niedziela, 28 maja 2017

Epizod 223



"DSR 1.1 Alfa"


Spora, przestronna, mocno doświetlona sala treningowa o dużych oknach, gładkich czerwono-szarych ścianach oraz błyszczącej brązowej podłodze. Po prawo od wejścia znajdują się czarne przesuwane drzwi oraz metalowe półki wypełnione dużymi niebieskimi piłkami. Natomiast po lewo od wejścia znajdują się ogromne lustra, które szczętnie zajmują całą ścianę. Nagle do pomieszczenia weszło sześć dziewczyn. Pierwsza do pomieszczenia weszła Marsui z wysoko upiętymi włosami i ubrana w obcisły, a zarazem wygodny, różowy top oraz krótkie leginsy do ćwiczeń w ciemno różowym kolorze. Całości jej stroju dopełniają bardzo wygodne adidasy. Tuż za nią do sali weszła Kiazu, z upiętym kucykiem i ubrana w wygodne krótkie żółte spodenki i czerwony, obcisły, dobrze dopasowany top, oraz wygodne adidasy.
- Gdzie jesteśmy? - spytała dociekliwie Diuna, wchodząc do sali. Neczanka ma włosy upięte w dwa kucyki oraz ma na sobie zielony luźny top oraz miętowe leginsy.
- To nasza salka do ćwiczeń. - odparła z uśmiechem energiczna jak zawsze Karieni, której długie czarne włosy, ozdobione niebieskimi i czerwonymi pasemkami spięte są w wysokiego i puszystego kucyka. Dziewczyna ubrana jest w stylowy brązowy gorset na grubych ramiączkach i z obfitym dekoltem, którego klapy i wszystkie wstawki są fioletowe, oraz ciemno granatowe leginsy sięgające do kolan. Całości jej wizerunku dopełniają czarne rękawiczki ozdobione metalowymi bransoletkami oraz metale okulary na czubku głowy, które wyglądają na dziwna odmianę gogli.
- A to my już nie skończyłyśmy? - kontynuowała Diuna.
- Nie. - odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna o krótkich nie symetrycznych, fioletowych włosach i pomarańczowych oczach. Ma ona szary kolczyk tuż pod ustami, a ubrana jest w herbaciany T-shirt oraz długie brązowe leginsy.
- Ulme, przygotuj step. - wtrąciła Marsui.
- Dobrze. - powiedziała dziewczyna o fioletowych włosach, a następnie powiedziała: - To bieganie i potrzebne ćwiczenia to była dopiero rozgrzewka. Nasz właściwy trening zacznie się dopiero tutaj.
- Ekstra! - stwierdziła energicznie Kiazu.
- Wiedziałam, że się ucieszysz. - stwierdziła Marsui z uśmiechem, a po chwili dodała: - Dobra dziewczyny kładziemy wszystkie nasze rzeczy pod oknem i zaraz zaczynamy.
- Dobrze. - odpowiedziała pokornie Rina, z włosami zaplecionymi w długiego dobieranego warkocza i ubrana w szary T-shirt oraz czarne leginsy sięgające jej do kolan.
- Spoko - odparła Diuna.
- Jasna sprawa! - zakomunikowała ochoczo Kiazu, a po chwili dodała: - Marsui od czego zaczynamy?
- Zaczniemy od stepu na sprzęcie ustawionym na trzecią wysokość. - odpowiedziała Marsui z uśmiechem i włączając przyjemną skoczną i rytmiczną muzykę.
- A co nam to da? - spytała Diuna.
- Zwiększy naszą wydolność krążeniowo-oddechową, poprawi koordynację i gibkości, uelastyczni całe ciało, wzmocni kości, zredukują stres, zrelaksuje nas przy tanecznej muzyce, i pozwoli nam się lepiej z integrować - wtrąciła Ulme.
- Czytaj będziemy się dobrze bawić. - dodała Marsui z uśmiechem.
- A Marsui zadba o to abyśmy dzisiaj się nie nudziły. - dopowiedziała Karieni.

