wtorek, 23 kwietnia 2024

EPIZOD 257

 

Łamacz smoczych kości”


Dwa ogromne smoki latają po terenie starcia z elitarnymi jednostkami. Oba doskonale ze sobą współpracują i chronią siebie nawzajem, a jednocześnie każdy z nich walczy solo ze swoim jeźdźcem. Elitarne jednostki trzymają ich stanowczo na dystans, lecz oba smoki stanowią dla nich nie lada wyzwanie, zwłaszcza, że jeszcze po obozie kręcą się najemnicy, którzy też zostali zmuszeni do bronienia się.


************


Dumny Hei’an zasiada na swoim ogromnym smoku i demonicznie się śmiejąc co i rusz atakując kogoś z elitarnych jednostek. W ten obok wielkiego smoka przeleciały dwa mniejsze smoki.
- Co do huja!? - spytał Hei’an rozglądając się.
- Ślepy? Przecież te gówniaki tam są! - odpowiedział Darkaril podlatując do brata i pokazując z pogardą na teren na którym są jeszcze elitarne jednostki.
- Wal się, ktoś wypuszcza nasze smoki.
- Mówiłem aby nie ufać tym gówno najemnikom. - odpowiedział Darkaril, a następnie rozejrzał się po obozie i dostrzegł kogoś przemykającego w neczańskim mundurze i z pogardą powiedział: - Patrz Marada, jakieś larwy się nam zagnieździły.


************



Hachi ukradkiem przemknął między klatkami. Nagle tuż zanim ziemia zaczęła się ruszać i wyrosła ogromna ziemna i kolczasta ściana. Zdecydowanie nikt nie chciałby się na to nadziać.
- Em … właśnie mnie zobaczyli… - powiedział Hachi.
- No to przestanie iść tak łatwo. - stwierdziła Diuna

- Uważaj Morada, też potrafi używać psychomocy - wtrącił chłodno Kurai.
- Dzięki Ziom, to pocieszające … - odpowiedział Hachi uchylając się od kolejnego ziemistego ataku, który był tuż obok niego.
- Wytrzymaj zaraz porobię za przynętę. - dodał chłodno Kurai.
- Stary bez smoka nie masz szans z nimi. - stwierdził Hachi.
- Nie zamierzam się z nim lać. - odpowiedział chłodno elektryczny neczanin, a po chwili dodał: - Od bezpośredniego starcia są elitarne jednostki, niech się na coś przydadzą.
- Da radę ogarnąć kontakt z nimi?
-zapytała Diuna.
- Nasłuch elitarnych jednostek, należy tylko do Ambasadora Ankary. To Oni muszą odezwać się pierwsi. -
odpowiedział spokojnie Generał.
- Lipa… - odparła Diuna.


************



Nagle
rozległ się bardzo głośny gwizd, który jakby dochodził zewsząd. Niemczański oddział słyszy go jednocześnie w słuchawkach jak poza nimi. Ten przeszywający gwizd dotarł również do uszu antagonistów jak i uszu elitarnej jednostki, które zaprzestały strzelania z broni i walczą w bezpośrednim starciu z najemnikami. Ten niespodziewany dźwięk spowodował, że Darkarill zaniechał ataków na Hachiego i zaczął nerwowo szukać źródła gwizdu. W ten równie donośny gwizd powtórzył się,a oczom demona ukazał się młody chłopak, stojący na kamieniu, o biało-srebrnych włosach i złotym kolczykiem w lewym uchu, oraz oraz głębokich fioletowo różowo, granatowych oczach. Ubrany jest On w czarny T-shirt oraz granatowe jeansy.
- TO ZNOWU TY! - wrzasnął w końcu Darkaril, patrząc złowrogo w oczy Neczanina.

- Tęskniłeś? - odpowiedział spokojnie, i głośno Kurai.

- ZABIJE CIĘ TY NĘDZNA GNIDO! - kontynuował Darkaril, wystrzeliwując wielką ognistą kulę w kierunku elektrycznego neczanina.
- Powtarzasz się. - odpowiedział Kurai, bez większego trudu odskakując od ataku.

- TY GNOJU! - kontynuował Darkarill szarżując w kierunku elektrycznego necznina.
Kurai delikatnie się elektryzując stoi gotowy do odparcia ataku, a z każdą sekundą jeździec na swym wiernym smoku zbliżają się. W ten nagle tuż przed Marada pojawiła się biało niebieska smuga, a ogromny i z dezorientowany smok, który nie zdążył wyhamować i z impetem zarył o ziemie.



