niedziela, 7 sierpnia 2016

Epizod 199



"Upragniony obóz maszyn"


Bardzo wczesnym rankiem, jeszcze przed szarym bladym świtem, metalowy obóz, zupełnie inny od reszty, prawie w całości pogrążony jest jeszcze we śnie. Wysokie metalowe, szare, żółte i brązowe hangary są zamknięte i wyglądają stosunkowo mroczno, a wśród nich znajduje się sporo, różnokolorowych, piętrowych domów, zbudowanych z kontenerów. Dodatkowo znajdują się tu blade pomarańczowe i żółte latarnie oraz dużo cementowych ścieżek i dróg. Nagle ciszę uśpionego obozu przerwał głośny, ale nie za głośny, ryk silników, który nie wywołał żadnego poruszenia. Po dłuższej chwili do obozowiska wjechały trzy bojowe kłady, a na każdym z nich siedziały trzy osoby.
- No to tutaj. - stwierdził jeden z prowadzących quad.
- WOW! To jest ten słynny obóz maszyn. - odparł zafascynowany Hachi.
- A gdzie te wszystkie maszyny? - odparł entuzjastycznie Otachi.
- Tak, to ten obóz. - odparł jeden z męskich jeźdźców.
- Głownie w hangarach. - odparł kobiecy jeździec.
- Szkoda. - odparli zgodnie neczańscy bracia.
- Dobra chodzicie zaprowadzę Was do naszego generała. - stwierdził jeden z jeźdźców, zsiadając z maszyny.
- Leć, leć, a nas znajdziesz na terenie. - odparł kobiecy jeździec.
- Spoko. - odparł jeździec, a następnie radośnie dodał: - Dobra neczanie zapraszam za mną.
- Pewnie już idziemy. - odparła entuzjastycznie Kiazu.
Po tych słowach cały odział grzecznie ruszył za przewodnikiem, w kierunku kolorowych kontenerów.
- No, no Kashai widzę, że będziesz miał entuzjastów do szkolenia. - stwierdził kobiecy jeździec.
- Możliwe Marsui, co prawda zapowiadają się ciekawie, ale to zależy od tego na ile tu zostają i co zadecyduje Stary. - odparł drugi jeździec.
- Masz rację, ale oni byli by wyzwaniem - odparła Marsui
- W to nie wątpię, no nic pewnie i tak wyjadą jeszcze dzisiaj ... Dobra chodź Marsui, jedziemy na patrol inaczej Stary urwie nam głowy. - odparł Kashai.
Następnie oboje ruszyli z powrotem na terenowy patrol na nietypowych maszynach bojowych.

