niedziela, 2 sierpnia 2015

Epizod 171



"Pierwszy stały obóz i plan Rudego"


Stały obóz, różni od przejściowego przede wszystkim tym, że jest betonowy i nie da go się od tak przenieść. Jednak stałe obozy mają również takie udogodnienia jak: znacznie większe magazyny, prysznice z ciepłą wodą, wygodne łóżka, elektryczność czy normalna toaleta. Minęło kilka dni, a nasi bohaterowie dotarli już do swojego pierwszego stałego obozu, jednak nie było im dane odpocząć. Z powodu ulewnych deszczy oraz nocnego ataku, a właściwie strzelania na oślep pobliska rzeka wylała i przez to każdy obecny w obozie musiał dać z siebie wszystko. Wybudowany w tym czasie kamienny mur wzbogacony o kilka tarcz, doskonale chroni betonowe budynki, jak i żołnierzy znajdujących się w jego obrębie, nie tylko przed wodą, ale również przed atakami nie przyjaciela. Wszystko w obozie jest betonowe i pomalowane w czarno-biało-szare moro, co zapewnia dodatkową obronę. Nasi przyjaciele zajmują połowę, jednego z wielu baraków. Każdy taki taki dom ma dwie sypialnie, a w każdej z nich znajdują się tylko po cztery piętrowe, drewniane, ciemnobrązowe łóżka, z zieloną pościelą.
- Wreszcie łóżeczko! - stwierdziła uradowana Diuna, rzucając się na jedno z górnych łóżek.
- To druga rzecz jakiej mi brakowa! - odparła Kiazu, zajmując dolna pryczę.
- Pierwszą była kąpiel?
- Dokładnie! Przez ostanie kilka dni taplaliśmy się w błocie, a wcześniej w podziemiach ... a teraz miałam okazję wreszcie się wykąpać i nareszcie położyć spać.
- Wyspanie się bez groźby warty to fajna sprawa ...
W ten do pokoju wszedł wypompowany Hachi, który rzucił się na łóżko mówiąc:
- No na reszcie odpoczynek!
- Kolejny uradowany. - stwierdziła Kiazu z uśmiechem.
- Hehehe... mała rzecz a cieszy. - dodała Diuna.
- Nawet nie wiesz jak bardzo ... - odparł Hachi.
- A ktoś wie gdzie reszta? - spytała Diuna.
- Skauti i Otachi czekają w kolejce do prysznica ... - odpowiedział Hachi.
- Rine widziałam jak szła gdzieś z aparatem ... - dodała Kiazu.
- Może do Rudego, pokazać mu zdjęcia z misji? - spytał Hachi.
- Całkiem możliwe ... - odparła Diuna.
Nagle do pokoju wparował Rudy mówiąc:
- Widzieliście gdzieś Kurai'a?
- Nie ... - stwierdziła Kiazu.
- Niestety ... - dodała Diuna.
- Sam bym chciał wiedzieć gdzie teraz jest. - dopowiedział Hachi.
- Dobra dzieciaki, jak coś powiedźcie mu, aby przyszedł do mnie. - odpowiedział Rudy.
- Rudy ... - stwierdziła Diuna.
- Co jest muszę już iść. - odparł Generał.
- Od kiedy to się sam fatygujesz? - spytała Diuna.
- Miałem po drodze, dzieciaki to ważne jak go spotkacie to każcie mu do mnie przyjść. - odpowiedział Rudy.
- Spoko Ziom. - stwierdził Hachi.
- Pewnie ... jak nie zasnę to powiem ...- dodała Diuna.
- Nie ma problemu ... - dopowiedziała Kiazu.
- Dobra. - odparł generał wychodząc z pokoju.
- Hmm.... czyli raczej Rina nie pokazuje mu zdjęć ... - stwierdziła Diuna.
- Jak widać ... - odparła Kiazu.
- Yhy ... - dodał przysypiający Hachi.