************


- C
hyba przyda Wam się pomoc. - odezwał się nagle znajomy głos w słuchawkach.
- MYO! - krzyknęli uradowani Hachi i Otachi.
- Później pokażę Wam zdjęcia mojego młodego!. - dodał kolejny znajomy głos.
- REX! - krzyknęła Kiazu.
- Halo, Halo proszę nie zapominać o mnie. - dodał kolejny znajomy głos.
-DETI! - ponownie ucieszyli się neczańscy bracia.
W tym momencie rozproszeni neczanie zobaczyli na niebie sześciu smoczych jeźdźców, w tym kilku bardzo dobrze znajomych. W ten zobaczyli pięknego białego smoka z niebieskimi skrzydłami, uszami i rogami na głowie. Z dwoma jeźdźcami na grzbiecie. Jeden z nich jeździec siedzi mu na karku Ma on blond włosy z czarnymi końcówkami, które sięgają trochę za uszy. Są one w młodzieńczym nie ładzie. Ma piękne szmaragdowo zielone oczy, które doskonale pasują do jego zielonego t-shirt i ciemno zielonych krótkich spodenek. Na szyi nosi wilczy kieł. Całość jego wyglądu dopełniało ciało pokryte szaro biało czarnym futerkiem, jest On furrą lemura katta. A tuż za nim zasiada Kurai.
- Eragros wygląda bardzo okazale! - skomplementował Hachi

- Dzięki. - odpowiedział z uśmiechem Myo.

- Dzieciaki, prezent z podrwieniami od Zekeren. - wtrącił z uśmiechem Volaure.

- Takie niespodzianki to ja lubię! - odpowiedziała Kiazu szczerząc kły.



************



Zebranie Rady Sojuszu nadal trwa i raczej szybko się nie skończy. Wszyscy władcy zasiadają przy długim sole i mają na nasłuchy tylko dowódcę elitarnych jednostek. Książę Zekeren dalej rozmawia ze swoich komnat.
- Panie Ambasadorze, przybyli kolejni władcy smoków. - powiedział nagle Major.
- Jest szansa aby wrócił nam obraz? - zapytał spokojnie Ankara.
-
Na te chwilę niestety nie. Po paru wyładowaniach w okolicy dobrze, że chociaż głos działa. Ambasadorze, mamy atakować te smoki co przyleciały? - dopytywał dowódca elitarnej jednostki.
- NIE! - krzyknął Volaure na następnie, spokojniej już dodał: - To jeźdźcy smoków, a nie władcy jak coś … i to moi ludzie, więc proszę o nie atakowanie ich.
- Majorze, przybyli jeźdźcy są po naszej stronie. - powiedział spokojnie Ankara.
- Tak jest. - odpowiedział Major.
- Po co posłałeś tam cywili? Marny z Ciebie dowódca. - narzekała Sansha.
- Po pierwsze, aby wyrównać szanse, nie potrzebują tam kolejnych oddziałów wojskowych tylko ludzi, którzy znają się na walkach smoków i umieją to wykorzystać, a tak się składa, że mam takich na podorędziu. - odpowiedział spokojnie Volaure.
- Widzimy, że to dobre zagranie. Odpowiedni ludzie na odpowiednim miejscu. - pochwalił Ashga.
- ALE TO CYWILE, co oni mogą? - kontynuowała Sansha.
- Droga królowo, więcej niż myślisz. Ot pomogą odnaleźć słabości smoków, z którymi mierzą się nasi ludzie. - odpowiedział spokojnie Volaure.
- Nasz syn, opowiadał, że Ci co walczą w turniejach walk smoków, są bardzo spostrzegawczy i zupełnie inaczej podchodzą do walk. - dodał Ashga, a następnie dopowiedział: - Myślimy, że oni wręcz myślą inaczej niż wojownik nie jeżdżący na smokach.
- Dokładnie tak jest. - odpowiedział Voluare z uśmiechem, a następnie pochwalił : - Twój Syn doskonale wie jak to wygląda