************
Neczanie wraz z swoim przewodnikiem idą przez kolorowe metalowe korytarze powstałe z kontenerów, które dla obcych stanowią nie lada labirynt.
- Hej, słuchaj ... - stwierdziła Diuna.
- No tak zapomniałem, jestem Syale. - wtrącił przyjaźnie przewodnik.
- Miło Nam, to Diuna, Rina, Hachi, Otachi, Kurai a ja jestem Kiazu. - odparła ognista neczanka z uśmiechem.
- Dobra Syale słyszeliśmy, że mieliście tutaj jakiś atak i pożar czy coś ... - odparła Diuna.
- Tak mieliśmy, tyle, że w innej części obozu. Wiecie zajmujemy dość rozległy teren. Samych hangarów dla naszego użytku jest 20 do tego są jeszcze dwa wielkie hangary z maszynami bojowymi przeznaczonymi na pole bitwy ... - odparł Syale, a następnie dodał: - Do tego dochodzą jeszcze "bloki" mieszkalne oraz kilka tras szkoleniowych ...
- Wow! To rzeczywiście ogromny teren! - stwierdził z podziwem Hachi.
- Wiecie jesteśmy największym obozem maszyn. - stwierdził dumnie przewodnik.
- Czad! - dodał Otachi.
Wkrótce wszyscy doszli do metalowych drzwi, do których przewodnik od razu zapukał, a następnie po zezwoleniu na wejście wraz z neczanami wszedł do środka metalowej komnaty o żółtych ścianach. Znajduje się tam czarne masywne biurko zawalone stosem papierów, za którym siedzi oficer ubrany w mundur generalski(z tym jego rogatywka leży na stercie papierów). Jednak jest on mało widoczny, od strony wejścia.
- Panie Aluf'ie melduję posłusznie, że oddział ChiZ02, właśnie przybył. - zaanonsował pokornie przewodnik.
- Dziękuję Syale idź po Tajhal'a - odparł twardo Aluf.
- Tak jest! - odparł przewodnik pokornie wychodząc i zamykając za sobą drzwi.
W tym momencie oficer wstał, dzięki temu neczanie mogli zobaczyć jak on wygląda. Ten wysoko postawiony Wojskowy jest przystojnym, dobrze zbudowanym mężczyzna w średnim wieku o kruczoczarnych włosach i wspaniałych błękitnych oczach.
- HETTO!? - odparli zgodnie zaskoczeni neczanie, radośnie się z nim witając.
- Witajcie moi mili, czekałem na Was. - odparł spokojnie weterynarz.
- Zaraz Ziom co Ty tu robisz? - spytał niedowierzający Hachi.
- Mieliśmy się spotkać z Aluf'em Afero ... - dodała zaskoczona Diuna.
- Czyżbyście nie znali mojego nazwiska? Cóż pewnie uleciało przy formalnościach. - odparł spokojnie oficer, a następnie dodał: - Czas to naprawić... jestem Aluf Hetto Afero.
- WOW! Co za wieści! - odparli zgodnie zaskoczeni bracia.
- Tylko mi nie mów, że dasz nam teraz maszyny i każesz jechać dalej. - wtrąciła Diuna.
- Nie, oczywiście, że nie. - odparł spokojnie Hetto, a następnie dodał: - Po pierwsze maszyny dla Was będą gotowe dopiero za kilka dni.
- To przez ten atak? - spytała Kiazu.
- Między innymi tak, a po drugie musicie najpierw odbyć szkolenie z prowadzenia maszyn, a co za tym idzie przez kilka dni będziecie moimi gośćmi. - odparł Aluf z uśmiechem.
- SUPER! - odparli zgodnie i entuzjastycznie neczanie.
- Będziemy jeździć na maszynach bojowych? - spytał uradowany Hachi.
- Oraz na tych wypasionych quadach. - wtrącił entuzjastycznie Otachi.
- Tak i tak. - odparł spokojnie weterynarz.
- Kiedy zaczynamy? - spytała ochoczo Kiazu.
- Myślę, że jakoś jutro może po jutrze. - odparł Hetto
- Czyli teraz czeka nas odpoczynek a potem miły czas, przeplatany tylko treningami? - spytała Diuna.
- Nie do końca, będziecie mieli również warty i dyżury w końcu nie jesteście obibokami i darmozjadami. - odpowiedział Hetto, a następnie dodał: - Oczywiście, wiem że Kurai jest oficerem i on jako jedyny może odmówić na przykład podjęcia warty.
- Nie będę odmawiał. - odparł chłodno Kurai.
- Ja wiem, jednak obowiązują mnie pewne procedury i Ciebie jako oficera również, więc przed każdą wartą będziesz musiał się podpisać, że wyraziłeś na nią zgodę. - stwierdził weterynarz.
- Rozumiem. - stwierdził Kurai.
- Dobrze Kochani, pewnie jesteście zmęczeni po podróży, więc dzisiaj macie wolne, a Tajhal zaraz zaprowadzi Was do pokoi. - odparł Hetto.
- Pokoi? Każdy z nas będzie spał oddzielnie? - spytała dociekliwie Diuna.
- Nie zupełnie, Wy moje miłe Panie będziecie spały w jednym pokoju w sektorze B, Hachi i Otachi będą mieli swoją kwaterę w sektorze D ... a Kurai ma swoja komnatę tu w sektorze I. - odparł Hetto.
- Z dala od Hachiego to brzmi nieźle. - stwierdziła Diuna.
- Hetto, a gdzie są prysznice i toalety? - spytała Kiazu.
- Każdy pokój ma dostęp do własnego prysznica i toalety - stwierdził Hetto.
- Brzmi nieźle ... - pochwaliła Kiazu.
- Aha zapomniał bym, przypomnijcie Tajhal , ze zanim udacie się na spoczynek, to macie iść do głównego magazynu po dodatkowe mundury - stwierdził nagle Hetto.
- Przecież mamy mundury. - odparła Diuna.
- Owszem, jednak w obozie zwłaszcza w części mechaników jest dużo smaru, paliw i innych rzeczy które brudzą i nie tak łatwo się ich pozbyć. - odparł Aluf, a następnie dodał: - Co za tym idzie lepiej będzie jak będziecie mieli dodatkowe mundury do chodzenia po obozie, możecie wziąć zarówno mundury Ineeven, jak i neczańskie ... wybór należy do Was, chociaż ja doradzam Wam mundury Ineeven.
- Ale one zakrywają całe ciała i są takie pase ... - odparła Kiazu.
- Dlaczego polecasz nam Wasze mundury? - spytała Diuna.
- W skrócie abyście nie wyróżniali się z tłumu, tak zapobiegawczo, aby w razie ataku, wrogowie nie wiedzieli, ze mamy gości z innych armii. - odparł spokojnie Hetto.
- Hmm... goście z innych armii oznaczają, że odbędzie się transport maszyn. - stwierdził Hachi.
- A to dobry moment aby zaatakować i ukraść maszyny. - dodał Otachi.
- Dokładnie, a w naszych mundurach wtopicie się w tłum. - odparł Aluf.
- Weźmiemy mundury Ineeven, nie musisz się o to martwić. - odparł chłodno Kurai.
- To dobrze, bardzo mnie to cieszy. - odparł Hetto.

