poniedziałek, 20 marca 2017

Epizod 218



"Pożegnanie z świętym spokojem,
czas na powrót do woja..."


Słoneczny, przyjemny, delikatnie chłodny i orzeźwiający poranek, przepełniony cudownym słońcem oraz miłym spokojnym powietrzem.
Spora i stylowa o stylowych czerwono-białych ścianach, które są stonowane i idealnie skomponowane z złotymi zasłonami, które przysłaniają duże okno i wejście na balkon, nie znacznie blokując tym ciepłe promienie słońca, ale nie blokują światła. W tym pomieszczeniu, które nie jedno już widziało, panuje delikatny bałagan, a na wspaniałym łóżku leży elektryczny neczanin z nagim torsem, a obok niego leży przytulona do niego wodna neczanka.
Po dłuższej chwili Rina przeciągnęła się i zaspana uklękła na łóżku, delikatnie odkrywając swoje nagie, dopieszczone ciało.
- Hmm... czyżbyś chciała uciec? - spytał chłodno Kurai siadając, i w pełni odsłaniając swój wspaniały tors.
- Hmm... nie chcę. - odparła spokojnie Rina z promiennym uśmiechem, a po chwili zarumieniona spytała: - Podobał Ci się prezent urodzinowy?
- Był najlepszy na świecie ...
W tym momencie neczanin położył swoją prawą dłoń na karku neczanki, a następnie delikatnie a zarazem stanowczo przyciągnął ja do siebie i pocałował, tak namiętnie jak to tylko on potrafi.
Po dłuższej chwili kiedy rozpieszczone usta kochanków rozdzieliły się, Kurai powiedział:
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. - odparła Rina, delikatnie szepcząc.
W rym momencie rozległo się pukanie do drzwi. Wkrótce neczanin wstał, założył spodnie i podszedł do zdobionych drzwi, i stając w nich otworzył je.
- Najmocniej przepraszam, że przeszkadzam. - stwierdził pokornie Kutaro delikatnie kłaniając się i trzymając sporą paczkę.
- Co chcesz? - odparł Kurai.
- Pan Sachiner, zaprasza Państwa na śniadanie i kazał przynieść Państwu stosowne stroje.
Elektryczny neczanin nic nie odpowiedział, jedynie przejął karton, a pokorny sługa kontynuował:
- Śniadanie odbędzie się o 9:00 na małym tarasie, za pozwoleniem poczekam tutaj na państwa.
- Skoro takie masz rozkazy. - odparł chłodno Kurai, zamykając drzwi.

************

Biały, stylowy taras z przepięknym widokiem, podsycanym wspaniałym i olśniewającym słońcem. W tym przyjemnym miejscy, wśród kwiatów i śpiewu ptaków, przy sporym okrągłym stole zasiada już Ery i Kiazu. Sukub ubrana w białą, koronkową sukienkę, na cienkie ramiączka i sięgającą jej do połowy ud, oraz białe szpilki. Natomiast neczanka ma na sobie luźną czerwoną sukienkę na cienkie ramiączka, z gorsetową górą. Sukienka ta sięga jej do 1/3 długości ud, a całości jej wizerunku dopełniają wysokie czarne glany. Obie panie siedzą na półokrągłej stylizowanej i bardzo wygodnej ławeczce.
- Co za cudowne miejsce. - stwierdziła radośnie Kiazu, przeciągając się.
- To mój ulubiony taras w willi i nakłoniłam tą paskudę abyśmy zawsze tutaj jedli śniadanie. - odparła Ery.
- Zaskakuje mnie, że od tak się zgodził ..
- Wiesz po raz mu to zwisa, a po dwa lubi zaspokajać "zachcianki" kobiet które coś dla niego znaczą, nawet jeśli nie przyzna się do tego.
- Heheheh szarmancki dżentelmen ... w sumie to takie bardzo w jego stylu.
W tym momencie na taras wszedł Kutaro, który przyprowadził uśmiechniętą wodną neczankę, oraz elektrycznego neczanina. Rina ubrana jest w żółta sukienkę z jednym (prawym) odsłoniętym ramieniem i rękawami jak w T-shirt. Jest ona luźna i zwiewna a w pasie posiada gumkę która delikatnie ją ściąga. Kreacja ta sięga jej do połowy ud i idealnie pasuje do granatowych długich leginsów (dzięki czemu wygląda jak stylowa tunika) i butach na obcasie w kolorze sukienki. Całości dopełniają wysoko upięte włosy. Tym czasem Kurai ubrany jest w elegancką koszulę na krótki rękaw, oraz granatowe jeansy.
- HEJKA! - stwierdziła radośnie Kiazu
- Cześć. - odparła Rina z uśmiechem.
- Moja Droga przepięknie pachniesz. - wtrącił nagle szarmancko inkub, ubrany w stylowy, czarny garnitur, bez krawata.
- Łał ale ona promienieje. - stwierdziła dumnie Ery, pałając się świetlistością wodnej neczanki.
- Hmm... dawno nie była taka radosna, chyba miło spędziła czas. - dodała Kiazu z uśmiechem.
- Witaj. - odparła z uśmiechem Rina.
- Kutaro, podaj śniadanie. - stwierdził twardo inkub, udając się do stołu.
- Sachiner, czy mogę zając Ci chwilę? - spytała pokornie Rina.
- Oczywiście moja droga, słucham. - odparł Sachiner podchodząc do neczanki.
- Em ... - zająknęła się neczanka i z kieszeni sukienki wyjęła czerwone zawiniątko i wręczyła ją inkubowi. Sachiner uśmiechnął się o wziął od niej swój krawat.
- To wszystko moja droga? - spytał inkub.
W tym momencie wodna neczanka wzięła głębszy oddech stanęła delikatnie na palcach i pocałowała inkuba w policzek mówiąc:
- Dziękuję.
A po chwili czerwona neczanka szybko podbiegła do stołu i usiadła koło Kurai'a, który w między czasie usiadł przy stole, na drugiej półokrągłej ławce.
Sachinera bardzo zaskoczyło, to zachowanie, ale uznał je za przyjemne i z uśmiechem, podszedł do stołu.
- No no, co się tu stało? - spytała Kiazu.
- Moja droga nic co powinno Cię obchodzić. - odparł Sachiner, a po chwili dodał: - Moja droga Ropuszko, zechciałabyś poprawić mój nienaganny wygląd?
- W sumie mogę Paskudo. - odparła Ery wstając, a następnie zawiązując krawat mężowi dodała: - Co Ty byś be ze mnie zrobił?
- Dużo różnych rzeczy. - odparł inkub z wrednym uśmiechem.
- Nie mów mi takich rzeczy Paskudo jak wiążę Ci krawat bo zawsze mogę Cie udusić. - odparła Ery.
- Nie zrobisz tego Moja Dżdżowniczko. - odparł inkub, a po chwili dodał: - Dziękuję, od razu czuję się lepiej.
- Nie umiesz, nawet zawiązać krawata? - dogryzła Kiazu.
- Moja droga oczywiście, że umiem.- odparł inkub siadając, a następnie szybko zmienił temat: - Dzisiaj mamy dużo pracy, Diwa zażyczył sobie sesje zdjęciową i może się okazać, że zażyczy sobie towarzystwa muzy na zdjęciach.
- Spoko ja jestem zawsze gotowa. - odparła Kiazu.
- Dobrze zaczynamy zaraz po śniadaniu. - odparł Sachiner.

