niedziela, 5 listopada 2017

Epizod 236






"Pielęgniarka, która zdziała cuda”
Przestronny surowy gabinet. Ma on szare betonowe ściany, oraz kamienną podłogę. Po środku niego stoi stylowe brązowe biurku utrzymane w starym stylu, oraz dwa krzesła. Po jednej stronie mebla zasiada neczański generał, oraz na prost niego siedzi speszona wodna neczanka.
- Tak to się przedstawia. Jak się na to zapatrujesz? - powiedział w końcu Rudy.
- Em … no nie wiem... - odpowiedziała pokornie Rina.
- Posłuchaj mieliśmy tu lekarza, ale musiał wyjechać do obozu niedaleko stąd, a skoro Ty znasz się na tym to jesteś idealną osobą aby go zastąpić.
- Wiem...
- Posłuchaj to tylko 42 zastrzyki, a ja będę towarzyszył Ci w gabinecie. Dasz radę?
- Tak... dam... - odpowiedziała z uśmiechem Rina.
- Świetnie. W takim układzie chodź ze mną.

************


Przed gabinetem lekarskim jest długa kolejka wojskowych czekających na spotkanie z lekarzem. Neczańskie rodzeństwo, które stoi na czele stawki nie spodziewało się, że w twierdzy znajduje się tyle osób.
- No proszę, ta twierdza jest jednak uzbrojona. - stwierdziła Diuna.
- I dobrze. - odparła Kiazu mrugając okiem.
- Oho, czyżbyś zaczęła polowanie? - spytał Hachi.
- Nie, jeszcze nie … ale w niektórych przypadkach to jest na co popatrzeć. - odpowiedziała Kiazu z uśmiechem.
- A Kurai'owi znowu upiecze się … Nie było go na treningu i teraz nie ma go na wizycie lekarskiej, taki to ma dobrze. - narzekała Diuna
- Zazdrościsz? - spytał Otachi.
- Myślę, że nie ma czego... pewnie Rudy da mu jeszcze popalić. - dodał Hachi.
- E tam … Kurai ma u niego chody. - odparła Diuna.
W tym momencie drzwi do gabinetu otworzyły się, i wkrótce wyszedł z niego neczański generał mówiąc donośnie:
- Dobrze wchodzicie pojedynczo, a potem wracacie do swoich zajęć.
Na te słowa rozległo się głośne „Tak jest!”, a po chwili Rudy z tonowanym głosem dodał: - Wasza czwórka po zastrzykach uda się do Yorokobi, ona powie Wam co i jak.
- Dobra! - odparła entuzjastycznie Kiazu.
- To kto pierwszy wchodzi? - spytał Rudy.
- JA! - powiedział śmiało Otachi.
- Świetnie to wchodź. - odpowiedział Oficer, który następnie wpuścił Otachiego do gabinetu, wszedł za nim i zamknął drzwi.
-Też macie wrażenie, że on coś knuje? - spytała Diuna.
- Może, tylko co? - zaciekawił się Hachi.
- Hmm... Generał zawsze coś knuje... - dodała Kiazu.
- Tu się zgodzę. - dopowiedziała Diuna.



