo Diuna.
- No ale pomyśl ... to musi być coś innego. - ciągnęła dalej Kiazu.
- Albo zwariowałaś ze zmęczenia albo masz nie dobór "całusów" we krwi. - stwierdziła u kąśliwie Diuna.
- Hmm... myślę, że Deti albo Myo nie mieli być nic przeciwko temu ... - wtrąciła Rina.
- Diuna, chcesz posłużyć za mojego króliczka doświadczalnego? - zapytała Kiazu, zupełnie jakby nie słyszała siostry.
- O nie zapomnij... to musi być obleśne... Nie dość, że kobieta z kobietą to jesteśmy jeszcze siostrami ... - odparła z obrzydzeniem Diuna.
- Nie marudź, przecież to po raz tylko jedno razowy eksperyment i nic więcej. - stwierdziła Kiazu.
- Oszalałaś, prawda? - pytała z nie dowierzaniem Diuna.
- Nie mówię na serio. - odparła Kiazu z uśmiechem.
W tym momencie Diuna wstała, wyszła z wanny i zaczęła się szybko wycierać. Po chwili Rina, zrobiła to samo. Kiazu nadal leżała w wodzie.
- Przecież nic Ci się nie stanie. - ciągnęła Kiazu.
- Powiedziałam nie i koniec. - odparła stanowczo Diuna, po czym wyszła z łazienki trzaskając drzwiami.
- Heheh punkt dla mnie. - odparła rozradowana Kiazu.
- Od początku to nie było na poważnie co? - spytała Rina.
- No pewnie, że nie na poważnie. Aby zrobić musiałabym się upić. - odparła Kiazu śmiejąc się. Po czym dodała z satysfakcją - Chciałam ja tylko zdenerwować.
- Heh ... Hachi mógłby się od Ciebie uczyć. - odparła Rina.
- No ba. - stwierdziła radośnie Kiazu.

************

Niewielka łazienka z bardzo nietypową podłogą. Jest ona wyłożona kolorowymi kapslami od butelek, zatopionymi w cement i ułożonymi w jakiś finezyjny wzór. Dzięki temu podłoga wygląda bardzo efektownie i urokliwie. Ściany pomalowane są na ciemno szaro. Dwie niewielkie szafki pod umywalką i wysoka dwudrzwiowa szafa są zbudowane z czarnego drewna. Na wprost wejścia, jest szklana ściana z mlecznego szkła, za którą znajduje się prysznic. Kurai stoi po środku tego pomieszczenia w samych spodniach dżinsowych, które nie mają jeszcze zapiętego paska i wyciera ręcznikiem głowę. Jego wisiorek jeszcze ładnie błyszczy, na jego nagim torsie. Nagle, ktoś złapał gwałtownie i stanowczo za klamkę. Osoba chwile poszarpała i dopiero rozległo się pukanie do drzwi. Neczańczyk dopiero wtedy się odezwał:
- Zajęte...
W tym momencie zamek drzwiach przekręcił się, i drzwi otworzyły się, a do łazienki weszła Indi, ze śrubokrętem w dłoni.
- Nie ze mną takie numery, zamek to dla mnie pikuś. - stwierdziła lwica na wejście.
- Nie wiesz co znaczy słowo "zajęte"? - odparł stanowczo Kurai.
- Oczywiście, że wiem, ale liczyłam na jakieś niezłe widoki... i nie pomyliłam się. - odpowiedziała Indi uśmiechając się.
- Widoki są na dworze. Wyjdź.
- Oj przestań, dobrze wiesz o czym mowie. Chcesz mi zabronić patrzeć?- odpowiedziała dziewczyna podchodząc do neczańczyka.
W tym momencie Kurai, cały się naelektryzował. Iskrzące pioruny otaczały każdy fragment jego ciała i nie wyglądały za przyjaźnie.
- Powiedziałem Wyjdź! - stwierdził w końcu stanowczo neczanin.
Indi na chwilę się zawahała. Jednak nie na długo. Pewnie wyciągnęła rękę w kierunku jego twarzy mówiąc:
- No proszę Cię ...
Po chwili Kurai stanowczo cofnął głowę a następnie wywołał niewielkie elektryczne , które uderzały w posadzkę, a dziewczyna została zmuszona do cofania się. Tym samym niebawem opuściła łazienkę. Neczańczyk zatrzasnął za nią drzwi i ponownie zamknął na klucz.
- Eh siostra ... siostra ... dam mu spokój dobrze? - stwierdził Deti, który przyszedł zaniepokojony energią.
- No co jest taki słodziutki. - odparła Indi.
- Tak do tego zajęty i bardzo niebezpieczny. - odparł Deti.
- Bro, nie wtrącaj się. Ja wiem co robię. - odparła Indi.
- Wiesz co, troszkę przeginasz siostra. - stwierdził Deti.
- Oj tam oj tam nie robię przecież nic złego.