************

W obozie maszyn, w którym delikatnie pada, neczanie oraz kilku innych wojskowych, uwijają się jak w ukropie aby przygotować jeden z hangarów, na wielką imprezę.
- Dlaczego musimy szykować taką wielką imprezę? Przecież on i tak sobie stąd pójdzie.. - narzekała Diuna.
- He...Aluf mówił, że dzisiaj przyjedzie do nas jeszcze jakiś zespół muzyków który ma poprawić morale oddziału.- odparł Otachi.
- Wiem, wiem ... połączenie dwóch imprez w jedną, ale tego zachodu jest za dużo... - odparła Diuna, a po chwili dodała: - Jeszcze On siedzi sobie w willi u Sachinera, Dziewczyny są w buszu w jakieś ambonie i cała praca spadła na nas.
- Przecież wszystko idzie jak po maśle i wyrobimy się chociaż przybyło nam pracy. - odparł Otachi.
- Ona by wolała się polenić. - dodał Hachi.
- Akurat nie ... wolałabym pobawić się moją zabawką. - odpowiedziała Diuna.
- Ojej dziecko chce zabawkę. - odparł Hachi.
- Ej ... - stwierdziła Diuna.
- Kup se klej i ogarnij się. - stwierdził Hachi.

************

Wspaniały zielony ogród z delikatnie zakręcającymi, szaro-białymi kamiennymi schodami, w przy których rosną wspaniałe krzaki o cudownych różowych i fioletowych kwiatach. W promieniach słońca na kamieniu dumnie stoi Anyo "Uto" Utahime, który ubrany w typową dla niego kreację. Obok niego stoi Kiazu ubrana jak księżniczka z snów projektanta. Ma na sobie czarną sukienkę z białym gorsetem, i długim ogonem, z sukni który swobodnie zakrywa duża część schodów. Całości jej wizerunku dopełnia delikatny, kryształowy diadem oraz białe, długie glany. Wyglądają trochę jak dwie kontrowersyjne księżniczki.
Rina kuca nieopodal całej ten scenki i robi zdjęcia delikatnie z dołu, koło niej stoi Kurai, oparty o jedno z bujnych drzew. Tym czasem nieopodal nich na niedużej brązowej ławce, siedzi Ery wraz z Sachinerem.
- Zwykle nie siedzisz na sesjach. - stwierdziła Ery.
- Owszem, moja droga, ale dzisiaj mam taki kaprys. - odparł Sachiner.
- Hmm... paskudo dobrze wiem, ze przyciąga Cię ten sam zapach i ta sama energię co mnie...
- Moja droga ropuszko, nie po to wprowadziłem swój plan w życie, aby z tego nic nie mieć.
- Tak, tak ... gdzie spędziłeś noc?
- Moja droga ropuszko, dobrze wierz, że jadłem posiłek i, że mój wspaniały plan nie zakładał tego co przeszło Ci przez myśl...
- No tak coś o tym wspominałeś, że ma być prezentem czy coś ...
- Widzisz Moja Droga Ropuszko, to on miał wczoraj urodziny i od niego bije ten sam zapach co od tej cudownej Damy ...
- HEJ! SKOŃCZYLIŚMY! - krzyknęła radośnie Kiazu, machając.
- Moja Droga obowiązki wzywają. - stwierdził Sachiner podnosząc się.
- Hmm... ja i Kiazu nie będziemy potrzebne przy zgrywaniu ? - spytała Ery, również wstając oraz przeciągając się.
- Moja Droga Ropuszko, nie będziecie. - odparł Sachiner.
- Rinę też mogę porwać?
- Wolałbym moja droga Dżdżowniczko, aby została ze mną i skoro musisz wiedzieć zniosę Towarzystwo Twojej przyjaciółki i lubego Riny.
- Uuuu, to trzeba to wykorzystać i zaleźć Ci za skórę.
- Nie dacie rady Moja Droga Ropuszko, nie dacie rady.
- Zobaczymy. - odparła Ery z delikatnie złośliwym uśmieszkiem.


************

Darkaril, leży szpitalnym pokoju i znajduje się pod tlenem oraz jest podpięty do różnych maszyn pokazujących jego ciśnienie, tętno i puls. Wkrótce demon delikatnie otwiera oczy.
- Proszę, na nie spojrzeć... czy wie pan gdzie jest? - spytał lekarz.
- Oni ... mają ... smoka ... - stwierdził Darkaril, a następnie ponownie stracił przytomność.
- Kiedy będzie można z nim rozmawiać? - spytał Damu.
- Do wieczora postaramy się go do końca wybudzić. - odparł jeden z lekarzy.
- Dobrze, i tak ma szczęście, że mamy chociaż część planów inaczej nie bawiłbym się w ratowanie go.

