piątek, 8 marca 2019

Epizod 253




"Coś za coś – nie ma nic za darmo"

Szara, ponura i stosunkowo niezwykła plaża z wulkanicznego pyłu, nad którą w głębi lądu znajdują cię czarne błyszczące kamienie, tworzące nie wielkie góry. W koło tej niecodziennej wyspy znajduje się bulgoczący ocean żółto-pomarańczowo-czerwonej lawy, do którego wpadają cztery ogromne lawo-spady. Dość spora wyspa w ogromie bezkresnego oceanu lawy wydaje się być zaledwie nic nie znaczącym ziarenkiem piasku. Gdzieś na tej wyspie na sporym srebrzystym, kamiennym tronie, zasiada niezwykle piękna i urodziwa kobieta. Na oko ma ona około 30-35 lat i o dziwo jest bardzo zadbana. Ubrana jest w skórzaną, jaskrawo czerwoną, obcisłą sukienkę, która ledwo zakrywa jej bieliznę i wygląda bardziej jak trochę dłuższy gorset niż jak sukienka. Kreacja ta doskonale podkreśla jej krągłe kobiece kształty. Dodatkowo ma czarne rękawiczki bez palców sięgające ponad łokieć i wysokie czarne glany z czerwonymi sznurowadłami, które sięgają prawie do kolan. Całości dopełniają długie burgundowe włosy upięte w wysokiego koka z wpuszczona grzywką, oraz wspaniałe, błyszczące, pogardliwe limonkowe oczy. Wojowniczka w lewym ręku trzyma długi, ładnie wyszlifowany miecz z złotą rękojeścią w kształcie głowy smoka. Owa kobieta siedzi i obserwuje delikatne i niewielkie fioletowo-burtynowo-liliowe „zadrapania” rozsiane na lawowym niebie.
- Anomalie Sekai Dagaal jak dobrze, że jesteście. Róbcie to dalej i szerzcie się dalej, a któregoś dnia stanę się największą anomalią nowego świata. - powiedziała na głos kobieta.


************

Czas mija i powoli płynie do przodu, zrobiło się nawet wczesne popołudnie, a ani Rina, ani syrena nie wróciły jeszcze do obozu neczan. Jednak reszta oddziału nie próżnowała, tylko robiła mniej lub bardziej pożyteczne rzeczy takie jak planowanie dalszej drogi, czy sprawdzanie ekwipunku.
- Coś długo nie wraca... - powiedział nagle Otachi patrząc w wodę.
- Myślicie, że utopiła się? - zapytała Diuna.
- Hmmm.. nie … chyba … wyczuwam jej energię, ale bardzo słabo.. - odpowiedział Hachi.
- Zakładam, że ta syrena potrzebuje jej żywej a nie martwej. - dodał chłodno Kurai.
- Idziemy po nią? - zapytała ochoczo Kiazu.
- Zobaczymy. - odpowiedział stanowczo i chłodno Kurai.
- Nawet ja nie zlewam tego tak bardzo jak Ty to zlewasz … - wtrąciła Diuna.
- Wiesz, że to że nie reaguje teraz, to wcale nie oznacza, że to zlewa? - odpowiedziała Kiazu.
- Może, a może jest w tym lepszy ode mnie. - odpowiedziała z wrednym uśmiechem Diuna.
- Nie przeginaj Siora, jeszcze to zachowanie zemści się na Tobie. - wtrącił Otachi.
- E tam, na bank nie. - odpowiedziała spokojnie i pewnie Diuna.

************

Gdzieś pośród szumiących drzew przemyka młodzieniec o czerwono- żółtych, krótkich włosach i zadziornych pomarańczowych oczach. Ma on w rękach dwa długie i szerokie miecze. Ubrany jest w normalne ubrania, ma na sobie jeansy oraz zwykły czarny T-shirt. Nieznajomy biegnie bardzo szybko i bezszelestnie, zupełnie jakby przed czymś uciekał. Doskonałe bezgłośne ruchy i wyrównany oddech zdecydowanie pomagają mu w byciu niewidocznym.

************

Neczański oddział, otoczony przezroczystymi bańkami płynie wspaniałymi chłodnymi wodnymi głębinami.
- I po co ja marudziłam... - narzeka Diuna, rozmawiając zresztą przez łączność.
- Masz nauczkę. - stwierdził Otachi z wrednym usmiechem.
- Dobrze jest! - krzyknęła radośnie Kiazu.
- Ziom myślisz, że ją znajdziemy w tej wodzie? - zapytał Hachi.
- Tak. - odpowiedział chłodno Kurai.