- Oho chyba jeden już padł ... - stwierdziła Diuna.
- Mhhhyhy ... - odparła Kiazu prawie przez sen.
W tym momencie zmęczona Diuna rozejrzała się po pokoju i zobaczyła śpiące już rodzeństwo. Wkrótce sama ziewnęła i w mgnieniu oka pogrążyła się w błogim i długo oczekiwanym śnie.

************

Wśród betonowych, wojskowych budynków, powolnym i spokojnym krokiem podążają Skauti i Otachi, którzy odświeżyli się już i zmierzają do swojego pokoju. Wietrzny neczanin ma na głowie zarzucony pomarańczowy ręcznik, który wygląda zupełnie jak kaptur, a bromiański zwiadowca ma niebieski ręcznik, przerzucony przez lewe ramie. Obaj idą bez koszulek, a ich nagie torsy ładnie błyszczą w wieczornym słońcu, chociaż Skauti wydaje się być znacznie mniejszy od Otachiego, to obaj wyglądają bardzo przyjemnie i zadbanie, co sprawia, że nie jedna dziewczyna się za nimi ogląda.
- To dość krępujące jak się tak na nas patrzą ... - stwierdził nagle lekko rumieniący się Skauti.
- Z luzuj Ziom i nie przejmuj się ...mają oczy to się patrzą ... zwłaszcza, że większość oddziału wreszcie doprowadza się do stanu używalności to korzystają ... - odparł Otachi szczerząc kły.
- Skoro tak mówisz ... ale to deko krępujące ...
- Ziom to poco idziesz bez koszuli?
- Bo czasem lubię ... i nie wiedziałem, że będą aż tak się patrzyć ... to mnie straszliwie krępuje ...
- Heh ... - westchnął Otachi, a następnie odwrócił się i głośno powiedział : - EJ DZIEWCZYNY! NIE JESTEŚMY WYSTAWĄ!
W tym momencie większość obserwujących dziewczyn rozeszło się pośpiesznie gdzieś po obozie, a pozostałe albo zrobiły się czerwone i wróciły do swych zajęć, albo wzruszyło ramionami, nic sobie z tego nie robiąc.
- Lepiej? - spytał Otachi.
- Tak ... dzięki ... tylko pewnie właśnie straciłeś na popularności? ... - odparł zaniepokojony Skauti.
- Luz Ziom, nie przejmuj się. - odparł Otachi z szczerym uśmiechem.
- Masz kogoś?
- Tak, mam dziewczynę kawał drogi stąd.
- A jeśli mogę wiedzieć, gdzie jest teraz Twoja połówka?
- Dobrze się bawi na Zekeren.
- Bezpieczny azyl ... Heh ... ciekawe dlaczego nie pozwolili mi wrócić do swojej armii?
- No Ziom, przecież Generał mówił, że masz odbyć jakieś szkolenie na Zekeren, więc pewnie nie długo tam zostaniesz wysłany.
- No wiem, ale zawsze mogłem czekać na zsyłkę w "domu" ... nie żeby było mi z wami źle ... ale obco się tu czuje ...
- Luz Ziom, przywykniesz, przynajmniej nie musisz znosić tu Uamuzi... - odparł Otachi uśmiechając się, a następnie radośnie dodał: - Ja tam uwielbiam przygody i zwiedzać co i rusz nowe miejsca.
- Może i ja kiedyś polubię ...
- Nie łam się Ziom, zobaczysz będzie fajnie.
- Tak, zapewne masz racje. - odparł Skauti wreszcie z uśmiechem.
- No Ziom widzę poprawę i tak trzymać! - stwierdził radośnie Otachi.
- Ale boje się Zekeren ... ponoć poprzedni władca książę Dossak to był straszny typ, a teraz podobnież Zekeren należy do silnego księcia, który jest młodszą wersją poprzedniego ...