Epizod 78


Zasłużone przyjemności ... ”


Bardzo wczesny poranek, słońce dopiero powoli budzi się do życia. Jednak na podwórzu słychać już odgłosy życia. Deti i Myo są na podwórzu i rąbią drewno. Tak dokładnie to Deti rąbie drwa siekierą a jego brat nosi pocięte już drewno do schowka. Nagle do nich podeszła ich siostra mówiąc:
- Co tacy poddenerwowani? Przecież nie raz mieliście potyczkę z Vuotario.
- Nie jesteśmy zdenerwowani, po prostu trzeba narąbać drewna i tyle ... - odparł Deti.
- Hmm... to dlatego, że narobiłam Wam obciachu przy kumplach? - zapytała Indi.
- Siostra nie pierwszy i nie ostatni raz.... Chcemy później iść nad wodę... - odpowiedział Myo.
- Fajnie! Wasi znajomi też pójdą?
- Tak chcemy ich zabrać. W końcu nie będziemy ich zamęczać tylko pracą. Nie? ... Też chcesz iść? - odpowiedział Deti.
- No pewnie. - odparła radośnie ich siostra.
- Indi, a czy Tobie przypadkiem, któryś z naszych kolegów się Ci się podoba? - zapytał Myo.
- Hmmm.... nie ... - odparła dziewczyna rumieniąc się.
- Siora przecież widzę, że tak. - odparł Deti.
- Nie znasz się ... - powiedziała lwica odbiegając.

************

- To co dzisiaj mamy w planach? - zapytał Otachi.
- Jak sprzątniemy i nakarmimy zwierzaki oraz pomalujemy bramę i ogrodzenie to możemy iść nad wodę zabawić się trochę... co wy na to? - stwierdził Deti.
- A będzie można się poopalać? - zapytała Kiazu.
- Jasne i będzie można się legalnie poobijać. - odpowiedział Myo z uśmiechem.
-Legalne lenistwo to ja się pisze . - odparła radośnie Diuna.
- Dobra to jak się dzielimy robotą aby to szybko ogarnąć? - zapytał Hachi.
- Hmm... ja, Diuna i Rina możemy zająć się malowaniem. W końcu dzięki temu da się trochę poopalać. - odpowiedziała Kiazu.
- No dobra to tam w składziku są farby, są one bezbarwne ale postarajcie się. - stwierdził Myo.
-Panowie za mną, jedzenie dla naszych stworzeń jest dam. - dodał Deti pokazując na wielką szopę.