************


- STARCZY TEGO! - wrzasnął nagle Hei’an.
Jego przeszywający krzyk spowodował, że całe pole bitwy wręcz zamarło, a wszyscy obecni skupili wzrok na demonie i jego ogromnym smoku. W ten koło nich przeleciał spory czerwony smok, którego Hei’an gołymi rękami złapał jedną ręką za gardło a drugą za skrzydło. Bestia zaczęła się szamotać i piszczeć, jednak oprawca nie miał zamiaru go puścić. Nagle demon rozerwał młodego smoka. Na żywca i gołymi rękoma wyrwał mu skrzydło i rozerwał jego ciało na pół tak, że jego wnętrzności stały się widoczne. Przeraźliwy ryk smoka rozszedł się po okolicy i zmroził nie jedną krew w żyłach. W ten Hei’an w bardzo ostentacyjny, bardzo obrzydliwy sposób, na oczach wszystkich zaczął zjadać jeszcze ciepłe i przepełnione krwią, wnętrzności smoka. Wyrwał mu między innymi jeszcze bijące serce, jak i długie jelita, które wciągał jak makaron. Na samą myśl o tym nie jednej osobie przewróciło by się w żołądku, a co dopiero tym co to mieli nieprzyjemność widzieć.
- On to zrobił gołymi łapami. - stwierdziła z przerażeniem Diuna.
- Ale jak? - dodała z niedowierzaniem Kiazu.
W międzyczasie wszyscy będący na nasłuchu na kanale Zekeren usłyszeli odgłos wymiotów, który nagle został przerwany ciszą.
- Kto wyłączył łączność? I co to za dziwne dźwięki? - spytał Generał.
- Jak pytasz, aby ukarać to ja to zrobiłem. - odpowiedział Otachi stojący obok wymiotującej Riny, a po chwili dodał: - Rina, bardzo źle się poczuła po tym przedstawieniu, a ja wyłączyłem jej łączność aby oszczędzić reszcie tych dźwięków.
- Ok, a co tam się stało? - zapytał Rudy.
- Hei’an rozerwał żywego smoka i go zjada. - powiedział Hachi.
- Bardzo papuśny widok, szkoda ze nie widzisz… - dodała ironicznie Kiazu.
- Podziękuję. - odpowiedział Generał, a po chwili dodał: - Jak Rinie przejdzie niech włączy ponownie łączność.
- Tak, jest. - odpowiedział Otachi.
- Kurai, zielona kropka. - wtrącił nagle Volaure.
- Ziom, ja i Rina jesteśmy dużo bliżej niej. - odpowiedział Otachi.
- Niech oni idą. - dodał Kurai.
-
Skoro ten świr poluje na Niego, to lepiej aby nie udawał się w ważne punkty. - dodał Rudy.
- OK. - odpowiedział Volaure.
Nagle martwe i zakrwawione ciało smoka spadło z hukiem za jedną z otwartych klatek. Upadek spowodował, że resztki nie połamanych kości bestii, połamały się, a krew rozbryzgnęła się po okolicy. Następnie szkarłatna krew zaczęła delikatnie kapać na ziemię.


************



Walki na niebie zdecydowanie przyciągają uwagę, walczący jeźdźcy o mocach wszelakich, doskonale zajmują demonicznych braci, którzy mimo wszystko nie do końca się na nich skupiają. Te walki to zupełnie co innego w porównaniu z walkami na arenie. Zero zasad, zero przepisów i nikogo kto w razie potrzeby przerwał by walkę. Są zdani na siebie, jednak pomimo tego, że się nie odzywają to nie wchodzą sobie w drogę i działają jak dobrze naoliwiona maszyna. Cześć z walczących jest również ranna, jednak nie raz gorsze rany mieli już na arenie.