************

Spore, metalowe, stosunkowo jasne pomieszczenie oświetlone przez trzy zwisające lampy. Ciemno zielone ściany ładnie współgrają z jasno brązową ladą, dzielącą pomieszczenie na pół. Po jednej jej stronie znajdują się jedynie dwa okna oraz wejście. Natomiast po drugiej stronie znajduje się masa półek i otwartych regałów, na których leżą ubrania, paczki i inne rzeczy, oraz futryna prowadząca do kolejnego pomieszczenia. Po dłuższej chwili do tego pomieszczenia wszedł cały odział ChiZ02, oraz oficer ubrany w mundur kapitana, który ma niesymetryczną fryzurę. Wojskowy po prawej stronie ma krótkie postrzępione włosy, o czarnych końcówkach, a po lewej stronie ma krótkie centymetrowe włosy w pomarańczowym kolorze. Dodatkowo ma poważne turkusowe oczy i czarne gogle, które służą mu jako opaska.
- Inkerem, mamy gości ... - stwierdził nagle oficer podchodząc do lady.
- Tajhal, sumienia nie masz? - odparł tajemniczy głos z drugiego pomieszczenia.
Po chwili, z pomieszczenia wyszedł kolejny oficer w kapitańskim mundurze. Jest to masywny, starszy mężczyzna z dużym brzuszkiem oraz o brązowych, lekko siwawych włosach i wąsach oraz niebieskich oczach.
- Mam mam, ale Ojciec nie ma. - odparł Tajhal.
- Dobra to czego chcecie? - spytał Inkerem, opierając się o ladę.
- To neczański odział, który przybył po maszyny bojowe. Ojciec powiedział, aby dać im nasze mundury. - odparł Tajhal.
- Wszystkie szeregowe? - zdziwił się Inkerem.
- Tak. - odparł chłodno Kurai.
- Tak, spokojnie Ojciec wie. - dodał Tajhal.
- Dobra dzieciaki, nie wnikam ... a macie w ogóle jakieś imiona? - spytał Inkerem.
- Pewnie! - odparła energicznie Kiazu.
- To Kiazu, Diuna, Rina, Kurai, Otachi a ja jestem Hachi. - dodał ziemny neczanin.
- Ciekawość, Aluf jest waszym prawdziwym "Ojcem"? - spytała od razu Diuna.
- Hehehhehe ... - zaśmiali się obaj oficerowie, a następnie Tajhal z uśmiechem powiedział: - Nie nie, to taka pieszczotliwa ksywka, nadana mu w obozie.
- Fajna sprawa. - stwierdził Otachi, z uśmiechem.
- Pewnie, że tak. A o to Wasze stroje, jak się prześpicie to dopasuje je, o ile będzie taka potrzeba. - stwierdził Inkerem wykładając na ladę 6 nowiutkich jeszcze zapakowanych w folię mundurów.
- Dzięki. - odparli zgodnie neczanie z uśmiechem.
- Dobra idźcie już, a ja wracam do krzyżówek. - stwierdził Inkerem z uśmiechem i wracając do drugiego pomieszczenia.
- Do zobaczenia Inkerem, idę zaprowadzić młodzież do pokoi. - odparł Tajhal, a następnie dodał: - Zapraszam za mną, przebierzecie się później.