************

Nie duży, skromny gabinet lekarski, który ma jasnoszare betonowe ściany i drewnianą podłogę. Dodatkowo w pomieszczeniu znajduje się jedynie białe łózko, nie duże czarne biurko z krzesałem i zielony parawan, który zasłania sporą część gabinetu. Generał swobodnie a zarazem kulturalnie, siedzi na krześle, a na łóżku siedzi już Otachi. W tle słychać odgłosy stukania i szperania po szafkach.
- Rinka pomóc Ci? - spytał nagle Otachi.
- Nie... dziękuję … już idę. - odpowiedziała niepewnie wodna neczanka wychodząc zza parawanu.
W tym momencie ukazała się Rina z rozpuszczonymi długi różowo-fioletowymi włosami i pielęgniarskim czepkiem na głowie. Dziewczyna ma wystraszone, szklane oczy i intensywne rumieńce, ponieważ ma na sobie biało- czerwone, obcisłe body z dużym dekoltem, które podkreśla jej powabne kształty. Całości jej kuszącego, seksownego, a zarazem wyrafinowanego wyglądu dopełniają długie białe podkolanówki, czerwone obcasy, oraz wisiorek z złotą gwiazdką, który wręcz kusi aby patrzyć na wspaniały i kuszący rowek, zdobiący powabny biust.
- Jest i nasza pielęgniarka. - stwierdził spokojnie Rudy.
- Ziom, Ty oszalałeś tak? - spytał zaskoczony Otachi, który chcąc nie chcąc nieznacznie się zarumienił.
- Nie, nie oszalałem, moim ludziom również się coś należy, a tak się składa, że Ona skrupulatnie wypełnia rozkazy. - powiedział generał z uśmiechem, a po chwili zawołał: - Rina masz coś na ustach.
Na te słowa dziewczyna delikatnie odwróciła się i trzymając w prawym ręku strzykawkę z zieloną substancją, położyła palec wskazujący swojej lewej dłoni na ustach. W tym momencie w pomieszczeniu dało zobaczyć się jasne światło flesza od aparatu.
- No wiesz, robisz takie zdjęcia własnej siostrze? - spytał Rudy.
- To nie dla mnie. - odpowiedział Otachi.
W tym momencie Rina podeszła do brata i zrobiła mu zastrzyk z witamin. Dziewczyna ma wprawę w takich działaniach więc odbyło się to szybko i sprawnie.
- To będzie dla kolegów co? - naciskał Rudy.
- Nie, nie dla nich. - odpowiedział Otachi, próbując wyjść.
- Wychodzisz tamtymi drzwiami. - odparł Rudy pokazując drugie wyjście z gabinetu.
Otachi nie wiele myśląc szybko wyszedł z gabinetu, a generał podszedł do drzwi wejściowych, uchylił je powiedział:
- Następny.
************


Kurai znajduje się w swoim, sprzątniętym już pokoju. Ubrany jest w granatowe jeansy i czarny T-shirt i białym ręcznikiem wyciera swoje srebrne włosy. Nagle jego telefon leżący na łóżku zaczął wibrować. Elektryczny neczanin rzucił ręcznik na łóżko, wziął telefon do ręki i kiedy zobaczył, kto dzwoni, odebrał telefon mówiąc:
- Co chcesz?
-
Przyjazny jak zawsze, sprawę mam. - odezwał się znajomy głos w słuchawce.
- To mów...
-
Co powiesz na to aby Twój oddział nieco się powiększył?
- Co masz na myśli?
-
Mam plan aby Twój oddział powiększył się o jedną osobę. Co Ty na to?- Hmm... Kogo widzisz w moim oddziale?
- Kogoś kogo już znasz, później przyśle Ci SMS z danymi.

- To jak przeczytam SMS to zadecyduję.
- Dobra dobra, to ja już kończę bo obowiązki mnie wzywają.
- Nara. - odpowiedział chłodno Kurai rozłączając się.
W tym momencie telefon neczanina ponownie przez chwilę wibrował, jednak tym razem to była tylko wiadomość. Kurai, odczytał wiadomość, szybko zabrał koszulę od munduru i wyszedł z pokoju. W międzyczasie elektryczny neczanin dostał jeszcze parę wiadomości.