************



Książę dalej zasiada w swojej komnacie, robi jednocześnie wiele rzeczy naraz. Ma kolejne raporty, słucha neczańskiego oddziału, a jednocześnie bierze udział również w zebraniu władców. W pomieszczeniu co prawda panuje delikatny półmrok, ale księciu to nie przeszkadza.
-
Volaure, jesteś? - spytał Kurai.
- Jak Ty się odzywasz do Księcia?
- zganił Rudy.
- Spokojnie Generale, jesteśmy po imieniu. I On akurat może się tak do mnie zwracać.
- odpowiedział spokojnie Volaure, a następnie dodał: - Co potrzebujesz?
- Elitarne jednostki, odrzucają połączenia od nas. Powiedz im, niech strzelają u Morada w lewe oko, a u
Reinga tuż za prawe ucho. - odpowiedział spokojnie Kurai.
- Luz Ziom, postaram się im przekazać. - odpowiedział Volure.
-
Dodam, że warto tez obu strzelać ogon. - dodał Deti.
-
I niech nie podchodzą za blisko. - dopowiedział Rex.
-
Elitarnym jednostką nic nie powiedzą imiona smoków. - zauważył Rudy.
- Generale ważne, że ja rozumiem o którego smoka chodzi. Im przekaże wiadomość w bardziej zrozumiałym formacie. - odpowiedział Volaure zaciągając się.
W tle słychać odgłosy walki. Nagle dało się usłyszeć przenikliwy i charakterystyczny dźwięk łamania kości, który nieprzyjemnie przeszył uszy wszystkich obecnych.
-
A to co znowu? - spytał Generał.
-
Hei’an połamał i rozszarpał gołymi rękami kogoś z elitarnej jednostki. - stwierdził Hachi.
-
A potem dał go swojemu smokowi na pożarcie. - dodała Kiazu.
-
Widać jego ksywka „łamacz smoczych kości” nie wzięła się znikąd. - powiedział Rudy.
- Weź, nie jestem byle wypierdkiem, ale jak zabijał smoka to nawet mnie przeszły ciarki. - przyznała się Kiazu, a następnie dodała: - Co nie zmienia faktu, że zamiast uwalniać smoki to chciałabym się z nim zmierzyć.
-
Wolałbym, abyś grzecznie unikała walki póki to możliwe. - odpowiedział Rudy.
-
Tak, tak … - odpowiedziała Kiazu.
- Płomyczku, również wolnym abyś przeżyła i była rozsądna. - dodał Volure.
-
Oooo jak uroczo …
- odpowiedziała Kiazu, słodko wzdychając.



piątek, 12 kwietnia 2024

EPIZOD 256

 

"Elitarne jednostki"


Neczański Generał, popijając kawę i zajadając słodką bułkę, zasiada w pomieszczeniu radiostacji i podsłuchuje oddział ChiZ02. Inni będący w pomieszczeniu są na nasłuchu innych oddziałów. Nikt poza nim w tym pomieszczeniu nie ma wglądu w obecne działania tego oddziału.
- O … ooooouuu … - stwierdzili zgodnie Hachi i Otachi.

- CO ZA OOU? - zapytał twardo Rudy.

- Em… lecą tutaj jakieś dwa smoki bydlaki. - powiedział Otachi.

- Z jeźdźcami na grzbietach. - dodała Diuna.
- Iiiiii… - zaczął Hachi.
- I co? - naciskał generał.
-
Jeden z nich do Darkaril i jego smok Marada, a drugi to Hei'an i smok Reinga. - odpowiedział bez emocjonalnie Kurai.
- I po co była mi ta kawa, mogłem poczekać. - stwierdził Rudy, a po chwili dodał: - Nie wychylajcie się i póki co obserwujcie.
- Powiedział, ten co miał tylko obserwować. - wtrąciła Diuna.
- Serio? Musiałaś? - odpowiedział Hachi.
- Diuna, dobrze Ci radzę przeżyć. Będę miał dla Ciebie specjalne zadanie po powrocie. - wtrącił Generał z wrednym uśmieszkiem.
- Oho… - odparli zgodnie bracia, po czym Hachi dodał: - Ktoś tu ma przerąbane.
-
Cicho siedź… - odparła Diuna.
-
Ja bym chętnie skopała im tyłki – dodała entuzjastycznie Kiazu.
- Nie!
Popieram rozkaz, to będzie w tej chwili najbardziej rozsądne. - wtrącił chłodno i twardo Kurai.
-
Ale …
- Nie ma ALE. - kontynuował twardo Kurai, przerywając wypowiedz ognistej neczanki.
- Tak jest… - odpowiedziała nie chętnie Kiazu.