- Ziom, nie wiem kto Ci to powiedział ale mylił się! Książę Volaure to świetny typ, który nie ma nic wspólnego z Dossakiem. Jest on zupełnie inny.
- Mówisz?
- Pewnie! Książę Volaure rządzi zupełnie inaczej niż jego poprzednik.
- Brzmisz wiarygodnie ... zupełnie jakbyś go znał ...
- Jak już mówiłem, mam dziewczynę na Zekeren i nie raz tam bywałem.
- Fajnie! Hmmm... a pojechałbyś ze mną?
- Ziom to nie ode mnie zależy, jeśli generał mi pozwoli to ja nie widzę przeszkód. - odparł Otachi z uśmiechem i mrugając okiem.
- Oby się zgodził ... dzięki temu byłoby mi znacznie raźniej ...
- Spoko to spytam się generała czy mogę jechać, ale najpierw czas odpocząć Ziom.
- Święte słowa ... po misji i ratowaniu obozu padam ...

************

W sporym pokoju o białych ścinach, znajduje się duży monitor oraz masywny brązowy stół, za którym, wśród sterty papierów zasiada Neczański generał, ubrany w swój mundur. W tym prowizorycznym i stosunkowo prostym wojskowym gabinecie znajdują się również dwaj neczańscy kapitanowie.
- I co znaleźliście Kurai'a? - spytał Rudy.
- Nie ... - odparł Amis.
- Niestety... - dodał Moyoshi.
- No przecież nie mógł się zapaść pod ziemie! - stwierdził poważnie generał.
- Rudy, wszyscy Ci co są na chodzie szukają go ... - odparł Amis.
- Zaraz, a co robi Rina? - spytał Rudy.
- Widziałem jak kręciła się po obozie i robiła zdjęcia ... - odpowiedział Moyoshi.
- Mówiłeś jej? - dopytał generał.
- W sumie nie, w tym czasie było dwóch posłańców i wtedy sam jeszcze nie wiedziałem, że go szukamy. - odpowiedział pokornie Moyoshi.
- Ja się jej pytałem o niego i powiedziała, że nie wie gdzie jest ... - dodał Amis.
- Rozumiem ... - odparł spokojnie Rudy pisząc SMS.
- Co robisz? - spytał Moyoshi.
- Nic szczególnego ... - odparł wymijająco Rudy, a następnie dodał: - Czy obóz pod kanionem jest już gotów?
- Teoretycznie tak, ale to nie jest bezpieczne miejsce i raczej stały obóz nie wchodzi tam w rachubę.... chociaż przyznaję miejsce jest genialne ... - odpowiedział Amis.
- Rozumiem ... - odparł generał.
- Aha, doszły nas słuchy, że willa rodziny Cusan jest przy granicy świata, po przeciwnej stronie kanionu w zachodnim sektorze ChiH2.- dodał Moyoshi.
- To w huk daleko, zważając, że nasze obozy są w okolicach wschodnich krańców świata - dopowiedział Amis.
- To nie dobrze, bo ta willa znajduje się na obecnym terytorium wroga ...- dodał Moyoshi.
- Spokojnie, ta willa jest na pewno świetnie chroniona i tak łatwo Chifuin jej nie zdobędzie, dodatkowo może w przyszłości któryś z naszych obozów będzie nie daleko, Zwłaszcza, że gdzieś tam w okolicy kręcili się ludzie króla Ashga. Mam rację? - odparł spokojnie Rudy.
- Hmm... tak ... ludzie króla Ashga odkrywają zachodnia część świata. - odparł Amis,sprawdzając tę informację w tablecie.
- Więc nie ma co się na razie tym przejmować. - stwierdził Rudy, po czym dodał: - A jak tam maszyny bojowe?
- Plus minus czekają na odbiór w jednym z stałych obozów Ineeven. - odparł Amis.
- Dobrze, dobrze ... są w sektorze G58 dobrze pamiętam?
- Tak dokładnie tam. - odparł Moyoshi.
