piątek, 16 listopada 2018

Epizod 250



"Wiedza skłaniająca do podróży"


Neczański oddział ChiZ02 wędruje przez wspaniały liściasty kolorowy las. Śpiewające ptaki, błyszczące promienie słońca oraz delikatnie wiejący wiaterek umilają ten prawie sielski spacerek, w podczas którego w wielkiej, przezroczystej kuli toczą swojego nie dawnego przeciwnika.
- Myślicie ze trafi do paki? - spytała dociekliwie Diuna.
- Pewnie tak, i będą go bardziej pilnować. - odpowiedziała Kiazu, a po chwili dodała: - Chociaż ja bym chętnie z nim zawalczyła w bezpośrednim starciu.
- Raczej w bezpośrednim starciu nie jest taki mocny na jakiego się wydaje. - dodał Otachi.
- Chociaż kto wie jakby to starcie się potoczyło jakby od samego początku walczył bezpośrednio, a nie sztuczkami... - zamyślił się Hachi.
- Bez znaczenia, im trudniejszy przeciwnik tym lepszy. - odpowiedziała Kiazu wzruszając delikatnie ramionami.
- Ty chyba myślisz, że jesteś wstanie pokonać każdego? - spytał Skauti.
- Prędzej czy później da się pokonać każdego. - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem.
- W sumie racja, z tym, że czasem płaci się za to wysoką cenę. - powiedział Skauti rozmyślając.
- Czyżbyś chciał zostać wojownikiem? - zapytała z ciekawością Diuna.
- Nie, nie... co prawda dobrze się bawiłem, jednak powinienem wracać do swoich obowiązków na Zekeren. - odpowiedział Skauti z uśmiechem, a po chwili dodał: - Jak nadarzy się okazja chętnie wrócę do Was na kolejną misję, o ile Kurai się zgodzi.
- Nie przeszkadza mi Twoje towarzystwo na misjach. - odparł chłodno Kurai.
- Czytaj zapraszamy, przy każdej nadarzającej się okazji. - dodała Kiazu.
- Cieszy mnie to. - odpowiedział Skauti, a następnie dopowiedział: - Chociaż ten chłód w wypowiedzi przyznam, że mnie niepokoi.
- Nie przejmuj się nim, on jest chłodny i zimny, nawet dla Riny... no ale z tym da się żyć. - powiedziała Diuna.
- Tak, tak kiedyś się może przyzwyczaję. - odpowiedział Skauti z delikatnie nerwowym uśmiechem.
- Ziom, uwierz mi, że jakby przeszkadzało mu Twoje towarzystwo, to byś o tym doskonale wiedział. - dodał Hachi, splatając swoje dłonie na karku.
Wkrótce zmęczeni neczanie dotarli do swojego obozu. Zaraz po dotarciu do na miejsce, tuż po przekroczeniu bram, uzbrojeni wojskowi przejęli złoczyńce, a do naszego oddziału podszedł Kapitan Moyoshi mówiąc:
- Wreszcie jesteście.
- Lepiej późno niż wcale. - odpowiedziała, delikatnie złośliwie Kiazu.
- Można tak powiedzieć. - odparł Moyoshi, a po chwili dodał: - Kurai, Ty idziesz ze mną do generała, na zebranie. Reszta ma się doprowadzić do porządku i odpocząć.
- Jak dla mnie super. - stwierdziła Diuna wzruszając ramionami.
- Panie Kapitanie, ja też mam udać się na odpoczynek? - dopytywał się Skauti.
- Skauti, tak? Póki jesteś częścią tego oddziału, robisz to co reszta oddziału. - odpowiedział kapitan, a następnie dodał: - Nie mam rozkazów, dla ciebie samego.
- Tak jest! - odpowiedział stanowczo ale pokornie Skauti.
Po tych słowach obaj oficerowie udali się w kierunku generalskiego budynku. Tymczasem reszta oddziału nie znacznie rozeszła się aby odpocząć.
************

Ambasador Ankara, zasiada na dużym, słonecznym tarasie i popijając popołudniową kawę siedzi nad stosem raportów i map. Delikatny wiatr i cudowne powietrze, zdecydowanie umilają władcy prace i stanowią niesamowite tło do rozmyśleń. Nagle na balkon przyszedł jeden z generałów sojuszu, i podchodząc do Ambasadora powiedział:
- Panie Ambasadorze, mam bardzo ważny raport.
- Pokaż go proszę. - odpowiedział spokojnie Ankra.
Na te słowa oficer podszedł i przekazał dokumenty swojemu władcy.
- To dobre wieści. - odpowiedział Ankara, przeglądając raport.


************

Surowy gabinet , w którym znajduje się jedynie masywne, ciemne drewniane biurko oraz cztery krzesła. Jedno umiejscowione za biurkiem, oraz trzy znajdujące się przed nim. Po dłuższej chili do tego pustego i całkiem słonecznego gabinetu wszedł neczański generał, który od razu usiadł na pojedynczym krześle. Wraz z nim do pomieszczenia weszło trzech kapitanów, którzy usiedli w kolejności Amis, Moyoshi i Kurai, który wygodnie usiadł na odwróconym krześle. Oficer dowodzący jedynie westchnął, ale nie skomentował tego co widzi.
- Tak więc, po co nas tu zaprosiłeś? - zapytał Amis przerywając tym samym, delikatnie nie zręczna ciszę.
- Ostatnio z Grosdanshut, uciekło dwóch zbrodniarzy. - zaczął Rudy, a po chwili zaczął kontynuować. - Jednego mieliśmy okazje już poznać.
- Pan magik
Aoife Kazaar. - dodał Moyoshi.
- Dokładnie. A drugim uciekinierem jest osoba, o którym wiem jedynie tyle, że sam książę Zekeren go szuka. - powiedział spokojnie generał, a następnie zapytał: - Może wy wiecie coś o osobniku o imieniu „Hei'an”?
- Nic mi to nie mówi. - powiedział Moyoshi.
- Nie znam, ale zaraz znajdę o nim jakieś informacje w rejestrze. - dodał Amis przeglądając tablet.
- Doskonale wiem kim on jest.... - powiedział chłodno Kurai.
- No to robi się ciekawie, więc kim on jest? - zaciekawił się Rudy.
- To …
************

- Myślicie, że o czym rozmawiają? - zapytała dociekliwe Diuna lezącą na trafie pod szumiącym drzewem.
- Pewnie o wojskowych sprawach i durnych raportach. - odpowiedziała Kiazu, leżąca nieopodal na słonecznej części terenu.
- A ja myślę, że szykują dla nas kolejną misję... - dodała spokojnie Rina siedząca między siostrami.
- Oby nie. -stwierdziła Diuna.
- W sumie Rudy nie dałby nam od tak odpocząć, tylko znalazł by nam jakieś zajęcie w obozie, nawet najlżejsze, ale by znalazł abyśmy bezczynnie nie siedzieli. - dodała Kiazu.
- Kurcze, racja On daje nam odpocząć tylko wtedy kiedy ma dla nas inne ciężkie zadanie. - powiedziała Diuna po chwili zastanowienia, a następnie dodała: - Cóż, korzystajmy z wolnego póki możemy.