************

Dziewczyny malują właśnie dużą zdobioną metalową bramę. Jest ona otwarta i od środka brama jest malowana przez Diunę, która maluje jedno skrzydło, i Kiazu, która maluje drugie skrzydło, a z zewnątrz przez Rinę, która obecnie maluje prawe skrzydło bramy. Nagle na podwórku dało się usłyszeć radosne krzyki dzieci które jakby czegoś dopingowały. Zaintrygowane dziewczyny odłożyły pędzle i udały się w kierunku tej radosnej wrzawy. Po chwili ich oczom ukazało się coś dziwnego i nietypowego. Na oznaczonym miejscu które przypominało start stoją trzy nie duże drewniane, wozy na kółkach. Chociaż przypominają one bardziej drewniane głębokie pudła z kółkami. W tych wózkach siedzą dzieci, dwóch chłopców i dziewczynka. W rękach trzymają lejce, które prowadzą do dziwacznych stworzeń. Są one na wysokość średniej wielkości psa, ich łapy wydają się być takie jak mają króliki, ale zakończone są czarnymi kopytami. Ich mordki oraz ogony są typowe dla kotów. Chociaż puszysty ogon wskazywałby bardziej na odmianę długo włosom. Na dokładkę maja królicze uszy i kręcone wełniane futerko jak u owcy. Wszystkie są szaro białe i maja zielone oczy. Nagle rozległ się głośny gwizd i te nietypowe zaprzęgi ruszyły. Okazuje się iż te zwierzaki mimo swojego dziwnego wyglądu są bardzo zwinne i szybkie. Licznie przybyła publiczność dopingowała swoich wybrańców.
- Takie małe stworzonka a takie szybkie i wytrwałe. - stwierdziła Rina.
- Fajne wyścigi ... Dawaj Mała! Dawaj! - wykrzyknęła Kiazu.
- Czemu ja dopingujesz? - spytała Diuna.
- Bo jest dziewczyną. - odparła radośnie Kiazu uśmiechając się.
- Dobra to wy sobie popatrzę a ja idę się położyć pod tamtym drzewem. - odparła Diuna.
- Hmm... ciekawe co to za zwierzaki? - spytała Rina.
- To inciki... - odpowiedziała stojąca niedaleko Indi.
- Dobry ser jest z ich mleka ... naprawdę pyszny - odparła Kiazu lekko się oblizując.
- Moja Mama robi najlepszy ser w okolicy. - stwierdziła dumnie lwica.
- Długo jeszcze potrwają te zawody? - zapytała Rina.
- Myślę że jeszcze trochę ... to dopiero druga gonitwa ... swoją drogą wiecie gdzie są panowie? - odparła Indi.
- Zajmują się zwierzakami... Kiazu to chodź dokończymy malowanie i pooglądamy sobie wyścigi... co Ty na to? - odparła Rina.
- Spoko .... HURAAA ta mała wygrała! - odparła radośnie Kiazu.
- Diuna idziesz? - zapytała Rina.
- Hmm... nie ... tu jest przyjemnie ... - odpowiedziała Diuna.
- No ja wiem ale pamiętasz umowę? ... poza tym później będziesz miała okazję się polenić nad wodą ... no chodź .... - odpowiedziała Rina.
- Nie chce mi się .... - powiedziała Diuna.
W tym momencie Kiazu podeszła do Diuny, przerzuciła ja przez lewe ramie mówiąc:
- Będziesz malować i koniec.
- Eh ... no dobra ... - odparła niechętnie Diuna.