************


Nieznajomy młodzieniec o czerwono- żółtych, krótkich włosach i zadziornych pomarańczowych oczach walczy z ogromnym potworem, który swoim wyglądem przypomina przerośniętego barana na dwóch nonach z kozią bródką. Jest on w kilku odcieniach czarnego i czerwonego, oraz jest co najmniej trzy razy większy od tajemniczego nieznajomego, który dzielnie walczy dwoma szerokimi mieczami. Młodzieniec zadaje bardzo szybkie i precyzyjne ciosy. Błyszczące ostrze, zdecydowanie mają problem, aby przeciąć się przez grubą skórę bestii. Nagle barani potwór zamachnął się potężnym kopytem. Nieznajomy w ostatniej chwili, skrzyżowanymi ostrzami, zablokował cios i powiedział:
- Twardy jesteś. - Następnie splunął na ziemie i z wrednym uśmieszkiem dopowiedział: - Twoje poroże i tak będzie moje.


************

Skryte w podwodnych odmętach, stosunkowo mroczne miejsce, pełne wysokiej, zielonej roślinności. Wśród tego tajemniczego świata, znajduje się ogromna złota błyszcząca brama, która doskonale komponuje się z błyszczącą i przezroczystą wodą o wspaniałym granatowym odcieniu. Tuż przy otwartych wrotach znajduje się Rina uwięziona w klatce. Jest ona związana, szerokimi wodorostami i jest nie przytomna.
W oddali w podwodnych krzakach skryty jest Hachi, Otachi i Kurai
- Ziom czemu odesłałeś dziewczyny? - zapytał Hachi.
- Moc Kiazu pod wodą jest bezużyteczna, a dodatkowo w razie co ma skontaktować się z chociażby z Ankarą. - odpowiedział chłodno Kurai.
- Dobra Ziom, a Diuna? - kontynuował Hachi.
- Dostała nauczkę, to teraz może pilnować obozu. - powiedział Kurai.
- Spryciarz. - wtrącił Otachi, z uśmiechem godnym chochlika, a następnie spytał: - Czemu Rina jest nie przytomna i emanuje energią?
- Widzisz, to specyficzny stan uśpienia, musi emanować energią inaczej nie mogłaby być „kluczem”, a jednocześnie nie potrzebują jej w stanie aktywnym. - odpowiedział Kurai.
- To co robimy? - zapytał Hachi.
- Walka, wykradnięcie? - dodał Otachi.
- Wykradnięcie to mega dobry pomysł. - pochwalił Hachi.
- Jedno i drugie jest bez sensu. - odpowiedział Kurai.
- Ej! Jak to tak? - zdziwił się Hachi.
- Hmm... Walka ponieważ armia syren, na sprzyjającym im terenie będzie potężnym wyzwaniem, nawet dla armii z powierzchni. - wtrącił zastanawiając się Otachi.
- To akurat było jasne od samego początku, ale cicha kradzież? - dodał Hachi.
- W wodzie zawsze będziemy wolniejsi od nich. Nie damy rady uciec wystarczająco daleko, za nim zauważą jej brak. - odpowiedział chłodno Kurai.

************

Diuna leży na hamaku i delikatnie bujając się na boki ogląda jakiś film na laptopie. Tym czasem Kiazu wyprowadza ciosy i uniki, dzięki temu nie nudzi się i może rozładować swoje emocje. Nagle komórka ognistej neczanki zaczęła wibrować i głośno dzwonić. W tym momencie Kiazu przerwała swoje zmagania, spojrzała na swój telefon, a kiedy zobaczyła kto dzwoni to uśmiechnęła się radośnie i odebrała komórkę, pytając:
- Co tam słodziaku, tęskniłeś?
- Za Tobą zawsze moja droga. - odpowiedział znajomy głos w słuchawce, a po chwili dodał: - Widziałaś gdzieś mojego brata? Nie odbiera telefonu.
- Tak myślałam, że szukasz Kurai'a. - odpowiedziała Kiazu, a następnie dodała: - Jest, pod woda razem z Hachim i Otachim.
-
Co on tam robi?
- Ratują Rinę.
-
Co, jak to? Co się dzieje?
- Spokojnie Volaure, to było tak jakaś Syrena, wyczuła, że w Rinie jest Syreni smok, a on był potrzebny jej aby wrócić do domu, jednak sprawy się pokomplikowały.
-
Tak ich miasta są chronione przez zabezpieczenia, które może otworzyć tylko syreni smok. Hmm.... Niech zgadnę, syreny teraz nie mają zamiaru oddawać Riny?
- Tak, w dużym skrócie tak.
-
Dobra, to zrobimy tak zaprowadzę Cię w jedno miejsce, ale przekonasz Diunę aby ściągnęła mojego brata i chłopaków na powierzchnie.
- Już ja ją przekonam. - odparła Kiazu z delikatnie złośliwym uśmiechem.
- Chętnie popatrzę. - odpowiedział spokojnie Książę.
- To zapraszam. - powiedziała Kiazu z uśmiechem, a następnie dodała: - Dobra oddzwonię za chwilę tylko pogadam z Diuną.