************


Dwa potężne smoki wylądowały na polanie, większość obecnych tam klatek z bestiami w środku jest przy nich bardzo mała. Dopiero teraz widać, że obaj jeźdźcy maja jakieś co najmniej 2,5 metra wzrostu, a ten do cna łysy jest nawet większy niż jego towarzysz. Z tej odległości neczanie, ani inni na nasłuchu, jednak nie słyszą rozmowy między przybyszami, a przywódcą najemników. W tym momencie oddział ChiZ02 postanowił zmienić się w koty, aby spróbować podejść bliżej. Udało im się to całkiem nieźle, bardzo ostrożnie podeszli, a następnie schowali się pod jedna z dużych klatek na kołach. W tej formie neczanie muszą być bardzo ostrożni, jeden byle jaki atak może wystarczyć aby ich pokonać.
- Qi’ra za dużo smoków zdechło. - powiedział nagle Hei’an.
- Nie zdechło, za kogo ty mnie kurwa masz. Całe 600 sztuk żyje. - powiedział twardo młodzieniec o cze
rwono- żółtych, krótkich włosach i zadziornych pomarańczowych oczach, a po chwili dodał: - Część tego dziadostwa musieliśmy uśpić.
- Ambasador będzie zadowolony. - odpowiedział Darkarill, a następnie dodał:- 5K Skul Ngein za sztukę.
- 10K – odpowiedział twardo Qi’ra
- 5,5K – powiedział Darkarill.
-
Czy oni właśnie, dopiero negocjują cenę? - zapytała bardzo cicho z zaciekawieniem Diuna.
- Negocjują. Widać nie chcieli brać kota w worku od najemników. - odpowiedział Rudy.
- 9,5K – kontynuował Qi’ra

- 8,5 tysia - wtrącił stanowczo Hei’an
- 9250 – upierał się Qi’ra
- 9 tysia, to nasze ostanie słowo kmiotku. - powiedział twardo Hei’an

- Dobra. - odpowiedział Qi’ra wyciągając prawą dłoń.
Na te słowa Hei’an splunął na ziemie, a następnie z impetem przybił grabę z przywódcą najemników.
- 5400000 Skul Ngein, potężna kwota. - powiedział Generał.
Po chwili Darkaril wyciągnął gotówkę i wręczył ją przywódcy najemników. Qi’ra szybko i sprawnie przeliczył pieniądze. Kiedy wszystko się zgadzało, to dał sygnał swoim ludziom do odejścia.
W tym momencie dało się usłyszeć wystrzał, a następnie kula ognistej energii wylądowała tuż przy dobijających targu. Potężna ekslozja spowodowała, że neczanie podmuchem powietrza wylądowali pod różnymi klatkami, a rozmawiający skupili swoja uwagę na kierunku, którego przyleciała energia.
- Co jest kurwa? - zapytał Qi’ra
- Te jebane cwele nie są od Nas. - powiedział twardo Hei’an, stawiając tarczę ochronna przed kolejnymi kulami energii.

************


Książę Zekeren dalej znajduje w jednej ze swoich komnat usytuowanych nad areną walk. Zasiada On na kanapie, przed sobą ma odpaloną video rozmowę z władcami sojuszu i uczestniczy w zebraniu, oraz drugi ekran z skanem obozu smoków. Widać holograficzny teren i ogrom niebieskich kropek, parę czerwonych oraz zmieniające się napisy w języku Zekeren w rogu ekranu. Jednocześnie Volaure ma jedną słuchawkę w uchu i podsłuchuje działania niemczańskiego oddziału. Dodatkowo pali papierosa.
- Co to było!? - zapytał generał.
- Działo energii. - odpowiedział Kurai.
- Demony? Elitarne jednostki? - pytał Rudy.
- Prędzej to drugie, bo atak jest od strony z której przyszliśmy. - odpowiedział Hachi.
- Totalnie nie dało się wyczuć ich obecności. - dodał Otachi.
- Wydaje mi się, że ubrani są na czarno i są dość ruchomym celem. - dodała Kiazu.
- W takim układzie, to muszą być elitarne jednostki. - odpowiedział Genrał.

W tle rozmowy cały czas słychać eksplozje i odgłosy rozwijającej się walki.
- hmm…
5400000 Skul Ngein… - zamyślił się książę, kątem oka patrząc na ekran z pola walki, a po chwili dalej kontynuował w myślach: - Tyle Generale to potrafi kosztować jeden turniejowy smok w dobrym stanie… sam Kronos jest wart, ze trzy razy tyle... hmm… podejrzewam, że ten cały Qi’ra zna się na rzeczy a smoki są w bardzo złym stanie, że przeszła taka niska cena za 600 sztuk ...
- Książę to kombinuje na boku jak nas zdradzić. - powiedziała nagle Królowa Sansha, na wideokonferencji.
- Mylisz się moja droga królowo, to, że jestem zapracowany nie oznacza, że Was nie słucham i, że nie uczestniczę w zebraniu. - odpowiedział Volaure wyrwany z zamyślenia, po czym zaciągnął się, a następnie dodał: - Jakbym miał zdradzić nie robiłbym tego tak jawnie.