************

Dość wielka stajnia stajnia podzielona na boksy. Spora część boksów jest już sprzątnięta, jednak jeszcze spora część czeka na swoją kolej. Na szczęście to już ostatnia stajnia. Każdy z panów sprząta widłami osobny boks. Mają oni zdjęte koszulki aby było im chłodniej i wygodniej. Po ich wspaniałych torsach, delikatnie spływają kropelki potu, które podkreślają ich nagie ciała. Nagle do Stajni weszła Indi, która niesie tacę z dwoma szklanymi dzbankami wypełnionymi piciem, oraz Rina z tacą na której stoi pięć szklanek z lodem.
- Może tak przerwa na picie? - zapytała głośno Indi.
- JASNE! - odpowiedział zgony chórek.
W tym momencie wszyscy panowie zostawili na chwilę swoją robotę, podeszli do dziewczyn i poczęstowali się pysznym zimnym kompotem.
- Aaach .... genialnie dobre to picie. - stwierdził Otachi.
- Nom, ale spragnionym to chyba obojętne co dać do picia .... tylko aby mokre było. - odparł Hachi.
- To kompot z Kinkin - dodała Rina z uśmiechem.
- Pycha ...
- Kiedy idziemy nad wodę? - spytała nagle Indi.
- Hmm... no zostało jeszcze parę boksów ... - stwierdził Deti.
- W sumie jak skończymy to chyba będzie czas na obiad ... - dodał Myo.
- Po obiedzie pójdziemy nad rzekę, dobrze? - dopowiedział Deti.
- Jasne! - odparła radośnie Indi.
- Siostra a wy już skończyłyście? - zapytał Otachi opierając się Rinie na ramionach.
- W sumie już jakiś czas temu ... - odparła Rina.
- To co teraz robicie? - ciągnął z ciekawością Hachi.
- Hmmm... Diuna chyba leży pod czereśnią i się leni ... a Kiazu gra z dzieciakami w piłkę... ale pomalowałyśmy cały płot i bramę ... - odparła Rina
- Heheh, no to trochę tego było... nieźle dziewczyny... - dodał Deti.
- No dobra chłopaki, koniec przerwy ...
- Z pięknymi dziewczynami... - wtrącił Otachi.
- Tak, dokładnie .. koniec przerwy z pięknymi dziewczynami i wracamy do pracy. - dokończył wreszcie Myo.
- Hmmm... pomóc Wam? - spytała nieśmiało Rina.
- A co nudzi Ci się? - zapytał Deti.
- Trochę ... tak ... nie lubię się lenić jak ktoś inny ciężko pracuje .... - odparła nieśmiało Rina.
- No spoko to tam są dodatkowe widły, trzeba wyrzucić całe siano z boksu potem go umyć wodą a następnie wysypać świeżym sianem. Dasz rade? - kontynuował Myo.
- Tak ... to nie może być trudne. - odparła radośnie Rina.
- To może w takim układzie, któryś z Panów zagra z nami w piłkę? - zapytała ochoczo lwica lekko się rumieniąc.
- Ja chętnie zagram ... - odparł radośnie Otachi.
- I ja też, ale najpierw skończymy pracę. - dodał Hachi uśmiechając się.
- A Ty zagrasz później z nami? - zapytała Indi czerwieniąc się.
Kurai jednak jej nic nie odpowiedział, dokończył pić, po czym bez słowa udał się do boksu który jeszcze przed chwilą sprzątał. Lwica smutnym wzrokiem patrzyła jak odchodzi.
- Nie przejmuj się, on po prostu jest małomówny. - stwierdził Hachi.
- Ale ma racje czas wracać do pracy. - dodał Myo.

************

Kiazu siedzi na trawie obserwując jak dzieciaki grają w piłkę.
- Chwila przerwy? - zapytała Indi wręczając koleżance wodę.
- Tak, te maluchy mają niepożytą energie. O dzięki. - odpowiedziała Kiazu.
- Wiesz, dzieci ponoć nie odpoczywają tylko się ładują. - stwierdziła lwica ze śmiechem.
- Hehehe ... dobre coś w tym jest.
- Te maluchy zapewne padną dopiero wieczorem. A rano będą szaleć od nowa.
- Masakra, jak Ty dajesz z nimi rade?
- Wiesz oni przyjeżdżają tylko na wakacje, albo jak jest więcej roboty na farmie. Okresowo są całkiem spoko i do wytrzymania. Ty też masz fajna rodzinkę, a zwłaszcza braci.
- Tak są spoko. Przyznaj podobają Ci się co?
- Nie ...
- Indi przecież widzę ... nie urodziłam się wczoraj ...
- No może trochę ...
- Hehe ... obaj są wolni ...
- Obaj? ...
- No tak, Hachi i Otachi to moi bracia ... Kurai jest naszym przyjacielem...
- Aha ... a miałabym u niego szanse?
- Słuchaj Indi to nie jest facet dla Ciebie. Po za tym już znalazł swoją druga połowę....
- Oj tam kobieta nie ściana da się przestawić ... - odparła Indy uśmiechając się.
- Niby tak, ale naprawdę posłuchaj mnie to nie jest facet dla Ciebie...
- No spoko ... a Twoi bracia są wolni tak?
- No tak ... z tego co mi wiadomo to tak ...
- Szkoda, że nie mam tak pięknego ogona jak mama i bracia ... byłoby znacznie łatwiej ... - powiedziała Indi w myślach po czym głośno spytała z ciekawością i fascynacją - Opowiesz mi coś o nich? - zapytała z Indi.
- Spoko.... - odpowiedziała Kiazu uśmiechając się.

