piątek, 30 grudnia 2016

Epizod 210



"Niecodzienny Mechanik"


Wysokie pomieszczenie przepełnione ludźmi ubranymi w niezwykłe stroje, ozdobione mechanicznymi, stalowymi dodatkami. Wszędzie wiszą kable, walają się narzędzia czy też przeróżne plany. Dodatkowo w kilku miejscach hali stoją przeróżne maszyny bojowe w różnym stadium produkcji. W tym niezwykłym miejscu Ruln czeka już na neczan, którzy zjawili się niezwykle szybko. Tym razem chłopak z mechaniczną ręką, przygotował dla neczanek po miłym upominku. Bowiem dla każdej dziewczyny przygotował po miedzianej róży stworzonej z rożnych śrubek, blaszek kół zębatych oraz innych części.
- Proszę. - stwierdził miło Ruln, wręczając paniom kwiaty.
- Dzięki. - odparła Diuna, zupełnie jakby to nie było nic wyjątkowego.
- O jest super dzięki. - odparła radośnie Kiazu.
- Dziękuję. - dodała nieśmiało Rina.
- A gdzie Kashai? - spytał Hachi.
- Musisz mnie ich nauczyć. - stwierdził Kashai, który przyszedł wraz z neczanami.
- Innym razem, dobrze a teraz zapraszam za mną. - odparł Ruln.

************

Ogromny hangar, w którym znajduje się wielki magazyn z mnóstwem maszyn, robotów i innych rzeczy z działów mechaniki.
- O to wszystkie zgłoszenia, które przeszły pierwszą selekcję. - stwierdził radośnie Gearno dumnie pokazując ogrom magazynu.
- Sporo tu tego. - stwierdził chłodno Kurai.
- Owszem i zdaje sobie sprawę, że zapewne nie znasz się na tym wszystkim, ale na początek oglądaj sobie tu wszystko, a jeśli Cię coś zaciekawi to daj mi o tym znać.
- Jak sobie życzysz.
Po tych słowach elektryczny neczanin spokojnie, powoli i chłodno chodzi między półkami i uważnie rozgląda się po magazynie.. Po dłuższej chwili Kurai zatrzymał się przy nie dużym dziwnym robocie z ośmioma nogami i głową jak u konia.
- Znalazłeś coś? - spytał Gearno.
- Tak, tego robota. - odparł chłodno Kurai, biorąc do reki robota.
- Mogę wiedzieć czym się kierowałeś przy jego wyborze?
- Dawno temu widziałem podobną maszynę, pozwolisz, że coś zobaczę?
- Śmiało, działaj. - odparł Gearno z satysfakcjonującym uśmiechem.
W tym momencie Kurai odwrócił robota i nacisnął go w kilku miejscach,, jednak zupełnie nic się nie stało, a po dłuższej chwili neczanin powiedział:
- Coś zostało w nim zmienione?
- Nie, nie ingerujemy w zgłoszenia ....
- Rozumiem...
- Coś nie tak? mam racje?
- Ten robot z mojej pamięci miał brutalny system bojowy, który robił nie lada szkody.
- Pokarz. - stwierdził Gearno, a następnie bardzo uważnie zaczął oglądać robota.
Mechanik nawet wyciągnął swoją nietypową lupę i dość długo oglądał to dzieło, a następnie powiedział:
- Wygląda mi to na nieudaną podróbkę, zobacz o tutaj jest miejsce na jakiś ukryty system jednak tego systemu tu ewidentnie brakuje, a co za tym idzie osoba która tworzyła tego robota, najwyraźniej o tym nie wiedziała.
- Może to i lepiej..
-Owszem, a my dzięki temu mamy odrzuconą pracę. Nie potrzebuje kopiarzy. - odparł Gearno a następnie powiedział: - A teraz bądź łaskaw oglądaj dalej.
- Spoko ... jak sobie życzysz.

************

Wkrótce Kashai, Ruln oraz neczanie doszli do małego warsztatu w którym znajdują się tylko dwie osoby. Starszy mężczyzna o szpakowatych niebieskich włosach i brązowych oczach. Ubrany jest on w białą koszulę na długi rękaw, na prawym ramieniu ma pasek z metalową butelką. Dodatkowo ma brązowe bulwiaste spodnie, czarne wysokie wojskowe buty. Całości jego wizerunku dopełnia metalowa fajka, stary zegarek na szyi i okular na prawym oku. Zajmuje się on skręcaniem jakiś części. Nieopodal niego znajduje się dziewczyna, która lutuje jakieś części. Ma ona długie czarne włosy, ozdobione niebieskimi i czerwonymi pasemkami oraz metalowymi okularami na czubku głowy, które wyglądają na dziwna odmianę gogli. Ubrana jest ona w ciemno różową sukienkę, z rękawem sięgającym do łokci, oraz długością do połowy uda. Dodatkowo ma brązowo-beżowe długie spodnie, gorset w tym samym kolorze oraz wysokie, czarne wojskowe buty. Całości jej wizerunku dopełniają zielone oczy oraz czarne rękawiczki ozdobione metalowymi bransoletkami.
- Pozwólcie, że Wam przedstawię to Angro oraz Karieni. - stwierdził Ruln.
- Dzień dobry i do widzenia, ja idę na kawę. - odparł Angro wychodząc.
- A temu co? - spytała Diuna.
- Jak na dzisiaj raczej ma dosyć młodzieży. - odparł Ruln.
- Nie przejmujcie się nim to stary gbur. - odparła Karieni, podchodząc do Kiazu.
Po chwili dziewczyna mocno przytuliła ognista neczankę i powiedziała:
- Hej jestem Karieni.
- Heja. - odparła Kiazu.
Następnie mechaniczka zrobiła to samo z każdym z neczan.
- Miłe przedstawienie. - stwierdził Hachi z uśmiechem.
- Lubie się przytulać - odparła Karieni.
- I niesamowicie otwarta. - dodała Kiazu, a po chwili dopowiedziała: - Podoba mi się to.
- Mi też. - odparła Karieni.
- Karieni zrobiłaś już kontroler pamięci na procesorze? - spytał nagle Ruln.
- Że co? - spytała zaskoczona i zdezorientowana Karieni.
- EJ KARIENI CHODŹ NO! - rozległ się nieznajomy głos zza pomieszczenia.
- JUŻ IDĘ! - odkrzyknęła Karieni, a następnie dodała: - Przeprasza, muszę na chwilę wyjść.
Po tych słowach mechaniczka wyszła z pomieszczenia.
- Czy ona nie wiedziała co do niej mówisz? - spytała dociekliwie Diuna.
- Owszem. - odparł Ruln.
- Z całym szacunkiem Ziom i Ona jest mechanikiem? - spytał Hachi.
- Owszem jest i to jednym z lepszych. - odparł Ruln, a następnie z pewnym siebie uśmiechem dodał: - I to Ona jest naszym niecodziennym mechanikiem.
- Żartujesz Ziom?! - odparł Otachi.
- Przecież ona jest nie ogarnięta. - dodała Diuna.
- Wiem. - odparł Ruln a następnie dodał: - Chodźcie pokaże Wam coś.