************

Ogromny metalowy hangar, który z pewnością został skonstruowany z ogromnej ilości srebrnych kontenerów. Wysokie i bardzo przestronne pomieszczenie przepełnione jest ludźmi ubranymi w niezwykłe stroje, ozdobione mechanicznymi, stalowymi dodatkami. Wszędzie wiszą kable, walają się narzędzia czy też przeróżne plany. Dodatkowo w kilku miejscach hali stoją przeróżne maszyny bojowe w różnym stadium produkcji. Gearno oraz Kurai szybkim i pewnym krokiem, przechodzą przez różne zakamarki warsztatu maszynowego i zmierzają w kierunku jednego z dodatkowych pomieszczeń.
- Ruln i Karieni wpadli na ciekawy pomysł, który mi osobiście bardzo się podoba. Jednak chciałbym abyś rzucił na niego okiem. - stwierdził nagle spokojnie Gearno, prowadząc towarzysza przez warsztat.
- Mówiłem Ci już nie znam się na mechanice. - odparł spokojnie Kurai.
- Wiem, wiem spokojnie. - powiedział Gearno otwierając wielkie drzwi.
W tym momencie oczom oficerów ukazał się wielki smok o błyszczących oczach, stworzony z brązowych, miedzianych oraz srebrnych części. Duża maszyna, będąca swego rodzaju szkieletem smoka robi ogromne wrażenie.
- Na tym przyjacielu jestem pewien, że się znasz. -stwierdził Gearno, a po chwili dumnie powiedział: - Przedstawiam DSR 1.1 Alfa, i jak co sądzisz?
- Przypomina z wyglądu Mishel'a ... - odpowiedział Kurai zapatrzony w maszynę.
- To był jedyny smok którego mieliśmy na podorędziu. - wtrącił Ruln podchodząc do oficerów.
- Wiem, jednak każdy smok jest inny, więc dobrze by było jakby miał kilka cech szczególnych, które wyróżniały by go z tłumu. - stwierdził Kurai dotykając maszyny.
Następnie Ruln i Kurai przywitali się przez uścisk dłoni, a Ruln powiedział:
- W takim układzie słucham uwag.
- Hmm... zależy co chcecie osiągnąć dzięki tej maszynie i do czego ma służyć ... - stwierdził Kurai.
- Ma od czasu do czasu przelecieć się po okolicy z swoim mechanicznym jeźdźcem i odstraszać potencjalne ataki. - stwierdził Gearno.
- Rozumiem. - odparł Kurai, ponownie oglądając maszynę.
- Aha, chcemy zainstalować mu działo Energi w paszczy aby mógł się wazie co bronić i fajnie by było jakby pasował do nagrania gdyż pomyślałem aby nagranie które stworzyliśmy było ruchome ... - dodał Ruln.
- Ciekawy pomysł, ale ten smok nie nadaje się do tego konkretnego nagrania. - powiedział chłodno Kurai, a po chwili dopowiedział: - Do tego ruchomego smoka można wgrać inne nagranie... takie które będzie znacznie bardziej pasować do jego gabarytów.
- Hehehe... wiedziałem, że nam pomożesz. - stwierdził Gearno z uśmiechem, a po chwili dodał: - Ruln postarajcie się stworzyć dobre plany i odwzorować rady Kapitana.
- Tak jest! - odpowiedział Ruln.
- Hmm... DSR 1.1 alfa działa? - spytał nagle Kurai.
- Tak, jeśli go się włączy to będzie się poruszał a nawet latał, jednak nie testowaliśmy jeszcze tego... - odparł Ruln.
- To chciałbym się na nim przelecieć. - zaproponował chłodno Kurai.
- Nie wiem czy to dobry pomysł, mówiłem już nie testowaliśmy go. - powiedział, nieznacznie zaniepokojony Ruln.
- To ja jestem najlepszym możliwym testerem jakiego jeszcze przez jakiś czas macie. - odparł chłodno Kurai.
- Tak słyszałem, że niebawem ruszacie z maszynami... hmm.. jak dla mnie to świetny pomysł...abyś to właśnie Ty testował naszą maszynę. - stwierdził Gearno, a następnie dodał: - Ruln, słuchaj Kurai'a i razem stwórzcie dobrą maszynę. A teraz udostępnij mu smoka.
- Tak jest! - za salutował pokornie Ruln.

************

Lawowy pałac, w którym jak zawsze panuje przenikliwy spokój, który jest bardziej niepokojący niż największy harmider. Damu siedzi w swoim przestronnym gabinecie o delikatnych jasno szarych ścianach i brązowo-czarnych meblach, i przegląda mapy oraz jakieś bliżej nie określone dokumenty. Nagle do pokoju rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę. - odparł chłodno Damu.
- Panie generale, Eish jest już prawie na miejscu. - odparł wojskowy wchodząc.
- Rozumiem, przenieś mi łączność i każ mu uważać. - stwierdził chłodno Generał, nawet nie podnosząc wzroku z papierów.
- Tak jest! - odparł pokornie wojskowy a następnie pośpiesznie wyszedł, a generał powrócił do swoich zajęć, których zresztą i tak nie przerwał nawet na chwilę.