************

Szeroka rzeka, o krystalicznie przejrzystej wodzie. Z każdego miejsca dokładnie widać dno i to co się na nim znajduje. Wydaję się być płytka ale tak naprawdę jest bardzo głęboka. Bo obu jej stronach rosną wysokie drzewa, a na jednym brzegu jest niewielka plaża z wręcz białym piaskiem. Zaraz przy plaży jest masywne, stare drzewo którego gałęzie sięgają daleko nad rzekę. Do jednej z jego gałęzi przyczepiona jest gruba lina. Nasi przyjaciele bawią się radośnie. Hachi, Deti, Otachi i Myo na zmianę bujają się na linie i skaczą do wody. Są w samych kąpielówkach więc chcąc nie chcąc dziewczyny maja na co popatrzeć. W sumie same też nie pozostają dłużne. Kiazu, Diuna i Indi ubrane są w bikini a Rina w dwuczęściowy kostium, w którym zbyt swobodnie się nie czuje. Wszystkie siedzą na lezącym na plaży kocu i oglądają popisy chłopaków.
- Dawaj Otachi! - dopingowała Rina.
- Dalej, nie stopuj . - stwierdził Hachi.
W tym momencie Otachi wziął lekki rozbieg. Wskoczył na linę i kiedy pęd uniósł go wysoko to ją puścił. Zrobił salto w tył i pięknie zanurkował w wodzie. W tym momencie dziewczyny, zaczęły wydawać radosne okrzyki.
- E tam dziewczyny patrzcie na to! - stwierdził Deti, szczerząc kły.
Następnie wziął duży rozbieg i mocno rozhuśtał się na linie. Po czym wybił się wysoko w górę i się zaczęło. Bez trudu zrobił trzy salta pod rząd, które zakończył piruetem i wkręcił się w wodę. Panie były zaskoczone i zaczęły jeszcze radośniej szaleć.
- SUPER DETI! - wykrzyknęła Kiazu.
- CZAD BRO! - Krzyknęła radośnie Indi.