************

Kurai spokojnym krokiem podąża przez ogromny magazyn i uważnie ogląda przeróżne maszyny, a Gearno podąża za nim. Nagle elektryczny neczanin zatrzymał się przy nie dużym kwadratowym pudełku i bez zawahania po nie sięgnął.
- Czemu pośród innych dzieł wybrałeś akurat to? - spytał Gearno.
- Zauważyłem podpis, znajomego mechanika.- odparł chłodno Kurai, a następnie pokazał podpis na kwadratowym pudełku, pełnym kół zębatych i innych części.
- Rzeczywiście tam jest, masz dobre oko. - pochwalił Saren, a następnie dodał: - Co mi opowiesz o mechaniku?
- Jest młody, ma nowatorskie pomysły, kręcą go maszyny oraz moda.
- A to ciekawe połączenie i przyznam, że nie codzienne. W jakim sensie pasjonuje go moda?
- Hmm... potrafi się poruszać po świecie mody oraz wraz z koleżanka tworzą duet projektantów.
- No proszę, a co powiesz mi o jego mechanicznych dziełach?
- Hmm... są zaskakujące i na oko są bardzo precyzyjne.
- Rozumiem. - odparł Gearno, a następnie zaczął uważnie oglądać kostkę.

************

Neczanie podążali za swoim przewodnikiem i tak dostali do bocznej części magazyny, gdzie Karieni siedziała na bojowym quadzie.
- Bądźcie cicho i patrzcie uważnie. - stwierdził Ruln.
W tym momencie zaciekawieni neczanie zaczęli uważnie oglądać poczynania młodej pani mechanik, która po dłuższej chwili siedzenia na quadzie, zeszła z niego, weszła pod quad i po paru krótkich chwilach grzebania w maszynie, wyszła z pod niej mówiąc:
- Gotowe.
W tym momencie jakiś inny mechanik włączył quad i podziwem stwierdził:
- Znowu, dałaś czadu. Działa dzięki.
- Proszę. - stwierdziła Karieni z uśmiechem.
- Co było do naprawy? - spytał Ruln.
- Nie mam pojęcia ... tam trzeba było połączyć taką małą cześć z inną małą częścią. - odparła zdezorientowana Karieni.
- Niesamowite. - stwierdził Hachi.
- Phi pewnie ma dużo szczęścia. - dodała Diuna.
- Karieni jak Ty naprawiasz maszyny? - spytał Otachi.
- Nie wiem jak to powiedzieć ...ale maszyny "mówią mi" co im dolega a ja to naprawiam. - odparła Karieni.
- Proszę cię ... takie maszyny nie mówią... - odparła Diuna.
- Karieni włada psychiczna mocą i ma niesamowity dar. Mimo, że nie zna tej całej naszej technicznej otoczki to świetnie sobie radzi z naprawianiem wszelkich maszyn. - stwierdził Ruln.
- Przesadzasz, ale fakt naprawiam wszystko co mi dajecie. - dodała Karieni.
- WOW! - stwierdzili zgodnie neczanie.
- Karieni, poczekaj na nas u siebie. - stwierdził Ruln.
- Tak jest! - odparła dziewczyna mechanik, a następnie odeszła.
- Widzicie, ona nie jest wstanie zdać żadnego teoretycznego testu z mechaniki, łącznie z tym, że od lat pracuje jako mechanik i nadal nie wie co do niej mówimy, jeśli używamy jeżyka mechaników. - stwierdził Ruln, a po chwili dodał: - Ale to nie przeszkadza jej być świetnym mechanikiem.
- Ale jakim cudem? - spytała Diuna.
- Szczerze sam tego do końca nie wiem, ale jestem pewien, że jak po pracy pogadacie z Karieni to opowie Wam kilka historii, które rozjaśnią Wam w głowach. - odparł Ruln.
- Spoko, chętnie z nią pogadamy. - stwierdził Hachi.
- Jak widzicie, życie zaskakuje i to, że ktoś szaleńczo prowadzi Tytana wcale nie oznacza, że może zostać kierowcą Cukierka. - stwierdził Ruln, a po chwili dodał: - Nie oceniajcie po pozorach, one często mylą.

************

- Ciekawe prace znaleźliśmy, a ta kostka z filmem Twojego znajomego była bardzo dobra. - stwierdził z podziwem Gearno stojący w magazynie, a po chwili dodał: - Zaskoczyło mnie to. Nie dość, że skonstruował przenośny odtwarzać to jeszcze przysłał wideo CV w którym nie dość, że się przedstawił to jeszcze na naszych oczach skonstruował swoje dzieło.
- Wnioskuję, że Ci się podobał. - odparł Kurai.
- Owszem tak jak jeszcze kilka prac, to co jedziemy dalej?
- Na ten czas musimy już skończyć, wybacz ale zaraz zaczynam warcie na quadzie i wolałbym ją odbyć. - odparł chłodno Kurai.
- Nie ma problemu, rozumiem i mam nadzieje, że jeszcze przyjdziesz mi pomóc.
- Oczywiście.
- cieszy mnie to, zwłaszcza, że mi obiecałeś to i o wo. - odparł Gearno mrugając okiem.
- Wiem, pamiętam. - odparł chłodno Kurai.

************

Minęło trochę czasu i neczanie zajęli się swoimi sprawami. Diuna wróciła do swojej niesamowitej zabawki, która pozwala rozwijać jej moce. Hachi i Otachi poszli porozmawiać z Hetto. Rina poszła do swojego pokoju aby zanieść metalową różę (swoją i Kiazu). Natomiast ognista neczanka z ręcznikiem na szui i skąpym stroju treningowym idzie przez środek obu, do jednej z sal treningowych.
- Ej Kiazu! - odezwał się znajomy głos.
Neczanka rozejrzała się i wkrótce zobaczyła Kashai, Syale i Ruln.
- O Hej, gdzie idziecie? - odparła Kiazu.
- Na salkę pograć w pewną grę. - odparł Kashai.
- Jaką? - zaciekawiła się Kiazu.
- W PlueUdaMe. - odparł Syale.
- W co? - odparła zszokowana Kiazu.
- W takie połączenie siatkówki i koszykówki. - odpowiedział Syale.
- Brzmi kusząco, mogę iść z Wami? - spytała zainteresowana Kiazu.
- Pewnie. - odparł Ruln