************

- No to robi się ciekawie, więc kim on jest? - zaciekawił się Rudy.
- To starszy brat Darkaril'a. Jak dobrze pamiętam, włada ogniem i ziemią i ma potężnego ognisto - lodowego smoka. - odpowiedział chłodno Kurai, a po chwili dodał: - Hei'an, jak byłem gówniarzem, to startował w turnieju walk smoków i nosił miano: „ Łamacz smoczych kości”.
- No to zrobiło się bardzo ciekawie. - podsumował generał opierając się o biurko, a po chwili dodał: - Smoczy jeździec, i bardzo duże stado smoków na północy, stawiam stówę, że to ma coś ze sobą wspólnego.
- Jakie stado smoków? - zaciekawili się kapitanowie.
- Księże Volaure rozesłał informację po wszystkich dowódcach że na północy odkryto bardzo duże skupisko smoków. Jednak nikt jeszcze nie sprawdził czy to dzikie stado. - odparł spokojnie Rudy.
- Niech zgadnę kto ma to sprawdzić... - powiedział chłodno Kurai.
- Dokładnie. Ty i Twój odział jeszcze dzisiaj w nocy ruszacie sprawdzić co jest grane. - odpowiedział generał z wrednym uśmiechem.
- Nie dziwi mnie to. W końcu do takiego zadania potrzebujesz najlepszych. - odpowiedział Kurai.
- Nie schlebiaj sobie. - odparł twardo Rudy, a następnie dodał: - Liczę, że nie spotkacie tam tego typa, ewentualnie, że nie podejmiecie z nim walki o ile to nie będzie konieczność.
- Zobaczę co da się zrobić. - odpowiedział Kurai.
- Za Hei'an, został rozesłany list gończy oraz elitarne jednostki. - wtrącił Moyoshi.
- Elitarne jednostki sojuszu to nie przelewki zwłaszcza jak wejdziesz im w paradę. - dodał Amis.
- Tak, tak. - odpowiedział chłodno Kurai.
- Panowie wracać do swoich zadań. - stwierdził twardo Rudy.
Na te słowa wszyscy Kapitanowie wstali i udali się w kierunku wyjścia.
- Kurai, Ty zostajesz. Mamy jeszcze do pogadania. - powiedział stanowczo Rudy.
************


Hachi, Otachi i Skauti siedzą na stołówce, gdzie skutecznie nadrabiają spalone kalorie, oraz rozmawiają ze sobą.
- Naprawdę pracujecie w kasynie i robicie podobne rzeczy? - spytał Skauti.
- Tak, widzisz jesteśmy tam ochroniarzami i musimy pilnować między innymi aby nikt nie robił przekrętów. - odpowiedział Hachi.
- A to łączy się się z tym, że musimy być spostrzegawczy. - dodał Otachi.
- W sumie Ziom, nawet odkąd tam pracujemy staliśmy się bardziej uważni i wyćwiczyliśmy również wiele niezastąpionych umiejętności. - dopowiedział Hachi.
- Nie spodziewałbym się, przy tak normalnej pracy, chociaż odkąd dostałem awans sam się bardzo wiele nauczyłem. - powiedział Skauti.
- Ziom, Volaure pewnie ma nie dużo roboty, jako władca który jest technicznie poza sojuszem? - zapytał Hachi.
- Tu się grubo mylisz. - odpowiedział spokojnie Skauti, a po chwili dodał: - Widzicie, to że Zekeren jest neutralnie-dobre nie oznacza, że Volaure nie ma nic do roboty. Musi zając się nie tylko Zekeren, ale również sprawami rady, jak i czuwaniem nad technologią i pomaganie naszym w boju i tak dalej. Jak go obserwuje to ma znacznie więcej pracy, mimo że na to nie wygląda.
- Luz Ziom, to w takim układzie pewnie nie ma czasu na życie. - dodał Hachi.
- Też jesteś w błędzie. Jest tak dobrze zorganizowany, że ma czas na wszystko. Mimo, że zdarza mu się spóźnić. - odpowiedział Skauti.
- Zadziwiający Ziomek. - odparł Hachi.
- Luzak i lekkoduch, a tak naradę dobrze zaprogramowana maszyna. - stwierdził Otachi.
- No, a jako jego prawa ręka ostatnio, wiem ile ma na głowie. - odpowiedział Skauti.



************

- Ten cały Hei'an z tego co opowiadasz to bardzo niebezpieczny jegomość. - stwierdził Rudy, zasiadający w gabinecie, a po chwili dodał: - Może jest i głupi przy okazji?

- To góra mięśni, ale głupi nie jest. Wszelkie pułapki na wiele się nie zdadzą. - odpowiedział chłodno Kurai stojąc.
- Sam Książę, z tego co wiadomo bardzo przestrzega przed tym kolesiem.
- Nie dziwie się.
- Hmmm.... musicie dotrzeć do zbiorowiska smoków tak szybko jak się da. Coś czuje w kościach, że wkrótce te smoki przydadzą nam się bardziej niż jesteśmy wstanie to sobie wyobrazić.
- Zobaczymy co się da zrobić.
- Liczę na Was.
Kurai jednak nic na to nie odpowiedział, a po dłuższej chwili ciszy Rudy ponownie przerwał ciszę, mówiąc:
- Skauti nie jedzie z Wami, dzisiaj w nocy ma wrócić na Zekeren, więc Twój oddział wraca do podstawowej formy.
- To nawet lepiej. Bardziej interesuje mnie ile smoków, ma być w wyznaczonym miejscu?
- Systemy Zekeren wykrywają tam jakieś 350-500 osobników, ale nie wykluczone że więcej.
- Hmmm.... Przeciętne stado ma ma maksymalnie 300 osobników, więc zapowiada się duże stado, albo zlepek smoczych osobowości.
- Poradzisz sobie z taką ilością smoków?
- Jeśli to stado, to tak poradzę sobie. Smoki są inteligentne i da się z nimi porozumieć. Ale, nie zmuszę ich do tego aby stanęły po naszej stronie, mogę jedynie zostawić im wybór.
- Wierze, że Twoje argumenty do nich przemówią. Chociaż wolałbym, aby jednak stanęły po mojej stronie.
- Porozmawiam z nimi. - odpowiedział chłodno i stanowczo Kurai.
Od wypowiedzi elektrycznego neczanina była godna zaufania. Kurai, doskonale wiedział co mówił, a sam generał wiedział, że w kwestii smoków, ten konkretny oficer zrobi wszystko aby bestie stanęły po ich stronie.
- Ufam, że ze smokami sobie poradzisz. Pozostaje mi zgodzić się i zaufać w twoje zdolności, zresztą rekomendowane przez samego księcia Zekeren, jak i Ambasadora Ankarę. Ale macie trzymać się z dala od kłopotów.
- Tak tak... zobaczę co się da zrobić.
- Aha, możecie wziąć trzy maszyny bojowe, będą stały zatankowane i gotowe do drogi na dziedzińcu.
- Rozumiem.

************

Wieczorkiem, odział ChiZ02 siedzi w dużym pomieszczeniu, stylizowanym na salon połączony z pokojem wypoczynkowym. Znajduje się tam spora brązowa kanapa, parę nie pasujących do siebie foteli, metalowy stół jak ze stołówki, stary czerwony dywan, który zdecydowanie pamięta lepsze czasy i wiszący telewizor. Wszystko w tym pomieszczeniu nie pasuje do siebie, ale mimo wszystko łączy się w ciekawy klimat.

Diuna leży na bordowym fotelu, na którym leży fioletowy koc. Kiazu, która wręcz promienieje siedzi na kanapie i trzyma nogi na stole, a obok niej, po jej lewej stronie siedzią Hachi i Otachi. Cała ta trójka gra w jakąś bijatykę na konsoli. Natomiast po prawej stronie Kiazu, zasiada Skauti, który również trzyma nogi na stole i bawi się swoim telefonem, a Rina siedzi na czarnym fotelu, na którym spokojnie zmieściły by się dwie osoby.
- Kiazu... - zaczął Skauti.
- No co tam? - odpowiedziała Kiazu, która wraz z braćmi jest w lobby i wybiera sobie postać do kolejnego starcia.
- Zrobimy sobie zdjęcie na pamiątkę? - zapytał Skauti.
- Pewnie że tak. - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem i na chwilę oderwała się od gry.
W tym momencie zwiadowca wziął telefon i zrobił sobie i Kiazu tak zwane selfie, delikatnie z góry.
Oboje są uśmiechnięci na zdjęciu, neczanka trzyma pada i przytula się do kolegi. Dzięki temu zwiadowca zyskał przyjemne przyjacielskie zdjęcie z ulubiona modelką.
- Dzięki, ustawie sobie na tapetę. - powiedział dumnie Skauti oglądając zdjęcie.
- Nie ma problemu. - odpowiedziała Kiazu z promiennym uśmiechem.
- Chyba Amis był grany, bo promieniejesz jak mało kiedy. - wtrąciła Diuna.
- Był, był jak jest to korzystam. - powiedziała Kiazu szczerząc kły.