************

Neczańskie rodzeństwo siedzi w sporej sali, w której znajduje parę czerwonych sof i kilka fioletowych foteli, oraz granatowy puszysty dywan. Wraz z nimi w tej sali znajduje się Yorokobi oraz śpiący, na jednym z foteli mały Arishi.
- Łał nie spodziewałam się tutaj takich luksusów. - stwierdziła Diuna.
- To sala reprezentacyjna twierdzy. Tu generał czy Królowa przyjmują swoich gości. - powiedziała Yorokobi.
- To wiele tłumaczy, zastaw się a pokaż się. - dodała Diuna.
- Powiedz mi skąd Rudy wziął strój dla Riny? - spytała w końcu Kiazu.
- Chodzi Ci o strój pielęgniarki? Był w jednej z szaf dla personelu. - odpowiedziała Yorokobi.
- Fuuuuuuuj.. w życiu nie dała bym się ubrać w coś takiego, zwłaszcza, że to pewnie jest od lat nie prane. - dodała Diuna.
- Z tego co mi wiadomo, to wszystkie ubrania znajdujące się w twierdzy są prane raz w tygodniu bez względu na to czy były używane czy nie. Oczywiście jeśli były używane to są prane częściej. - odpowiedziała Yorokobi.
- E to i ja bym chciała taki ciuszek. - dopowiedziała kokieteryjnie Kiazu.
- Jak chcesz to możesz, widziałam w szafie jeszcze kilka takich ciuszków, więc jestem pewna, że znajdziesz tam coś dla siebie. - odpowiedziała Yorokobi z uśmiechem.
- To namówię Rinę na małą sesję. - powiedziała radośnie Kiazu.
- Taaa... a Tobie nie przeszkadza, że Twój mąż cały czas siedzi z tak ubraną panną? - wtrąciła Diuna.
- Póki tylko patrzy to niech patrzy i tak uwielbia tylko moje kształty. - odpowiedziała Yorokobi, a następnie dodała: - Dobra my tu gadu gadu a trening sam się nie zrobi.
- Trening? - spytał zaciekawiony Hachi.
- Tak zrobimy sobie mały trening wzmacniający. - odparła Yorokobi wstając.

************

Wojskowi gromadzeni w jednym z wąskich korytarzy twierdzy, entuzjastycznie i ożywienie rozmawiają ze sobą.
- Nie mogę się doczekać spotkania z naszą medyczką.
- Podobnież jest bardzo urocza!
- Słyszałem, że przebiła się przez mięśnie Rozesa i nie złamała igły!
- No co Ty przecież on ma mięśnie jak skała!
- To spytaj się go!
- A ja słyszałem, ze Koral ten co ma
Aichmofobię też dzielnie zniósł zastrzyk!
- Niby co ma?
- No lęk przed igłami i strzykawkami...
- Aaaaaa.... to ten …
- No nasza doktor działa cuda!
Między nimi szybko i sprawnie przemyka Kurai, który praktycznie niezauważenie dostał się pod drzwi gabinetu, które w tym momencie otworzyły się.
- Ej Ty! Kolejka jest! - oburzył się jeden z wojskowych stojących tuż przy drzwiach i blokujących wejście..
- Spokojnie wpuście go, to ja go wezwałem, bo ma dla mnie raport - powiedział Generał wyglądając z gabinetu.

- Tak jest! - odpowiedzieli wojskowi przepuszczając elektrycznego neczanina, który bez zawahania wszedł do lekarskiego gabinetu. Zaraz po wejściu jego oczom ukazała się Rina, ubrana w przyjemną, koszulową, białą sukienkę do kolan z podwójnym kołnierzem i jasno czerwonym paskiem w połowie talii. Dodatkowo dziewczyna ma włosy splecione w warkocza i uroczy uśmiech na twarzy oraz białe podkolanówki i czerwone obcasy.
- O Kurai! Już wróciłeś. - powiedziała radośnie wodna neczanka podchodząc i po chwili przytuliła się do niego.
- Tak wróciłem. - odpowiedział chłodno Kurai.
- Rina, pogadacie później teraz masz obowiązki. - zganił generał siedzący na krześle.
- A tak … - odpowiedziała dziewczyna i szybko przygotowała zastrzyk z witaminami. Natomiast po chwili powiedziała z uśmiechem: - Kurai usiądź proszę i daj mi prawą rękę.
Elektryczny neczanin wykonał posłusznie polecenie, za co został obdarzony słodkim uśmiechem.
- Rina, zrób sobie przerwę, a my pójdziemy na papierosa. - powiedział Rudy wstając.
- Dobrze. - odpowiedziała pokornie neczanka,w tym czasie obaj Panowie wyszli.