************

W
ysokie metalowe, szare, żółte i brązowe hangary, wypełnione przeróżnymi maszynami bojowymi. Elektryczny neczanin właśnie odstawił wojskowy, bojowy kład do jednego z hangarów i z rękami w kieszeniach, idzie w kierunku kilku kolorowych, piętrowych domów, zbudowanych z kontenerów. W koło kręcą się przeróżni wojskowi, którzy są mniej lub bardziej zajęci. Po paru chwilach, spokojnego marszu neczanin podszedł do Riny, która też właśnie wracała do jednego z budynków mieszkalnych.
- O Kurai...- stwierdziła radośnie neczanka z uśmiechem, a następnie nieśmiało spytała: - Masz może trochę czasu?
- Mam sporo czasu, wartę mam dopiero nad radem ... A Ty?- odparł chłodno Kurai.
- Ja mam dyżur dopiero przy śniadaniu.... - odpowiedziała z uśmiechem Rina.
Zapanowała niezręczna cisza, w której serce dziewczyny biło jak oszalałe, a neczanin spokojnie stał i uważnie obserwował neczankę.
- Kurai ... bo ja ... bo ja bym ...- stwierdziła nagle neczanka rumieniąc się i dukając.
- Co się stało? - odparł Kurai podchodząc do swojej ukochanej,która po chwili czerwona jak burak i mocno speszona powiedziała:
- Chciałabym być bardzo blisko Ciebie....
Na te słowa elektryczny neczanin bez emocjonalnie spojrzał Rinie prosto w szklane, delikatnie spłoszone oczy i bez zawahania odpowiedział:
- Dobrze... - a następnie delikatnie odchodząc dodał: - Chodź za mną ...
Pełna ufności i mocno speszona wodna neczanka ruszyła za swoim ukochanym, który w sprawnie przeprowadził ją przez labirynt kontenerowych pokoi i tym samym zaprowadził ją do swojego skromnego pokoju, w którym znajduje się jedynie niski, drewniany biały stolik oraz pościelona, niebieska wersalka, przykryta białą pościelą. Wszystko to idealnie pasuje do błękitnego dywanu praz zielonych metalowych ścian.
- Przytulny pokoik ... - stwierdziła rumieniąca się Rina.
W tym czasie Kurai zamknął drzwi, zdjął swój błękitny turban, żółtoczerwony pas oraz swój niebieski T-shirt, podszedł do neczanki i jednym szybkim ruchem odwrócił ją, a następnie, trzymając Rinę za policzki, gorąco, głęboko, namiętnie i pieszczotliwie pocałował ukochaną w usta. W ten, po dłuższej chwili, elektryczny neczanin zaczął delikatnie dopieszczać szyję partnerki, jednocześnie zdejmując jej chustę oraz zsuwając granatową sukienkę, a wkrótce zdejmując ją i rzucając na podłogę, obnażając tym samym błękitny staniczek neczanki. W tym momencie rozległo się donośne, metaliczne pukanie do drzwi. Kochankowie rozdzielili się, Kurai podszedł do drzwi, otworzył je i wyszedł. Tym czasem Rina usiadła na wersalce. Po dłuższej chwili do pokoju wrócił elektryczny neczanin, który zamknął drzwi na zasuwkę i usiadł koło swojej ukochanej.
-Co tam? - spytała delikatnie Rina.
- Przyszedł Saren Tajhal, który zmienił mi wartę - odpowiedział spokojnie Kurai.
- Aha ... czyli pewnie musisz już niedługo iść?
- Na szczęście wartę mam o tej samej godzinie, tylko zamiast w bazie, mam ją na kładzie ... - odparł spokojnie Kurai z delikatnym uśmiechem.
- Rozumiem... - odparła Rina z delikatnym uśmiechem, a następnie delikatnie smutniejąc dodała: - To może ja ....
W tym momencie Kurai położył prawą dłoń na delikatnej szyi dziewczyny, przyciągnął ją do siebie i namiętnie pocałował. Następnie napierając przewrócił neczankę na plecy i patrząc jej głęboko w oczy oraz gładząc lewą dłonią po policzku, powiedział:
- Myślisz, że teraz Cię wypuszczę?
Na te słowa Rina zarumieniła się, a neczanin gładząc lewą ręka rozgrzewające się ciało neczanki, jednocześnie pieszczotliwie całował ją po karku.
- Kurai ... - wyszeptała Rina.
- Tak? - odparł Kurai, patrząc dziewczynie głęboko w błyszczące oczy.
Nagle coś zaczęło głośno wibrować i tym samym przeszkadzać zakochanym.
- Przepraszam ... to mój telefon...
- Spoko... - odpowiedział Kurai przewracając się na plecy.
W tym momencie Rina wstała, wyjęła swój telefon z kieszeni i odebrała:
- No hej .... (Rina, wszystko ok? ) ... tak .... (to czemu nie odpowiadasz na wezwania?).... słuchawki mam w kieszeni .... (aha ... więc na pewno wszystko ok?) ... tak ... (super! słuchaj pomożesz mi? ... Hmmm.... (weź potrzebuję osób do pewnej gry...)... przepraszam ... jestem troszkę zajęta ... (jakaś warta? ... no spoko luz to będę łapać chłopaków .. to papa) ... papa ...
Następnie Rina odetchnęła z ulgą, schowała telefon w kieszeni spódniczki. W tym momencie neczanka poczuła gwałtowne i silne pociągnięcie za rękę, które sprawiło, że dziewczyna usiadła na kanapie.
- Przepraszam ... mam wrażenie ... że ... - stwierdziła Rina czerwieniąc się..
- Posłuchaj ... - wtrącił chłodno Kurai, a następnie dodał: - Nie od dzisiaj tak jest ... więc nie ma czym się przejmować...
- Masz racje ...
- Niech zgadnę dzwoniła Kiazu?
- Tak... - powiedziała spokojnie Rina.
- Idziesz do niej?
- Nie ... wywnioskowała, że mam wartę ...
- Więc .... Skoro do niej nie idziesz to .. to będę rad jeśli zostaniesz - stwierdził chłodno Kurai.
- Zostanę ... i mam nadzieje że to już wszytko na dzisiaj ....
- Hmmm.... nie wszystko - odparł chłodno Kurai, z delikatnym uśmieszkiem.
Po czym neczanin złapał dziewczynę za policzki i po raz kolejny namiętnie, subtelnie i pieszczotliwie pocałował. Tym samym kochankowie pogrążyli się w kolejnym zmysłowym, przepełnionym miłością pocałunku, podczas którego Kurai ponownie przewrócił swoją ukochaną, jednocześnie gładząc jej spragnione pieszczot ciało.
W ten rozległ się przeraźliwy, przeszywający i wyjący dźwięk. To była syrena alarmowa informująca, że obóz maszyn został zaatakowany.



piątek, 23 grudnia 2016

Merry Christmas



Niech w święta w Twym domu zagości
mądrość i zgoda, uśmiech i dostatek.
Niech przez cały rok nie braknie mił
ości!
Przesyłam uściski i biały opłatek.
Serdecznych świąt otulonych
śnieg
iem i cie
płem rodzinnym
oraz wiele szczęścia w Nowym Roku
życzy Kircia :*





czwartek, 15 grudnia 2016

Epizod 209



"Prawa ręka Gearno"


Kurai z splecionymi rękami, na klatce piersiowej stoi oparty o metalową szarą ścianę. Nagle do elenktycznego neczanina podszedł Seren, o krótkiej czarnej brodzie i bardzo krótkich czarnych włosach. Dodatkowo ma okulary przeciw słoneczne, o jasnych szkłach oraz metalowe fantazyjne skrzydła przyczepione do jego uszu.
- Cześć Kurai. - stwierdził uradowany przybysz podając prawą rękę elektrycznemu neczaninowi.
- Witaj Gearno. - odparł chłodno Kurai odwzajemniając uścisk dłoni.
- Przepraszam, że musiałeś czekać...
- Nie szkodzi ...
- Dobrze, chodź przyjacielu, zapraszam do mojego gabinetu tam pogadamy. - stwierdził Gearno, zapraszając towarzysza do środka metalowego hangaru.
Kiedy tylko masywne drzwi otworzyły się, do oficerów podszedł średniego zrostu chłopaczek o zielono-brązowo-niebieskich włosach i pomarańczowych oczach. Ubrany jest on w niebieską koszulę z podwiniętymi rękawami i czarnymi paskami w koło bicepsów oraz bulwiaste brązowe spodnie i wysokie, czarne wojskowe buty. Całości jego wyglądu dopełniają ciemne okulary na głowie, stylowy stary zegarek przy pasie oraz mechaniczna lewa ręka.
- Saren'ie jakiś typek Ciebie szukał. - stwierdził pewnie przybysz.
- Wiem. - odparł Gearno pokazując ręką na towarzysza, a następnie dodał: - Ruln .. Ten "jakiś typek" to Kapitan ...
- Rozumiem. - odparł Ruln.
- Kurai pozwól to Ruln, mój zaufany człowiek. - stwierdził Saren.
W tym momencie obaj panowie podali sobie ręce, a Ruln spokojnie powiedział:
- Miło mi poznać. - a po chwili dodał: - Aha, Saren'ie Angro znowu skarży się na Karieni.
- Później się tym zajmę, a teraz niech Angro da jej pracować po swojemu. - odparł stanowczo Gearno.
- Tak jest! - odparł twardo Ruln.

