"Wiedza
skłaniająca do podróży"
Neczański
oddział ChiZ02
wędruje przez wspaniały liściasty kolorowy las. Śpiewające
ptaki, błyszczące promienie słońca oraz delikatnie wiejący
wiaterek umilają ten prawie sielski spacerek, w podczas którego w
wielkiej, przezroczystej kuli toczą swojego nie dawnego
przeciwnika.
- Myślicie ze trafi do paki? - spytała dociekliwie Diuna.
- Pewnie tak, i będą go bardziej pilnować. - odpowiedziała Kiazu, a po chwili dodała: - Chociaż ja bym chętnie z nim zawalczyła w bezpośrednim starciu.
- Raczej w bezpośrednim starciu nie jest taki mocny na jakiego się wydaje. - dodał Otachi.
- Chociaż kto wie jakby to starcie się potoczyło jakby od samego początku walczył bezpośrednio, a nie sztuczkami... - zamyślił się Hachi.
- Bez znaczenia, im trudniejszy przeciwnik tym lepszy. - odpowiedziała Kiazu wzruszając delikatnie ramionami.
- Ty chyba myślisz, że jesteś wstanie pokonać każdego? - spytał Skauti.
- Prędzej czy później da się pokonać każdego. - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem.
- W sumie racja, z tym, że czasem płaci się za to wysoką cenę. - powiedział Skauti rozmyślając.
- Czyżbyś chciał zostać wojownikiem? - zapytała z ciekawością Diuna.
- Nie, nie... co prawda dobrze się bawiłem, jednak powinienem wracać do swoich obowiązków na Zekeren. - odpowiedział Skauti z uśmiechem, a po chwili dodał: - Jak nadarzy się okazja chętnie wrócę do Was na kolejną misję, o ile Kurai się zgodzi.
- Nie przeszkadza mi Twoje towarzystwo na misjach. - odparł chłodno Kurai.
- Czytaj zapraszamy, przy każdej nadarzającej się okazji. - dodała Kiazu.
- Cieszy mnie to. - odpowiedział Skauti, a następnie dopowiedział: - Chociaż ten chłód w wypowiedzi przyznam, że mnie niepokoi.
- Nie przejmuj się nim, on jest chłodny i zimny, nawet dla Riny... no ale z tym da się żyć. - powiedziała Diuna.
- Tak, tak kiedyś się może przyzwyczaję. - odpowiedział Skauti z delikatnie nerwowym uśmiechem.
- Ziom, uwierz mi, że jakby przeszkadzało mu Twoje towarzystwo, to byś o tym doskonale wiedział. - dodał Hachi, splatając swoje dłonie na karku.
Wkrótce zmęczeni neczanie dotarli do swojego obozu. Zaraz po dotarciu do na miejsce, tuż po przekroczeniu bram, uzbrojeni wojskowi przejęli złoczyńce, a do naszego oddziału podszedł Kapitan Moyoshi mówiąc:
- Wreszcie jesteście.
- Lepiej późno niż wcale. - odpowiedziała, delikatnie złośliwie Kiazu.
- Można tak powiedzieć. - odparł Moyoshi, a po chwili dodał: - Kurai, Ty idziesz ze mną do generała, na zebranie. Reszta ma się doprowadzić do porządku i odpocząć.
- Jak dla mnie super. - stwierdziła Diuna wzruszając ramionami.
- Myślicie ze trafi do paki? - spytała dociekliwie Diuna.
- Pewnie tak, i będą go bardziej pilnować. - odpowiedziała Kiazu, a po chwili dodała: - Chociaż ja bym chętnie z nim zawalczyła w bezpośrednim starciu.
- Raczej w bezpośrednim starciu nie jest taki mocny na jakiego się wydaje. - dodał Otachi.
- Chociaż kto wie jakby to starcie się potoczyło jakby od samego początku walczył bezpośrednio, a nie sztuczkami... - zamyślił się Hachi.
- Bez znaczenia, im trudniejszy przeciwnik tym lepszy. - odpowiedziała Kiazu wzruszając delikatnie ramionami.