************

Duże, prostokątne pomieszczenie o granatowo-fioletowych ścianach, bez okien i z ogromną prostokątną kanapą zajmującą trzy z czterech ścian. Przed siedziskiem znajdują się dwa czarne okrągłe stoły, na którym stoją rożne napoje oraz paluszki, orzeszki i tego typu przekąski. Dodatkowo na jedynej wolnej ścianie znajduje się duży telewizor. Na kanapie zasiada Rina, siedząca między Kurai'em, a Sachinerem. Tym czasem Kiazu i Ery śpiewają rożne piosenki do mikrofonów i dobrze się przy tym bawią.
- Wczoraj przegiąłeś. - powiedział chłodno Kurai.
- Tak, jednak dobrze wiesz, że Twój brak zaufania do mnie wymagał nagięcia pewnych granic i zagrania na zazdrości, abyś pofatygował się do mnie, gdyż do pewnych moich wspaniałych zachowań raczyłeś przywyknąć.- odparł Sachiner.
"(...)Każdy kto jest zazdrosny o moją moc
I moją urodę, nie odważy się wejść mi w drogę.
Nieważne kto jest moim przeciwnikiem:
Stawię mu czoła z powiewającym płaszczem(...)"
- Wydaje mi się, Ery dopina swego. - stwierdził chłodno Kurai.
- Nie.... jest jeszcze bardzo daleko do osiągnięcia celu. - odparł Sachiner popijając swoje ulubione wino.
- Aha ... a te trujące kule to tak tylko dla picu? - odparł Kurai, popijając cole.
- Nienawidzę Cię. - odparł Sachiner, a po chwili dodał: - Irytuje mnie to fakt, lecz jeszcze nie zalazły mi za skórę.
"(...)Gdy nic się nie dzieje,
Źli goście służą mi za ruchome cele
Odpręża mnie to, a ich skarby będą moje
Jak mogłabym zrezygnować z takiego życia?(...)"

W tym momencie do pomieszczania wszedł pokornie Kutaro i oddał wodnej neczance aparat. Ten gest spowodował, że Rina od razu zaczęła robić zdjęcia i sama też wkręciła się w zabawę. Natomiast śpiewające dziewczyny dostały wręcz skrzydeł i zaczęły tańczyć, wygłupiać się i jeszcze lepiej się bawić.
"(....)Ta prosta, niezobowiązująca gra
Bardzo mnie satysfakcjonuje
Esencja przerażających dni
Musi być przepyszna (...)"
- Hej, mam pomysł! - stwierdziła radośnie Kiazu.
- No co tam wymyśliłaś? - odparła Ery.
- Wspólne zdjęcie pełne szaleństw. - stwierdziła Kiazu.
- Dobra. - odparła Ery, a następnie dodała: - Kutaro popstrykaj nam trochę fotek, proszę.
- Tak Pani. - odparł pokornie słucha przejmując aparat.
W tym momencie sukub przyciągnął do siebie obie neczanki i tak powstało kila przytulających zdjęć. Następnie Kiazu i Ery usiadły koło Sachinera, przytulając go, a po chwili wszyscy usiedli na kanapie i powstało kilka zdjęć zbiorowych. Potem Rina usiadła między Sachinerem, a Kurai'em którzy ją delikatnie obieli. Wtem Kiazu położyła się na brzuchu na kolanach całej trójki, potem dołączyła do niej Ery. I chociaż panowie nie do końca są zadowoleni z tej "zabawy" to cierpliwie ją znosili, gdyż paniom sprawiało to ogromną radość. Wkrótce Rina przejęła aparat i powróciła do zajadania paluszków oraz roli w której czuje się najlepiej.
- No zrób to... dobrze wiem, że chcesz ... - stwierdził chłodno Kurai.
- Nie muszę, mieć Twojego pozwolenia... - odparł Sachiner, popijając wino.
- Tak oczywiście .... i wcale się nie boisz, że Ci się oberwie... - odparł Kurai.
- Cicho siedź! W końcu to nie mnie trzeba prowadzić jak dziecko we mgle tylko Ciebie... - odparł dumnie Sachiner.
- Ciebie nawet jakby prowadzić to byś się zgubił ... - stwierdził chłodno Kurai.
- Zrobiłeś się ostatnio bardziej cięty, czyżby zazdrość, że od tak zaciągnąłem ją do sypialni, i przebrałem w to co chciałem? - odparł Sachiner, z wrednym uśmiechem kołysząc kieliszkiem wina.
- Nie schlebiaj sobie ... Twoje ego i tak już nie mieści się w tym pokoju, nie karm go więcej bo w końcu pęknie. - odparł chłodno Kurai.
- Moja duma i me wspaniałe ego rozciągają się i jeszcze wiele zniosą. A ja chętnie je powiększę. - odparł dumnie inkub.
- Widzę, że Kurai nam pomaga. - stwierdziła cicho Kiazu, pozując siostrze do szalonego zdjęcia
- Hehehhe ... jak dobrze, że oni nie przepadają za sobą. - dodała Ery, stając koło Kiazu.
- O tak. - dodała Kiazu z uśmiechem.
************

- Dobrze, że przewidziałem, że ten narwaniec zapomni po co tam poleciał. Na szczęście przez zamieszanie nie zauważyli że napastników było czterech a nie trzech ... co prawda przyniósł on fotografie zaledwie tylko kilku planów, ale lepsze coś niż nic.... Hmm... muszę przyznać że Darkaril i jego smoczy jeźdźcy są idealni do odwracania uwagi, jednak zastanawia mnie co tam się stało na misje poleciały trzy smoki, a wrócił jeden i to bardzo mocno poobijany i prawie zabitym wojownikiem ... hmm... Ten nie posłuszny ciołek stwierdził, że mają smoka ... to nie możliwe aby jeden smok bez jeźdźca zrobił taki pogrom ... phi .... nawet jak miałby jeźdźca to sam nie pokonał by trzech smoków... Muszę porozmawiać z Darkarilem, bo jeśli oni mają obronę przed smokami w postaci swojego smoka to musielibyśmy zaprzestać ataków ... bynajmniej na jakiś czas ... Nie pozwolę na to aby ta maszyno dajna krowa przestała dawać nam profity! ... Trzeba będzie sprawdzić, jak dobrą mają obronę przed nami, ale to na spokojnie ... niech ten wielki pokonany się wybudzi i wszystko opowie ... - zamyślił się Damu podążając pałacowymi korytarzami.