************

- Kurcze szkoda, że nie ma Kurai'a. - stwierdziła Indi leżąc na brzuchu.
- Nie napalaj się tak. - odpowiedziała Kiazu leżąca na plecach.
- Nie no luz tak się tylko zastanawiam gdzie się podział?
- On tak ma ... czasem znika na jakiś czas potem się pojawia...
- Nie martwicie się o niego?
- Nie w sumie to nie ... znamy go już tak długo, że takie zachowanie jest dla nas jak najbardziej normalne.... heheh ... wręcz dziwne by było jak by nie znikał ...
- Rozumiem ... ale on ma takie fajne ciałko ...
- Heh... wiem ... ale mówiłam Ci już, on nie jest dla Ciebie ...
- Wiem .. to znaczy Tobie też się podoba?
- Tak, kiedyś nawet próbowałam go poderwać, jednak to nie jest typ faceta który daje się zmanipulować, jak czegoś nie chce to nie zrobi. Po za tym ... że tak to ujmę ... potrafi dość dobitnie pokazać jeśli czegoś nie chce.
- Jakiś przykład?
- Hmmm... pamiętam jak kiedyś byliśmy nad pewnym morzem ... była tam tak zwana smocza skała, która wystawała z dna wody ... i któregoś dnia on tam stał ... a na dodatek słońce zachodziło ... rozumiesz nie?
- bardzo klimatycznie i romantycznie bez dwóch zdań....
- Dokładnie ... no i wiesz podeszłam do niego i się przytuliłam ...
- Wow i co było dalej? ... - pytała z zaciekawieniem Indi.
- Heh ... złapał mnie za ręce i zdjął z szyi ... a następnie zrzucił mnie z tej skały do wody ... mówiąc że już mi coś kiedyś powiedział i nie będzie powtarzał...
- A co Ci powiedział?
- Abym się opanowała bo nie jest moim osobistym wieszakiem ...
- Na swój sposób brutalne ...
- Kurai po prostu taki czasem jest ... i pamiętaj on ma dziewczynę ...
- Wiem wiem ... Otachi i Hachi też są fajnymi ciachami ...
- O Twoich braciach mogę powiedzieć to samo ... - odparła Kiazu z uśmiechem.
- Hehehe ...

************

- Chłopaki, idźcie proszę po stado jednorożców są na zachodniej polanie. Dwie brzemienne powinny niedługo urodzić i dobrze aby to zrobiły na farmie. - powiedział stanowczo Tamear
- Oczywiście Ojcze. - odparł Deti.
- Aha tylko proszę zróbcie to szybciej niż ze smokami. A na pewno ostrożniej. - stwierdził Tamear.
- Dobrze ojcze. - odparł Myo.

************

- Dziewczyny chcecie iść po jednorożce czy wolicie pomóc tutaj? - zapytał Myo.
- Ja po żadne zwierzaki nie idę ... wole robić coś tutaj ... - odparła Diuna.
- A ja chce aby Kiazu pomogła mi z maluchami i owocami. Proszę - wtrąciła Indi.
- Jak dla mnie spoko, bo pielić mi się nie chce. - odparła Kiazu z uśmiechem.
- Spoko ... nie widzę problemu. - stwierdził Deti.
- Widzę że polubiłaś Kiazu... - dodał Myo.
- No ba ... fajna laska ... - odparła Indi uśmiechając się i mrugając okiem. Po czym dodała - A co z tym srebrno-białowłosym chłopakiem?
- Pewnie niebawem wróci ...- odparł Otachi uśmiechając się.
- Jedziemy na inumach? - zmienił temat Hachi, szczerząc kły.
- Tak dokładnie. - Odpowiedział Myo.
- A Ty Rinka jedziesz z nami? - zapytał Deti uśmiechając się.
- Tak ... - odpowiedziała nieśmiało dziewczyna.
- Siostra kolejne zwierzaki chcesz w sobie rozkochać? - wtrącił Otachi.
- Inuma tylko Cie wyczują w pobliży to próbują się wydostać. - odparł Hachi.
- Wiem ale ...
- Spokojnie ... rozkochuj ile chcesz. - wtrącił Deti uśmiechając się i obejmując lekko Rinę.
- Właśnie to fajny dar, nic im nie będzie. Nawet przyznam, że miło na to się patrzy. - dodał Myo śmiejąc się.
- E tam ... łut szczęścia ... uwierzę, że zwierzęta ja bardzo lubią dopiero jak Kirhana ją polubi. - wtrąciła Indi.
- No ona to wyzwanie ... wiesz siostra nie musisz wierzyć, ale fakty są takie, że zwierzaki szleją za Riną. - odparł Deti.