- Ty chyba myślisz, że jesteś wstanie pokonać każdego? - spytał Skauti.
- Prędzej czy później da się pokonać każdego. - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem.
- W sumie racja, z tym, że czasem płaci się za to wysoką cenę. - powiedział Skauti rozmyślając.
- Czyżbyś chciał zostać wojownikiem? - zapytała z ciekawością Diuna.
- Nie, nie... co prawda dobrze się bawiłem, jednak powinienem wracać do swoich obowiązków na Zekeren. - odpowiedział Skauti z uśmiechem, a po chwili dodał: - Jak nadarzy się okazja chętnie wrócę do Was na kolejną misję, o ile Kurai się zgodzi.
- Nie przeszkadza mi Twoje towarzystwo na misjach. - odparł chłodno Kurai.
- Czytaj zapraszamy, przy każdej nadarzającej się okazji. - dodała Kiazu.
- Cieszy mnie to. - odpowiedział Skauti, a następnie dopowiedział: - Chociaż ten chłód w wypowiedzi przyznam, że mnie niepokoi.
- Nie przejmuj się nim, on jest chłodny i zimny, nawet dla Riny... no ale z tym da się żyć. - powiedziała Diuna.
- Tak, tak kiedyś się może przyzwyczaję. - odpowiedział Skauti z delikatnie nerwowym uśmiechem.
- Ziom, uwierz mi, że jakby przeszkadzało mu Twoje towarzystwo, to byś o tym doskonale wiedział. - dodał Hachi, splatając swoje dłonie na karku.
Wkrótce zmęczeni neczanie dotarli do swojego obozu. Zaraz po dotarciu do na miejsce, tuż po przekroczeniu bram, uzbrojeni wojskowi przejęli złoczyńce, a do naszego oddziału podszedł Kapitan Moyoshi mówiąc:
- Wreszcie jesteście.
- Lepiej późno niż wcale. - odpowiedziała, delikatnie złośliwie Kiazu.
- Można tak powiedzieć. - odparł Moyoshi, a po chwili dodał: - Kurai, Ty idziesz ze mną do generała, na zebranie. Reszta ma się doprowadzić do porządku i odpocząć.
- Jak dla mnie super. - stwierdziła Diuna wzruszając ramionami.
-
Panie Kapitanie, ja też mam udać się na odpoczynek? - dopytywał
się Skauti.
- Skauti, tak? Póki jesteś częścią tego oddziału, robisz to co reszta oddziału. - odpowiedział kapitan, a następnie dodał: - Nie mam rozkazów, dla ciebie samego.
- Tak jest! - odpowiedział stanowczo ale pokornie Skauti.
Po tych słowach obaj oficerowie udali się w kierunku generalskiego budynku. Tymczasem reszta oddziału nie znacznie rozeszła się aby odpocząć.
- Skauti, tak? Póki jesteś częścią tego oddziału, robisz to co reszta oddziału. - odpowiedział kapitan, a następnie dodał: - Nie mam rozkazów, dla ciebie samego.
- Tak jest! - odpowiedział stanowczo ale pokornie Skauti.
Po tych słowach obaj oficerowie udali się w kierunku generalskiego budynku. Tymczasem reszta oddziału nie znacznie rozeszła się aby odpocząć.
************
Ambasador Ankara, zasiada na dużym, słonecznym tarasie i popijając popołudniową kawę siedzi nad stosem raportów i map. Delikatny wiatr i cudowne powietrze, zdecydowanie umilają władcy prace i stanowią niesamowite tło do rozmyśleń. Nagle na balkon przyszedł jeden z generałów sojuszu, i podchodząc do Ambasadora powiedział:
- Panie Ambasadorze, mam bardzo ważny raport.
- Pokaż go proszę. - odpowiedział spokojnie Ankra.
Na te słowa oficer podszedł i przekazał dokumenty swojemu władcy.
- To dobre wieści. - odpowiedział Ankara, przeglądając raport.