- A co ze smokami? - spytał generał.
- Nadal nic, zupełnie jakby zapadły się pod ziemie. - odpowiedział Moyoshi.
- Wszystko gdzieś znika ... - dodał Amis.
- Spokojnie, nie ma rzeczy których nie da się odnaleźć ... - odparł Rudy.
- Tak, chyba, że to klucze albo padnięta komórka ... - stwierdził Amis.
- Ewentualnie skarpetki, które zagubiły się w praniu ... - dodał Moyoshi, a następnie dodał: - Właściwie to zawsze jedna z pary ...
- Hehehe .... no ale skoro smoki to żadna z tych rzeczy to prędzej czy później znajdziemy je. - odparł Rudy śmiejąc się i mrugając okiem.


************

W końcu nastał chłodny i przyjemny wieczór. Delikatny wiatr przemyka przez zmęczony neczański obóz, w którym większość wojowników już śpi albo odpoczywa i zajmuje się swoimi sprawami. Po ciężkim okresie w obozie nie każdy jest wycieńczony, niektórzy są po prostu tylko zmęczeni,a obozowe życie toczy się swoim torem. Śpiący Otachi rozmawia rzez telefon z Hyacin, Hachi,Diuna, Kiazu i Skauti smacznie śpią. Natomiast Rina kręci się po obozie i robi ostatnie zdjęcia dość dobrze oświetlonego, tajemniczego, nocnego obozu. Po paru minutach wodna neczanka zobaczyła coś w obiektywie swoje aparatu i szybko pobiegła do prostokątnego, długiego budynku o dużej ilości okien umiejscowionych wysoko pod sufitem oraz sporej ilości drzwi. Wkrótce Rina podeszła do drzwi, nad którymi paliło się światło i stanęła obok nich. Na grzecznym oczekiwaniu minęło, dużo czasu i wodna neczanka zapukała w końcu w drzwi, nieśmiało mówiąc:
- Kurai .. przepraszam, że przeszkadzam ... masz może chwile?
W ten rozległ się specyficzny dźwięk, jaki towarzyszy otwieraniu prostej zasuwki w drzwiach, które Rina, po chwili ciszy niepewnie otworzyła. Następnie neczanka, zamykając za sobą drzwi weszła do środka nagrzanego i zaparowanego pomieszczenia, wyłożonego ciemnymi, brązowymi kafelkami. Dziewczyna osłaniając delikatnie aparat, stała w przedsionku a przed sobą w części prysznicowej widziała Kurai'a, ubranego jedynie w jeansy, od których kończył zapinać pasek. Jego jeszcze delikatnie wilgotny tors wspaniale iskrzy, w mlecznym intensywnym świetle. Natomiast złoty kolczyk oraz medalion pioruna wspaniale błyszczą, dodając neczaninowi dodatkowego uroku.
- Łał ... - wyszeptała oszołomiona i rumieniąca się neczanka, zapatrzona w ukochanego i niezwykłą grę światła, pary i wody.
W ten elektryczny neczanin, bez słowa oparł się o ścianę, wyłożoną kafelkami. Tyle wystarczyło aby Rina zdążyła zrobić mu jedno zdjęcie. Tuż po jego zrobieniu Kurai, jak gdyby nigdy nic wziął w rękę biały ręcznik i wycierając głowę bez emocjonalnie stwierdził:
- Domyślam się, że to nie jedyna spawa, która Cię do mnie sprowadza...
- Uhm ... - odparła szczęśliwa Rina, a następnie dodała: - Rudy Cię szuka ...
- Hmm... i ma mało swoich ludzi i z rozkazem przesyła Ciebie? - spytał Kurai podchodząc, do dziewczyny.
- Emm... ponoć szukają Cię od dłuższego czasu ... a Rudy mówi, że to pilne ...
