piątek, 16 listopada 2018

Epizod 250



"Wiedza skłaniająca do podróży"


Neczański oddział ChiZ02 wędruje przez wspaniały liściasty kolorowy las. Śpiewające ptaki, błyszczące promienie słońca oraz delikatnie wiejący wiaterek umilają ten prawie sielski spacerek, w podczas którego w wielkiej, przezroczystej kuli toczą swojego nie dawnego przeciwnika.
- Myślicie ze trafi do paki? - spytała dociekliwie Diuna.
- Pewnie tak, i będą go bardziej pilnować. - odpowiedziała Kiazu, a po chwili dodała: - Chociaż ja bym chętnie z nim zawalczyła w bezpośrednim starciu.
- Raczej w bezpośrednim starciu nie jest taki mocny na jakiego się wydaje. - dodał Otachi.
- Chociaż kto wie jakby to starcie się potoczyło jakby od samego początku walczył bezpośrednio, a nie sztuczkami... - zamyślił się Hachi.
- Bez znaczenia, im trudniejszy przeciwnik tym lepszy. - odpowiedziała Kiazu wzruszając delikatnie ramionami.
- Ty chyba myślisz, że jesteś wstanie pokonać każdego? - spytał Skauti.
- Prędzej czy później da się pokonać każdego. - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem.
- W sumie racja, z tym, że czasem płaci się za to wysoką cenę. - powiedział Skauti rozmyślając.
- Czyżbyś chciał zostać wojownikiem? - zapytała z ciekawością Diuna.
- Nie, nie... co prawda dobrze się bawiłem, jednak powinienem wracać do swoich obowiązków na Zekeren. - odpowiedział Skauti z uśmiechem, a po chwili dodał: - Jak nadarzy się okazja chętnie wrócę do Was na kolejną misję, o ile Kurai się zgodzi.
- Nie przeszkadza mi Twoje towarzystwo na misjach. - odparł chłodno Kurai.
- Czytaj zapraszamy, przy każdej nadarzającej się okazji. - dodała Kiazu.
- Cieszy mnie to. - odpowiedział Skauti, a następnie dopowiedział: - Chociaż ten chłód w wypowiedzi przyznam, że mnie niepokoi.
- Nie przejmuj się nim, on jest chłodny i zimny, nawet dla Riny... no ale z tym da się żyć. - powiedziała Diuna.
- Tak, tak kiedyś się może przyzwyczaję. - odpowiedział Skauti z delikatnie nerwowym uśmiechem.
- Ziom, uwierz mi, że jakby przeszkadzało mu Twoje towarzystwo, to byś o tym doskonale wiedział. - dodał Hachi, splatając swoje dłonie na karku.
Wkrótce zmęczeni neczanie dotarli do swojego obozu. Zaraz po dotarciu do na miejsce, tuż po przekroczeniu bram, uzbrojeni wojskowi przejęli złoczyńce, a do naszego oddziału podszedł Kapitan Moyoshi mówiąc:
- Wreszcie jesteście.
- Lepiej późno niż wcale. - odpowiedziała, delikatnie złośliwie Kiazu.
- Można tak powiedzieć. - odparł Moyoshi, a po chwili dodał: - Kurai, Ty idziesz ze mną do generała, na zebranie. Reszta ma się doprowadzić do porządku i odpocząć.
- Jak dla mnie super. - stwierdziła Diuna wzruszając ramionami.
- Panie Kapitanie, ja też mam udać się na odpoczynek? - dopytywał się Skauti.
- Skauti, tak? Póki jesteś częścią tego oddziału, robisz to co reszta oddziału. - odpowiedział kapitan, a następnie dodał: - Nie mam rozkazów, dla ciebie samego.
- Tak jest! - odpowiedział stanowczo ale pokornie Skauti.
Po tych słowach obaj oficerowie udali się w kierunku generalskiego budynku. Tymczasem reszta oddziału nie znacznie rozeszła się aby odpocząć.
************

Ambasador Ankara, zasiada na dużym, słonecznym tarasie i popijając popołudniową kawę siedzi nad stosem raportów i map. Delikatny wiatr i cudowne powietrze, zdecydowanie umilają władcy prace i stanowią niesamowite tło do rozmyśleń. Nagle na balkon przyszedł jeden z generałów sojuszu, i podchodząc do Ambasadora powiedział:
- Panie Ambasadorze, mam bardzo ważny raport.
- Pokaż go proszę. - odpowiedział spokojnie Ankra.
Na te słowa oficer podszedł i przekazał dokumenty swojemu władcy.
- To dobre wieści. - odpowiedział Ankara, przeglądając raport.