************

- Ciekawy był ten trening. - powiedziała pochwalnie Kiazu pijąc wodę.
- I nawet nie wykończyłaś nas. - dodała zaskoczona Diuna.
- To w sumie dobrze. - odpowiedziała Yorokobi wycierając się ręcznikiem.
- Yorokobi możemy iść do szafy? Jestem ciekawa czy znajdę tam coś dla siebie! - dopowiedziała entuzjastycznie Kiazu.
- To ja proponuje tak, idziemy pod prysznic, później zjemy obiad i potem zaprowadzę Was do magicznej szafy z ciuchami. - zaproponowała Yorokobi.
- Dobra! - powiedziała radośnie Kiazu.
- O to my w międzyczasie sprawdzimy maszyny czy są gotowe do drogi. - powiedział Hachi.
- Dobra myśl Bro, trzeba je ogarnąć. - dodał Otachi.
- Uzupełnicie jeszcze zapasy. - dopowiedział Yorokobi.
- Hmm jest tu jakieś fajne miejsce do polenienia się czy tylko głazy i kamienie? - spytała dociekliwie Diuna.
- W samej twierdzy są tylko kamienie, ale tu nie daleko jest park i po obiedzie możemy tam iść to zaznacie trochę relaksu, przed trasą. - odpowiedziała Yorokobi.
- Brzmi spoko. - powiedziała zaciekawiona Diuna.

************


Przed twierdzą stoją Rudy i Kurai, którzy są delikatnie oparci o maskę jednego z tytanów. Generał spokojnie pali papierosa, zupełnie jakby to że może przebywać na świeżym powietrzu było najlepszą rzeczą jaka go dzisiaj spotkała.
- Sprytna bestia z Ciebie. - stwierdził w końcu Kurai.
- Jakoś trzeba było sprawić abyś wykonał rozkazy, a awantura i wojna charakterów nie miałaby sensu. - odpowiedział Rudy, a po chwili dodał: - Wiedziałem, że Cię powiadomią o jej stroju i że prędzej czy później przyjdziesz do mnie.
- A jednocześnie nie chciałeś zrobić jej krzywdy.
- Dokładnie,w tym stroju widziało ją tylko jej rodzeństwo i domniemam że Ty, reszta musi obejść się smakiem.
- A Ty to nie?
- Nie, specjalnie siedziałem na tym krześle aby mieć możliwość obserwacji bez patrzenia na nią. - odpowiedział Rudy, a po chwili dodał: - Przypominam, że mam żonę, jej wdzięki mi starczają.
- Rozumiem.
- A jej uśmiech i przyjazne usposobienie i tak działo cuda, i żołnierze aż nie mogą się doczekać zastrzyków.
- Taka już jest ...
- Jednak mam wrażenie, że rozgryzłeś mnie jeszcze przed wejściem.
- Mniej więcej tak.
- Tajemniczy jak zawsze.
W tym momencie na podwórko wjechał nie duży czarny samochód o dość kanciastym kształcie.
- Oho... już wrócił .. - powiedział spokojnie generał, a tymczasem z samochodu wsiadł niski, szpakowaty mężczyzna, który od razu powiedział:
- Panie generale, palenie szkodzi.
- Nie bardziej niż bycie wojskowym. - odparł Rudy.
- Tak, tak … zastrzyki już zrobione? - spytał medyk
- Masz jeszcze 1/3 wojskowych do obskoczenia. - odpowiedział generał.
- Tak jest! Przebiorę się i mogę się nimi zająć. - powiedział lekarz.
- Dobrze doktorze, jak przebierze się pan to proszę do mnie przyjść. - odpowiedział Rudy.


************

Rina pootwierała wszystkie ona w dusznym gabinecie i odpięła kilka guzików, od swojej koszulowej sukienki. Dziewczyna stoi w oknie, z którego wieje przyjemny wietrzyk i pije zimną, przyjemną wodę. Nagle drzwi od gabinetu otworzyły się, więc neczanka odwróciła się i wychodząc zza parawanu, przyjemnym głosem powiedziała:
- Przepraszam, ale gabinet jest jeszcze zamknięty, proszę jeszcze chwilę poczekać.
- Mam prywatną wizytę u Pani doktor. - odpowiedział Kurai zamykając za sobą drzwi.
- Hmm.... Pan już miał dzisiaj wizytę. - powiedziała Rina z uroczym rumieńcem na twarzy.
- Proszę sprawdzić w kalendarzu, jestem pewien, że dzisiaj mam dwie wizyty... - stwierdził Kurai, delikatnie podchodząc.
- Hmm... być może … jednak dopiero po wszystkich pacjentach...
- To w takim układzie przyszedłem w samą porę, gdyż Pani doktor ma pustkę przed gabinetem...
- Naprawdę? - zdziwiła się zaskoczona neczanka.
- Tak, wrócił lekarz i to on dokończy robotę. - odpowiedział Kurai delikatnie bawiąc się włosami neczanki.