- Skoro słabo szaklują, to Rudy jeszcze poczeka jeszcze.... - odparł Kurai zarzucając ręcznik na szyję, a następnie wziął policzki neczanki w swoje dłonie, po czym pieszczotliwie, namiętnie i głęboko pocałował wybrankę serca prosto w zaskoczone usta.
- Kurai ... - wyszeptała Rina, a następnie niepewnie spytała: - Na pewno?
- Schowaj się... - odparł chłodno Kurai, odsuwając się od ukochanej.
Zdezorientowana Rina potulnie schowała się za ścianą w części prysznicowej. W ten rozległo się głośne i stanowcze pukanie do drzwi, które elektryczny neczanin bez zawahania otworzył.
- Jak cię zwą żołnierzu? - odparł stanowczy głos, mężczyzny skrytego w mroku.
- A kto pyta? - odparł chłodno Kurai.
- Porucznik Lucto Eniyi i z rozkazu Generała szukam Kurai'a Nozaryu. - odparł nieznajomy.
-To go właśnie znalazłeś ...
- Masz się natychmiast stawić u Generała!
- Jak sobie życzysz... daj mi chwile - odparł Kurai, przymykając drzwi.
Porucznik, jednym szybkim ruchem zablokował drzwi i stanowczo powiedział:
- Hola Kmieciu! Powiedziałem natychmiast!
- Zastałeś mnie w kąpieli ... -odpowiedział spokojnie i chłodno Kurai.
- Nie obchodzi mnie to! - odparł porucznik.
- Nie wiem, jak Ciebie, lecz mnie uczono, że w negliżu nie staje się przed przełożonymi...
- Yyy.... tak masz racje ... dobra ubieraj się tylko szybko! Ja będę tu czekać!
Elektryczny neczanin nic mu nie odpowiedział jedynie zamkną drzwi i zostawił porucznika, samego przed prysznicami.
- Kurai ... - powiedziała cicho Rina.
W ten Elektryczny neczanin położył dziewczynie palec wskazujący prawej dłoni i w ten sposób bez słowa poprosił neczankę aby zamilkła. Następnie powiedział jej coś na ucho, założył czarną koszulkę. pozbierał swoje rzeczy i spokojnie wyszedł, gasząc za sobą światło.


************

W swoim pokoju neczański generał jak zwykle siedzi nad papierami i popija którąś z kolei czarną jak smoła kawę.
- Dobra jeszcze z godzina i czas zmrużyć na chwilę oczy, bo kawa jest już jedynie smacznym napojem a nie pobudzaczem .... - zamyślił się Rudy przeciągając się i czytając kolejny szczegółowy raport.
W ten rozległo się głośne i stanowcze pukanie do drzwi.
- Wejść. - stwierdził twardo Rudy.
- Panie generale, przyprowadziłem go. - odezwał się męski głos, zaraz po otworzeniu drzwi.
- Świetnie! Dobrze, że jesteś bo już miałem rozesłać za Tobą listy gończe - stwierdził radośnie generał, a następnie dodał: - Dziękuję Lucto, możesz odejść, a Ty Kurai śmiało wchodź.
- Tak Panie Generale. - odparł pokornie pułkownik, nawet nie wchodząc do pokoju i spokojnie odchodząc.
Kiedy drzwi zamknęły się, elektryczny neczanin, wyjmując ręce z kieszeni podszedł bliżej do generalskiego stołu.
- Nie sądziłem, że akurat Lucto Cię znajdzie. - stwierdził mile zaskoczony Rudy.
- W sumie to nie on mnie znalazł... - odparł spokojnie Kurai.
- Hmmm... rozumiem, więc pewnie miałeś inne plany na wieczór?
- Inne, nie inne jestem tutaj ... więc mów czego chciałeś ....