************

Na krystalicznej tafli jeziora stoi duży, granatowy smok, spokojnie dorównujący, jak nie przewyższający rozmiarem smokowi Marada. To ogromne, skrzydlate stożenie leży spokojnie na brzuchu, a na plecach ma wyprofilowaną, czarną, bogato zdobioną złotem budę, w kształcie prostopadłościanu, przymocowaną na sztywno za pomocą grubych pasów do ciała smoka. Jeden pas zapięty jest pod brzuchem bestii, kolejny, przyczepiony jest do szyi gada, a ostatni do jego ogona. Konstrukcja ta posiada okna oraz kozioł umieszczonym pod dachem, ma którym siedzi mężczyzna ubrany we frak i cylinder, trzymający lejce, przymocowane do smoczego pyska. Wszystko to na pierwszy rzut oka przypomina karocę, tyle że usytuowaną na smoku. Przez otwarte drzwi widać przestronne białe, skórzane pomieszczenie, z kanapami. Koło tej niezwykłej i niecodziennej karocy stoi Kutaro, gotowy do niesienia pomocy przy wsiadaniu. Tym czasem do tego wspaniałego pojazdu podchodzą Sachiner, Ery, Kiazu, Rina oraz Kurai, którzy ubrani są już w mundury z Ineeven.
- Łał! A to co? - stwierdziła z podziwem zaskoczona Kiazu.
- To Vehiculo, które w świetle dnia wygląda jeszcze piękniej! - odparła radośnie Rina.
- Moja droga lubię dbać o swoje rzeczy. - odparł spokojnie Sachiner.
- Tak, potwierdzam, ta Paskuda rzeczywiście dba o swoje rzeczy i nie tylko. - dodała Ery z uśmiechem, lekko obejmując Sachinera.
- Hehehe ... spoko, ale smoczysko zacne! - odparła Kiazu, a po chwili dodała: - Czemu ten smok nie bierze udziału w turnieju, a Mishel już tak?
- Moja Droga, ten smok został wyszkolony do transportu i co prawda w krótkim czasie potrafi przelecieć nawet ogromne odległości to on nie nadaje się do walki. - odparł Sachiner, a następnie dodał: - Mishel jest dużo zwinniejszy i silniejszy, oraz znacznie lepiej znosi trening do starć.
- Rozumiem..czyli w sumie ten smok nie ma predyspozycji? - odparła Kiazu.
- Dokładnie. - odparła Ery z uśmiechem.
- Dobrze Moi drodzy, jedzcie już, gdyż moja wapniała osoba nie może już poświęcić Wam więcej czasu. - wtrącił Sachiner.
- Dobra, dobra ...- odparła Kiazu, a następnie mocno przytuliła się do swojej przyjaciółki mówiąc: - Będę bardzo tęsknić!
- Ja też. - odparła Ery odwdzięczając mocny i przyjazny uścisk.
- Medle zabierz państwa w kierunku obozu maszyn, a ... - stwierdził w między czasie Sachiner.
- NIE! - zaprotestowała Kiazu, odklejając się od przyjaciółki.
- Moja droga możesz się nie wtrącać? - spytał zaskoczony inkub.
- Mogę, ale widzisz, my z Riną jesteśmy na misji ... jakieś 15 km od obozu maszyn ... - odparła Kiazu.
- Moja droga, jestem bardziej doinformowany niż myślisz. - odparł Sachiner, a następnie dodał: - Medle zabierz Panie, na miejsce ich misji a następnie kiedy dotrą do obozu maszyn zabierz tam Pana.
- Oczywiście Panie. - odparł pokornie woźnica.
- Dzięki. - odparła Kiazu z uśmiechem.
- Do widzenia, moja droga. - uciął rozmowę Sachiner, a następnie pocałował prawą dłoń ognistej neczanki.
- Nara. - odparła Kiazu stając koło Ery, a po chwili ponownie przytuliła się do przyjaciółki.
W tym samym czasie Rina i Kurai pożegnali się z Ery i ruszyli w kierunku karocy i Sachinera, który na wstępie szarmancko, pocałował wodną neczankę w prawą dłoń, a następnie powiedział:
- Do miłego zobaczenia Moja Droga.
- Do zobaczenia - odparła Rina z przyjaznym uśmiechem, a następnie wsiadła do karocy.
Tuż za nią wsiadł inkub.
- Co on kombinuje? - spytała Kiazu.
- Nic, chce się tylko pożegnać. - odparł chłodno Kurai.
Sachiner wsiadł do karocy z uśmiechem, po czym przyciągnął Rinę do siebie i mocno przytulił szepcząc jej do ucha:
- Moja Droga, zasłużyłem sobie .... jednak nie rozpowiadaj tego, że moje wspaniałe ja w swojej nieobliczalnej łaskawości robi takie rzeczy.
- Wiem... - wyszeptała zarumieniona neczanka, odwzajemniając przytulenie.
Po chwili do karocy weszła Kiazu, mówiąc:
- Mówiłeś, że nie masz czasu.
- Moja Droga, dobrze Ci radzę, nie wtrącaj się. - odparł Sachiner pokazując barek ukryty w jednej z ścian karocy, a następnie powiedział: - Moja droga, Tu jest ten barek i możecie brać wszystko na co macie ochotę.
- Dziękuję. - odparła pokornie Rina.
- Naprawdę? - spytała zaskoczona Kiazu.
- Owszem. - odparł inkub wychodząc.
Następnie inkub pożegnał się z neczaninem przez uścisk dłoni, a później Sachiner podszedł do swojej ukochanej i objął ją. W tym momencie drzwi od pojazdu zamknęły się. Kuby pomachały swoim gościom, a po chwili idąc koło siebie wrócili do wspaniałej wilii.
- To były miłe dni... - stwierdziła Ery z uśmiechem.
- Owszem Moja Droga Ropuszko były bardzo miłe ... - odparł Sachiner.