************

Spory, kwadratowy, metalowy pokój o różowo-błękitnych ścianach, który jest połączeniem dwóch kontenerów. Znajdują się tam trzy białe łózka, pomiędzy którymi stoją ciemnobrązowych szafek, które stoją na wprost wejścia pod oknem. Natomiast po prawo od wejścia znajdują się kolejne drzwi. Zmęczone neczanki położyły torby pod jedną ze ścian, na nich położyły zapakowane mundury, a same wręcz padły do niepościelonych łózek.
- Łóżeczko, jak dobrze ... - stwierdziła radośnie Diuna.
- Przydałoby się je jeszcze pościelić. - dodała spokojnie Rina.
- Spoko, mi się marzy jeszcze kąpiel. - dopowiedziała Kiazu podnosząc się do łazienki.
- A mi się nie chce wstawać. - odparła Diuna.
- Wstań proszę, a pościele Ci łózko ... - stwierdziła Rina.
W tym momencie do psychicznej neczanki podeszła Kiazu i jednym szybkim ruchem zrzuciła ja z łózka mówiąc:
- Tu też możesz sobie leżeć...
- Trochę twardo ... - odparła Diuna nie przejmując się tym, że leży na podłodze.
- Jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma ... - odparła Kiazu z wrednym uśmiechem, a po chwili z przyjaznym uśmiechem dodała: - Rinka uważaj na kłodę i jak byś była taka miła to pościel i moje.
- Spoko ... - odparła Rina z uśmiechem.
- Super! - stwierdziła entuzjastycznie Kiazu, udając się do łazienki.
- W sumie mogę spać nawet i tutaj ... - stwierdziła Diuna której, nie chce się podnosić.
- Hmmm... najwyżej zadzwonię po chłopaków i Cię wrzucą na łóżko. - odparła spokojnie Rina.
- O nie nie nie ... jak pościelisz to sama wejdę do łózka. - odparła Diuna podnosząc się z podłogi.
Wodna neczanka, powlekająca pościel na łózkach, nic już nie odpowiedziała, jedynie przyjaźnie się uśmiechnęła.

************

Metalowa komnata o żółtych ścianach, w której za czarnym masywnym biurkiem, zasiada głównodowodzący obozu maszyn. Przed nim stoi elektryczny neczanin i obaj Panowie rozmawiają.
- Wpadnijcie do mnie za nim udacie się na treningi, wiesz formalności. - stwierdził Hetto.
- Spokojnie zajrzymy. - stwierdził chłodno Kurai.
- Aha i bądź łaskaw nie ciągnąć Riny do swojego pokoju.
- Spokojnie nie będę jej ciągnął...
- Zaciąganie rumieniącej się dziewczyny za rękę, może wzbudzać zainteresowanie i pewne podejrzenia, których wolałbym uniknąć.
- Rozumiem, nie przejmuj się tym.
- Dobrze ... A właśnie przypomniało mi się... - stwierdził Hetto, a następnie dodał: - Jeśli nie macie akurat warty, albo nie jesteśmy akurat atakowani, to możecie chodzić po obozie z odkrytymi twarzami, lub nawet bez chust i turbanów.
- Przekaże to reszcie. - odparł chłodno Kurai, a następnie dodał: - Zaatakowały Was smoki prawda?
- Widzę, że nie owijasz w bawełnę. - odparł Hetto, a po chwili dopowiedział: - Tak zakatowało nas 6 smoków, które były naprawdę dobrze wyszkolone.
- Tak myślałem.
- Pewnie dlatego, że brałeś udział w turniejach, większość wojskowych uważa, że to nie możliwe aby smoki rozgromiły obóz maszyn.
- Rozpoznałeś kogoś?
- Słuchaj było takie zamieszanie, że to cud że ja i moi ludzie w ogóle żyjemy, ale jeśli nawet miałbym czas się przypatrywać to nie znam jeźdźców smoków, po tej drugiej stronie.
- Rozumiem....


************


Minęło kilka godzin błogiego i przyjemnego odpoczynku, podczas którego neczański oddział zdążył się przespać i odpocząć po nocnej podróży. Wszyscy grzecznie przebrali się w mundury Ineeven, zjedli późny obiad, a następnie z aparatem udali się na zwiedzanie obozu. Pełni fascynacji neczanie oglądali lekkie maszyny bojowe, tory treningowe oraz codzienne życie upragnionego obozu maszyn. Dzisiaj jeszcze mogą pozwolić sobie na odrobinę kontrolowanego luzu. W końcu nie wiadomo co może przynieść nowy dzień.