- Heheh, już Ci mówię ... - odparł spokojnie Rudy, a następnie dodał: - Mam do Ciebie dwie sprawy... Pierwsza jest taka, że juro rano pojedziesz z Skautim na Zekeren i zostaniesz tam przez dwa dni i załatwisz tam parę spraw dla wojska... i zanim coś powiesz, potrzebuje aby te zadania wykonał jakiś opanowany i zaufany człowiek, który nie rzuca się w oczy, a nie jakaś pierwsza lepsza ciapa z obozu.
- Rozumiem, jakie to zadania?
- Różne począwszy od zdobyciu paru drobiazgów, aż po podpisanie pewnego bardzo ważnego kontraktu ... zresztą jutro dam Ci listę ...
- Taaa ... bo moje nazwisko na kontrakcie będzie bardzo mile widziane ...
- Spokojnie, ten do którego dojdzie raport, nie będzie miał nic przeciwko ...
- Rozumiem, a ta druga sprawa?
- Dostajesz awans!
- O nie ... co to, to nie ...
- Spokojnie, przemyślałem parę spraw i Twój awans to bardzo dobry pomysł.
- Nie kręci mnie to ... wole być wojownikiem, a nie oficerem ...
- Jedno nie wyklucza drugiego ...
- Wojna nie dawno się rozpoczęła, a Ty już chcesz rozdawać awanse, masz jakoś więcej liczone od dodatkowych oficerów w armii?
- Nie, nie mam, a szkoda ... -odparł Rudy a następnie dodał: - Ja wiem, że to wcześnie, jednak to najlepsze co mogę dla Was zrobić, aby jedno z Was awansować!
- To awansuj Kiazu, a mnie zostaw w spokoju...
- Kiazu za bardzo się rzuca w oczy ...
- Tak, bo ja się nie rzucam ... biało-srebrne włosy ... kolczyk w lewym uchu ... elektryczne moce ... tak to wcale nie rzuca się w oczy ... znacznie bardziej rzuca się ognista neczanka o grafitowych włosach ...- odparł chłodno Kurai a następnie twardo dodał: - Słuchaj nie omamisz mnie takimi bajkami, mów do czego Ci potrzebny konkretnie mój awans?
- Dla Waszego bezpieczeństwa i mojego świętego spokoju. - odparł spokojnie Rudy, a następnie dodał: - Zacznijmy od tego, że oficerowie w wielu obozach mają własny pokój, dodatkowe racje żywnościowe oraz łatwiejszy dostęp do leków czy broni. Dodatkowo dzięki awansowi będziesz miał łatwiejszy dostęp do informacji, rozkazów i głównodowodzących. Już pomijając fakt, że jako oficer, będziesz mógł swobodnie dowodzić odziałem i być szefem misji, a to oszczędzi mi cyrków pod tytułem "Prosty żołnierz siłą przeją władzę"
- Hmm... Tobie bardziej chodzi, o "święty spokój" niż nasze dobro...
- Być może, ale to nie zmienia faktu, że awans u Was w oddziale się przyda, a wybrałem Ciebie bo jesteś najbardziej opanowany, no i podczas ostatniej misji udowodniłeś, że umiesz sobie poradzić z dowodzeniem nawet w skrajnych sytuacjach więc sobie poradzisz. - odparł spokojnie Rudy, a następnie dodał: - Słuchaj załatwiłem odpowiednie papiery, dzięki którym nie musisz zmieniać munduru, a informacja o Twoim awansie i stopniu będzie zapisana na Twoim symbolu, więc jak nie będzie potrzeby to nie musisz mówić kim jesteś. Natomiast w w razie potrzeby informację o Twoim stopniu będzie można potwierdzić u mnie, jak i u samego Ambasadora Ankary, który notabene pochwala ten pomysł i umożliwił załatwienie wszelkich dokumentów.
- Skoro wmieszałeś w to Ambasadora, to chyba nie ma wyboru.