- To wiele tłumaczy. - odpowiedziała Diuna.
W tym momencie do pomieszczenia wszedł Kurai, chłodno mówiąc:
- Zbierajcie za godzinę wyruszamy w drogę.
- Za godzinę? Ej a gdzie odpoczynek? - zapytała Diuna.
- Miałaś do tej pory czas na odpoczynek. - odparł chłodno Kurai.
- Jak mus to mus. - wtrącił Hachi.
- Gdzie mamy być za godzinę? - zapytał Otachi.
- Na głównym dziedzińcu obozu. - opowiedział Kurai.
- Dobra będziemy. - powiedziała dość entuzjastycznie Kiazu.
- A co ze mną? - spytał Skauti.
- Po naszym wyjeździe, ktoś odstawi Cię na Zekeren. - powiedział elektryczny neczanin, wychodząc z pomieszczenia.
- To się na odpoczywaliśmy … - powiedziała Diuna przewracając oczami.
- Ja tam się ciesze na nową misję! - dodała radośnie Kiazu.
- Dobra misja nie jest zła, na pewno jest to znacznie lepsze niż siedzenie w obozie. - dopowiedział Hachi.






poniedziałek, 15 października 2018

Epizod 249




"Sposób na magika!"

- Czy mamy kontakt z odziałem ChiZ02? - spytał Moyoshi stojący w radiostacji i pijący kawę.
- Nie, Panie Kapitanie. Nadal słyszymy tylko muzykę. - odparł wojskowy zajmujący się radiostacją.
- Co z odziałem ChiZ969?
- Nie mogą się przebić przez jakąś dziwną barierę, która otacza dużą cześć terenu.
- Pomoc, z zewnątrz jak widzę jest nie możliwa. - wymamrotał Moyoshi, wychodząc z pomieszczania.
Na zewnątrz budynku pośród obozowego zgiełku, kapitan oparł się o ścianę, wyciągnął telefon z kieszeni spodni i zadzwonił.
- No co jest? - odezwał się głos w słuchawce.
- Nadal, nie wrócili. - powiedział Moyoshi z dużą, nutą niepokoju w głosie.
- Co? Przecież nie ma z nimi kontaktu już 16 godzin! Co z odziałem ratunkowym?
- Nie mogą się przebić przez jakąś tarcze, barierę czy uj wie co, co otacza dużą część terenu.
- Ten pieprzony magik jest cholernie dobry i ma kurde dużo mocy.
- Nie napawasz optymizmem.
- Mam oddział w tarapatach, psychopatę i zbrodniarza na karku i w pizdu innych spraw, a ty chcesz kurwa jeszcze optymizmu? Jestem realista! Nie ma co cieszyć się jak głupi do sera, trzeba kurwa działać i tyle.
- Tak jest. - odpowiedział pokornie kapitan.

************

- Najgorsze przedstawienie na którym byłam! Chcesz abyśmy umarli z nudów? To jesteś na dobrej drodze! - marudziła Diuna, a po chwili dodała: - Wolałabym już tortury, niż to całe show!
-
DOSYC TEGO! - wrzasnął w końcu, bardzo poddenerwowany tajemniczy głos.
W tym monnecie zamglone, oświetlone jezioro, stało się zarazem jasne jak Ci ciemne i mroczne. Ziemia delikatnie się zatrzęsła, latający wysoko smok, głośno zaryczał, a rycerz oraz blady mężczyzna, stanęli twardo na podłożu. Zamaskowany metalowy wojownik gwałtownie wbił swój miecz w ziemie, to samo zrobił drugi nieznajomy ze swoją ozdobna laską.
W ten mroczne szare niebo przeszyło kilka złocistych piorunów, oraz czerwono-pomarańczowo-żółte płomienie, sprawiające wrażenie, że chmury zaczęły płonąć żywym ogniem.
- Oho, ktoś się wkurzył. - powiedziała Kiazu, z wymownym uśmiechem.
Po chwili między rycerzem, jegomościem w cylindrze, a smokiem pojawiła się kolejna nieznajoma postać. To stosunkowo młody mężczyzna, średniego wzrostu, o krótkich brązowo-czerwo-niebieskich włosach, które mienią się różnorodnością. Dodatkowo ma on bystre zielone oczy, ozdobione okularami z białą ramką. Przybysz ubrany jest w biały prosty T-shirt oraz granatowe jeansy.
-
Zaczynamy zabawę! - powiedział poirytowany Aoife Kazaar.

************

Męska część oddziału ChiZ02, stoi po kolana w gęstej szaro-białej mgle i uważnie obserwują zarówno dziewczyny uwięzione w klatce, jak i wszystkich przeciwników i nowego przybysza.
Nagle oczy przybysza zaświeciły się, tymczasem jegomość w cylindrze efektownie uderzył swoja laską o ziemię. W tym momencie magiczna klatka wraz z dziewczynami znikła.
- Ej! Co jest! - krzyknął zaskoczony Otachi.
Przeciwnik jednak się tym absolutnie nie przejął, jedynie kontynuował swoje show. Wkrótce na polu bitwy pojawił się wielki telewizor z śnieżącym obrazem, podzielonym na trzy równe części. Zaraz po pstryknięciu palcami przez Aoife, ekran włączył się. Na pierwszej części widać Rinę uwięzioną w wysokim słoiku wypełnionym prawie po brzegi wodą, tak że dziewczyna z trudem łapie powietrze pod samą nakrętką. W środkowej części ekranu widać Kiazu, która również jest uwięziona w słoiku wypełnionym wodą. W ostatniej części widać Diunę, która uwięziona jest dokładnie w ten sam sposób, co jej siostry. Nagle przy kolejnym pstryknięciu palcami dno każdego ze słoików, zaczęło się wypełniać inna ciekawą zawartością, która powoli zaczęła zmierzać ku górze szklanego pojemnika. U Riny pojawiły się pioruny, u Kiazu kwas czy inna trucizna, natomiast u Diuny lawa.
-
Czas na prawdziwą zabawę. HAHAHHAAH! - zaśmiał się magik.
W ten rycerz, smok, i jegomość w cylindrze z impetem ruszyli do ataku.
************

- Wyślijcie armię, co najmniej cztery oddziały do walki z tym zbrodniarzem. - powiedziała stanowczo neczańska Królowa rozmawiająca, przez wideokonferencję ze swym wiernym generałem.
- Tak, Pani. - odpowiedział spokojnie i bez większego namysłu Rudy, siedzący na tylnym siedzeniu swojego wypasionego auta.
- Nie waż się tam wysyłać oddziału rodzeństwa Ryu! Oni nie mogą mierzyć się z tak potężnym przeciwnikiem jak
Aoife Kazaar.
- Oczywiście pani, jak sobie życzysz. - kontynuował generał jak gdyby nigdy nic.


************

Neczanki, zamknięte w wodnych słoikach, jednocześnie łapczywie łapią powietrze i nurkują próbując się wydostać. Jednak ich moce w tym niezwykłym więzieniu nie działają, więc szybko muszą wymielić coś innego. Kiazu nurkując i rozpędzając się w wodzie, próbuje siłą rozbić słoik od środka. Diuna, stara się odkręcić wieko od środka. Niestety oba te działania przynoszą póki coś mizerne skutki. Natomiast Rina, zachowuje się zupełnie inaczej niż siostry. Wodna neczanka w miarę spokojnie unosi się tuż pod powierzchnią wody, niczym syrena bez rybiego ogona. Dotyka szkła i trzyma się z daleka od elektrycznej mocy znajdującej się na dnie słoika. Zupełnie jakby nie miała absolutnie żadnego pomysłu aby się z niego wydostać, a może to część strategii przetrwania w tym niecodziennym więzieniu. Jednak w każdym naczyniu z każdą chwilą, robi się coraz mniej bezpiecznej przestrzeni.
************

Męska cześć oddziału sprawnie walczy z oponentami, niestety ich męczące starcie zdaje się nie mieć końca, a ich przeciwnicy zdają się nawet nie męczyć. Nagle Panowie, parując ciosy wrogich wojowników, wymienili ze sobą wymowne i bardzo szybkie spojrzenia.
W tym momencie zaczął wiać silny wiatr, a wkrótce pole bitwy zostało otoczone psychiczno-wiatrowo-elektyczną bariera, przez która tak naprawdę nie wiele widać. Tym sposobem walczący zostali oddzieleni od nowo przybyłego przeciwnika w okularach, który dość mocno poirytował się tym faktem. Biegiem podbiegł do bariery i bardzo mocno zamachnął się, jednak w momencie kiedy uderzył o nią pięścią to jej siła odrzuciła go spory kawałek dalej.
- Cholera! - powiedział zdenerwowany Aoife Kazaar, kopiąc nie duży kamień.