************

Diuna bardzo nie chętnie wskoczyła do wody i udała się pod miasto syren. Tym czasem Kiazu triumfalnie otrzepała ręce.
- Wspaniała akcja.
Na te słowa Kiazu gwałtownie odwróciła się do tyłu, a jej oczom ukazała się tygrysia fura w całej soje okazałości.
- Zaraz a co Ty tutaj robisz? - odpowiedziała, mocno zdziwiona Kiazu, rzucając się władcy na szyję.
- Przecież mówiłem, że chce to zobaczyć. - powiedział spokojnie Volaure.
- Tak i miałeś mnie gdzieś zaprowadzić. - odparła Kiazu.
- Miałem i zapraszam moja droga za mną. - powiedział książę uśmiechając się.

************

Płynąca Diuna, napotkała po drodze swoich towarzyszy. Psychiczna neczanka szybko przekazała reszcie wieści z powierzchni.
- Hmm... ciekawe co wymyślił Volaure? - zapytał dociekliwie Hachi.
- Ma potężną technologię więc pewnie majstruje jakieś zwariowane urządzenie, które pozwoli nam odzyskać Rinę. - odparła Diuna.
- Co by nie mówić, pewnie wpadł na jakiś pomysł który nam totalnie nie przyszedł do głowy. - dodał Otachi.

************

Kiazu wraz z Volaure idą spokojnie gęstym i zielonym lasem, który mieni się złocistych promieniach zachodzącego słońca.
- Hmm... dobra to gdzie mnie prowadzisz? - zapytała Kiazu.
- Do Syreniego smoka. - odpowiedział spokojnie książę, patrząc w telefon.
- To po co Ci ja? Smoki i ja się nie dogadujemy.
- I o to chodzi
- Jak to? Myślałam że chcesz aby on nam pomógł a nie zginął w walce.
- Nie schlebiaj sobie, do miana zabójcy smoków Ci jeszcze daleko, a chodzi o to aby ktoś zajął się smokiem. - powiedział Volaure, a po chwili z wrednym uśmieszkiem dodał: - No nie mów mi, że nie wkurzysz smoka? I nie sprawisz, że to będzie najbardziej epicka walka na świecie?
- Za kogo Ty mnie masz? To będzie pikuś. Dawaj mi tego smoka! - odpowiedziała Kiazu z determinacją i siłą.
- No to ja rozumiem! - powiedział Książę z zawadiackim uśmiechem.

************

Nieznajomy młodzieniec o czerwono- żółtych, krótkich włosach i zadziornych pomarańczowych oczach siedzi na wielkiej bestii przypomina przerośniętego barana, o obciętym porożu.
- Mówiłem, że Twoje poroże będzie moje. - powiedział przybysz trzymając w dłoniach ogromne poroże stwora.

************

Nad brzegiem jednej z rzek toczy się zaciekłe i niesamowite starcie między ognistą neczanka a ogromnym wodnym smokiem. Ma on długi i masywny pysk, uszy w postaci wyrostów i naprawdę bardzo długie, niebiesko-morskie oraz turkusowo-zielone ciało, a całości jego wyglądu dopełniają wielkie przerażające, okrągłe, żółte ślepia z pionowymi źrenicami, które bardzo uważnie obserwują swojego neczańskiego przeciwnika.
- Co jest przerośnięty wężu? Nie potrafisz nawet we mnie trafić? - krzyknęła nagle Kiazu.
Na te słowa bestia straszliwie zaryczała, tak, że zatrzęsła się ziemia. Wkrótce bestia wystrzeliła potężny wodny promień, który wyrył w ziemi ogromne wgłębienia, jednak Kiazu od tak uskoczyła i uniknęła ciosu smoka. Następnie wystrzeliła w niego swoją ognistą kulę, która bez trudu trafiła w ogromne ciało stwora.