************
Surowy gabinet , w którym znajduje się jedynie masywne, ciemne drewniane biurko oraz cztery krzesła. Jedno umiejscowione za biurkiem, oraz trzy znajdujące się przed nim. Po dłuższej chili do tego pustego i całkiem słonecznego gabinetu wszedł neczański generał, który od razu usiadł na pojedynczym krześle. Wraz z nim do pomieszczenia weszło trzech kapitanów, którzy usiedli w kolejności Amis, Moyoshi i Kurai, który wygodnie usiadł na odwróconym krześle. Oficer dowodzący jedynie westchnął, ale nie skomentował tego co widzi.
- Tak więc, po co nas tu zaprosiłeś? - zapytał Amis przerywając tym samym, delikatnie nie zręczna ciszę.
- Ostatnio z Grosdanshut, uciekło dwóch zbrodniarzy. - zaczął Rudy, a po chwili zaczął kontynuować. - Jednego mieliśmy okazje już poznać.
- Pan magik Aoife Kazaar. - dodał Moyoshi.
- Dokładnie. A drugim uciekinierem jest osoba, o którym wiem jedynie tyle, że sam książę Zekeren go szuka. - powiedział spokojnie generał, a następnie zapytał: - Może wy wiecie coś o osobniku o imieniu „Hei'an”?
- Nic mi to nie mówi. - powiedział Moyoshi.
- Nie znam, ale zaraz znajdę o nim jakieś informacje w rejestrze. - dodał Amis przeglądając tablet.
- Doskonale wiem kim on jest.... - powiedział chłodno Kurai.
- No to robi się ciekawie, więc kim on jest? - zaciekawił się Rudy.
- To …
************
- Myślicie, że o czym rozmawiają? - zapytała dociekliwe Diuna lezącą na trafie pod szumiącym drzewem.
- Pewnie o wojskowych sprawach i durnych raportach. - odpowiedziała Kiazu, leżąca nieopodal na słonecznej części terenu.
- A ja myślę, że szykują dla nas kolejną misję... - dodała spokojnie Rina siedząca między siostrami.
- Oby nie. -stwierdziła Diuna.
- W sumie Rudy nie dałby nam od tak odpocząć, tylko znalazł by nam jakieś zajęcie w obozie, nawet najlżejsze, ale by znalazł abyśmy bezczynnie nie siedzieli. - dodała Kiazu.
- Kurcze, racja On daje nam odpocząć tylko wtedy kiedy ma dla nas inne ciężkie zadanie. - powiedziała Diuna po chwili zastanowienia, a następnie dodała: - Cóż, korzystajmy z wolnego póki możemy.
************
- No to robi się ciekawie, więc kim on jest? - zaciekawił się Rudy.
- To starszy brat Darkaril'a. Jak dobrze pamiętam, włada ogniem i ziemią i ma potężnego ognisto - lodowego smoka. - odpowiedział chłodno Kurai, a po chwili dodał: - Hei'an, jak byłem gówniarzem, to startował w turnieju walk smoków i nosił miano: „ Łamacz smoczych kości”.
- No to zrobiło się bardzo ciekawie. - podsumował generał opierając się o biurko, a po chwili dodał: - Smoczy jeździec, i bardzo duże stado smoków na północy, stawiam stówę, że to ma coś ze sobą wspólnego.
- Jakie stado smoków? - zaciekawili się kapitanowie.
- Księże Volaure rozesłał informację po wszystkich dowódcach że na północy odkryto bardzo duże skupisko smoków. Jednak nikt jeszcze nie sprawdził czy to dzikie stado. - odparł spokojnie Rudy.
- Niech zgadnę kto ma to sprawdzić... - powiedział chłodno Kurai.
- Dokładnie. Ty i Twój odział jeszcze dzisiaj w nocy ruszacie sprawdzić co jest grane. - odpowiedział generał z wrednym uśmiechem.
- Nie dziwi mnie to. W końcu do takiego zadania potrzebujesz najlepszych. - odpowiedział Kurai.