************

Diuna zrezygnowała już z próbowania odkręcenia magicznego słoika. Teraz neczanka skupiła swoją całą uwagę na utrzymaniu się na wodzie oraz trzymaniu się z dala gorącej lawy, która z każdą sekundą zajmuje coraz większą część słoika. Niestety długie pływanie, nie jest jej mocna stroną, więc siłą rzeczy dziewczyna słabnie.
Nagle ogromny słój został od tak przecięty w połowie, a jego zawartość wraz z neczanką wylała się na zamglone otoczenie. Diuna kaszląc, i łapczywie łapiąc powietrze siedzi na ziemi, skąpana w całkiem gęstej, szarej mgle.
- W porządku? - odezwał się znajomy głos.
- Ehu ehu ...Tak. - odpowiedziała Diuna delikatnie kaszląc.
- Chodź pomogę Ci wstać. - kontynuował Skauti podając neczance dłoń.
- Dzięki, poradziłabym sobie. - odparła Diuna, a po chwili, zaskoczona dodała – Zaraz, skoro Wy to to magik już pokonany?
- Nie zupełnie. - odpowiedział Skauti.
- Dowiesz się w swoim czasie. - dodał chłodno Kurai, niwelując swoją elektryczną katanę.
************

Wewnątrz zamkniętej bańki, stworzonej z psychiczno-wiatrowo-elektyczną bariery, nadal toczy się zażarte starcie. Odgłosy wydobywające się z wnętrza są groźne, przerażające i bardzo agresywne. Niestety absolutnie nic nie widać z tego co stoi za mrożącymi krew w żyłach odgłosami. Po chwili młody mężczyzna, średniego wzrostu, o krótkich brązowo-czerwo-niebieskich włosach, które mienią się różnorodnością, ciosami fizycznymi próbuje rozwalić bańkę.
-
Są tam, jestem tego pewien. Cholera muszę się tam dostać. - zamyślił się, młodzieniec, a po chwili na głos dodał: - TEGO NIE BYŁO W PLANIE!

************

Zmęczona i delikatnie zrezygnowana Kiazu, nie poddaje się i dalej tłucze w szklany słoik, który od środka jest nie do rozbicia. Mokra neczanka jest bardzo uparta, nawet jak jej działania nie przynoszą większego skutku. Po dosłownie chwili odpoczynku, kiedy już ponad połowa słoika została wypełniona już kwasem czy trucizną, dziewczyna zebrała się w sobie i po raz kolejny z impetem uderzyła w szklaną ścianę. W tym momencie stoik pękł i roztrzaskał się na drobne kawałki.
- Ha! Tak to się robi! - krzyknęła radośnie Kiazu, kucając na ziemi, a po chwili, podnosząc się z determinacją dodała: - A teraz czas skopać 4 litery temu całemu
Aoife i jego bandzie!
- Nie tak szybko. - odpowiedział chłodno Kurai.
- Zaraz a wy co tu robicie? - spytała zaskoczona Kiazu, obserwując Diunę, Kurai'a i Skautiego.
- O tym potem. Teraz idziemy dalej. - odpowiedział Skauti.
- Ale... - próbowała zaprotestować ognista neczanka.
- Nie ma ale idziemy. - wtrącił chłodno Kurai.
Po tych słowach Panowie, oraz Diuna ruszyli dalej.
- Chodź, jedyne co mi powiedzieli to to, że nasza energia musi być z dala od miejsca walki, tak to skubańcy nic a nic nie chcą mi powiedzieć. - powiedziała Diuna, przechodząc koło siostry.
- Ale tam jest walka! - krzyknęła Kiazu.
- Taaa... z dwojga złego wole iść za nimi niż w niej uczestniczyć.
Kaziu zacisnęła mocno pięści, ledwo powstrzymując nerwy. Po dłuższej chwili, z ulgą wypuściła powietrze, otworzyła dłonie i poirytowana ruszyła za resztą oddziału. Na to zachowanie Diuna wzruszyła ramionami i również udała się w dalszą drogę.
************


Na zewnątrz bańki w której toczy się bitwa, panuje dość nerwowa atmosfera i sroga cisza przez z tłumione odgłosy agresywnej walki. Nagle coś zaatakowało rozproszonego młodzieńca i ten szybko obezwładniony znalazł się na ziemi.
- I co panie magik? - spytał Hachi, szczerząc kły i dociskając przeciwnika do podłoża.
- Ale jak? Skąd wiedzieliście, że to ja? - zadawał szybko pytania oszołomiony magik.
- My to na co dzień robimy w pracy. - odpowiedział Otachi, mierzą ostrzem swoich sejmitary w obezwładnionego przeciwnika.
- Jesteście głupsi niż myślałem. - stwierdził
Aoife, z wrednym uśmiechem, a po chwili dodał: - Mam moc o której Wam się nawet nie śniło!
- Jakąś moc tam masz, ale większość tego show to jedynie magicznie sztuczki. - stwierdził Hachi.
- Dobra Ziomek, a teraz zmierzmy się w prawdziwej walce. - dodał Otachi szczerząc kły.


************

Rina zanurzona cała w wodzie, unosi się tuż pod samą nakrętką słoika, który prawie cały wypełnił się już elektrycznością, a wraz z tym nie ma już komory do oddychania. Dziewczyna jest spokojna i jeszcze ma powietrze w płucach, jednak wkrótce może się robić naprawę gorąco. Niebezpieczna elektryczność z każdą chwilą jest coraz wyżej i wyżej. Wystraszona neczanka aby zachować spokój zamknęła oczy. Nagle Rina poczuła leci w dół, aby po bardzo szybkiej chwili poczuć uderzenie. W tym momencie wystraszona dziewczyna gwałtownie otworzyła oczy i odruchowo gwałtownie zachłysnęła się powietrzem.
- Dziękuje. - powiedziała pokornie Rina, która była trzymana w powietrzu w delikatnej psychicznej kuli.
- Dobry refleks. - pochwaliła Diuna, używająca swej psychicznej mocy.
- Mogę powiedzieć to samo. - odpowiedział Skauti, który również używał swojej psychicznej mocy.
- Nie wiedziałam, że władasz psychomocą. - powiedziała zaskoczona Kiazu.
- Mam podwójną moc, władam zarówno wiatrem jak i mocami psychicznymi... i może wiatru mam silniejsze... - odpowiedział zwiadowca, odstawiając wodna neczankę bezpiecznie na ziemię.
- No nie źle. - powiedziała z dumą Kiazu, a następnie dodała: - Idziemy pomóc chłopakom? W końcu jest 4 na dwóch...
- Hmm... ogólnie mamy jednego przeciwnika a nie czterech. - powiedział Skauti.
- Jak to? - zapytała zaskoczona Diuna.
- Prawdziwy był ten ostatni typ co przyszedł, reszta była mieszanką psychomocy i iluzji. - odpowiedział Skauti, a po chwili dodał: - A skoro ten słoik znikł sam, to Hachi i Otachi wykonali swoje zdanie.
- Nie do końca, reszta iluzji nadal jest obecna. - dodał chłodno Kurai.