- To w takim układzie rzeczywiście pora na Pana wizytę. - powiedziała Rina rumieniąc się i delikatnie odsuwając się, a po dłuższej chwili zaczęła rozpinać guziki sukienki pytając: - Chciałbyś zobaczyć jaki strój pielęgniarki znaleźliśmy w jednej z szaf twierdzy.
- Pewnie..
W tym momencie koszulowa sukienka upadła na ziemię, a oczom Kurai'a ukazał się jego ukochana w obcisłym, seksownym białym body. Wcześniej w tym stroju widziało ją jej rodzeństwo.
- Zawsze lubiłem prywatne wizyty. - powiedział chłodno Kurai, obejmując jedną ręką w pasie ukochaną, a drugą dotykając jej policzków.
- A co jak ktoś tu wejdzie?
- Nikt nie wejdzie w końcu gabinet i tak jest zamknięty. - odpowiedział spokojnie Kurai muskając ustami ukochaną po szyi.
Wkrótce neczanin wpił się w gorące usta swojej ukochanie i zaczął ją namiętnie i pieszczotliwie całować, jednocześnie napierając na nią swoim ciałem i zmuszając tym samym neczankę do cofania się. Po paru chwilach wodna neczanka natrafiła swoją krągłą pupą o blat biurka, jednak Kurai nadal napierał co spowodowało że dziewczyna na nim usiadła.
- Hmm... nie powinniśmy … - wyszeptała spokojnie Rina.
- Zdecydowanie powinniśmy Pani Doktor, myślę, że nie tylko moje migdałki, ale i reszta mojego ciała wymaga kontroli lekarskiej. - odpowiedział Kurai, całując ukochaną po szyi, ramionach i ponętnym dekolcie. Jednocześnie pieszcząc każda komórkę jej ciała.
- Myślałam, że to było sprawdzenie pojemności płuc …
- Hmm... możemy sprawdzić ich pojemność skoro takie jest życzenie Pani doktor … - odparł Kurai, po czym przyparł ukochaną do ściany a następnie ponownie namiętnie i głęboko pocałował neczankę w usta.
Rina nie pozostała mu dłużna i swoimi delikatnymi dłońmi pieści, pod koszulką, umięśnioną klatkę piersiową ukochanego, tak aby przyjemne dreszcze przenikały jego całe, przyjemnie ciepłe ciało. Kurai zaczął się nawet delikatnie elektryzować i iskrzyć, a małe pioruny zaczęły otaczać jego ciało.
- Kurai … elektryzujesz się … - stwierdziła pokornie, drżącym głosem Rina.
- Dzisiaj bardzo nie lubię dotyku … - odpowiedział chłodno neczanin, zdejmując z siebie ręce partnerki, a następnie położył jej dłonie na biurku, oparł się o nie.
- Przepraszam.... - odpowiedziała speszona Rina.
- Nie masz za co przepraszać … w końcu sam tego chce... a Twój dotyk mimo wszystko lubię … nawet jak się elektryzuję … - powiedział chłodno Kurai zdejmując swój czarny T-shirt i rzucając go na podłogę. Tym samym odkrywając swój wspaniały, umięśniony i kuszący, zadbany tors, oraz złoty medalion w kształcie pioruna. Następnie położył on swoją prawą dłoń na karku neczanki, mocno i stanowczo, przyciągnął ją do siebie, po czym dość czule wyszeptał:
-
Kocham Cię...
- Też Cię bardzo kocham...
- odpowiedziała szeptem neczanka.
W tym momencie usta kochanków, po raz kolejny splotły się w niesamowitym, głębokim i niezwykle namiętnym pocałunku. Wkrótce Kurai położył obie dłonie na ramionach dziewczyny i stanowczym, a zarazem delikatnym ruchem zsunął górną część body, tak, że obcisły materiał dał powabnemu ciału odrobinę luzu i odsłonił krągły, powabny i piękny biust.