- Nie schlebiaj sobie. - odparł twardo Rudy, a następnie dodał: - Liczę, że nie spotkacie tam tego typa, ewentualnie, że nie podejmiecie z nim walki o ile to nie będzie konieczność.
- Zobaczę co da się zrobić. - odpowiedział Kurai.
- Za Hei'an, został rozesłany list gończy oraz elitarne jednostki. - wtrącił Moyoshi.
- Elitarne jednostki sojuszu to nie przelewki zwłaszcza jak wejdziesz im w paradę. - dodał Amis.
- Tak, tak. - odpowiedział chłodno Kurai.
- Panowie wracać do swoich zadań. - stwierdził twardo Rudy.
Na te słowa wszyscy Kapitanowie wstali i udali się w kierunku wyjścia.
- Kurai, Ty zostajesz. Mamy jeszcze do pogadania. - powiedział stanowczo Rudy.
************
Hachi, Otachi i Skauti siedzą na stołówce, gdzie skutecznie nadrabiają spalone kalorie, oraz rozmawiają ze sobą.
- Naprawdę pracujecie w kasynie i robicie podobne rzeczy? - spytał Skauti.
- Tak, widzisz jesteśmy tam ochroniarzami i musimy pilnować między innymi aby nikt nie robił przekrętów. - odpowiedział Hachi.
- A to łączy się się z tym, że musimy być spostrzegawczy. - dodał Otachi.
- W sumie Ziom, nawet odkąd tam pracujemy staliśmy się bardziej uważni i wyćwiczyliśmy również wiele niezastąpionych umiejętności. - dopowiedział Hachi.
- Nie spodziewałbym się, przy tak normalnej pracy, chociaż odkąd dostałem awans sam się bardzo wiele nauczyłem. - powiedział Skauti.
- Ziom, Volaure pewnie ma nie dużo roboty, jako władca który jest technicznie poza sojuszem? - zapytał Hachi.
- Tu się grubo mylisz. - odpowiedział spokojnie Skauti, a po chwili dodał: - Widzicie, to że Zekeren jest neutralnie-dobre nie oznacza, że Volaure nie ma nic do roboty. Musi zając się nie tylko Zekeren, ale również sprawami rady, jak i czuwaniem nad technologią i pomaganie naszym w boju i tak dalej. Jak go obserwuje to ma znacznie więcej pracy, mimo że na to nie wygląda.
- Luz Ziom, to w takim układzie pewnie nie ma czasu na życie. - dodał Hachi.
- Też jesteś w błędzie. Jest tak dobrze zorganizowany, że ma czas na wszystko. Mimo, że zdarza mu się spóźnić. - odpowiedział Skauti.
- Zadziwiający Ziomek. - odparł Hachi.
- Luzak i lekkoduch, a tak naradę dobrze zaprogramowana maszyna. - stwierdził Otachi.
- No, a jako jego prawa ręka ostatnio, wiem ile ma na głowie. - odpowiedział Skauti.
************
- Ten cały Hei'an z tego co opowiadasz to bardzo niebezpieczny jegomość. - stwierdził Rudy, zasiadający w gabinecie, a po chwili dodał: - Może jest i głupi przy okazji?
- To góra mięśni, ale głupi nie jest. Wszelkie pułapki na wiele się nie zdadzą. - odpowiedział chłodno Kurai stojąc.
- Sam Książę, z tego co wiadomo bardzo przestrzega przed tym kolesiem.
- Nie dziwie się.
-
Hmmm.... musicie dotrzeć do zbiorowiska smoków tak szybko jak się
da. Coś czuje w kościach, że wkrótce te smoki przydadzą nam się
bardziej niż jesteśmy wstanie to sobie wyobrazić.
- Zobaczymy co się da zrobić.
- Liczę na Was.
Kurai jednak nic na to nie odpowiedział, a po dłuższej chwili ciszy Rudy ponownie przerwał ciszę, mówiąc:
- Skauti nie jedzie z Wami, dzisiaj w nocy ma wrócić na Zekeren, więc Twój oddział wraca do podstawowej formy.