- Ambasadorze Ankaro, właśnie otrzymaliśmy informację, że elitarne jednostki znalazły zbiega. - powiedział nagle jeden z królów.

- Bardzo mnie to cieszy. - odpowiedział spokojnie Ankara.

- Ten oddział na pewno doprowadzi zbiega do wiezienia. - powiedziała stanowczo Sansha a następnie radośnie dodała : - A czy będzie żywy czy martwy to już inna sprawa.


************


- Ten zapach … momentami wśród tych wszystkich zapachów przewija się on … Czy już mam takie omamy, że pachnie tutaj burzą? … Nie.. to ie możliwe …jest tak delikatny i subtelny … ale tu jest tyle intensywnych zapachów, że muszę mieć już omamy i czuję to co chce czuć, a nie to co jest …

************


Elitarne jednostki ubrane są całe na czarno. Na głowach maja kaski z bardzo dobrymi goglami, oraz kominiarki zakrywające twarz. Kiedy mają założone gogle nie widać nawet koloru ich oczu. Dodatkowo maja ciężkie buty, kamizelki, nakolanniki oraz potężne karabiny na energie. Te jednostki są tak ubrane, że w żaden możliwy sposób nie dało by się rozpoznać kto w nich jest. Ich mało interesuje czy przyjazny im odział jest w pobliżu czy nie, po prostu z różnych pozycji ostrzeliwują każdego kogo uznają za przeciwnika. Najemnicy, jak i dwa demony walczą z najeźdźcami, robiąc przy tym równie mocną rozwałkę co oddział.
W tym samym czasie przemienili się z powrotem w ludzi i zebrali się w jednym miejscu między klatkami. Oddział kucając rozmawia ze sobą.
- Czas wykorzystać to zamieszanie na naszą korzyść. - powiedział chłodno Kurai.
- Idziemy walczyć! - stwierdziła nagle entuzjastycznie Kiazu.

- Nie. - odpowiedział twardo przywódca, a po chwili dodał: - Kiedy oni są zajęci „rozmową” to my uwolnimy tyle smoków ile się da.

- Spoko ziom, brzmi niezłe. - stwierdził Hachi.
- Niech zgadnę, w miarę możliwości unikać walki? - dodała Kiazu.
- Dokładnie. - odpowiedział chłodno Kurai, a następnie dodał: - Uwolnijcie tyle smoków ile się da i nie dajcie się złapać.
- Tak jest! - odpowiedzieli zgodnie neczanie rozbiegając się.
- Otachi, chce jeszcze zamienić z Tobą słowo. - powiedział Kurai.
Na te słowa wieczni neczanin wrócił się, a kiedy wszyscy odbiegli zapytał:
- Co jest Ziom?

Elektryczny neczanin podszedł do Otachiego i wyszeptał mu coś na ucho, tak aby łączność tego nie wyłapała. Wiadomość była krótka i zwięzła. Wietrzny neczanin uśmiechnął się a następnie odbiegając powiedział:
- Spoko, ziom to da się zrobić.
-
Wysyłam Wam na telefony, przybliżone lokalizacje smoków, których DNA są w bazie Zekeren. - wtrącił w końcu Volaure, który do tej pory nawet raz nie odezwał się do oddziału podczas ich misji.

- Tylko tyle? Jest ich z 10 może trochę więcej - zapytała Diuna.
- Maleńka, tam jest 600 smoków jeden na drugim a nasza baza jest przepot
ężna. To musi trwać. - odpowiedział książę, a następnie dodał: - Obserwujcie telefony, bo w czasie rzeczywistym z każdą chwilą pojawiają się nowe kropki.
- Z reszta macie tam tez inne smoki, które trzeba uwolnić.
- dodał twardo generał.
- Dokładnie, macie co robić. - dodał Volaure.
- Tak jest … - opowiedziała w końcu Diuna.

