czwartek, 21 kwietnia 2016

Epizod 191




"Aihe"


Po długiej i mokrej wędrówce neczanie dotarli na niewielką,trawiastą wyspę, skrytą wśród wysokich zielonych, porośniętych lianami drzew. Co ciekawe do połowy wyspy sięga mulista woda, a dalej przechodzi ona płynnie w krystalicznie czystą woda, w której doskonale widać dno, nawet bez używania mocy. Nawet w blasku zachodzącego słońca i cieniu drzew, oglądanie sympatycznego, piaszczystego dna nie stanowi problemu. Wkrótce nasi bohaterowie rozpalili ognisko i wybudowali drewniane piętro między gałęziami bujnych drzew, gdzie rozłożyli śpiwory oraz zostawili plecaki i torby, tak aby w razie co nie zostały zalane przez wodę. W tym obozie Kurai i Hachi siedzą ma przewalonej kłodzie drzewa, tuż koło ogniska. Diuna leży sobie na piętrze obozu. Natomiast Otachi, Kiazu i Rina, siedzą na brzegu, czystej wody. Wszyscy oni są w zasięgu głosu i wzroku, a co za tym idzie, mimo, że siedzą z dala od siebie to rozmawiając bez unoszenia głosu doskonale się słyszą.
- Mrrr.... ale mi dobrze w tej ciepłej wodzie... - rozpływała się Kiazu, mocząc nogi w głębokiej i przyjemnej wodzie.
- Hmm... ja to mam ochotę w niej popływać. - dodała Rina rozkoszując się.
- Siostra to przebieraj się i wskakuj. - dopowiedział Otachi.
- Ja też chętnie wskoczę. - stwierdziła entuzjastycznie Kiazu zaciągając za rękę, siostrę na górę.
- Phi, ja już dawno przeprana i czekam jak sie ruszycie. - dodała Diuna z ciągając spódniczkę.
- Heheh, ale w wodzie pierwsza i tak będę ja. - odparła Kiazu przebierając się w czerwony kostium kąpielowy.
- Ta akurat. - odparła Diuna, ubrana w żółty strój kąpielowy, zeskakując z piętra.
W tym czasie Rina przebierała się w swoim tempie, a Kiazu na szybkości. Następnie ognista neczanka skoczyła z platformy złapała się z jednej z lian i wskoczyła prosto do przejrzystej, głębokiej wody, jednocześnie ochlapując Diunę.
- Ale czad! - stwierdzili z podziwem i zgodnie bracia.
- Pierwsza! - stwierdziła entuzjastycznie Kiazu wynurzając się.
- No nie wiem,bo pierwsza mokra byłam ja. - odparł Diuna wchodząc do wody.
Wkrótce do sióstr dołączyła również Rina, ubrana w niebieski strój kąpielowy(wszystkie dziewczyny mają je dwuczęściowe), oraz Hachi i Otachi, którzy ubrani w kolorowe kąpielówki, co i rusz radośnie, bujając się na lianach skaczą do wody. Tym czasem Kurai stał na brzegu opary o jedno z drzew i obserwował bawiących się towarzyszy.
- Ej Ziom! Dołącz do nas! - stwierdził radośnie Otachi z promiennym uśmiechem.
- Właśnie Ziom dawaj! - dodał równie entuzjastycznie Hachi.
- Kurai no chodź! Skoro już podjąłeś z nami zabawę to baw się do samego końca! - dopowiedziała roześmiana Kiazu.
I tak po dłuższej chwili namów, elektryczny neczanin również dołączył do wodnej zabawy. Wkrótce potem Rina wyjęła aparat i zaczęła robić zdjęcia szalejącemu rodzeństwu, jednocześnie ustawiając go czasem na samowyzwalacz, aby samej również znaleźć się na zdjęciach.