************

- Pomyliłeś się. - stwierdziła Kiazu siedząc na białej kanapie, a po chwili dodała: - Wyobraź sobie, że pokazywał barek...
- Skoro tak mówisz ... - odparł chłodno Kurai, siedzący koło Riny, która siedzi delikatnie wtulona w ukochanego.
- Mówię, mówię ... wiem co widziałam... - odparła Kiazu, a po chwili radośnie dodała: - Hmm... wiecie co? to była najlepsza misja jaką miałam!
- Tak, było bardzo przyjemnie. - odparła Rina.
- Kurai ... Dobrze się czujesz? - stwierdziła Kiazu, a po chwili dodała: - Nie na co dzień daje Ci się przytulać...
- Nic nadzwyczajnego ... - odparł chłodno Kurai.
- Taaa.... mówi to ktoś, kto mówi że "nie lubi dotyku" ... - stwierdziła Kiazu.
- Owszem nie lubię ... czasem jednak mogę zrobić wyjątek... nie interesuj się. - odparł stanowczo Kurai.
- Spoko ... baw się dobrze póki możesz. - odparła Kiazu, mrugając okiem.
W tym momencie zadzwonił telefon Kiazu, ognista neczanka szybko go odebrała mówiąc:
- Hej co tam?
- Wracacie już? - odparł znajomy głos.
- Tak Hetto wracamy
- Świetnie, możesz rozmawiać?
- Pewnie. - odparła neczanka z uśmiechem.
- Dobrze, słuchaj nie dzwonię do Riny gdyż pewnie ona nie byłaby wstanie rozmawiać.
- Nie mylisz się, a co tam?
- Posłuchaj, pod ambonom będą na Was czekać Inuma.
- SUPER!
- Tak, tak ... Słuchaj wracając pojedziecie do tymczasowego obozu, poprowadzę Was i weźmiecie stamtąd jedną paczkę, która przez przypadek trafiła do nich.
- Spoko... nie ma problemu...
- Potem szybko wracajcie..
- Luzik, ale czy się nie wyda?
- Nie, spokojnie Inuma same do Was przyjdą, one już nie raz były pod tą amboną.
- Heheh... no spoko ... coś jeszcze? - odparła Kiazu z uśmiechem.
- Tak słuchaj...
W między czasie Kurai delikatnie odchylił głowę ukochanej, która spoczywała na jego ramieniu i cicho powiedział, jej do ucha:
- Przytulił Cię prawda?
- Tak ... - odparła delikatnie zrumieniona neczanka.
- Wiedziałem, że to zrobi... wreszcie zapamiętał, jak lubisz być żegnana i witana przez bliskie Ci osoby ... chociaż i tak się do tego nie przyzna nawet jeśli "zasłużył"...
- Wiem ... hmm... przyznaje się przed Tobą....
- Owszem ...
- Kurai ... ja ....
W tym momencie elektryczny neczanin, wziął neczankę za jej prawą rękę, i splótł swoje palce z jej palcami, jednocześnie następnie, subtelnie, delikatnie i namiętnie pocałował wodną neczankę, w spokojne i ufne usta. Po chwili, kiedy usta kochanków rozłączyły się powiedział:
- Wiem ...
- Co wiesz? - spytała zaciekawiona Kiazu, która do tej pory nie zwracała uwagi na pozostałych, tylko była zajęta rozmową.
- Zajmij się rozmową telefoniczną, a nie mną ... - odparł chłodno Kurai.
- Tak... tak ... mógłbyś chociaż odpowiedzieć "wiem, że ją kocham" czy coś ... facet trochę romantyzmu ... - odparła Kiazu.
- Nie muszę tego mówić Tobie ... - stwierdził chłodno Kurai.
- Kiazu, wiesz, że nadal jestem na linii? - wtrącił Hetto.
- A tak sorka ... coś jeszcze? - odparła Kiazu.
- Daj im spokój ... ich w przeciwieństwie do Ciebie pilnuję ...może i Ciebie powinienem zacząć?
- Heh ... nie ma takiej potrzeby ... tak oczywiście dam ... wszystko?
- Nie ...
- Yhy ... to nawijaj... - odparła Kiazu, a następnie wyjęła z toby siostry aparat i wierzyła go przed siebie. W tym momencie Kurai, lewą dłonią zakrył obiektyw. Ognista neczanka, zrobiła naburmuszoną minę, a następnie wymownie spojrzała na siostrę i jej ukochanego.
- Nie pomorze Ci ... - stwierdził chłodno Kurai wyglądając przez okno.
- Właśnie widzę. - odparła Kiazu, patrząc na śpiącą siostrę,w tuloną w elektrycznego neczanina.
- Słucham? - odparł Hetto do słuchawki.
- Nie nic ... coś jeszcze? - odparła Kiazu, ponownie skupiając się na rozmowie, a po chwili nadal rozmawiając napisała SMS do przyjaciela.
"Nie zrezygnuję, no chyba, że zniszczysz jej aparat... inaczej będę próbować przez całą drogę."
Dobrze ... coś wymyślę .... - odparła Kiazu, ponownie próbując zrobić zdjęcia.
Na tą próbę neczanin delikatnie i chwilowo uśmiechnął się pod nosem i tym razem było mu już wszystko jedno czy zdjęcie zostanie zrobione czy nie. Ognista neczanka, nie omieszkała wykorzystać tej szansy. Następnie tuż po zrobieniu zdjęcia Kurai, jednym szybkim ruchem zabrał Kiazu aparat i położył go koło siebie.
- Spoko, spoko zrozumiałam aluzję. - odparła Kiazu z uśmiechem.
Nagle zaczął dzwonić telefon elektrycznego neczanina, który zobaczył kto dzwoni i odebrał mówiąc:
- Słucham ...
- No nareszcie... dodzwonić się do Ciebie to jakiś koszmar... - odparł spokojnie przyjazny głos w słuchawce.
- Jak dzwonisz nie w porę to nie odbieram ...
- No to musiały być naprawdę ważne sprawy, skoro nie odbierasz telefonu od Brata... odparł Volaure, a następnie dodał: -- Skoro wczoraj nie dobierałeś to dzisiaj tego wysłuchasz.... Wszystkiego najlepszego Bro, zacznij się więcej uśmiechać i aby Aniołek był z Tobą na zawsze...
- Dzięki. - stwierdził Kurai.
- Chłodny jak zawsze ... mam dla Ciebie prezent, który dostaniesz przy naszym najbliższym spotkaniu...
- Skoro tak mówisz ...






czwartek, 9 marca 2017

Epizod 217



"Prezent wysokiej klasy"