- To nawet lepiej. Bardziej interesuje mnie ile smoków, ma być w wyznaczonym miejscu?
- Systemy Zekeren wykrywają tam jakieś 350-500 osobników, ale nie wykluczone że więcej.
- Hmmm.... Przeciętne stado ma ma maksymalnie 300 osobników, więc zapowiada się duże stado, albo zlepek smoczych osobowości.
- Poradzisz sobie z taką ilością smoków?
- Jeśli to stado, to tak poradzę sobie. Smoki są inteligentne i da się z nimi porozumieć. Ale, nie zmuszę ich do tego aby stanęły po naszej stronie, mogę jedynie zostawić im wybór.
- Wierze, że Twoje argumenty do nich przemówią. Chociaż wolałbym, aby jednak stanęły po mojej stronie.
- Porozmawiam z nimi. - odpowiedział chłodno i stanowczo Kurai.
Od wypowiedzi elektrycznego neczanina była godna zaufania. Kurai, doskonale wiedział co mówił, a sam generał wiedział, że w kwestii smoków, ten konkretny oficer zrobi wszystko aby bestie stanęły po ich stronie.
- Ufam, że ze smokami sobie poradzisz. Pozostaje mi zgodzić się i zaufać w twoje zdolności, zresztą rekomendowane przez samego księcia Zekeren, jak i Ambasadora Ankarę. Ale macie trzymać się z dala od kłopotów.
- Tak tak... zobaczę co się da zrobić.
- Aha, możecie wziąć trzy maszyny bojowe, będą stały zatankowane i gotowe do drogi na dziedzińcu.
- Rozumiem.
- Zobaczymy co się da zrobić.
- Liczę na Was.
Kurai jednak nic na to nie odpowiedział, a po dłuższej chwili ciszy Rudy ponownie przerwał ciszę, mówiąc:
- Skauti nie jedzie z Wami, dzisiaj w nocy ma wrócić na Zekeren, więc Twój oddział wraca do podstawowej formy.
- To nawet lepiej. Bardziej interesuje mnie ile smoków, ma być w wyznaczonym miejscu?
- Systemy Zekeren wykrywają tam jakieś 350-500 osobników, ale nie wykluczone że więcej.
- Hmmm.... Przeciętne stado ma ma maksymalnie 300 osobników, więc zapowiada się duże stado, albo zlepek smoczych osobowości.
- Poradzisz sobie z taką ilością smoków?
- Jeśli to stado, to tak poradzę sobie. Smoki są inteligentne i da się z nimi porozumieć. Ale, nie zmuszę ich do tego aby stanęły po naszej stronie, mogę jedynie zostawić im wybór.
- Wierze, że Twoje argumenty do nich przemówią. Chociaż wolałbym, aby jednak stanęły po mojej stronie.
- Porozmawiam z nimi. - odpowiedział chłodno i stanowczo Kurai.
Od wypowiedzi elektrycznego neczanina była godna zaufania. Kurai, doskonale wiedział co mówił, a sam generał wiedział, że w kwestii smoków, ten konkretny oficer zrobi wszystko aby bestie stanęły po ich stronie.
- Ufam, że ze smokami sobie poradzisz. Pozostaje mi zgodzić się i zaufać w twoje zdolności, zresztą rekomendowane przez samego księcia Zekeren, jak i Ambasadora Ankarę. Ale macie trzymać się z dala od kłopotów.
- Tak tak... zobaczę co się da zrobić.
- Aha, możecie wziąć trzy maszyny bojowe, będą stały zatankowane i gotowe do drogi na dziedzińcu.
- Rozumiem.
************
Wieczorkiem, odział ChiZ02 siedzi w dużym pomieszczeniu, stylizowanym na salon połączony z pokojem wypoczynkowym. Znajduje się tam spora brązowa kanapa, parę nie pasujących do siebie foteli, metalowy stół jak ze stołówki, stary czerwony dywan, który zdecydowanie pamięta lepsze czasy i wiszący telewizor. Wszystko w tym pomieszczeniu nie pasuje do siebie, ale mimo wszystko łączy się w ciekawy klimat.