************

Owocowy sad pełen wspaniałych zielonych drzew wypełnionych przeróżnymi dojrzałymi owocami. Dzieciarnia zbiera owoce z drzew jak i z pod nich. Natomiast Indi, Kiazu i Diuna noszą kosze z owocami.
- Heh, ja tu muszę harować a Kurai się gdzieś obija... - narzekała Diuna.
- Oj przestań ... - odparła Kiazu.
- Indy, Chłopaki już wrócili? - wtrącił nagle Tamear.
- Nie ojcze jeszcze nie. - odparła dziewczyna.
- Jak wrócą, to powiedz im, że jak porąbią te stare drewno co zwaliło się na drodze na wschodnią polane to będziecie mogli zrobić sobie z niej ognisko dla was i maluchów. - odparł lew.
- SUPER! Oczywiście przekaże... - odparła radośnie Indi.

************

Stadko wspaniałych, zadbanych i lśniących jednorożców o wszelkich maściach biegnie między rozpędzonymi inuma. Jedna z kilku karych klaczy biegnie blisko Riny.
- Nie wiarygodne Kirhana nie znosi ludzi, a co dopiero obcych. - stwierdził zdziwiony Myo.
- A Rinę polubiła, bez problemu. - dodał równie zdziwiony Deti.
- Mówiłem zwierzęta ją uwielbiają. - odparł Otachi.
Po chwili dojechali na podwórzem gdzie zsiedli z inuma, a następnie zaprowadzili jednorożce do boksów. W tym momencie do stajni weszła Indi pytając:
- I co? Kirhana jej nie pogryzła?
- Sama zobacz. - odpowiedział Deti.
Po tych słowach dziewczyna poszła prosto do boksu, tej konkretnej klaczy. Tam jej oczom ukazała się Rina tuląca się do karej klaczy, która sama domagała się pieszczot.
- Nie wierze ... ona nawet dla domowników nie jest taka ... jak to zrobiłaś? - zapytała zszokowana Indi.
- Szczerze nie wiem ... to się dzieje samo ... - odpowiedziała Rina, z uśmiechem i odchodząc od jednorożca.

************

W poprzek drogi leżą już resztki drewna. Panowie już kończą jego rozbiórkę.
- Kurai, czy mogę Cię na słowo w cztery oczy? - spytał nagle Deti.
- Tak ... - odparł Kurai wbijając siekierę w ziemię.
Następnie obaj odeszli na stronę. Po chwili Deti zapalił papierosa i powiedział:
- Słuchaj Stary powiem prosto z mostu ... moja młodociana siostra chyba się w Tobie zadurzyła...
- Zauważyłem ... - odparł bez emocjonalnie Kurai.
- Tak myślałem, ale Ona odziedziczyła moce bo naszej babce i chciałbym abyś uważał na siebie...oraz na Rinę ... moja siostra ma dziwne wyobrażenie, że kobieta nie ściana i da się przestawić jeśli wiesz co mam na myśli? ... A to czy coś zrobi to zależy od jej humoru ... może zupełnie nic nie zrobić a może coś zadziałać ... Co kol wiek nie zrobi w razie co chciałbym Cię ostrzec ... Indi nie tylko potrafi leczyć potrafi również ...