************
Płomienne, czerwono-pomarańczowo-żółte świetliki Kiazu, bez trudu i w urokliwy sposób oświetlają całą wyspę oraz wodę w okolicy, także pomimo ciemności można nadal swobodnie poruszać się po okolicy obozu. Hachi, Otachi, Kurai, Diuna i Kiazu na przemian nadal radośnie skaczą do wody popisując się przy tym i pokazując co i rusz nowe ewolucje. Natomiast Rina siedzi pod jednym z drzew, moczy nogi po kolana w wodzie i robi zdjęcia szalejących i radośnie krzyczących przyjaciół.
- Otachi co za skok! - pochwalił Hachi unoszący się na wodzie.
- E tam! spójrzcie na mnie! - odparła Kiazu skacząc na lianę.
A kiedy neczanka puściła się to zrobiła potrójne salto i dopiero wylądowała w wodzie.
- Ładny skok! - pochwalili bracia.
- Kiazu stać Cię na więcej! - stwierdziła Diuna stojąca na piętrze obozu.
- Spoko, ja dopiero się rozkręcam. - odparła Kiazu mrugając okiem i płynąc do brzegu.
- Dobra to patrz na to! - odpowiedziała Diuna skacząc na lianę, a następnie po rozbujaniu się zrobiła trzy salta, a następnie robiąc śrubę, przekręciła się kilkukrotnie i wskoczyła do wody.
- E to było dobre! - stwierdził Hachi, a następnie wychodząc z wody dodał: - Ale do mnie Ci wiele brakuje!
W tym samym czasie Kurai podpłynął do Riny i wynurzony do połowy, opierając się o brzeg i stojąc miedzy nogami neczanki, rozmawia z ukochaną, która ciągle robi zdjęcia. Mokre i umięśnione ciało neczanina wygląda obłędnie i ponętnie. W ten po paru chwilach do zakochanych podszedł uha-hany Otachi mówiąc:
- Hej Gołąbki.
- Chciałeś coś? - spytał chłodno Kurai.
- Pewnie. - odpowiedział Otachi z uśmiechem, a następnie dodał: - Siostra dasz mi aparat na trochę?
- Yyy... Tak jasne... - odparła Rina z uśmiechem podając bratu aparat.
- Dzięki. - odparł z uśmiechem chochlika Otachi.
- Otachi tylko proszę, nic nie przestawiaj... - odparła Rina.
- Jasna sprawa! - odparł Otachi odchodząc i robiąc pierwsze zdjęcie.
- Widzę, że masz pewne obawy. - stwierdził chłodno Kurai.
- Hmm... troszkę ... widzę, że Diuna ma zaraz skakać i boje się, że z moim aparatem stanie się to co z pewnym telefonem ... - odpowiedziała niepewnie Rina.
- Jestem pewien, że Otachi stanie na głowie, aby Twojemu aparatowi nic się nie stało ...
- Pewnie masz racje...
W tym momencie Kurai delikatnie przechylił się w stronie ukochanej. a następnie namiętnie ją pocałował, pieszcząc jej zatroskane usta. Wkrótce neczanka, mimochodem objęła ukochanego. Nagle po dłuższej chwili przyjemnego pieszczenia rozległ się donośny krzyk Diuny:
- RINA ZOBACZ!
- SIOSTRA, ZIOM ZOBACZCIE! - dodał równie głośno Hachi.
Na te słowa usta, kochanków rozdzieliły się i oboje spojrzeli w stronie reszty oddziału. Po chwili do zakochanych podbiegł Otachi, oddał siostrze aparat i podając jej rękę entuzjastycznie powiedział:
- Chodźcie szybko.
- Co się stało? - spytała zaskoczona i zdezorientowana Rina.

- Przybyły do nas trzy dziwne stworzenia, które nas się nie boją! Chodźcie zobaczcie! - odparł entuzjastycznie Otachi.


************

W pewnej komnacie, w ogromnej willi Sachiner dumnie zasiada w czarnym fotelu przed iskrzącym się kominkiem i popija swoje ulubione. Jedynym światłem w pokoju jest palący się kominek, bijący przyjemnym i ciepłym blaskiem. Myśli inkuba błądzą po niezbadanych odmętach jego świadomości i żądają uwagi.
- Nie znoszę Volaure, jednak jestem zmuszony przyznać, że kogoś takiego jak on dobrze jest mieć po swojej stronie. Zwłaszcza, że może zarówno szybko wskrzeszać jak i zabijać, praktycznie się nie męcząc. Chociaż przyznam, że to dość poniżające, że połowiczna istota jest wstanie lepiej operować magią Siliana lepiej i bardziej niż jej prawowici właściciele...Hmmm... swoją drogą nie sądziłem, że na ogromnym głodzie na którym wspaniałe Kuby już dawno by zabiły swoją ofiarę, on zabrał temu młotkowi tylko tyle energii ile potrzebował...Zdaje sobie sprawę, że to inny rodzaj głodu, ale porównując jedynie intensywność ... nie ... nie! ... nie przecież nie mogę tego przyznać, że książę zyskał w moich oczach ... to nie dorzeczne ... jak taki wspaniały inkub jak ja mógłby doceniać niedoróbkę, tylko dlatego, że kogoś nie zabiła...Hmm... jednak co by nie mówić, książę staje się coraz bardziej niebezpieczny i najwyższa pora uważać na swoje ruchy, aby nie musiał żywić się moją energią życiową, która w przypadku wspaniałych Kubów grozi natychmiastową śmiercią... niezmiernie cieszy mnie to, że on postanowił wybrać tego młotka i stawiając na szali ich przyjaźń wyssał mu energie i energię życiową, a nie mi ... Hmm... wkurza mnie to jak Volaure jest mnie wstanie z łatwością pozbawić życia ... Hmm... swoją drogą ... to zaskakujące że luby mojej wspaniałej Riny, tak łatwo wybaczył księciu i jedyne o co miał pretensje to zabranie mu energii życiowej... Fuuuuu ... jak można księciu pozwalać na takie rzeczy, mnie na samą myśl przechodzą dreszcze... i na moje nieszczęście książę o tym doskonale wie ... Grr... znowu przypomniała mi się sytuacja na statku ... jak on tak śmiał! ... heh ... i ta nasza umowa ... umowa której nie mam szans dotrzymać, a jednak dałem słowo i muszę zrobić wszystko, aby tego dokonać i nie zhańbić dobrego imienia ... HA! i ja dokonam tego!