- To co idziemy im pomóc? - spytała entuzjastycznie Kiazu.
- Tak teraz już tak. - odpowiedział chłodno Kurai.
- TAK! - krzyknęła radośnie Kiazu z szerokim uśmiechem.

************

Chłodne powietrze, otulające skąpane wspaniałe i bezkresne jezioro, stoi. Gęsta, szara mgła opada coraz niżej i niżej. Wydaje się jakby z każda minuta gęstniała co raz bardziej i otaczała świat swoją nieprzejednaną mocą... niepewność, strach ... cisza ... po zniknięciu wojowników, bariery ochronnej jak i znacznej części iluzji, nie słychać odgłosów walki czy odgłosów przyrody. Wszystko zamarło, pogrążone w nieopisanej gęstwinie. Patrząc przed siebie nie jest się wstanie zobaczyć tafli jeziora, a tym bardziej jego drugiego brzegu, Widać jedynie blade zarysy cudownego otoczenia. A może mgła jest tak gęsta, że tylko podświadomie wiadomo, że gdzieś tam znajduje się woda i las, doszczętnie skąpane w szarej i tajemniczej mgle? Drzewa nawet nie drgają. Wraz z mglą wydaje się być i zimniej, o dziwo powietrze orzeźwia swoim chłodem. Podczas oddechu czuć jak zimne powietrze doszczętne przenika aż do jeszcze ciepłych płuc ... spokój, a zarazem nieokiełznana niepewność opatula chłodne, wystraszone serce nie tylko magika.
Hachi i Otachi nadal przyciskają przeciwnika do ziemi, a na teren starcia wróciła właśnie reszta oddziału. W tym mokre dziewczyny, otulone dodatkowym chłodem, jednak ich mundury dają radę zadbać, aby w tych nie sprzyjających warunkach było im ciepło.
- No no Pan groźny Aoife leży pokonany na ziemi. - stwierdziła Kiazu kokieteryjne podchodząc.
- JESZCZE WAM POKARZĘ! ZAPŁACICIE MI ZA TO! - darł się Aoife, kiedy tylko zobaczył resztę udziału.
Magik jest wyraźnie zmęczony i teraz leży na plecach. Widać, że Hachi i Otachi bawią się z nim jak kot z myszą. Nagle Kurai podszedł do unieruchomionego przeciwnika i jednym szybkim uderzeniem rękojeści miecza od tak skutecznie ogłuszył go.
- I po zabawie. - stwierdził Hachi, zaplatając ręce na karu.
W tym momencie otoczenie zmieniło się nie do poznania. Piękne, krystaliczne i niesamowicie lazurowe jezioro, wyłoniło się drastycznie znikającej mgły i delikatnie skryło się w liściastym lesie, skąpanym w jesiennych intensywnych barwach. Fantastyczne widoki, mienią się w iskrzącym południowym słońcu, wzbogacone o delikatnie ciepły, przyjemny wiatr, oraz wręcz biały piasek na plaży.
- Od razu lepiej. - powiedział Skauti z ulgą obserwując okolicę.
- Dobra, dobra a teraz od początku, ktoś mi wyjaśni o co chodzi? - wtrąciła Diuna.
- Był magik i nie ma magika. - odpowiedział Hachi dumnie szczerząc kły.
- Też mi wyjaśnienie... - powiedziała Diuna, przewracając oczami.
- Cały ten świat był mistrzowskim połączeniem iluzji, jak i psychicznych mocy. - odpowiedział chłodno Kurai.
- Widzisz, ten smok, rycerz i jegomość w meloniku to były tylko iluzje wzmocnione psychiczną mocą dzięki temu, marnowały naszą energię, zajmowały czas i dezorientowały. - dodał Skauti.
- A skąd wiedzieliście, że ten jest prawdziwy? - zainteresowała się i Kiazu.
- Zachowywał się zupełnie inaczej. - stwierdził Hachi.
- Dokładnie Bro. - pochwalił Otachi a po chwili dodał: - Siora, na co dzień pracujemy w kasynie i obserwujemy takich delikwentów na co dzień, no nie do końca na taka scalę ale jednak.
- Ma się o oko. - dodał Hachi mrugając okiem.
- A jak zrobiliście pułapkę? - zapytała Diuna.
- A Kurai zauważył, że ten prawdziwy magik musi utrzymywać kontakt wzrokowy z swoimi marionetkami, a potem wraz ze Skautim wpadliśmy na ten pomysł. - odpowiedział dumnie Otachi.
- Wymyśliliśmy aby oddzielić go od marionetek, i wykorzystać to ze przeciągaliśmy bitwy tak długo jak się dało przy minimalnym z użyciu mocy. - dodał Hachi szczerząc kły.
- Ładny plan. - pochwaliła Kiazu.

************

Pomieszczenie radiowe w neczańskim obozie, gdzie przed radiową konsolą siedzi trzech wojskowych w słuchawkach na uszach.
-
QRV odezwał się męski głos w słuchawkach.
- QSL, meldujcie. - odparł jeden z radiowców.
- Odział ChiZ02, melduje, że zadanie zostało wykonane. - odpowiedział chłodno męski głos.
-
Sprawdź, kim on jest a ja idę po generała. - powiedział cicho jeden z radiowców, a następnie odłożył słuchawki i wybiegł z pokoju.
- Z kim mam przyjemność? - zapytał radiowiec, który pozostał w pomieszczeniu.
- Skończyłem, z wami rozmawiać. Przekaż generałowi: An Khan, un mat adlen. - odpowiedział chłodno rozmówca rozłączając się.
W tym momencie do pomieszczenia wparował drugi radiowiec, jeden z kapitanów oraz generał, który stanowczo spytał od samego wejścia:
- Jesteście pewni, że to oni?
- Panie generale osoba która zgłosiła wykonanie misji, nie chciała się przedstawić.
- To mógłby każdy... - odparł poirytowany Rudy.
- A Panie generale osoba, kazała przekazać „ An Khan, un mat adlen” czy coś takiego...
- Hmmm... An Khan, un mat adlen … - zamyślił się generał powtarzając słowa, a po dłuższej chwili powiedział na głos: - To jest prawdziwy oddział ChiZ02, Amis przygotujcie wszystko na ich powrót.
- Tak jest! - odparł Amis wychodząc z pomieszczenia.
- Z całym szacunkiem Panie generale, co znaczy ta wiadomość? - zapytał radiowiec.

-
I tak Wam nic to nie powie, jednak te słowa znaczą „Trucizna, która czyni szalonym” - odpowiedział Rudy, a następnie dodał: - A jaki związek to z nimi to już nie Wasz interes.






piątek, 17 sierpnia 2018

Epizod 248




"Panowie, tak się to robi!"

Blady świt nastał znacznie wcześniej niż mogłoby się spodziewać. Jednak nad zamglonym jeziorem, nad którym toczy się bitwa ciężko rozróżnić dzień od nocy, jak i noc od dnia.
- Łączność nie działa … oni walczą a my nie mamy nawet dobrego filmy w zanadrzu …upartość Kiazu, też już ciekawa nie jest …. heh... nudzi mi się … - marudziła, znudzona Diuna.
- Hmmm... Mozę jakbyśmy, zaczęły narzekać na te ich przedstawienie to by coś dało? - zaproponowała nieśmiało Rina wpatrzona w chłopaków, którym przybysze nie dają wytchnienia, oraz zamglony teren z którego gdzieniegdzie wystają rękojeści mieczy, włóczni i innej białej broni.
- W sumie, i tak dostaje kota w tej klatce, jak dla mnie można spróbować. - odpowiedziała mocno poirytowana Kiazu.
- Narzekać? Zostawcie to mnie, wreszcie mogę wykorzystać swoje talenty. - dodała Diuna.