************

Kashai przyprowadził swoich podopiecznych pod ogromny metalowy hangar, który wygoda jakby został skonstruowany z niezliczonej ilości srebrnych kontenerów.
- Dobra jesteśmy na miejscu. - stwierdził radośnie Kashai, odwracając się do swoich ludzi a następnie dodał: - Poczekajcie tutaj.
Po tych słowach Kashai uchylił delikatnie masywne drzwi i wślizgnął się do środka.
- Ciekawe ile mu to zajmie? ... - spytała Diuna.
- Pewnie poszedł do dyżurnego mechanika, aby powiedzieć o naszej wizycie. - odpowiedział spokojnie Midrawog.
- Po co te całe ceregiele? - spytała Diuna.
- Nie każdy może wchodzić do warsztatu. - odparł Saren.
- Bo przeszkadzają w pracy? - spytał Hachi, który podłapał temat.
- Też. - odparł Twardo Midrawog, a po chwili dodał: - Widzicie, warsztat jest swego rodzaju mini Państwem, mają tam zupełnie inne mundury niż wszystkie nacje i każdy zespół mechaników, ma podobne stroje. Na szczycie tego "państwa" jest Saren, Kapitan który jest mechanikiem z ogromnym doświadczeniem.
- Whoa! - wtrącił Otachi.
- W związku z tym oraz z powodu obawy wycieku danych aby swobodnie chodzić po warsztacie trzeba mieć pozwolenie. - kontynuował Saren.
- Rozumiem, to całkiem logiczne. - odparła Diuna po chwili namysłu.
- A co jak obóz jest atakowany? - spytał Otachi.
- Właśnie, przecież mieliśmy mieć ujednolicone mundury, aby podczas ataku nie wyróżniać się. - dodała Diuna.
-Tak, ale wy jesteście wojskowymi, a mechanicy w dużej mierze są wojskowymi bez doświadczenia w boju oraz bez szkolenia bojowego, oraz cywilami. - odparł Midrawog.
- Czyli oni wszyscy nie potrafią walczyć? - spytał Hachi.
- Tak dokładnie, gdyż to mechanicy a nie wojownicy. - odpowiedział Midrawog, a po chwili dodał; - A podczas ataku mechanicy bunkrują warsztaty i sami się w nich chowają, oraz w razie potrzeby się bronią, ale to indywidualna sprawa każdego mechanika.
- Rozumiem. - odparła Diuna.
W tym momencie z wielkiego hangaru wyszedł Kashai mówiąc:
- Dobra ferajna, możemy wejść.

************

- Pewnie zastanawiasz się czy mechaniczne ramie jest tylko stylowym wyglądem mojego mechanika czy czymś innym? - spytał Gearno, idący po metalowych ledwo oświetlonych schodach.
Kurai jednak nic nie odpowiedział, za to Saren kontynuował:
- Jakieś cztery lata temu stracił rękę w wypadku na terenie warsztatu. Pewien młody mechanik źle zainstalował działo energii i samo wystrzeliło jeszcze przed testami i trafiło go w ramię i urwało mu rękę i połową klatki piersiowej. - następnie po chwili ciszy mówił dalej: - Na jego szczęście działo nie było naładowane, a przez złe podłączenie nie ciągnęło ono pełnej energii z Tytana. Po ciężkiej operacji Ruln przeżył, ale nie chciał wracać do świata maszyn.
Saren zatrzymał się i po kolejnej długiej chwili ciszy dodał z uśmiechem:
- Na szczęście trafił na mnie i na nowo odkrywa swój sens życia.
- W pewnych środowiskach wypadki to chleb poprzedni. - stwierdził chłodno Kurai.
- Masz racje przyjacielu, jednak nie powiedziałem Ci tego abyś mu współczuł ... Posłuchaj życzę sobie abyś go traktował jak najbardziej normalnie, bez dziwnych spojrzeń, komentarzy ... Normalnie tak jak każdego członka Twojej załogi... rozumiemy się?
- Tak ... - odparł chłodno i bez emocjonalnie Kurai.

************

Wysokie pomieszczenie przepełnione ludźmi ubranymi w niezwykłe stroje, ozdobione mechanicznymi, stalowymi dodatkami. Wszędzie wiszą kable, walają się narzędzia czy też przeróżne plany. Dodatkowo w kilku miejscach hali stoją przeróżne maszyny bojowe w różnym stadium produkcji. Kashai szybkim krokiem, prowadzi swoją grupę przez zakamarki warsztatu maszynowego i prowadzi w kierunku bardzo dużej masywnej maszyny. Swoją formą przypomina ona trochę duży rozbudowany jeep. Jednak ta maszyna ma znacznie masywniejsze, wystające zderzaki, długie ostre kolce na kołach, trzy działa umieszczone w koło maski. Całości niezwykłego wyglądu maszyny dopełnia buda z działem, umieszczona na dachu pojazdu. Natomiast do tyłu tego pojazdu przyczepione są jeszcze dwa działa.
Wkrótce wojskowi zatrzymali przy tej wspaniałej i olśniewającej maszynie, a po chwili Kashai, odwrócił się do swoich ludzi i dumnie powiedział:
- Dobra Ferajna jesteśmy na miejscu, o to maszyna bojowa klasy "cukierek".
- No no niezły ten cukierek ... - odparła Kiazu, wykorzystując fakt, że większość facetów została oszołomiona wyglądem maszyny.
- Straszny potwór... - dodała Diuna.
- Jakie cacuszko ... - stwierdzili zgodnie mężczyźni.
- Możemy go zwiedzić? - spytał Midrawog.
- Tak, ale to za chwile. - odparł spokojnie Kashai, a następnie dodał: - Najpierw przedstawiam Wam, prawą rękę naszego Saren'a Mechanika, o to i on.
W tym momencie do Kashai i jego ludzi, podszedł średniego zrostu chłopaczek o zielono-brązowo-niebieskich włosach i pomarańczowych oczach. Ubrany jest on w niebieską koszulę z podwiniętymi rękawami i czarnymi paskami w koło bicepsów oraz bulwiaste brązowe spodnie i wysokie, czarne wojskowe buty. Całości jego niezwykłego i wspaniałego wyglądu dopełniają ciemne okulary na głowie, stylowy stary zegarek przy pasie oraz mechaniczna lewa ręka (w kolorach rdzy przepełnionej metaliczno-złotym blaskiem).
- Witaj Kashai, - stwierdził przybysz podając prawą dłoń wojskowemu, a następnie dodał: - Witajcie, jestem Ruln Umshini i będę Waszym przewodnikiem, po warsztacie.
- Hej... Siema ... cześć - rozległy się różnorodne powitania z nowym przybyszem.
- Hejka jestem Kiazu. - stwierdziła nagle ognista neczanka wyciągając prawą dłoń do przybysza, który odwzajemnił uścisk, a następnie w ten sam sposób przywitał się z każdym, poznając przy okazji jego imię.
- Skoro formalności mamy już za sobą, nadszedł czas na przedstawienie Wam naszego wspaniałego "Cukierka" - stwierdził Ruln.
- Tylko nie przesadzaj z teorią, połowa z nich miała zajęcia z Syale. - wtrącił Kashai.
- Dobrze, zatem powiem tylko to co koniecznie. - odparł spokojnie Ruln, splatając swoje ręce na klatce piersiowej, a następnie dodał: - Do pełnej obsługi "Cukierka" potrzeba od dwóch do czterech wojskowych i z racji swojej ogromnej wagi wymaga dużego opanowania za kierownicą.
- No ładnie... - stwierdziła Diuna, a następnie dodała: - Hachi, Otachi nie napalajcie się tak to nie cukierek dla Was...
- Kashai czy to Ci dwaj co zwrócili Twoją uwagę? - wtrącił Ruln.
- Tak, to oni. - odparł Kashai z ogromnym uśmiechem.
- Posłuchajcie, powiem Wam tak z maszynami rożnie to bywa i w tajemnicy powiem Wam, że Syale nie ma uprawnień do działania w "Cukierku", za to Kashai je ma, ale nie może być jego kierowcą.- odparł Ruln.
- Co to oznacza? - spytała Diuna.
- To znaczy że Syale w cudzysłowie, nie może nawet usiąść w "Cukierku", ja mogę być strzelcem, nawigatorem czy dowodzącym, ale nie mogę być kierowcą "Cukierka". - odpowiedział Kashai z uśmiechem.
- Wiec nie znane są wyroki, maszyn. - odparł Ruln a po chwili dodał: - Kashai dużo macie czasu?
- Dużo .... Hmmm... Czyżbyś chciał ich zapoznać z pewnym mechanikiem? - odparł Kashai.
- Tak. - odparł Ruln, a następnie dodał: - Dobrze to jedziemy dalej.
- Ziom mam pytanie.. - wtrącił Hachi.
- Lubie pytania, ułatwiają mi prace, słucham. - odparł Ruln z uśmiechem.
- Dlaczego mała maszyna bojowa nazywa się Tytan, a ta ogromna Cukierek? - spytał Hachi.
- To jest tak po pierwsze nazywają się one tak dla nie poznaki, jednak przede wszystkim to są skróty od ich pełnych nazw. - odparł Ruln.
- Ooo jakich? - wtrąciła Diuna.
- Tytan to Thu Ylk Than Anrkt Narit a to znaczy "Zwinna szybka jednostka bojowo desantowa" - odparł Ruln a następnie dodał: - "Cukierek" to Ceknu Unaka Kie Iilek Erek Runvase Emhum Kadremen" a to znaczy "Masywny duży sprzęt wojskowy do działań oblężniczych szturmowych i desantowych"
- O kurcze, strasznie skomplikowane. - stwierdził Otachi.
- Teraz już wiem po co im te nazwy ... - dodał Hachi.
- Ruln a kogo nam przedstawisz? - wtrąciła Kiazu z kokieteryjnym uśmiechem.
- Pewnego niezwykłego mechanika, którego imię nic Wam nie powie. - odparł Ruln.
- Czy ten cukierek jest skończony? - spytał nagle Midrawog.
- W dużej mierze tak, jednak temu konkretnemu brakuje silnika. - odpowiedział Ruln, a po chwili dodał: - Chodźcie za mną oprowadzę Was po Cukierku.
Na te słowa Kiazu podbiegła blisko Kashai i Ruln, wzięła obu panów pod ręce i z promiennym uśmiechem powiedziała:
- To prowadźcie.