************


Wczesnym wieczorem Hachi, Otachi, Kurai i Diuna znajdują się w obozowisku i czekają na powrót Kiazu.
- Myślicie, że Ona jeszcze żyje? - zapytała w końcu Diuna.
- Tak, syreny nie mogą sobie pozwolić na to aby była martwa. - odparł chłodno Kurai.
- Martwa Rina równa się bark przejścia więc jest bez użyteczna. - dodał Otachi.
- A to nie muszą się spieszyć. - odparła Diuna.
Nagle oczom wszystkim ukazała się Kiazu, idącą wraz księciem.
- Ej! Szkoda, że tego nie widzieliście! Dałam czadu! - powiedziała bardzo entuzjastycznie Kiazu podbiegając do swoich towarzyszy.
- Tak zdecydowanie pokazała klasę. - dodał Volaure witając się zresztą neczan.
- Opowiadaj! - powiedzieli podekscytowani Hachi i Otachi.
- Najpierw pójdziemy po Rinę. - wtrącił chłodno Kurai.
- Dobry pomysł. - pochwalił książę, a następnie wręczył bratu spory brązowy worek.
- Co to? - zainteresowała się Diuna.
- Nic wielkiego, parę łusek z syreniego smoka. Myślę, że wystarczą na wymianę. - odpowiedział dumnie Volaure.
- Czad! - dodał Otachi z podziwem.
- To ruszamy! - powiedział Hachi.
- Idźcie, a ja muszę porozmawiać, ze swoim bratem. - powiedział Volaure przypalając papierosa.
- No tak, chciałeś coś od Kurai'a. - stwierdziła Kiazu, a po chwili dodała: - Hmmm... No dobra to my popłyniemy po Rinę, a Wy sobie pogadajcie.


************

- Myślicie, że syreny oddadzą nam Rinę, za te łuski? - zapytała Diuna płynąc pod wodą.
- Jak nie to pokażemy im gdzie ich miejsce. - odpowiedziała Kiazu płynąca obok.
- Właśnie jak zdobyliście łuski syreniego smoka? - zapytał Hachi.
- Miałam epicka walkę ze smokiem, i pokazałam mu gdzie jego miejsce! - odpowiedziała Kiazu.
- Pokonałaś smoka! - dodał z podziwem Otachi.
- Nie do końca, miałam odwrócić jego uwagę i zmusić do ruchu, kiedy smok walczył i ocierał się o skały i kamienie... - odpowiedziała Kiazu.
- I tak gubił łuski. - dopowiedziała Diuna.
- Tak, więc jak ja walczyłam ze smokiem to Volaure cierpliwie zbierał łuski, skrupulatnie wybierając tylko te całe. - dodała Kiazu.
- I jak walczyło się ze smokiem? - zapytał Hachi.
- To było mega! I chętnie stoczyłabym jeszcze raz! - odpowiedziała radośnie i entuzjastycznie Kiazu.
- Dobra, a skąd Volaure wiedział, że tam jest syreni smok? Przecież system pokazywał tylko liczebność smoków. - zastanowiła się Diuna.
- Mówił, że ulepszyli system i cześć gatunków smoków są wstanie rozpoznać, mimo że system jeszcze nie jest super dokładny, to jak widać tyle wystarczyło. - odpowiedziała Kiazu.
- Widać Volaure i jego ludzie bardzo ciężko pracują aby system działał w 100% tak jak należy. - powiedziała Diuna.
- Jego ludzie nie walczą w bezpośrednich starciach, za to są wstanie wspomagać nas technologią, więc jej poświęcają czas i energie aby działała jak najlepiej się da. - dodał Otachi.
- Dobrze gadasz Bro! - pochwalił Hachi.

************

- Mogłeś zadzwonić a nie fatygować się tutaj. - powiedział chłodno Kurai.
- Dzwoniłem, to postanowiłeś sobie popływać. - odpowiedział Volaure, paląc papierosa, a po chwili dodał: - Zresztą, tak i tak jest łatwiej się skontaktować.
- Chyba nie przybyłeś tu tylko po to aby zdobyć kilka łusek.
- Oczywiście, że nie, mam dla Was kila informacji o skupisku smoków.
- Dobrze wiesz, że nie lubię przeciągania, przejdź do rzeczy. - zganił stanowczo i chłodno Kurai.
- Najpierw coś mi daj. - powiedział książę zbliżając się do swojego brata, w wiadomym celu. Jednak elektryczny neczanin, jedynie się nie znacznie odsunął się, dając mu tym samym do zrozumienia, że nie życzy sobie tego.
- Trudno. - powiedział władca wzruszając ramionami, a po chwili dodał: - Po pierwsze, te smoki są w tym skupisku od dłuższego czasu, a ich liczba nie zmienia się.
- Hmm... chcesz mi powiedzieć, że nie polują?
- Tak, na to wychodzi.
- Ogromne skupisko smoków potrzebuje ogrom jedzenia, skoro nie polują to może oznaczać, że albo są zbyt słabe aby polować, albo w okolicy brakuje jedzenia.
- Obstawiam bardziej, że są zbyt słabe, zwłaszcza, że nie obserwujemy w ogóle ich ruchów.
- Ciekawie.
- Prawda, ale to nie wszystko.
- Mów...
- Udało nam się wyodrębnić kilka zupełnie różnych gatunków smoków, oraz część z nich nie ma prawa żyć na lądzie, a tam nie ma skupiska wody. - odpowiedział Volaure, zaciągając się, a następnie dodał: - Aby jeszcze bardziej nakreślić Ci obraz sytuacji dodam, że to stado jest ogromne a zajmuje mały teren. Wręcz stanowczo za mały jak na tak dużo osobników.
- Coś mi to przypomina.
- Tak myślałem, że dojdziemy do podobnych wniosków.