************

Neczański generał, jak mówił tak zrobił. Rzucił papiery i z samego rana przybył na pole bitwy, gdzie spotkał się z jednym ze swoich poruczników. Ma on jaskrawe limonkowe, bardzo krótkie włosy, oraz zmęczone jasno fioletowe oczy.
- Czemu nie atakujecie? - spytał dociekliwie Rudy.
- Panie generale, jak się zbliżamy do budynku to jesteśmy ostrzeliwani. - odpowiedział porucznik.
- Naprawdę nie jesteście wstanie przejąć jednego budynku?
- Panie, Generale nie da się przejąć tego budynku, to nie wykonalne!
- Tak mówisz?
- Tak, Panie generale to nie wykonalne zadanie!

************

- NUDY! - krzyknęła nagle Diuna, piłując paznokcie w klatce.
-
Co żeś powiedziała! - odezwał się nagle przeszywający głos zewsząd.
- To co słyszałeś …. nudzę się! - kontynuowała Diuna nie przerywając swojej czynności.
-
Nie możliwe! Na moich przedstawieniach nie da się nudzić! - Oczywiście, że się da … Zero dobrej akcji, nudne zagrania … przewidywalność...
-
TY!
- Ojej i co teraz zrobisz? Znowu przywołasz broń? Albo Ty i Twoi kompanii zaatakujecie naszych? A może znowu się odezwiesz? - naciskała Diuna, a po chwili wymownej ciszy dodała: - Wiedziałam … widzisz nudny jesteś!
- Nieprawda!
- Prawda, prawda … mrówki znoszące jedzenie do mrowiska są już ciekawsze niż te Twoje przedstawienie!
************

Mocno poirytowany Rudy, wziął kilku ludzi z obozu i ruszył w kierunku budynku, którego od bardzo dawna, porucznik wraz z sporą armią ludzi nie potrafił przejąć. W
ciągu dosłownie paru minut, generał i jego odział od tak zdobył budynek. Cała ta dobrze przeprowadzona akcja trwała może z kwadrans. Następnie generał wraz z swoimi ludźmi, wrócił do obozu, oddał porucznikowi broń i twardo stwierdził:

- Tak to się robi. Mam nadzieje ze opowiesz to innym porucznikom, bo nie ma zamiaru pokazywać tego każdemu porucznikowi z osobna.
- Tak jest! - odpowiedział z przerażeniem i potężnym nie dowierzaniem porucznik.

************

Blada, zamglona kraina, która jeszcze tak nie dawno była wspaniałym jeziorem. Uwięzione dziewczyny, doskonale odwracają uwagę przeciwnika, który irytuje się coraz bardziej z każdą sekundą ich marudzenia. Dzięki temu chłopaki również mogli zacząć działać.
-
PRZESTAŃ! - wrzasnął w końcu, tajemniczy głos.
- Ojej, co mam przestać? Wyrażać swoją opinie, na temat tego MARNEGO i NIEDORZECZNEGO przedstawienie, jakie mamy NIEPRZYJEMNOŚĆ oglądać … - kontynuowała mimochodem Diuna.
Nagle otaczająca ich szara i jasna mgła stała się ciemna szaroczarna i tajemnicza w bardzo mroczny i nie przyjemny sposób. Całe oświetlenie również zmieniło swoją barwę na bardziej chłodną i zdecydowanie mniej przyjemną.
- Oho, ktoś się wkurzył. - skomentowała Kiazu z wrednym uśmieszkiem.

************

W
spaniały, niesamowity i masywny samochód pomalowany w czarno-szare moro, z ogromną szybkością przemierza kręte drogi Sekai Dagaal. Na pierwszy rzut oka, pojazd ten to szeroki i potężny samochód terenowy bez dachu, jednak po chwili okazuje się, że auto jest wspaniałym połączeniem luksusowego samochodu osobowego i terenowego czy jest autem typu "SUV" tyle, że jednocześnie jest kabrioletem. Taka piękna i niesamowita maszyna, zdecydowanie należy do kogoś wyjątkowego. Za kierownicą zasiada neczański kapitan Amis. Natomiast na tylnym siedzeniu samochodu, w dość luźniej pozycji zasiada neczański generał.
- Pięknie im pokazałeś co i jak. - pochwalił Amis.
- Dobrze wiesz, że nie takie rzeczy się robiło. - odpowiedział spokojnie generał, cieszący się podróżą.
- Wycieczka dobrze Ci zrobiła, jesteś bardzo zadowolony, jak widzę. - powiedział w końcu Kapitan delikatnie zerkając w lusterko.

- Dobrze wiesz, że wole działać w terenie, niż wypełniać papiery.
- To rzuć to i idź na front.
- Ta, ta … dobro armii jest ważniejsze niż moje osobiste pobudki. W momencie mojej śmierci, armia Tochi Neko, będzie pod bezpośrednimi rozkazami, naszej wspaniałej królowej, a tedy widzę nie potrzebną śmierć wielu żołnierzy.
- W sumie dobrze gadasz, bez Ciebie, nie będzie osoby przesiewającej jej rozkazy.
- Jak najbardziej, jednakowoż nie mam zamiaru tylko siedzieć i wypełniać masy raportów dla niej.
- Nie boisz się degradacji?
- Proszę Cię, jakby miała mnie zdegradować zrobiłaby to już dawno temu. Od samego początku działam tak a nie inaczej, i kto jak kto ale Ty wiesz jak wygląda sprawa od zaplecza. Z resztą nawet jak to zrobi, to każda inna armia przyjmie mnie z otwartymi ramionami.
- Wiem, wiem … W końcu dawno temu miałeś propozycje przejścia do armii Desteoms czy Zekeren, jak chyba nawet sam Ankara proponował Ci stanowisko.
- Nadal mam te propozycje. - odparł generał z uśmiechem.
- Skorzystasz?
- Zobaczymy, co przyniesie los.
- Jakbym Cię nie znał, zaczął bym się obawiać o swoje stanowisko, jak i o całą armie...
- Kurcze, a już myślałem, że wystraszysz...
- Taaa.... pełne gacie do zmiany i jedziemy dalej? Nie tym razem, ale przyznam było blisko...
- Wiedziałem. - odpowiedział generał z przyjaznym, złośliwym uśmiechem.




piątek, 20 lipca 2018

Epizod 247

*



"
Magiczny przeciwnik"


Wspaniały rozległy teren, gdzie cała okolica spowita mgłą, jest jasna zupełnie jak za dnia. To tajemnicze, nieokiełznane i na swój niepowtarzalnie mroczne miejsce, ma w sobie coś co jednocześnie przyciąga i odstrasza. Neczański oddział po kolana stoi w bardzo gęstej, szaro-białej mgle, która wygląda jak falujące morze.
- Robi się coraz ciekawiej. - stwierdziła na głos Kiazu, oglądając okolice.
-
Hahahahaha … Zabawne, że to mówisz.... - odezwał się nieznany, delikatnie przeszywający głos, dochodzący zewsząd.
- Dobra to co tym razem? - zapytał dociekliwie Otachi.
-
Tak zaczyna się moje show! - kontynuował tajemniczy głos.
- Show? Jakie show? - spytała zdezorientowana Diuna.
-
Najwspanialsze show! Jakiego świat jeszcze nie widział! - ciągnął dalej nieznajomy głos.
************

Pomieszczenie radiowe w neczańskim obozie, gdzie przed radiową konsolą siedzi trzech wojskowych w słuchawkach na uszach.
- Ej! Mi na słuch pada czy wy też słyszycie ta słodką kojącą muzykę? - zapytał jeden z radiowców.
- Też, ją słyszę... który to oddział? - zapytał drugi radiowiec.
- ChiZ02
- Oni nie mieli być na misji?
- Mieli, ale ta kojąca, przyjemna muzyka jest strasznie dziwne.
- Idę po kapitana. - wtrącił trzeci radiowiec, odkładając słuchawki, wstając i wychodząc.