************

Diuna kuca na brzegu wyspy, podejrzliwie spogląda w wodę. Kiazu i Hachi stoją odważnie w wodzie i radośnie nią chlapią, na wszystkie strony. Po chwili do rodzeństwa podeszła pozostała cześć oddziału.
- Patrzcie o to one! - stwierdził radośnie Otachi, pokazując na niezwykłe wodne stworzenia, które przybyły do obozu. Są to trzy bardzo podobne osobniki, które mają wyciągnięte pyszczki, które swoim kształtem przypominają chirurgiczną pincetę. Wypełnione one są wspaniałymi,białymi zakrzywionymi do tyłu zębów. Mają krystaliczne oczy, a ich płetwa ogonowa ma postrzępiony brzeg, a swym ogólnym wyglądem przypominają delfiny. Całości dopełnia masywny wygląd i giętki kark. Dodatkowo dwa osobniki są różowe jeden jest w jasnym odcieniu a drugi jest w ciemnym, a natomiast trzeci jest srebrny.
- Whoa ... to Aihe - stwierdziła Rina robiąc zdjęcia.
- Chyba są oswojone... - stwierdziła Kiazu głaszcząc jednego z różowych osobników.
- Hmm... Hetto mówił, że one z natury są bardzo przyjazne dla wszystkich istot, więc możliwe że są dzikie. - odparła Rina, podchodząc do zwierzaków i głaszcząc jednego.
- Dziwnie wyglądają ... zupełnie jakby miały wyssać nasze dusze. - stwierdziła podejrzliwie Diuna.
- Luz siostra Ciebie i tak nie pożrą. Głupie nie są nie będą chciałby udławić się Tobą ... - odparł Hachi.
- Za to jedząc Twoją duszę, umarły by z głodu. - odgryzła się Diuna.
- Ej uspokój się, bo będę musiał zniżyć się do Twojego poziomu, a wtedy i ak z Tobą nie wygram bo masz lata doświadczenia, a co gorsza wszyscy obecni będą się zastanawiać które z nas jest niedorozwinięte. - odparł Hachi.
- Tak jasne, a jakby głupota uskrzydlała to Ty byś latał wyżej niż smoki. - odparła Diuna.
- Dobra skończcie bo zaraz wypłoszycie te zwierzęta. - stwierdziła Kiazu.
- Hmm... a może z nimi gdzieś popłyniemy? - spytała nieśmiało Rina.
- To będzie mega nudne - odparła Diuna.
- A ja chętnie o ile weźmiesz aparat i zrobisz mi z nimi sesje.- odparła entuzjastycznie Kiazu.
- Spoko pomysł! - odparł Otachi.
- Jak dla mnie luz. - dodał Hachi, a następnie dodał: - Ziom, a co Ty na to?
- Ktoś musi zostać w obozie, aby chociażby dzikie zwierzęta nie spenetrowały nam obozu. - wtrącił chłodno Kurai, odchodząc.
- Ziom to może my zostaniemy z Tobą a dziewczyny popłyną same? - spytał nagle Otachi.
- Jak chcecie. - odparł Kurai.
- Mi się podoba pomysł. - odparł Hachi.
- Świetnie to my płyniemy! - odparła entuzjastycznie Kiazu.
- Diunka a Ty? - spytała Rina.
- No płynę z Wami ... - odparła Diuna, przewracając oczami, a następnie dodała: - Wole to niż towarzystwo Hachiego ...
- To postanowione! - stwierdziła entuzjastycznie Kiazu, łapiąc za pletwę, grzbietową jaskrawo-różowego zwierzaka.
W tym momencie tajemnicze zwierze zaczęło szybko płynąć dostarczając przy tym ognistej neczance bardzo dużo frajdy.
- WEeeeeeeeeee! - krzyczała radośnie Kiazu jadąc na zwierzaku.
- Ej! To było świetne! - odparła Diuna, jednocześnie łapiąc srebrnego osobnika za płetwę.
I tak wkrótce wszystkie trzy dziewczyny, radośnie i entuzjastycznie, na wspaniałych i przyjacielskich bestiach ruszyły w głąb podmokłego lasu.