************

Nie duży metalowy gabinet, w którym stoi jedynie biurko szafka i dwa krzesła, które są idealnym połączeniem ciemnobrązowego drewna oraz krystalicznego srebrnego metalu. W tym pomieszczeniu o białych ścianach i czarnej podłodze znajdują się Gearno oraz Kurai, którzy siedzą przy biurku i rozmawiają.
- Dla mnie wszystkie te nagrania brzmią tak samo. - stwierdził Saren.
- Normalnie, zupełnie tak samo jak Ty budujesz takie maszyny. - odparł Kurai.
- Heheh dobra punkt dla Ciebie ... hmm ... czyli mówisz że nagranie 4bAk jest najlepsze?
- Tak.
- To wysyłam je swoim ludziom, wieczorem, najdalej rano zainstalujemy maszynę.
- To dobrze ...
- Dobra do rzeczy, pewnie zastanawiasz się w czym masz mi pomóc? - spytał Gearno.
- Inaczej by mnie tu nie było ... - odparł chłodno Kurai.
- Posłuchaj mam najlepszą drużynę mechaników w tej części świata, jednak od czasu do czasu wprowadzam do rodziny świeżą krew, aby ciągle udoskonalać swój oddział.
- Rozumiem.
- Chcę abyś mi pomógł w przeglądaniu zgłoszeń i wybraniu kolejnego narybku.
- Pewnie wszyscy to wojskowi co?
- Nie oczywiście, że nie ... w zgłoszeniach dominują cywile, jednak z powodu ostatnich wydarzeń zawiesiliśmy ściąganie cywili, aby nie dotarli, na przykład podczas ataku. A teraz Ojciec powiedział aby ściągnąć kilku nowych ludzi i że wojsko zapewni im ochronę.
- Dobra, to kiedy zaczynamy?
- W każdej chwili, cześć zgłoszeń już przejrzałam i wywaliłem do kosza reszta zgłoszeń czeka w magazynie.
- Jak widzę, masz wysokie wymagania.
- To przede wszystkim, ale musisz wiedzieć, że zgłoszenia które wylądowały w koszu były jedynie papierowe. Wyobrażasz sobie? Zgłoszenie na mechanika do największego obozu maszyn tylko w postaci papierka i bez pokazania umiejętności?
- Karygodne ... - odparł chłodno Kurai.
- No właśnie, zatem zapraszam do magazynu, mamy tam do obejrzenia ogromną ilość zgłoszeń.

************

Po oprowadzeniu gości oraz po krótkim wykładzie o "Cukierku", Ruln oraz Kashai, pozwolili gościom samopas pozwiedzać maszynę i zajrzeć w jej najskrytsze zakamarki. Pod-jarani panowie skaczą po całej maszynie bojowej i wchodzą, wszędzie gdzie się tylko da. Tym czasem neczańskie panie stoją koło opiekunów i z nimi rozmawiają.
- Dają czadu - stwierdziła radośnie Kiazu.
- Nie rozwalą tej maszyny? ... - spytała Diuna.
- Spokojnie, mogę w nie nawet uderzyć mocą i nic im nie będzie. - stwierdził Kashai.
- A Wy się nie chcecie pobawić maszyną? - spytał Ruln.
- Tu mam lepsze widoki. - odparła Kiazu mrugając okiem.
- Mnie nie raja ten cały cukierek, wole takie prawdziwe cukierki. - odparła Diuna.
- Hmm... proszę... - stwierdził Ruln wyjmując z kieszeni kilka kolorowych cukierków i podając je swoją metalową rękę.
- O czad! Dzięki. - odparła Diuna częstując się.
- Też mogę? - spytała Kiazu.
- Pewnie, bierz ... - odparł Ruln z uśmiechem.
- Przepraszam ... Ruln czy mogę się poczęstować? - stwierdziła nieśmiało Rina.
- Oczywiście, mam ich w kieszeni tyle, że każdy z Was może dostać cukierka. - stwierdził Ruln, nadal uśmiechając się.
- Dziękuję. - stwierdziła Rina z uśmiechem i częstując się.
- Dobra ferajna, zostawcie tą maszynę bo obiad nam wystygnie. - stwierdził Kashai.
- To ja proponuje, że idziecie na teraz na obiad, a następnie wrócicie tutaj i przedstawię Wam pewnego mechanika. - odparł Ruln.
- Ja i mój oddział mamy wartę i możemy przyjść po kolacji. - odparł Midrawog.
- Dobrze to podzielicie się na dwie grupy. Spokojnie nie pali się. - stwierdził Kashai.
- Zatem z częścią Was widzimy się po objedzie, a resztą w innym dogodnym terminie. - odparł Ruln.