************

Neczański odział stoi pośrodku gęstej, szaro-białej mgły która swobodnie sięga im do kolan, a nawet już trochę wyżej. Nagle nad głowami naszych bohaterów pojawił się dość duży czerwony smok, o iskrzącym, pomarańczowym brzuchu, rogach i wewnętrznych błonach między skrzydłami. Ma on błyszczące szmaragdowo-niebieskie, delikatnie zadziorne oczy.
- A ten skąd tu się wziął? - spytała zaskoczona Diuna.
- Przyznam, mam dobre oko ale przez to oślepiające światło nie widziałem jak przyleciał. - odpowiedział równie zaskoczony Skauti.
- Jeszcze powiedzcie mi, że ten głos zewsząd to smok. - dodała Kiazu, obserwująca latającą bestie.

- Jestem Aoife Kazaar. - odezwał się nieznajomy przeszywający głos.
- Ta, ta … czego chcesz? - zapytała twardo Kiazu.
-
Zabawmy się! - odezwał się tajemniczy głos.
W tym momencie smok z impetem ruszył na neczański oddział, jednak jedynie z ogromną szybkością przeleciał nad naszymi bohaterami. Powstały przy tym wiatr tylko nieznacznie rozwiał gęstą mgłę, ale jednoczenie był na tyle silny, aby rodzeństwo i zwiadowca skulili się i odczuli siłę podmuchu.

************

Pomieszczenie radiowe w neczańskim obozie, gdzie przed radiową konsolą siedzi dwóch wojskowych w słuchawkach na uszach. Nagle do pomieszczenia wszedł trzeci radiowiec wraz z Kapitanem Amisem.
- Dobra to co się dzieje? - spytał twardo Amis.
- Dochodzą, do nas bardzo dziwne dźwięki, od oddziału ChiZ02. - odpowiedział jeden z radiowców, zasiadających przy radiostacji.
- Tyle wiem co jeszcze!? - zapytał Amis.
- Raz jest przyjemna i kojąca muzyka, raz śpiew ptaków, a raz słychać pusta ciszę. - odpowiedział drugi radiowiec.
- Dawaj to. - powiedział twardo Amis, zabierając jedne słuchawki i zakładając je na własne uszy.
W tym momencie Kapitan, usłyszał przenikliwą pustą ciszę, a chwilę potem usłyszał pełną napięcia i niepokoju muzykę, rodem z najlepszego horroru. A chwilę potem usłyszał kojący świergot i śpiew ptaków, który ukoiłby najgorszą możliwą duszę.
- Dziwne... - stwierdził lekko rozdrażniony kapitan, a po chwili włączył łączność i powiedział: - QRV... QRV...
Jednak odział w ogóle nie reagował na to wojskowe przywołanie, a dziwne rzeczy na łączności działy się nadal.
************


Wielki smok, donośnie rycząc, lata wkoło i co i rusz szarżuje na naszych bohaterów. Jednocześnie skupiając na sobie stanowczą większość, jak nie całą ich uwagę. W tym momencie coś jeszcze z impetem wleciało między nasz odział i smoka. Dzięki temu już po chwili, przestali stanowić zwartą grupę, i są teraz rozrzuconymi jednostkami po całym terenie.
- Co to było? - spytała zdeterminowana Kiazu, strzelając w smoka kulami ognia, które wyraźnie nawet go nie łaskoczą.
- Jakaś czarna smuga. - stwierdziła Diuna, ochraniając się tarczą przed atakami smoka.
- Kolejny smok? Chociaż to nie wyglądało jak smok. - zastanowił się Skauti, obserwując teren.
- To był on. - powiedział chłodno Kurai, pokazując wzrokiem, w którą stronę należy spojrzeć.
Tam, we wskazanym kierunku, wśród gęstej mgły stał wysoki, dobrze zbudowany rycerz w czarnej, masywnej zrobi i z opuszczoną przyłbicą. Całości jego mrocznego wyglądu dopełnia srebrzysty, dwuręczny miecz, który wygląda na wyjątkowo ostry.
- Koleś jest równie szybki ten pieruński smok. - zauważyła Diuna.
- Dobrze! Lubie takich. - dodała Kiazu, uśmiechając się pod nosem.

************

Duża komnata, której okna wychodzą na niesamowitą i ciemną przestrzeń kosmiczną, w której przepięknie iskrzą gwiazdy i różne planety. Tym czasem w pomieszczeniu na półokrągłej, białej kanapie leży tygrysia fura, ubrany w pomarańczowy T-shirt jak i jeansy. Ma on zamknięte oczy, a delikatne, chłodne ruchy powietrza, wywoływane przez klimatyzację, smyrają jego potargane, czarne włosy.
Nagle do pokoju rozległo się intensywne pukanie do drzwi, które nie ustawało pomimo braku odpowiedzi gospodarza. Wkrótce zaspany władca podniósł się, i siadając na kanapie powiedział:
- To tyle z drzemki …
Następnie Volaure podszedł do drzwi, gwałtownie je otworzył i twardo powiedział:
- Oby to było ważne!
- Panie, nasi zwiadowcy mają pewną informację. - powiedział oficer, ubrany w typowy kapitański mundur, w barwach sojuszu, a po tym jak został wpuszczony do pomieszczenia powiedział:
- W wyniku rewolucji z więzienia w Grosdanshut, uciekło dwóch niebezpiecznych zbrodniarzy.

- Do rzeczy. - odparł Książę robiąc sobie kawę.
W tym momencie oficer na blacie kuchennej wyspy położył dwa zdjęcia i powiedział:
- Uciekli He
i'an oraz Aoife Kazaar.
- Tpuuuuuuuuu... - Władca z przerażeniem wypluł kawę którą miał w ustach, następnie wytarł twarz, wziął wydrukowane zdjęcia w dłoń i spytał: - Gdzie oni są teraz?
- Według naszych informatorów, ten (pokazał prawe zdjęcie) jest w okolicach rowu, w okolicach trzech obozów. Neczańskiego, mieszanego, oraz obozu Bromano o tutaj. - oficer pokornie odpowiedział zakreślając obszar na papierowej mapie.
- To bardzo duży teren, a drugi?
- Nie zlokalizowaliśmy go jeszcze.


************

Neczański oddział unika szybkich i sprawnych ataków smoka jak i zamaskowanego rycerza. Jednocześnie na obu napastnikach ataki naszych bohaterów nie robią najmniejszego wrażenia.
- Tak nic im nie zrobimy. - Zauważył Skauti, uchylając się od ciosu.
- Dobra, nawet ja przyznaje, że przydałby się nam jakiś dobry plan. - powiedziała lekko niezadowolona Diuna, odskakując od ciosu rycerza.
W ten nagle ataki napastników ustały, a we mgle pojawiła się wysoka postać ubrana na czarno, a całości jego wyglądu dopełnia stylowy cylinder, laska z czaszką młodego smoka, oraz nietypowego krawata, zrobionego z kawałka złotego sznurka, z ozdobnymi metalowymi końcówkami, który jest spięty srebrną spinką. Ma on stosunkowo bladą cerę i błyszczące szkarłatne oczy, które zdobi delikatny złoty połysk.
- O świetnie, kolejny do pokonania. - powiedziała entuzjastycznie Kiazu.

************

- Natychmiast namierzyć mi obu. - powiedział twardo książę.
- Tak jest Panie! - odparł pokornie oficer.
- Informujcie mnie na bieżąco, o sytuacji.
- Rozkaz, Panie.
- A tak co się dzieje z Darkarilem?
- Od ostatniego pokazu mocy, który przegrał z kretesem, ślad po nim zaginął. Jednak nasz zaufany informator twierdzi, że trenuje pod okiem Damu i podobnież szykują odwet Panie.
- Wszystko zaczyna nabierać sensu. Dobrze idź już. - odparł twardo Volaure.
- Tak jest! - odpowiedział oficer, po czym wyszedł z pomieszczenia.