- Masz racje w sumie to nie ... Już pomijając fakt, że sam Ambasador wie o Twoim awansie, to mój spokój jest równie ważny i już zaanonsowałem Cię jako kapitana miejscu podpisania kontraktu, abyś mógł swobodnie się tam dostać. A na dokładkę byłoby nie dobrze jakby Królowa dowiedziała się, o tym, że mam was w armii, a buntowniczy oddział bez oficera dowódcy niestety zwraca na siebie uwagę i to aż za bardzo.
- Rozumiem, ale się nie zgadzam ...
- Kurai to rozkaz... i to rozkaz Ambasadora Ankary nie mój ...
- Skoro tak przedstawiasz sprawę to nie mam wyboru, ale moje zdanie już znasz... - odparł chłodno Kurai.
- Świetnie, to od dzisiaj masz stopień neczańskiego kapitana ...
- Doba, skoro tak chcesz, jednak nie podoba mi się to ...poza tym to prędzej dojdzie do królowej...
- Spokojnie, rozwiązałem ten "problem". Widzisz w raportach od jakiegoś czasu stosuje się numery, a nie imiona i nazwiska, co za tym idzie każdy oficer ma swój numer, który odpowiada tylko jemu... i wszyscy głównodowodzący muszą je stosować, więc nikt nie napisze w raporcie Twojego imienia i nazwiska ... - odparł spokojnie Rudy a następnie dodał: - Profilaktycznie nadałem moim oficerom numery, które różnią się jedną cyfrą, co sprawia, że Nasza wspaniała królowa po numerach nie odróżnia Amis'a od Moyoshiego i gwarantuje, że Ciebie też od nich nie rozróżni.
- To skoro musisz to czyń swoją, powinność ... - odparł chłodno Kurai, wyjmując swój symbol pioruna, który nosi na szyi.
- Przeżyjesz, ten awans, a on zaoszczędzi nam wielu kłopotów. - stwierdził Rudy podnosząc się i podchodząc do towarzysza, a następnie dodał: - Wiesz kapitan incognito to doskonały pomysł, którego nie powstydziłby się nawet król Ashga.
Elektryczny neczanin nic mu nie odpowiedział, tylko spokojnie i bez emocjonalnie stał i czekał. Rudy uśmiechając się pod nosem wziął w dłoń symbol Kurai'a i powiedział:
- Mianuję Cię kapitanem neczańskiej armii. Przysięgę Ci daruje ... Tak więc od dzisiaj, jesteś Kapitan Kurai Nozaryu a Twój numer to: 223864722. Chroń ojczyznę i służ wiernie Ambasadorowi Ankarze i Królowej.
- Tak jest ... - odparł chłodno Kurai.
- Niezbyt dobrze się z tym czujesz, ale przywykniesz i jak już mówiłem nie masz obowiązku nosić munduru ani odnoszenia się z swoją pozycją. - stwierdził spokojnie generał klepiąc elektrycznego neczanina po prawym ramieniu, a następnie powiedział: - Aha nie zdziw się, jako wysoko postawiony kapitan, masz też możliwość odmówienia warty, możesz wydawać rozkazy i oczekiwać szacunku i posłuszeństwa.
- Tak tak ... - odparł Kurai odchodząc.
- Czekaj, ja wiem, że wolałbyś się trzymać zdała od wojskowych fanaberii, ale zrozum to tylko dla Waszego dobra i zobaczysz któregoś dnia podziękujesz mi za to. - odparł Rudy, a następnie z uśmiechem dodał: - I to w inny sposób niż piąchą w twarz. Słuchaj zaufaj mi, ten awans wyjdzie nam wszystkim na dobre i ostatecznie to nie będzie aż takie złe jak myślisz.
Kurai jednak nic już nie odpowiedział, włożył jedynie ręce do kieszeni i pewnym krokiem zaczął kierować się do wyjścia.
- Kurai! - stwierdził generał.
- Tak? - odparł dość nie chętnie elektryczny neczanin.
- Co do Obecnej misji jutro wraz ze Skautim, macie być punkt 6:00 w moim gabinecie.
- Jak sobie życzysz ...