niedziela, 4 grudnia 2016

Epizod 208


"SMB - Szalone Maszyny Bojowe "


Wspaniałe i iskrzące słońce, mimo bardzo wczesnej pory świeci już wysoko na błękitnym i bezchmurnym niebie. A rześki i delikatnie chłodny wiatr próbuje dotrzeć w każdy zakamarek obozu maszyn. Tym czasem koło torów szkoleniowych w dwóch równych rzędach stoi dwanaście potężnych maszyn. które wyglądają jak wyprofilowane samochody na wysokich kołach. Mają one po dwa spore działa umieszczone zamiast lusterek. Wszystkie te maszyny mają również kolce w środkach opon oraz wyglądają zarówno masywnie jak i delikatnie. Całości dopełniają czarne szyby, oraz umalowanie w piaszczyste moro.
Po dłuższej chwili neczańskie rodzeństwo przyszło na poranny trening z Kashai. Rina, Kiazu i Diuna są stanowczo nie wyspane, a dodatkowo psychiczna neczanka jest delikatnie podirytowana. Tym czasem Hachi i Otachi, aż tryskają energią.
- Bro czy tam stroją maszyny bojowe? - spytał entuzjastycznie Hachi.
- Będę pierwszy... - odparł Otachi ruszając pędem do przodu.
- O nie! Właśnie, że ja! - dodał Hachi udając się za bratem.
Obaj neczanie w mgnieniu oka, podbiegli do maszyn i pełni radości zaczęli je oglądać.
- Zieeew ... i z czego się tak cieszycie? ... Zieeew ... jakoś marnie wyglądają... - stwierdziła Diuna ziewając i zasłaniając usta.
- E tam ... wyglądają spoko... - odparła Kiazu przeciągając się i z nutką ekscytacji w głosie.
W tym momencie z jednego z samochodów wyszedł wysoki mężczyzna ubrany w klasyczny mundur z Ineeven. Ma on pomarańczowo-czerwono-czarne krótkie włosy oraz przyjemne zielone oczy.
- Witajcie Ferajna, gotowi na zabawę? - stwierdził wojskowy z szczerym uśmiechem.
- Hej Kashai! - stwierdziła radośnie Kiazu.
- Siemasz Ziom! - dodali entuzjastycznie neczańscy bracia, nie mogący doczekać się szkolenia.
- Siema ... - stwierdziła Diuna.
- Cześć Kashai - dodała spokojnie i przyjaźnie Rina.
- Jak widzicie dzisiaj zaczynamy prawdziwą zabawę. - odparł radośnie Kashai.
- Yay ... - stwierdziły średnio entuzjastycznie dziewczyny.
- HURA! - dodali bardzo radośnie panowie.
- Sądziłem, że będziecie bardziej nakręceni. - stwierdził podejrzliwie Kashai.
- Jestem tak entuzjastyczna na ile mogę. - odparła Kiazu.
- Dobra dobra, dziewczyny co jest? - naciskał Kashai.
- Eh ... dostałam nową zabawkę i uparłam się aby ja ułożyć i nie wiele spałam. - Stwierdziła Diuna.
- I pewnie na koniec kulka ją pokonała. - dodał złośliwie Hachi.
- Cicho siedź Ty nawet byś jej nie ruszył. - odparła Diuna.
- Dobra spokój. - stwierdził twardo Kashai a po chwili dociekliwie dodał: - A Wy?
- Powiedzmy, że miałyśmy ekscytująca i wyczerpującą noc w towarzystwie przystojnego oprawcy i sadysty. - odparła Kiazu mrugając okiem, a następnie dodała: - A entuzjazmu nie ma, bo te maszynki jakieś takie cienkie są.
- Heheh ... oż Ty .. - stwierdził Kashai kręcąc głowa, a po chwili dodał: - Ferajna to co widzicie to lekkie maszyny bojowe zwane Tytan, w wersji szkoleniowej.
- Whoa! - stwierdzili Hachi i Otachi.
- Co to znaczy, że są w wersji szkoleniowej? - spytała zaciekawiona Diuna.
- O ktoś tu wraca do formy, to dobrze ... Słuchajcie Tytan w wersji szkoleniowej, ma zdemontowane działo energii, które usieczone jest na dachu pojazdu.
- Ekstra! - stwierdził radośnie Hachi.
- A czemu te działa na energię są zdemontowane? - spytała Diuna.
- To działo jest bardzo niebezpieczne i jedno nieprawidłowe użycie może wysadzić cały nasz obóz, a tego chyba nie chcemy? - odpowiedział Kashai z uśmiechem i mrugając okiem.
- A będziemy później prowadzić te prawdziwe? - dodał zaciekawiony Otachi.
- Pewnie, tak jak i "Cukierki". - odparł dumnie Kashai.
- Cukierki? - spytali zgodnie neczanie.
- Ferajna "Cukierki" to ciężkie maszyny bojowe, które jak będziecie grzeczni to pokarze je Wam na koniec dnia w głównym warsztacie. - odparł Kashai.
- No wreszcie gadasz naszym językiem. - stwierdził radośnie Hachi.
- Aha i mam dla Was pewną niespodziankę, ale o niej potem, a teraz zapraszam do maszyn. - stwierdził Kashai.
- Czekaj jaka ...
- Ciiii.... - stwierdził Kashai, przerywając pytania neczan, a po chwili dodał: - Do maszyn bo się rozmyślę.
- Tak jest ! - odparli zgodnie i radośnie, zaciekawieni neczanie.

************

Tym czasem w
dużej, znanej już i opatrzonej sali o kremowobiałych ścianach, składającej się przynajmniej z czterech kontenerów, oddział VEeN85 po raz kolejny zasiadają w pojedynczych, drewnianych, ciemnobrązowych, dobrze im znanych i wysiedzianych ławkach. Natomiast Syale stoi przed ogromną tablicą, na której bardzo dokładnie rozrysowany jest Tytan, quady bojowe oraz każde ich działo. Całość jest bardzo szczegółowa i drobiazgowa, a zarazem schematyczna i prost.
prowadzący zajęcia właśnie odpytuje Kurai'a stojącego przy tablicy.
- Dobrze ... a teraz coś prostego ... podaj położenie gazu i hamulca w maszynie bojowej klasy Tytan.- stwierdził spokojnie Syale.
- W Tytanie, oba znajdują się w pedałach, na podłodze pod kierownicą. Hamulec znajduje się po środku, a gaz jest po prawej stronie. - odparł spokojnie i chłodno Kurai.
- Dobrze, a dlaczego hamulec jest w środku? - kontynuował Syale.
- Ponieważ maszyna bojowa klasy Tytan, ma manualną skrzynię biegów i po lewej stronie znajduje się sprzęgło. - stwierdził Kurai.
- Hmm... a jak jest w maszynie bojowej klasy "Cukierek"?
-W maszynach bojowych typu "Cukierek" mamy automatyczną skrzynię biegów, a co za tym idzie lewy pedał to hamulec a prawy to gaz.
- No proszę, widzę, że nadrobiłeś zaległości z zajęć, a już myślałem, że będziesz próbował prześlizgnąć się na opinii jaką wystawił Ci Ojciec - stwierdził zaskoczony Syale.
- Trzeba dbać o dobrą opinię. - odparł chłodno Kurai.
- Taa.... dobra, panowie zmieniamy dzisiaj salę, gdyż w tej sali odbędzie się testowania drobnych urządzeń. Nie musicie wiedzieć o co chodzi... - stwierdził Syale. a po chwili dodał: - Ważna dla Was jest to, że dzisiaj zmieniamy miejsce szkolenia, a co za tym idzie pakujcie się i zapraszam za mną.
- Tak jest! - odparli zgodnie wojskowi.