************

Wysokie, wspaniałe i tańczące ognisko. Jego ciepły blask rozświetla twarze siedzących przy nim osób. Czerwono-pomarańczowo-żółty ogień doskonale grzeje, w tę zimną i ciemną noc. Dzieciarnia już dawno spała, a przy ognisku pozostali już jedynie nasi przyjaciele, bliźniacy i Indi. Pieką sobie kiełbaski na patykach i radośnie biesiadują.
- To jakie przedstawienie robimy? - spytała nagle Kiazu.
- Zajmiemy się tym później, mamy jeszcze dużo czasu. - odpowiedział Myo.
- W sumie w przyszłym tygodniu będzie więcej wolnego, rodzina wyjeżdża i na farmę wracają nasi pracownicy, więc my będziemy mieć czas na treningi i wymyślenie tego co przestawimy. - dodał Deti.
- Wiecie praca dla nas też będzie ale znacznie mniej... - dopowiedziała Indi.
- Hura! - krzyknęła radośnie Diuna.
- Heheh ... twoja radość z lenistwa jest urocza. - stwierdził Myo.
- Po prostu lubię odpoczywać zanim się jeszcze zmęczę - odpowiedziała dumna z siebie Diuna.
- Proszę Państwa o to królowa lenistwa. - wtrącił szyderczo Hachi.
- Skoro tak to od dzisiaj proszę mnie na rękach nosić. - odpowiedziała Diuna.
- Haha żyj marzeniami w chodzeniu nikt Cię nie wyręczy. - dodał Hachi.
- Szkoda. - westchnęła Diuna.
- Byłoby Ci stanowczo za dobrze. - odparł Hachi.
- Dobra słuchaj zaniosę Cie dzisiaj do stodoły ale jutro pomożesz nam budować staw przeciw pożarowy na zachodniej polanie. - wtrącił Myo.
- Hmm... a jak ciężka to praca? - spytała z zaciekawieniem Diuna.
- No wykopanie stawu i wszystko co z tym związane. - odpowiedział Deti.
- Zapowiada się ciężko ... Nie no to ja rezygnuje , dojdę sama ... - odparła Diuna.
- Jak sobie chcesz, ale praca i tak Cię nie ominie. - stwierdził Myo.
- Hmm... to ja jednak poproszę ten transport. - powiedziała Diuna z nadzieją.
- Hehe, teraz to już za późno. - odpowiedział Myo śmiejąc się.
- HEHEHE ... no siostra straciłaś okazję. - wtrąciła Kiazu również śmiejąc się.

************

- Pusta ciemna ulica, rozświetlona jedynie paroma migającymi latarniami. Chłodny wiatr głucho wieje ruszając ciemne konary drzew. W tedy ponownie usłyszeli przeraźliwe skrobanie od strony pasażera. Dziewczyna pisnęła przeraźliwie i nerwowo próbowała przekręcić kluczyk stacyjce. Silnik jednak nie chciał zapalić. Nieznośne skrobanie z każdą chwila robiło się co raz głośniejsze i co raz bardziej nie do wytrzymania. Nagle coś zaczęło szarpać za klamkę, zimny powiew na karku wywołał kolejny przenikliwy krzyk, ale auto nadal nie chciało ruszyć. Nagle dziewczyna usłyszała booooooooooom i coś wylądowało na dachu. W tym momencie silnik wreszcie zapalił, przerażona dziewczyna szybko wdepnęła gaz i nie oglądając się za siebie, jechała tak szybko jak się dało. Aż w końcu dotarła do domu. Była już bezpieczna, jednak kiedy wyszła z auta przenikliwe skrobanie wróciło. Metaliczny oddźwięk aż zjeżył jej włosy na głowie. Nagle rzuciły się na nią drapieżne bestie drapiąc i szarpiąc. Dziewczyna krzyknęła przeraźliwie .... W tym momencie stadko myszy wyrwała jej paczkę ze słonecznikiem i uciekły zaszywając się w ciemnościach. - powiedział Kurai.
- ŁAŁ Stary dobre, momentami naprawdę się bałem - stwierdził z podziwem Hachi.
- O Matko ... genialna opowieść. - dodał Otachi z uśmiechem.
- A ja się nie bałam.- stwierdziła Kiazu.
- Ja też nie. Cienka ta historyjka - dodała Diuna.
Nagle obie dziewczyny zerwały się na równe nogi głośno piszcząc.
- AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ....
W tym momencie reszta wybuchła śmiechem, a Deti, Myo, Hachi i Otachi przybili sobie piątki. Okazuje się, że Deti i Myo swoimi ogonami delikatnie dotknęli karków dziewczyn.
- Ha Ha Ha bardzo śmieszne - stwierdziła Kiazu
- A żebyś wiedziała że śmieszne. - odparł Deti szczerząc kły.
- Żałujcie że nie widziałyście swoich min. - dodał Myo śmiejąc się.

- Hehehe chyba się jeszcze nie rozluźniłyście. - wtrącił Otachi.