************

Surowy gabinet , w którym znajduje się jedynie masywne, ciemne drewniane biurko oraz cztery krzesła. Jedno umiejscowione za biurkiem, oraz trzy znajdujące się przed nim. Po dłuższej chili do tego pustego i całkiem słonecznego gabinetu wszedł neczański generał, który od razu usiadł na pojedynczym krześle. Wraz z nim do pomieszczenia weszło trzech kapitanów, którzy usiedli w kolejności Amis, Moyoshi i Kurai, który wygodnie usiadł na odwróconym krześle. Oficer dowodzący jedynie westchnął, ale nie skomentował tego co widzi.
- Tak więc, po co nas tu zaprosiłeś? - zapytał Amis przerywając tym samym, delikatnie nie zręczna ciszę.
- Ostatnio z Grosdanshut, uciekło dwóch zbrodniarzy. - zaczął Rudy, a po chwili zaczął kontynuować. - Jednego mieliśmy okazje już poznać.
- Pan magik
Aoife Kazaar. - dodał Moyoshi.
- Dokładnie. A drugim uciekinierem jest osoba, o którym wiem jedynie tyle, że sam książę Zekeren go szuka. - powiedział spokojnie generał, a następnie zapytał: - Może wy wiecie coś o osobniku o imieniu „Hei'an”?
- Nic mi to nie mówi. - powiedział Moyoshi.
- Nie znam, ale zaraz znajdę o nim jakieś informacje w rejestrze. - dodał Amis przeglądając tablet.
- Doskonale wiem kim on jest.... - powiedział chłodno Kurai.
- No to robi się ciekawie, więc kim on jest? - zaciekawił się Rudy.
- To …
************

- Myślicie, że o czym rozmawiają? - zapytała dociekliwe Diuna lezącą na trafie pod szumiącym drzewem.
- Pewnie o wojskowych sprawach i durnych raportach. - odpowiedziała Kiazu, leżąca nieopodal na słonecznej części terenu.
- A ja myślę, że szykują dla nas kolejną misję... - dodała spokojnie Rina siedząca między siostrami.
- Oby nie. -stwierdziła Diuna.
- W sumie Rudy nie dałby nam od tak odpocząć, tylko znalazł by nam jakieś zajęcie w obozie, nawet najlżejsze, ale by znalazł abyśmy bezczynnie nie siedzieli. - dodała Kiazu.
- Kurcze, racja On daje nam odpocząć tylko wtedy kiedy ma dla nas inne ciężkie zadanie. - powiedziała Diuna po chwili zastanowienia, a następnie dodała: - Cóż, korzystajmy z wolnego póki możemy.


************

- No to robi się ciekawie, więc kim on jest? - zaciekawił się Rudy.
- To starszy brat Darkaril'a. Jak dobrze pamiętam, włada ogniem i ziemią i ma potężnego ognisto - lodowego smoka. - odpowiedział chłodno Kurai, a po chwili dodał: - Hei'an, jak byłem gówniarzem, to startował w turnieju walk smoków i nosił miano: „ Łamacz smoczych kości”.
- No to zrobiło się bardzo ciekawie. - podsumował generał opierając się o biurko, a po chwili dodał: - Smoczy jeździec, i bardzo duże stado smoków na północy, stawiam stówę, że to ma coś ze sobą wspólnego.
- Jakie stado smoków? - zaciekawili się kapitanowie.
- Księże Volaure rozesłał informację po wszystkich dowódcach że na północy odkryto bardzo duże skupisko smoków. Jednak nikt jeszcze nie sprawdził czy to dzikie stado. - odparł spokojnie Rudy.
- Niech zgadnę kto ma to sprawdzić... - powiedział chłodno Kurai.
- Dokładnie. Ty i Twój odział jeszcze dzisiaj w nocy ruszacie sprawdzić co jest grane. - odpowiedział generał z wrednym uśmiechem.
- Nie dziwi mnie to. W końcu do takiego zadania potrzebujesz najlepszych. - odpowiedział Kurai.
- Nie schlebiaj sobie. - odparł twardo Rudy, a następnie dodał: - Liczę, że nie spotkacie tam tego typa, ewentualnie, że nie podejmiecie z nim walki o ile to nie będzie konieczność.
- Zobaczę co da się zrobić. - odpowiedział Kurai.
- Za Hei'an, został rozesłany list gończy oraz elitarne jednostki. - wtrącił Moyoshi.
- Elitarne jednostki sojuszu to nie przelewki zwłaszcza jak wejdziesz im w paradę. - dodał Amis.
- Tak, tak. - odpowiedział chłodno Kurai.
- Panowie wracać do swoich zadań. - stwierdził twardo Rudy.
Na te słowa wszyscy Kapitanowie wstali i udali się w kierunku wyjścia.
- Kurai, Ty zostajesz. Mamy jeszcze do pogadania. - powiedział stanowczo Rudy.
************