Piękna, słoneczna i bez chmurna pogoda idealnie przypasowała, aby urządzić koktajlowe przyjęcie w aromatycznym i wspaniałym różanym ogrodzie. Stoi tam kilka wysokich białych stolików, które bardzo dobrze pasują do różnokolorowych róż. Znakomici goście, kilka modelek i domowników willi stoi, rozmawia, je niewielkie przystawki, popija kawę i herbatę. Wśród nich sprawnie porusza się służba, oraz Rina robiąca zdjęcia.
Przy jednym z stolików Uto "Anyo" Utahime popija herbatę i rozmawia z Siwentei.
- Przepraszam, że przeszkadzam w konwersacji ...- stwierdziła pokornie Rina, a po chwili równie pokornie dodała: - Czy mogę wspaniałym Panom zrobić zdjęcie?
- Oczywiście. - odparł Siwentei.
- Zgadzam się dziecko. - dodał Uto.
Po tych słowach Panowie delikatnie i nieznacznie za pozowali do zdjęcia, a następnie po podziękowaniu przez neczankę Anyo powiedział:
- Dziecko życzę sobie zdjęcie z moja muzą!
- Oczywiście. - odparła pokornie Rina.
W ten wodna neczanka poszła po siostrę, a potem zdobiła jej kilka zdjęć z ikoną mody. A po tej krótkiej sesji, obie dziewczyny spokojnie odeszły.
- Powiedź, że chociaż Tobie się udało ... - stwierdziła Kiazu.
- Mi też się nie udało ... - odparła Rina.
- Heh ... jak sądzisz ile to jeszcze będzie trwało?
- Sachiner mówił, że do 15:00, a potem Sachiner, Ery, Pan Siwentei i Pan Anyo mają żegnać gości...
- Ja też mam, to nowa zachcianka Anyo, ale chyba koło 15:30 będziemy już wolne...
- Fajnie by było ...
- Pogadam z Ery i może mi się uda załatwić to i owo ...
- Spoko ... może Ci się uda ...
- Są na to spore szanse. - odparła Kiazu z uśmiechem.

************

Minęło trochę czasu i gospodarze willi pożegnali już swoich gości. Następnie Uto i Siwentei udali się na partyjkę golfa, Ery zabrała Kiazu do SPA, a Kurai, Rina, Kutaro i Sachiner, chodzą przez luksusowe korytarze rodzinnej willi rodziny Cusan.
- Dobrze, skoro jest chwila wolnego to komora jest już gotowa. - stwierdził Sachiner.
- Teraz już jej nie potrzebuję. - odparł chłodno Kurai.
- Potrzebujesz. Jutro masz być w białej koszuli. - odparł inkub, a po chwili dodał: - Zabawa w komorze plus masaż na rozluźnienie mięśni będzie trwał jakieś 3-4 godziny, wiec idź tam póki dysponujesz tym czasem.
- Nie lubię dotyku. - odparł Kurai.
- Nie obchodzi mnie to! - stwierdził twardo Sachiner, a następnie dodał: - Jak dla mnie możesz nawet wziąć kąpiel z suszarką.. Masz rozluźnić mięśnie przed komorą i nie obchodzi mnie jak tego dokonasz!
- Niech Ci będzie, pomyślę ... - odparł chłodno Kurai.
- Świetnie! Kutaro zaprowadź Pana do komory i dopilnuj aby po tym szpetnym przekrwieniu nie zostało śladu.
- Tak Panie! - odparł pokornie sługa, a następnie dodał: - Pan pozwoli za mną.
Następnie obaj Panowie odeszli i udali się w wyznaczonym kierunku.
- Teraz moja droga, mam Cie tylko dla siebie. - stwierdził dumnie Sachiner, proponując ramię.
Zarumieniona Rina, wzięła inkuba pod ramię i ufnie z nim poszła.
- Sachiner ...
- Moja droga, najbliższe kilkanaście godzin to mi dotrzymujesz towarzystwa. - odparł Sachiner, a następnie dodał: - Moja Droga powiedz mi proszę, czy Twój luby kiedykolwiek powiedział Ci, że Cię Kocha?
- Tak... - odparła pewnie i natychmiastowo Rina.
- Rozumiem, Moja Droga to bardzo dobrze. - odparł Sachiner, a po chwili dodał: - Moja Droga pewnie zastanawia Cię skąd nagle takie pytanie? Widzisz zastanawiałem Cię czy Twój luby w pełni akceptuje to jaka jesteś i czy pragnie Cię zmienić czy nie?... i powiem Ci moja droga, że jest tak jak myślałem, on w pełni Cię akceptuje.
- Też go w pełni akceptuję.
- Wiem Moja Droga, widzę to do dnia w którym Cię uratował. - odparł Sachiner, a następnie zmieniając temat dodał: - Chodź Moja Droga, zaplanowałem dla nas bardzo miły wieczór.

************

Kiazu i Ery ubrane jedynie w białe ręczniki siedzą w drewnianej, upalnej i przepełnionej parą saunie.
- Ale tu przyjemnie. - stwierdziła Kiazu rozpływając się.
- Tak zaiste... - dodała Ery, a po chwili dodała: - A wracając do tematu, to spokojnie wszystko jest pod kontrolą.
- Łatwo Ci powiedzieć ... przywykłaś
- Przywykłam i nigdy mi to nie przeszkadzało... Kochana posłuchaj jeszcze się zaskoczysz ...
- Skoro tak mówisz ...
- A teraz oddaj się relaksowi i myśl o przyjemnych rzeczach ...
- Dobrze ... - odparła Kiazu z uśmiechem.
- Swoją drogą strasznie spięta jesteś
- Tuż przed wyjazdem miałam trening z Kurai'em a potem Darkaril i jego ludzie zaatakowali nasz obóz, a potem sprzątanie i trenowanie bez wiedzy tego sadysty...
- Aż tak Cię wymęczył?
- Tak, myślałam, że zgubię płuca ... ale on wie, że ze mną trzeba twardo i trening z nim przyniósł efekty ... dzięki temu wygrałam wyścig z takim jednym kolesiem z obozu.
- No proszę... super! Gratulacje!
- Dzięki. - odparła Kiazu z uśmiechem.
- A jak Wam udało się przyjechać? Od tak Was puścili?
- No nie ... oficjalnie przyleciał tu tylko Kurai, aby odstawić smoka, a ja z Riną jesteśmy na bardzo ważnej misji obserwacyjnej...
- Brzmi jak nudna misja która może się wykonać sama.
- Heheheh... tak właśnie jest, ale dzięki temu udało nam się spotkać.
- Spryciarze, hehehe ...
- Trochę, ale lepiej aby nie wyszło to za szybko na jaw ...
- Niech zgadnę napięty grafik w obozie, a wy się urwaliście?
- Coś w ten deseń, ale spoko poradzą sobie i bez nas. - odparła Kiazu mrugając okiem.
- Hehehe ... będą musieli