************

Próżne poranne słońce pomału ogrzewa chłodne powietrze. Z każdą koleją chwilą chłodny wiatr zamiast przeszywać, powoli zaczyna grzać. Piękne przejrzyste niebo i cała atmosfera poranka, zachęca wręcz do dobrej zabawy nad wodą, a nie pracy i działania w obozie pełnym maszyn.
Neczanie, pojedynczo odbyli już jazdę z Kashai i nadszedł czas na ich pierwszą samodzielną jazdę.
Wszyscy stoją przy wybranych przez siebie maszynach i słuchają Kashai, który stoi na dachu, jednego z Tytanów.
- Dobra ferajna, te tytany są gotowe do działania i zatankowane do pełna, więc nadszedł czas na Wasza niespodziankę. - stwierdził głośno Kashai.
- No nareszcie! - stwierdziła radośnie Kiazu.
- No dajesz Ziom, co tam dla nas masz? - dodał zaciekawiony Otachi.
W tym momencie Kashai uśmiechnął się, a następnie bardzo głośno stwierdził:
- Syale spóźniłeś się!
Na te słowa neczanie gwałtownie odwrócili się. Po chwili ich zaskoczonym oczom ukazał się mężczyzna o zielono-fioletowych włosach, spiętych w kucyka i sięgających mu do ramion oraz szarych oczach. Dodatkowo ubrany jest on w klasyczny mundur z Ineeven. Natomiast zanim idzie siedmiu mężczyzn. A coś co się bardzo rzuca w oczy to jeden mundur oficerski.
- Tak, tak były korki na mieście. - odparł spokojnie Syale podchodząc do swojego przyjaciela, a następnie dodał: - Panowie o to nasza nowa sala szkoleniowa.
- A ja posunę się krok dalej i opowiem o niespodziance! - wtrącił szybko i radośnie Kashai, a po chwili powiedział: - Ferajna dzisiaj zorganizowałem Wam wyścig!
- Czyli my też mamy wyścig? - spytał dociekliwie Midrawog.
- Tak, wy też bierzecie udział w wyścigu. - odparł Syale, a po chwili dodał: - Jednak przed wyścigiem mam wam jeszcze coś do powiedzenia.
- No nie ... - pojawiły się mniej lub bardziej zrozumiałe szepty.
- Ehem ... - zakrzątnął Syale a następnie powiedział: - Zatem, bawcie się dobrze i niech wygra najlepszy!
- A teraz do maszyn! - dodał radośnie Kashai.
Na te słowa członkowie obydwu oddziałów szybko wsiedli do maszyn bojowych typu Tytan szkoleniowy, wygodnie się w nich rozsiedli. Po dłuższej chwili rozległ się głośny ryk włączonych silników, jednak nikt nie odważył się ruszyć. Nagle Syale głośno powiedział:
- Uwaga! 3... 2.... 1....
- Start! - dodał radośnie Kashai.

************

Potężny, umięśniony i pokryty licznymi bliznami, Darkaril siedzi półnagi w wielkim basenie pełnym, płynącej czerwono-żółto pomarańczowej lawy. Jest w niej zanurzony do klatki piersiowej, a za nim klęczy dwóch jego wiernych sługów, którzy masują mu barki.
- Panie, proszę rozluźnij się. - odezwał się jeden ze sługów.
- To Twoja robota gamoniu abym się rozluźnił. - odparł stanowczo Darkaril.
- Oczywiście Panie....
- Ciesz się melepeto, że mam dobry humor.
- Ciesze się Panie, ciesze....
W tym momencie do dusznego i upalnego pomieszczenia wszedł Damu mówiąc:
- Zbieraj się, Ambasador chce Cie widzieć.
- I dobry humor szlak jasny trafił. - stwierdził Darkaril, a następnie dodał: - Ciesz się oficerzyno, że Ciebie akurat szanuje.
- Dobra dobra, nie mydl mi tu oczu tylko podnoś swoje cztery litery i ruszaj się. - rozkazał generał.
- Tak, tak podły oficerzyno. - odparł Darkaril, a następnie dodał: - Zaraz.
- Powiedziałem rusz tę dupę! Za pięć minut widzimy się u Naszego pana! - rozkazał twardo i stanowczo Damu.
- Takiego Cie lubię podły oficerzyno. - odparł Darkaril podnosząc się.
W tym momencie jeden z sługusów podał swojemu panu długi czarny ręcznik,a generał wyszedł z komnaty.

************

Kashai i Syale stoją na dachu jednego z Tytanów szkoleniowych, który stoi zaparkowany na górce zaawansowanej trasy szkoleniowej. Z tego miejsca, przy pięknej pogodzie widać dokładnie cały tor szkoleniowy jak i poczynania wszystkich kierowców. Dwie maszyny bojowe, jadą dość szaleńczo i co chwile wyskakują wysoko w górę.
- Kashai jak mogłeś ich wpuścić na tor... - stwierdził przerażony Syale.
- Normalnie, a Ci dwaj mają niesamowity potencjał. - odparł Kashai z uśmiechem.
- Jeżdżą jak wariaci .... zupełnie jak Ty parę lat temu ...
- Niee.... ja byłem bardziej szalony ...
- Fakt ... ale miałeś więcej doświadczenia niż oni ... a którzy to?
- Hachi i Otachi .. ten który właśnie robi tam drift to Hachi .... a ten którego auto szaleńczo wyskakuje w górę to Otachi...
- Do dzisiaj nie rozgryzłem jak jesteś wstanie rozgryzać kierowców?
- Dobre oko ... - odparł Kashai z uśmiechem.
- Tak tak ... słyszałem to milion razy ... ale i tak to podziwiam ... Hmm... dobra przyjacielu a powiedz dalej kto prowadzi które auto?
- A Ty co będziesz ich wywoływał na radiu? - spytał dociekliwie Kashai.
- Pewnie. - odparł Syale z uśmiechem.
- No dobra to tak ... to spokojna maszyna na tyle stawki do Rina ...
- Sprecyzuj, są dwie takie maszyny ...
- No dobra, ta maszyna bardziej z tyłu, która jedzie poboczem trasy to Rina, a to druga spokojna maszyna, zbliżająca się do zakrętu w prawo to Diuna..
- Dobra ... - stwierdził Syale, a po chwili włączył radiostację i dodał: - Diuna, podaj pozycję.
- Drugi zakręt w prawo ... - odparła spokojnie Diuna.
- Przyjąłem, dzięki. - stwierdził Syale, a po chwili dodał: - Rina, podaj pozycję.
- Dojeżdżam do drugiego, zakrętu w prawo ... jak przeszkadzam to mogę zjechać z toru ... - odparła spokojnie i niepewnie Rina.
- Nie nie, spoko my tylko sprawdzamy Wasze pozycje do raportu. - wtrącił Kashai zabierając radiostacje.
- Rozumiem. - odparła uspokojona wodna neczanka.
W tym momencie Kashai, wyłączył radiostacje i powiedział:
- Zapomniałem uprzedzić, że jest bardzo nie pewna.
- Właśnie widzę ... dobra to wracamy do naszej zabawy ... - stwierdził Syale, a po chwili dodał: - Znajdź mi kapitana i Saren'a.
- Kapitana? Przecież, neczanie nie mają kapitana, jeszcze nie dodarł ... - stwierdził zaskoczony Kashai.
- Też tak myślałem, ale okazuje się, że Kurai jest ich kapitanem, tyle, że za zgodą samego Ambasadora Ankary chodzi w szeregowych mundurach.
- To wiele tłumaczy. - odparł zaskoczony Kashai.
W ten myśli Kashai wróciły do wydarzeń z ostatnich dni... Kiedy rozmawiał z Otachim, oraz kiedy Kashai i Kurai rozmawiali z Hetto... Wszystko w końcu dotarło to zaskoczonego Kashai.
- No tak Ojciec coś mi wspominał, ale zupełnie o tym zapomniałem. - stwierdził Kashai pod nosem.
- No o szukaj ich ... - stwierdził nagle poirytowany Syale.
- A tak tak ... - odparł Kashai, a następnie szybko rozejrzał się po torze.
- Ha jak widzę, sprawiają Ci trudność.
- E tam, przesadzasz... tam jest Midrawog, w tym Tytanie zaraz za pierwszą trójką.
- Zaraz sprawdzę, a teraz Kurai.
- Stary nie widzę go....
- Może dlatego, że mnie tam nie ma ... - wtrącił znajomy głos.
- O Rany skąd się tu wziąłeś? - spytał Kashai.
- Trzeba było uważać.. - odparł chłodno Kurai.
- Co Ty tu robisz? Nie powinieneś być na torze? - spytał Syale.
- Przyszedłem powiedzieć, że idę załatwiać swoje sprawy, a to co mieliśmy przejechać na torze podczas wyścigu to przejechałem. - odparł chłodno Kurai.
- Nie żartuj ... - odparł Syale.
- Jak chcesz to sprawdź na liczniku, a teraz muszę już iść... - stwierdził Kurai.
- Dobra, a gdzie idziesz? - spytał Syale.
- Gdzie zostawiłeś Tytana? - dodał Kashai.
- Tytan stoi przy wjeździe na tor, a to gdzie idę nie powinno was interesować. - odparł chłodno Kurai odchodząc.
-Syale zostaw go ... on taki jest ... - stwierdził Kashai.
- Dziwnie, że go bronisz ... ale to znaczy, że miałeś okazję z nim pracować i go poznałeś...
- Poznałem... co prawda nie znam go na wylot, ale mam wrażenie, że jego ludzie również.
- Ja od dłuższego czasu mam z nim zajęcia i szczerze nie wiem o nim praktycznie nic.
- To taki typ, dobra to kogo mam szukać teraz?