Hachi, Otachi i Skauti siedzą na stołówce, gdzie skutecznie nadrabiają spalone kalorie, oraz rozmawiają ze sobą.
- Naprawdę pracujecie w kasynie i robicie podobne rzeczy? - spytał Skauti.
- Tak, widzisz jesteśmy tam ochroniarzami i musimy pilnować między innymi aby nikt nie robił przekrętów. - odpowiedział Hachi.
- A to łączy się się z tym, że musimy być spostrzegawczy. - dodał Otachi.
- W sumie Ziom, nawet odkąd tam pracujemy staliśmy się bardziej uważni i wyćwiczyliśmy również wiele niezastąpionych umiejętności. - dopowiedział Hachi.
- Nie spodziewałbym się, przy tak normalnej pracy, chociaż odkąd dostałem awans sam się bardzo wiele nauczyłem. - powiedział Skauti.
- Ziom, Volaure pewnie ma nie dużo roboty, jako władca który jest technicznie poza sojuszem? - zapytał Hachi.
- Tu się grubo mylisz. - odpowiedział spokojnie Skauti, a po chwili dodał: - Widzicie, to że Zekeren jest neutralnie-dobre nie oznacza, że Volaure nie ma nic do roboty. Musi zając się nie tylko Zekeren, ale również sprawami rady, jak i czuwaniem nad technologią i pomaganie naszym w boju i tak dalej. Jak go obserwuje to ma znacznie więcej pracy, mimo że na to nie wygląda.
- Luz Ziom, to w takim układzie pewnie nie ma czasu na życie. - dodał Hachi.
- Też jesteś w błędzie. Jest tak dobrze zorganizowany, że ma czas na wszystko. Mimo, że zdarza mu się spóźnić. - odpowiedział Skauti.
- Zadziwiający Ziomek. - odparł Hachi.
- Luzak i lekkoduch, a tak naradę dobrze zaprogramowana maszyna. - stwierdził Otachi.
- No, a jako jego prawa ręka ostatnio, wiem ile ma na głowie. - odpowiedział Skauti.



************

- Ten cały Hei'an z tego co opowiadasz to bardzo niebezpieczny jegomość. - stwierdził Rudy, zasiadający w gabinecie, a po chwili dodał: - Może jest i głupi przy okazji?

- To góra mięśni, ale głupi nie jest. Wszelkie pułapki na wiele się nie zdadzą. - odpowiedział chłodno Kurai stojąc.
- Sam Książę, z tego co wiadomo bardzo przestrzega przed tym kolesiem.
- Nie dziwie się.
- Hmmm.... musicie dotrzeć do zbiorowiska smoków tak szybko jak się da. Coś czuje w kościach, że wkrótce te smoki przydadzą nam się bardziej niż jesteśmy wstanie to sobie wyobrazić.
- Zobaczymy co się da zrobić.
- Liczę na Was.
Kurai jednak nic na to nie odpowiedział, a po dłuższej chwili ciszy Rudy ponownie przerwał ciszę, mówiąc:
- Skauti nie jedzie z Wami, dzisiaj w nocy ma wrócić na Zekeren, więc Twój oddział wraca do podstawowej formy.
- To nawet lepiej. Bardziej interesuje mnie ile smoków, ma być w wyznaczonym miejscu?
- Systemy Zekeren wykrywają tam jakieś 350-500 osobników, ale nie wykluczone że więcej.
- Hmmm.... Przeciętne stado ma ma maksymalnie 300 osobników, więc zapowiada się duże stado, albo zlepek smoczych osobowości.
- Poradzisz sobie z taką ilością smoków?
- Jeśli to stado, to tak poradzę sobie. Smoki są inteligentne i da się z nimi porozumieć. Ale, nie zmuszę ich do tego aby stanęły po naszej stronie, mogę jedynie zostawić im wybór.
- Wierze, że Twoje argumenty do nich przemówią. Chociaż wolałbym, aby jednak stanęły po mojej stronie.
- Porozmawiam z nimi. - odpowiedział chłodno i stanowczo Kurai.
Od wypowiedzi elektrycznego neczanina była godna zaufania. Kurai, doskonale wiedział co mówił, a sam generał wiedział, że w kwestii smoków, ten konkretny oficer zrobi wszystko aby bestie stanęły po ich stronie.
- Ufam, że ze smokami sobie poradzisz. Pozostaje mi zgodzić się i zaufać w twoje zdolności, zresztą rekomendowane przez samego księcia Zekeren, jak i Ambasadora Ankarę. Ale macie trzymać się z dala od kłopotów.
- Tak tak... zobaczę co się da zrobić.
- Aha, możecie wziąć trzy maszyny bojowe, będą stały zatankowane i gotowe do drogi na dziedzińcu.
- Rozumiem.