************

Czas spokojnie płynął i z każdą chwilą robiło się coraz później. Piękne iskrzące się gwiazdy zdobią ciemnoniebieskie niebo. Tym czasem przyjemny nocny wiatr doskonale orzeźwia i daje bardzo dużo przyjemności. Kurai spokojnie siedzi na jednym z drzew w pobliżu obozu i uważnie obserwuje błyszcząca wodę. Po dłuższej chwili, z wody wyszła doszczętnie przemoczona reszta oddziału. Otachi, niesie nieprzytomną Rinę, którą wtula w swoje ramiona.
- Udało się! - powiedział radośnie Hachi.
- Ze mną u boku nie mogło się nie udać! - chwaliła się entuzjastycznie Kiazu.
- Taaa... dobrze, że pod woda płomienie nie działają tak jak powinny, bo inaczej sama spaliłabyś połowę syren, bo te na nas naskoczyły. - dodała Diuna.
- Oj tam oj tam, należało im się. - odpowiedziała Kiazu z mina zadowolonego kota.
- Naskoczyły? - zainteresował się chłodno Kurai.
- Ziom, Syreny jak zobaczyły łuski, to, że tak powiem zagalopowały się. - wtrącił spokojnie Otachi.
- Stary, a Kiazu pokazała im gdzie ich miejsce i wszystko gładko poszło. - dodał Hachi z mina godną chochlika.
- I wszystko jasne. - powiedział chłodno Kurai, a następnie dodał: - z Samego rana ruszamy w drogę. Straciliśmy wystarczająco dużo czasu.
- Tak jest! - odpowiedziała zgodnie reszta.

************

Podczas nocnej warty Hachi i Otachi spokojnie zasiadają przy iskrzącym się, jaskrawym ognisku.
- Bro co robisz? - zapytał Otachi, spoglądając na brata studiującego mapę.
- Kurai, kazał mi znaleźć najbardziej nie oczywista droga jaką się da. - odpowiedział Hachi, przeglądając mapę.
- Po co? Mamy zaskoczyć smoki?
- Kurai mówi, że chce abyśmy niezauważenie dostali się jak najbliżej do tego stara smoków i najlepiej drogą którą normalnie człowiek by nie przeszedł.
- Dziwne, ciekawe co mu powiedział Volaure?
- Nie mam pojęcia Bro, ale wiem, że wejście tą drogą na pyrkę odpada.
- W takim układzie otwarty teren działa na naszą niekorzyść.
- Owszem, a tego nie otwartego jest tam bardzo nie wiele, a sam też nie mam pojęcia jak wygląda dokładnie teren. Najprędzej znajdę trasę aby podprowadzić nas jak najbliżej się da, a potem jakiś zwiad czy co …
- Chyba o to mu tez mogło chodzić.
- Tak, raczej zdecydowanie tak, bo nie ma bata abym nas od tak wprowadził na ten otwarty teren abyśmy byli niezauważeni.
- Bro a znalazłeś chociaż to?
- Jeszcze nie, ale do rana jestem pewien, że znajdę.

************


Mroczne ciemne miejsce, bez jakiegokolwiek blasku, ale jednocześnie wszystko jest tutaj dokładnie widoczne. Górzysty ogromny teren, przepełniony jest zakrwawionymi skrzydlatymi bestiami o ozdobnych rogach. Widać te stwory przed chwilą upolowały sobie jakiś mięsny posiłek z jakiegoś nieszczęśnika, który postawił zapuścić się w te rejony. Krew, szkarłatna krew jest dosłownie wszędzie, a skrzydlate stworzenia wydają się być niesamowite zdziczałe i nadal bardzo wygłodniałe.