************

Sachiner zabrał Rinę, do swojego smoka, a następnie zafundował jej wspaniały spacer, po zabierających dech piersiach ogrodach, po czym udali się jeszcze nad jezioro. Oboje przez cały ten czas rozmawiali i dobrze się bawili w swoim towarzystwie.
- Moja droga uwielbiam spędzać z Tobą czas. - stwierdził zadowolony Sachiner, podążając bogatymi korytarzami.
- Miło mi to słyszeć. - odparła Rina, nadal ubrana w strój wybrany przez projektanta i puszystą etolę w kolorze chabrowym, o długim, lśniącym, włosiu z czarnymi końcówkami. Dziewczyna cały czas delikatnie rumieni się.
- Moja droga, zrobisz mi przyjemność i usiądziesz na tym fotelu w sposób w jaki lubię?
- Oczywiście ... - odparła spokojnie Rina, a po chwili usiadła w wysokim czerwonym fotelu, założyła nogę na nogę i delikatnie oparła się o prawą poręcz., a następnie dodała: - Kiazu z pewnością zrobiłaby to lepiej ...
- Możliwe, jednak ja moja drogą chciałem zobaczyć Ciebie.
- To bardzo miłe, że tak wspaniały inkub jak Ty chce spędzać ze mną czas ...
- Moja droga byłbym głupi jakbym nie chciał.
Następnie po dłuższej chwili ciszy i patrzenia się na zarumienioną i delikatnie speszoną, wodną neczankę, inkub zrobił jej zdjęcie, a następie w końcu powiedział:
- Moja droga chodź mam dla Ciebie coś jeszcze, jednak najpierw przebierzemy Cię z tej kreacji w coś ... hmm... bardziej odpowiedniego ...
- Skoro sobie tego życzysz ... - odparła pokornie Rina.
- Życzę, życzę. - odparł Sachiner, a następnie dodał: - Marienel!
- Tak Panie?- odparła służąca w czarno białym mundurku, i długich niebieskich włosach, wyglądając zza z jednego pomieszczeń.
- Przebież Panią tak jak "lubię" najbardziej. - stwierdził Sachiner.
- Oczywiście Panie. - odparła pokornie służąca zabierając Rinę do jednego z pokoi.

************

Duże pomieszczenie o jednej czarnej ścianie, a pozostałych białych, w którym na środku znajduje się spore niskie łóżko, zaścielone białą pościelą. Na owym łóżku zasiada Kiazu i Ery, obie są w cienkich nocnych koszulkach i malują sobie paznokcie, robią maseczki i tym podobne rzeczy.
- Dawno nie miałam dnia urody. - stwierdziła Kiazu.
- Tak myślałam. - odparła Ery.
- Mogłabym nie wracać do obozu.
- To zostań, chętnie będę Cię gościć...
- Hmm... kuszące, ale myślę, że na dłuższa metę umarła bym z nudów...
- Wiem, ale przyznaj, że to na swój sposób byłoby fajne...
- Owszem ... Swoją drogą, Anyo dał też sukienkę Rinie?
- Nie z tego co wiem to Ta wredna menda ją kupił, aby w razie co mieć na przyszłość...
- Dziwny typ... nie ma już na co kasy wydawać?
- Pewnie ma, ale wiesz przezorny zawsze ubezpieczony, pewnie jeszcze będą robione pokazy a nóż widelec Anyo stwierdzi, że chce fotografa czy kogoś innego w tej sukience...
- W sumie racja, to nieprzewidywalny typ...
- Ba, ale wiesz ta Twoja kiecka i bielizna są dosłownie obłędne.
- Pewnie! - odparła radośnie Kiazu, a po chwili dodała: - A właśnie mogę je zostawić u Was na przechowanie?
- Jak najbardziej, nie ma problemu. - odparła z uśmiechem Ery.