************

Wieczorkiem, odział ChiZ02 siedzi w dużym pomieszczeniu, stylizowanym na salon połączony z pokojem wypoczynkowym. Znajduje się tam spora brązowa kanapa, parę nie pasujących do siebie foteli, metalowy stół jak ze stołówki, stary czerwony dywan, który zdecydowanie pamięta lepsze czasy i wiszący telewizor. Wszystko w tym pomieszczeniu nie pasuje do siebie, ale mimo wszystko łączy się w ciekawy klimat.

Diuna leży na bordowym fotelu, na którym leży fioletowy koc. Kiazu, która wręcz promienieje siedzi na kanapie i trzyma nogi na stole, a obok niej, po jej lewej stronie siedzią Hachi i Otachi. Cała ta trójka gra w jakąś bijatykę na konsoli. Natomiast po prawej stronie Kiazu, zasiada Skauti, który również trzyma nogi na stole i bawi się swoim telefonem, a Rina siedzi na czarnym fotelu, na którym spokojnie zmieściły by się dwie osoby.
- Kiazu... - zaczął Skauti.
- No co tam? - odpowiedziała Kiazu, która wraz z braćmi jest w lobby i wybiera sobie postać do kolejnego starcia.
- Zrobimy sobie zdjęcie na pamiątkę? - zapytał Skauti.
- Pewnie że tak. - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem i na chwilę oderwała się od gry.
W tym momencie zwiadowca wziął telefon i zrobił sobie i Kiazu tak zwane selfie, delikatnie z góry.
Oboje są uśmiechnięci na zdjęciu, neczanka trzyma pada i przytula się do kolegi. Dzięki temu zwiadowca zyskał przyjemne przyjacielskie zdjęcie z ulubiona modelką.
- Dzięki, ustawie sobie na tapetę. - powiedział dumnie Skauti oglądając zdjęcie.
- Nie ma problemu. - odpowiedziała Kiazu z promiennym uśmiechem.
- Chyba Amis był grany, bo promieniejesz jak mało kiedy. - wtrąciła Diuna.
- Był, był jak jest to korzystam. - powiedziała Kiazu szczerząc kły.

- To wiele tłumaczy. - odpowiedziała Diuna.
W tym momencie do pomieszczenia wszedł Kurai, chłodno mówiąc:
- Zbierajcie za godzinę wyruszamy w drogę.
- Za godzinę? Ej a gdzie odpoczynek? - zapytała Diuna.
- Miałaś do tej pory czas na odpoczynek. - odparł chłodno Kurai.
- Jak mus to mus. - wtrącił Hachi.
- Gdzie mamy być za godzinę? - zapytał Otachi.
- Na głównym dziedzińcu obozu. - opowiedział Kurai.
- Dobra będziemy. - powiedziała dość entuzjastycznie Kiazu.
- A co ze mną? - spytał Skauti.
- Po naszym wyjeździe, ktoś odstawi Cię na Zekeren. - powiedział elektryczny neczanin, wychodząc z pomieszczenia.
- To się na odpoczywaliśmy … - powiedziała Diuna przewracając oczami.
- Ja tam się ciesze na nową misję! - dodała radośnie Kiazu.
- Dobra misja nie jest zła, na pewno jest to znacznie lepsze niż siedzenie w obozie. - dopowiedział Hachi.