************

Mroczny, ciemny pałac, który jest idealną mieszanką stylu gotyckiego i chińskiego, otoczony gorącą, przyciągającą, intensywnie czerwono-pomarańczowo-żółtą lawą, która nadaje niepowtarzalny klimat temu pozornie zwykłemu miejscu. Piękne słońce, dodaje dodatkowego ciepła temu mrocznemu i gorącemu otoczeniu. Nieopodal tego mrocznego, a zarazem pięknego pałacu umiejscowionego na czarnej, jeszcze nie do końca zastygłej, wulkanicznej skale, roztacza się intensywnie zielony, gęsty las, w którym obecnie trwa iście tropikalna ulewa. Na jednym z pałacowych balkonów stoi delikatnie przygarbiony starszy, średniego wzrostu mężczyzna. Jego twarz zdobi wspaniała i zadbana, biała szpiczasta broda i cienkie, długie wąsy, które sięgają, aż do jego klatki piersiowej i idealnie pasuje do jego klasycznego, a zarazem dostojnego, intensywnie czerwonego kimona oraz czarnego, długiego płaszcza zarzuconego na plecy mężczyzny. Dodatkowo ma on poważne, bladoniebieskie oczy, które przepełnione są chłodem i doświadczeniem, i wydają się być bardzo stanowcze i surowe. Całości dopełnia jego wysokie, pomarszczone czoło i dostojny, biały kok.
- Odpowiada Ci to zajęcie? - odezwał się starszy mężczyzna.
- Tak Panie, jest doskonałe. - odparł Darkaril
- Świetnie, ale pamiętaj jak zawiedziesz to spodka Cię kara! - kontynuował Chifuin.
- Zdobędę te plany i nie zawiodę! - odparł Darkaril
- Dobrze ... - odparł spokojnie Ambasador, a następnie dodał: - Aha, zaszalej sobie.
- To chciałem usłyszeć. - odparł Darkaril z wrednym uśmiechem.

************

Na torze szkoleniowym Kashai i Syale przenieśli się na metę wyścigu, aby miecz na oku swoich podopiecznych zbliżających się do ukończenia wyścigu. Nagle jedna z szkoleniowych maszyn bojowych z piskiem opon wyjechała za zakrętu, a następnie rozpędzona maszyna przeskoczyła tuż nad głowami instruktorów, po czym zahamowała. Po chwili wyskoczyła druga maszyna która ledwo minęła szkoleniowców o tak zwany włos i również się zatrzymała. Całej tej widowiskowej akcji towarzyszyły radosne okrzyki.
- Powaliło WAS!? - spytał twardo Syale podchodząc do zaparkowanych tytanów.
- Nie... - odparł uha-hany Hachi wysiadając z swojego Tytana.
- Co Ty Ziom my się tylko bawimy!- dodał radośnie Otachi wychodząc z swojej maszyny.
- TO NIE ZABAWKI! - wykrzyczał Syale.
- Syale odpuść im ... dobrze wiesz, że pokazali klasę... - wtrącił Kashai podchodząc, a po chwili dodał: - Chłopaki świetna robota.
- Dzięki Ziom. - odparli z uśmiechem neczańscy bracia.

************

Metalowe, szare, wysokie kontenery, które wyglądają na jakieś hangary czy też inne ważne obiekty. W śród tego masywnego małego świata, stoi Kurai oparty o jedna z ścian i do kogoś dzwoni.
- Jestem. - stwierdził chłodno elektryczny neczanin, w momencie nawiązania połączenia.
- Świetnie, poczekaj chwilę zaraz przyjdę. - odezwał się głos w słuchawce.
- Dobrze, czekam. - odparł Kurai odkładając słuchawkę.
Następnie neczanin, opierając się nadal o ścianę, schował swoją komórkę, splótł ręce na klatce piersiowej i przymknął oczy.

************

Południowe
słońce pomału nagrzało już rześkie powietrze i nadało mu ciepłą przyjemną barwę. Natomiast piękne przejrzyste niebo i cała cudowna atmosfera dnia, pozytywnie nakręcają mieszkańców obozu maszyn.
Wielki wyścig na torze szkoleniowym dobiegł końca, neczanie oraz oddział VEeN85, stoją przy wybranych przez siebie maszynach i słuchają Kashai i Syale, który stoją na dachu, jednego z Tytanów.
- Skoro znamy już zwycięzców wyścigu , to teraz mamy dla Was dwie informacje. - stwierdził Kashai.
- Mnie wzywają obowiązki, więc resztę dzisiejszego szkolenia wszyscy spędzicie pod opieką Kashai. - stwierdził spokojnie Syale.
- Tak! - rozległy się ciche szepty.
- Natomiast ja mam dla Was "wycieczkę" do warsztatu w celu pokazania "Cukierków" - stwierdził radośnie Kashai, a następnie z uśmiechem dodał: - Zasłużyliście na to.
- HURA! - krzyknęli radośnie wojskowi.
- Dobra ferajna to my żegnamy się już z Syale! - stwierdził Kashai.
- Na razie Syale! - wykrzyknęli zgodnie wojskowi.
- Pa ... - odparł Syale odchodząc
- Hehehe... A teraz zapraszam za mną! - kontynuował Kashai ruszając w kierunku warsztatów.
W tym momencie połączone dwa oddziały radośnie ruszyły za swoim prowadzącym.