************


Zebranie Rady Sojuszu w pałacu Ankary trwa w najlepsze. Wszyscy władcy zasiadają przy długim sole. W miejscu przeznaczonym dla księcia Zekeren jest ekran, na którym widać tylko jego górną połowę ciała. Widać, że zajmuje się również innymi rzeczami a nie tylko zebraniem.
- Widzimy, że Elitarne jednostki, im w czymś przeszkodziły. - zauważył Ashga.
- Proszę o wydanie elitarnym jednostkom rozkazu aby nie strzelały do uwalnianych smoków. - powiedział w końcu Volaure do rady.
Na te słowa Ankara jednym duknięciem ręki włączył ekran z widokiem z pola walki, a następnie połączył się z dowódcą elitarnych jednostek.
- Majorze, proszę nie strzelać do uwalnianych smoków. - powiedział spokojnie Ankara, obserwując pole bitwy z oczu oficera.
- Tak jest! - odpowiedział oficer oddając kolejny strzał, a następnie było widać, że się wycofał i z bezpiecznego ukrycia dalej rozmawiał i obserwował teren. - Ambasadorze, jakiś neczański oddział się tam kręci.
- To oddział
ChiZ02. Ich nie interesuje Wasz cel, zadaniem tego oddziału było zdobycie smoków, nie przeszkadzajcie im tylko wpierajcie ich. - odpowiedział spokojnie Ankara widząc na przybliżeniu znajome postacie przemykające wśród klatek.

- Tak jest!

W tym momencie oczom wszystkich ukazały się dwa ogromne smoki unoszące się w powietrzu. Na ich grzbietach zasiadają dwaj potężni jeźdźcy. Większy ze smoków nagle zaryczał tak potężnym i donośnym głosem, że nawet w pałacu dało się poczuć ten ryk. Mimo, że dysponują jedynie podglądem i dźwiękiem.
- Do tych strzelać?
- upewnił się Major.
- Zezwalam. - odpowiedział Ankara.
- Ambasadorze, nasze pociski z dział nawet ich nie łaskoczą. - poinformował Major.
- Volaure, jak zawsze ma gdzieś to co się dzieje. - wtrąciła chłodno i z pogardą Sansha.
W tym momencie wszyscy władcy zwrócili się w kierunku księcia, który wyciszył się i rozmawia przez telefon, jednocześnie pokazując prawą ręką gest mówiący aby dali mu chwilę i nie mówili do Niego w tym momencie.
- Moja Droga Królowo, sądzę, że Książę ma na tyle podzielną uwagę, że to co widzimy jest efektem, tego co zobaczyliśmy. - odpowiedział spokojnie Ankara.
- Dlaczego go bronisz za każdym razem jak Nas zlewa? - zapytała twardo królowa.
- To nie tak moja droga, obserwuję sytuację i łączę kropki, zacna królowo. - kontynuował Ankara.
- Co to znaczy? - zapytał Elinar.
- Myślę, że wkrótce zobaczymy. - odpowiedział Ankara, wpatrując się w ekran dowódcy elitarnych jednostek.

************


Neczanski odział przemyka przez obóz smoków i co chwilę uwalnia jakieś smoka, który mimo bardzo złego stanu odchodzi, albo odlatuje. Praktycznie każde z nich poszło w inna część obozu, wyjątkiem jest Otachi i Rina którzy są w miarę blisko siebie.
Nagle na niebie pojawiły się dwa potężne smoki, podmuch ich skrzydeł dał się odczuć nawet pochowanym neczanom.
- Zajebiście… nie mogli zostać na ziemi? - spytała Diuna.
- Siora, raczej te elitarne jednostki wkurzyły ich tak bardzo, że postanowili zawalczyć na serio. - odpowiedział Hachi.
- Ale bym z nimi powalczyła. - dodała Kiazu.
- Ale Cię świerzbi. - stwierdził Otachi.
- Dwóch ognistych typów, którym należy się skopanie tyłków. To zaproszenie samo w sobie. - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem.
- Punkt dla Ciebie. - stwierdził Hachi, otwierając kolejną klatkę.
W tym momencie w
iększy, ze smoków unoszący się nad obozem, głośno ryknął. Zrobił to tak dosadnie, że aż zatrzęsła się ziemia. Jednocześnie to spowodowało, że oczy wszystkich obecnych zwróciły się ku bardzo masywnemu ciemno szaremu, smokowi z czarnymi rogami, skrzydłami i brzuchem. Elitarne jednostki wykonały kilka salw z pocisków energii, jednak na ogromnej bestii nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.