************

Spora i przestronna sypialnia o stylowych czerwono-białych ścianach, które są stonowane i idealnie skomponowane z złotymi zasłonami, które przysłaniają duże okno i wejście na balkon. Na wprost okien znajduje się bardzo duże, prostokątne łózko o jasnobeżowej pościeli. Rama i zagłówek łóżka są czarne i pikowane. Obok łózka stoją dwie czarne szafki nocne, na których stoją białe lampy. Całości tego wspaniałego pomieszczenia dopełnia puszysty, biały dywan, oraz dwa wysokie,czarne fotele. Na jednym z tych stylowych siedzisk zasiada Sachiner i popija swoje ulubione wino.
- Długo jeszcze? - spytał mocno z niecierpliwiony inkub.
- Nie Panie, właśnie skończyłam. - odparła pokornie służąca wychodząc z ozdobnych drzwi i pozostawiając je otwarte.
-Na reszcie! - odparł twardo Sachiner, a po chwili dodał: - A teraz wynocha!
- Tak panie. - odparła służąca wychodząc z pokoju przez drzwi wyjściowe.
W tym czasie inkub odstawił kieliszek z winem na stół, ustawiony między fotelami i podchodząc do otwartych drzwi powiedział:
- Moja droga wyjdź do mnie.
- Em ... dobrze ...ale .... - odparła spokojnie chociaż bardzo nieśmiało Rina.
- Spokojnie Moja Droga, zapraszam.
W tym momencie do niesamowitej sypialni, weszła, lekko trzęsąca się i bardzo mocno zarumieniona wodna neczanka. Ma ona teraz rozpuszczone włosy, a obrana jest w top, który wygląda jakby był zrobiony z czerwonych tasiemek i ma piękną kokardę, delikatnie pod linią ponętnego biustu. Dodatkowo mam obcisłą mini spódniczkę, utrzymaną w klimacie góry.
- Moja droga wyglądasz niesamowicie. - stwierdził spokojnie inkub, podziwiając piękną dziewczynę.
- Dz... dziękuję... - odparła wystraszona Rina.
- Jednak czegoś brakuje. - stwierdził Sachiner, zdejmując czerwony krawat i podchodząc do neczanki. Następnie Inkub położył ciepłe dłonie na ramionach neczanki i delikatnie odchylając jej drżące ręce, delikatnie, a zarazem mocno związał jej ręce krawatem.
Przerażona i zaniepokojona neczanka nic nie odpowiedziała, jedynie pokornie i ufnie pozwoliła mu na jego działanie.
- Jesteś niesamowita... - stwierdził Sachiner, a następnie położył swoje dłonie na szyi i ramionach neczanki, a następnie nachylił się Riny, położył lewą rękę na jej drżącym policzku, a prawą objął ją w pasie i zaczął coś jej szeptać do lewego ucha.
Spięta i niepewna dziewczyna słucha uważnie, chociaż czuje się bardzo nie komfortowo i najchętniej by stamtąd uciekła.
- Nie za dobrze się bawisz? - stwierdził nagle znajomy głos dobiegający z otwartego balkonu.
- Mówiłem... - wyszeptał Sachiner, a następnie dodał: - Znacznie lepiej bawię się jak Ciebie nie ma w pobliżu.
Po tych słowach inkub delikatnie odsunął się od wystraszonej dziewczyny, a z za zasłon wyszedł Kurai, cały ubrany na czarno.
- Ku..Kurai ... - stwierdziła łamiącym się głosem Rina.
- Ta "stołówka" jest dzisiaj zamknięta - stwierdził twardo Kurai, chłodno patrząc na inkuba.
- Może, dla Ciebie ale nie dla mnie. - odparł Sachiner.
- Właśnie zwłaszcza dla Ciebie, jest zamknięta. Zostaw ją. - stwierdził Kurai.
Tym czasem Sachiner puścił wodną neczankę, która z łzami w oczach usiadła na podłodze, i spokojnie przeszedł, koło Kurai'a, a następnie zabrał swój kieliszek wina i wyszedł z pokoju mówiąc:
- Znaj moją łaskawość ... Nie mam ochoty na gierki.
- W porządku? - spytał chłodno Neczanin, kucając obok skrepowanej ukochanej.
- Tak ... - odparła drżącym głosem dziewczyna.
- Zrobił Ci coś?
- Ni... nie ... Ku ... Kurai ... ja... ja wiem ... ja... jak ...to ... wyg... wyglądało ... ale.. - wyszlochała nie pewnie, drżącym głosem Rina.
- Cii...- odparł Kurai, a następnie przytulił ukochaną mówiąc: - Najpierw się uspokój, a dopiero potem będziemy rozmawiać.
Neczanka nic nie odpowiedziała, jedynie potakująco kiwnęła głową wtuloną w klatkę piersiową, neczanina.
W tym momencie Kurai zobaczył kopertę przyczepioną do krawata, zawiązanego na dłoniach neczanki. Niewiele myśląc, neczanin odczepił kopertę, otworzył ją i zaczął czytać w myślach.
- Kurai... - stwierdziła nagle Rina, odklejając się od zaczytanego ukochanego.
W zaistniałej pozycji neczanka swobodnie patrzy mu głęboko w spokojne i opanowane oczy, które doskonale skrywały każdą jego myśl.
- Słucham... - stwierdził chłodno i bez emocjonalnie Kurai.
- Ja ... ja wiem... że to ... mało odpowiednia chwila ... ale ... - odparła Rina z delikatnie szklanymi oczami, a następnie wzięła głęboki oddech, aby chociaż na sekundę uspokoić się, a następnie przyjaźnie, ciepło dodała:
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
A po chwili, neczanka dała Kurai'owi buziaka w usta. Elektryczny neczanin odłożył list na bok i powiedział:
- Dziękuję.
- Proszę. - odparła Rina z promiennym uśmiechem, a po chwili dość smutno spytała: - Dostałeś list ... coś ważnego? Pewnie musisz iść ...
W tym momencie Kurai, położył swoje ciepłe dłonie na czerwonych policzkach neczanki i bardzo subtelnie i namiętnie pocałował ją w drżące wspaniałe usta, a po dłuższej chwili powiedział:
- Tutaj mam ważniejsze spotkanie, w którym liczysz się dla mnie tylko Ty...
Neczanka zaczerwieniła się na następnie patrząc w oczy ukochanego niepewnie i przyjaźnie, spytała:
- Rozwiążesz mi ręce?
- Hmm... jeszcze nie teraz ... - odparł chłodno Kurai, a następnie ponowie pieszczotliwie, subtelnie i bardzo namiętnie pocałował swoją ukochaną w spragnione i ponętne usta.
Jednocześnie lewą ręką subtelnie obejmował ją w pasie, a w prawą dłonią trzymał ją za kark. Następnie jego ciepłe i delikatnie dłonie, przyjemnie ogrzewały, jeszcze trzęsące się ciało neczanki. Tym samym jej spragnione pieszczot ciało, przechodziły przyjemne ciepłe dreszcze. W tym czasie Kurai również spokojni, subtelnie i bardzo namiętnie całował ukochaną po ramionach, szyi, policzkach i ustach ...
- Rina ... - wyszeptał spokojnie Kurai.
- Tak ... - odparła pieszczona dziewczyna
- Kocham Cię ...

************

"Jeśli to czytasz to oznacza, że mój wspaniały plan powiódł się. Zresztą jak każdy mój genialny plan. Skoro musisz wiedzieć, to Twoja cudowna Dama pamiętała i wspominała mi o tym, jednak dobrze wierz, że nie mogłem Ci jej tak po prostu oddać. Nawet w mojej nieskończonej łaskawości. Obaj dobrze wiemy, że Ja nie oddaje od tak wspaniałych kobiet.
Ah, zapomniałbym, nie wtajemniczałem w swój plan Twojej lepszej połowy, po co zawracać jej głowę drobiazgami, z resztą mi też się coś należało.
Właśnie dostałeś wysokiej klasy prezent z najwyższej półki, bądź łaskaw tego nie popsuć. W końcu w takim dniu, nie mogła dać Ci czegoś cenniejszego od siebie. Prawda?
I chodź szczerze Cię nienawidzę, to zrobiłem to dla wspaniałej damy, do której obaj mamy słabość, a nie ku Twojej uciesze.
Sachiner Cusan
Ah tak i jeszcze jedno, Wszystkiego Najlepszego z Okazji Urodzin, i wiedz ze jak zmarnujesz te szanse to ja chętnie się Nią zaopiekuję. I ja nie zmarnuje takiej szansy."