Diuna leży na bordowym fotelu, na którym leży fioletowy koc. Kiazu, która wręcz promienieje siedzi na kanapie i trzyma nogi na stole, a obok niej, po jej lewej stronie siedzią Hachi i Otachi. Cała ta trójka gra w jakąś bijatykę na konsoli. Natomiast po prawej stronie Kiazu, zasiada Skauti, który również trzyma nogi na stole i bawi się swoim telefonem, a Rina siedzi na czarnym fotelu, na którym spokojnie zmieściły by się dwie osoby.
- Kiazu... - zaczął Skauti.
- No co tam? - odpowiedziała Kiazu, która wraz z braćmi jest w lobby i wybiera sobie postać do kolejnego starcia.
- Zrobimy sobie zdjęcie na pamiątkę? - zapytał Skauti.
- Pewnie że tak. - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem i na chwilę oderwała się od gry.
W tym momencie zwiadowca wziął telefon i zrobił sobie i Kiazu tak zwane selfie, delikatnie z góry.
Oboje są uśmiechnięci na zdjęciu, neczanka trzyma pada i przytula się do kolegi. Dzięki temu zwiadowca zyskał przyjemne przyjacielskie zdjęcie z ulubiona modelką.
- Dzięki, ustawie sobie na tapetę. - powiedział dumnie Skauti oglądając zdjęcie.
- Nie ma problemu. - odpowiedziała Kiazu z promiennym uśmiechem.
- Chyba Amis był grany, bo promieniejesz jak mało kiedy. - wtrąciła Diuna.
- Był, był jak jest to korzystam. - powiedziała Kiazu szczerząc kły.
-
To wiele tłumaczy. - odpowiedziała Diuna.
W tym momencie do pomieszczenia wszedł Kurai, chłodno mówiąc:
- Zbierajcie za godzinę wyruszamy w drogę.
- Za godzinę? Ej a gdzie odpoczynek? - zapytała Diuna.
- Miałaś do tej pory czas na odpoczynek. - odparł chłodno Kurai.
- Jak mus to mus. - wtrącił Hachi.
- Gdzie mamy być za godzinę? - zapytał Otachi.
- Na głównym dziedzińcu obozu. - opowiedział Kurai.
- Dobra będziemy. - powiedziała dość entuzjastycznie Kiazu.
- A co ze mną? - spytał Skauti.
- Po naszym wyjeździe, ktoś odstawi Cię na Zekeren. - powiedział elektryczny neczanin, wychodząc z pomieszczenia.
- To się na odpoczywaliśmy … - powiedziała Diuna przewracając oczami.
- Ja tam się ciesze na nową misję! - dodała radośnie Kiazu.
- Dobra misja nie jest zła, na pewno jest to znacznie lepsze niż siedzenie w obozie. - dopowiedział Hachi.
W tym momencie do pomieszczenia wszedł Kurai, chłodno mówiąc:
- Zbierajcie za godzinę wyruszamy w drogę.
- Za godzinę? Ej a gdzie odpoczynek? - zapytała Diuna.
- Miałaś do tej pory czas na odpoczynek. - odparł chłodno Kurai.
- Jak mus to mus. - wtrącił Hachi.
- Gdzie mamy być za godzinę? - zapytał Otachi.
- Na głównym dziedzińcu obozu. - opowiedział Kurai.
- Dobra będziemy. - powiedziała dość entuzjastycznie Kiazu.
- A co ze mną? - spytał Skauti.
- Po naszym wyjeździe, ktoś odstawi Cię na Zekeren. - powiedział elektryczny neczanin, wychodząc z pomieszczenia.
- To się na odpoczywaliśmy … - powiedziała Diuna przewracając oczami.
- Ja tam się ciesze na nową misję! - dodała radośnie Kiazu.
- Dobra misja nie jest zła, na pewno jest to znacznie lepsze niż siedzenie w obozie. - dopowiedział Hachi.