************

-
Już czas, aby zabawić się z Wami na poważnie! - stwierdził donośnie tajemniczy, delikatnie przeszywający o wywołujący dreszcze głos, który dochodzi dosłownie zewsząd.
Nagle niedawno przybyła mroczna męska postać, uśmiechnęła się złowieszczo, wykonała zamaszysty gest laską. W tym momencie wszystkie dziewczyny uniosły się w powietrze, gdzie otoczyła je dziwna siła, przypominająca kolorowe gumki receptury, które doszczętnie otoczyły całe neczanki. Wkrótce dziewczyny, z delikatnym trudem rozerwały swoje niecodzienne wiezienie. Tym samym okazało się, że nie mają już na sobie neczańskich mundurów, a ubrane są w obcisłe granatowe gorsety idealnie podkreślające ich kobiece kształty, który połączony jest z krótką, plisowana spódnica, sięgająca dziewczyną zaledwie do połowy ud. Tak, w rzeczy samej, to połączenie sprawia, że dziewczyny maja na sobie krótkie sukienki w delikatnie gotyckim stylu. Tym czasem strzępki gumek, jak i ich poprzednich ubrań, upadły na ziemię i szybko skryły się w gęstej mgle.
-
BUAHAHAHAHHAHAHA - zaśmiał się złowrogo, tajemniczy i nieznany głos. Natomiast wysoki przybysz uderzył swoją laską o ziemię.
W tym momencie wszystkie trzy dziewczyny pojawiły się w osobnych metalowych klatkach, a wielki smok powarkując latał nieopodal nich, także neczanki czuły każdy podmuch powietrza, wywoływany przez bestię, jak i jego śmierdzący oddech.
Tym czasem czarny rycerz, skutecznie dbał aby panowie zarówno nie połączyli sił, jak i nie mieli okazji dobrze przyjrzeć się temu co się dzieje.
************

Neczański generał siedzi w swojej prostej sypialni i rozmawia z jednym z swoich kapitanów, który siedzi dość luźno na krześle koło masywnego biurka.
- Jak przegotowania do wizytacji?
- Em … do wizytacji to ogarniemy ... - odpowiedział delikatnie nerwowo Moyoshi, delikatnie się uśmiechając.
- Nerwowy uśmiech, wymijająca odpowiedz … jest wręcz tragicznie i nie chcesz się przyznać? - odpowiedział spokojnie i twardo Rudy.
- Eeeee... powiedzmy, ze bywało lepiej.
W tym momencie do pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
- Masz szczęście. - powiedział chłodno Rudy, a następnie głośno dodał: - Wejść.
Po tych słowach do pomieszczenia wszedł młody chłopak, trzymający w ręku zalakowaną kopertę.
- Dobry wieczór Panie Generale, mam ważną depesze do Pana. - powiedział pokornie posłaniec.
- Hmm... to posłaniec z Zekeren. - zauważył Moyoshi.
Generał wstał podszedł do wysłannika i przejął przesyłkę, mówiąc:
- Poczekaj, na odpowiedź za drzwiami.
- Pan generał wybaczy, mam nie czekać na odpowiedź tylko wracać. - odpowiedział pokornie posłaniec.
- W takim układzie możesz iść. - odpowiedział stanowczo generał.
Po chwili młodzieniec zasalutował i pośpiesznie opuścił pomieszczenie.
- Skoro to poczta idąca przez Zekeren, to musi być naprawdę ważna. - zauważył Moyoshi. A po chwili spytał: - Ciekawe co tam przysłali?
- Zaraz się przekonamy. - odpowiedział stanowczo Rudy przełamując czerwoną pieczęć.
W tej samej chwili ponownie rozległo się pukanie do drzwi.
- Duży ruch tu dzisiaj. - skomentował Moyoshi.
- Dobrze Ci radze nie denerwuj mnie już dzisiaj. - odparł Generał odkładając kopertę na biurko, a następnie powiedział: - Wejść.
- Dobry, Panie Generale, mam przesyłkę do Pana, Porucznik liczy na szybką odpowiedź - powiedział kolejny posłaniec wchodzący do pomieszczenia.
- Daj to. - powiedział chłodno Rudy, przejmując kopertę, a następnie dodał: - Poczekaj, na odpowiedź za drzwiami.
- Tak jest! - odparł młodzieniec, po czym wyszedł z pomieszczenia.
Tym czasem generał odpieczętował, kopertę z niebieską pieczęcią.
- Dlaczego zaczynasz od przesyłki mniejszej wagi? - zaciekawił się Moyoshi.
- Po pierwsze, to depesza z pola bitwy, po drugie czekają na odpowiedź, co za tym idzie może chodzić o ważną decyzję. A po trzecie, ta ważna informacja może sprawić, że będę musiał natychmiast wyjść i zostawię ludzi bez rozkazu. - odparł Rudy, po czym zaczytał się w treść depeszy. Wkrótce generał wymownie przewrócił oczami, wyjął kartkę, szybko coś odpisał, włożył do koperty i zapieczętował ją. Następnie otworzył drzwi i wręczył posłańcowi kopertę, mówiąc:
- Tylko na jednej nodze.
- Tak jest! - odparł posłaniec i bardzo pośpiesznie odszedł.
- Co chcieli? - zapytał dociekliwie Moyoshi.
- Nic szczególnego, czas rzucić papiery i pojechać rozprostować kości. - odpowiedział Rudy.
- Aha … zadbam o to aby auto z samego rana było gotowe do drogi.
- Bardzo dobrze. - odpowiedział zadowolony generał, po czym w końcu zajął się ważną korespondencją.


************

Smok, rycerz i tajemniczy jegomość dobrze pilnują aby męska część oddziału nie zdołała uwolnić swoich pięknych towarzyszek, oraz nie pozwalają się im nudzić. Od uwiezienia neczanek nad jeziorem skąpanym we mgle, pojawiły się również migoczące kolorowe światła, jak wiele innych dość rozpraszających rzeczy, na które zwykle nie zwraca się uwagi, dopóki nie zaczynają irytować.
Po dłuższej chwili, Kiazu złapała za metalowe szczeble klatki, a następnie zapłonęła wspaniałym żółto-czerwono-pomarańczowym ogniem. Jednak nagle została porażona bardzo mocnym wyładowaniem. Neczanka odskoczyła od klatki, a następnie nie mogła zapalić nawet najmniejszego płomyczka.
-
Klatki zrobione są z tego samego stopu metalu co Kahm Meh-Nehl, więc nie wydostaniecie się, chyba, że ja zażyczę sobie inaczej! - odezwał się nagle przeszywający głos zewsząd.
- Hmm... to zdecydowanie utrudnia, sprawę ale mnie to nie powstrzyma! - odparła poirytowana Kiazu.
-
Moja Miła, złość piękności szkodzi.... - kontynuował głos, a po chwili dodał: - Ja już zadbam o to aby moje przedstawienie trwało w najlepsze! - Taaa... już to widzę … - wtrąciła Diuna przewracając oczami.
W tym momencie przybysz z laską, uniósł ją wysoko w górę. Jasne światło błysło, a całe niebo zostało usiane różnymi, zapewne niebywale ostrymi mieczami.

************


- Doba powiesz mi w końcu co tam przeczytałeś? - mocno zaciekawił się Moyoshi.
- Masz przeczytaj sobie. - odparł Rudy wręczając pismo, swojemu kapitanowi.
- Hmmm... Z raportu jaki dostarczyli zwiadowcy z Zekeren, wychodzi, że nasz delikwent grasujący na terenie jeziora to jakiś tam Aoife Kazaar. - odpowiedział Moyoshi.
- Ten „jakiś tam” to bardzo niebezpieczny zbrodniarz, którzy jakiś czas temu uciekł z Grosdanshut.
- Grosdanshut!? - powtórzył przerażony Moyoshi z ogromnym niedowierzaniem, a po chwili głośno przełykając ślinę powiedział: - To super strzeżone więzienie z którego nie wychodzi się żywym.
- Zakładam, że nie mamy do czynienia z duchem, więc pan psychopata jest zajebiście dobry.
- Zbrodniarz, psychopata … i co jeszcze? Może jeszcze magik?
- W rzeczy samej...
- No nie! Najgorzej!











~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Art autorstwa Kage <3, po więcej informacji zapraszam na swoją stronę na facebook:
https://www.facebook.com/Kircia.neko/ tam znajdziecie wszelkie informacje na temat arta <3