************

Na jednej z tras szkoleniowych dla maszyn bojowych, elektryczny neczanin właśnie przechodzi szkolenie jak pilotować mechanicznego smoka. Kurai siedzi już na metalowej maszynie, zupełnie jakby dosiadał prawdziwego smoka, a koło niego stoi Ruln, który przeprowadza szkolenie.
- Usiadłeś na otworach do sterowania. - stwierdził Ruln.
- To oznacza, że są one w złym miejscu. - odparł chłodno Kurai, a następnie przesuwając się delikatnie do tyły kontynuował: - W tym miejscu siedzi się na smoku tylko kiedy ma on chodzić po ziemi i ciągnąć duży ciężar, albo jak ma lecieć na nim więcej niż jedna osoba.
- A co to za różnica?
- U maszyny pewnie żadna, a u prawdziwego smoka duża. Widzisz kiedy siedzimy za skrzydłami to smok się dużo bardziej męczy a jeździec ma utrudnione sterowanie smokiem.
- Dobra gdzie najlepiej siedzieć?
- Albo na linii skrzydeł albo przed nimi, to już indywidualna sprawa.
- Ok. - odparł Ruln zapisując szczętnie każdą uwagę neczanina, a po chwili dodał: - Przemontować i dopiero testujemy dalej?
- Hmm... nie ... przemontujesz później ...
- Jak chcesz, ale skoro ma Ci być nie wygodnie ...
- Z luzuj ... nie jestem wybredny ...
- Skoro tak mówisz, to lecimy dalej w otworach znajdziesz sterowanie jak w motorze, mam nadzieje, że umiesz takim jeździć ...
- Umiem ... Hmmm.... przy wciskaniu gazu dźwignia nie odskakuje. - odparł Kurai mając ręce w wnętrzu smoka.
- Zanotowane...

************

Dziewczyny nadal wykonują trening przygotowany przez zwariowaną Marsui, a właściwie to właśnie mają chwile przerwy na łyk wody i zmianę urządzeń do ćwiczeń. Marsui i Ulme z zaplecza wyciągają trampoliny z rączkami i ustawiają je na miejscach, tak aby każdej dziewczynie wygodnie się ćwiczyło.
- Jeszcze będziemy działać? - spytała Diuna.
- Słuchaj ona się dopiero rozkręca. - odparła Ulme z uśmiechem.
- Dziewczyny słuchajcie, ja muszę lecieć. - stwierdziła Karieni zapatrzona w telefon.
- Niby czemu? Już nie możesz? - odparła Kiazu.
- Nie mam dość ... - odpowiedziała Karieni.
- Niech zgadnę Gearno albo Ruln albo obaj potrzebują Cię w maszynowni? - dodała Marsui.
- Ruln, zaczął testy nad nasza nową maszyną i jestem mu bardzo potrzebna. - odpowiedziała Karieni.
- Jak dla mnie może poczekać. - odparła Kiazu.
- Jak dla mnie też, ale Ruln nie wzywałby jej bez potrzeby. - dodała Marsui, a po chwili dopowiedziała: - No dobra leć, ale jakby coś się zmieniło to wpadaj do nas znowu.
- Jasne. - odparła radośnie Karieni, a następnie zabrała swoje rzeczy i szybko wybiegła z pomieszczenia.

- Dobra dziewczyny koniec przerwy, wchodzimy na trampoliny. - stwierdziła stanowczo, a zarazem przyjaźnie Marsui.

************

W sporym gabinecie Aluf Hetto zasiada przed laptopem i popijając kawę, prowadzi wideo rozmowę z neczańskim generałem.
- Hetto przydałyby nam się te maszyny.
- Wiem, sprzęt przechodzi ostatnie testy i na biegu wysyłam Twój odział z sprzętem.
- Ile to jeszcze zajmie?
- Przy dobrych wiatrach za 3-5 dni powinni być w okolicach rowu.....
- Oni i dobre wiatry? Pewnie z tydzień im to zajmie....
- Heh ... o ile mam dobre informację, to nie potrzebuje ich na gwałt i jesteście wstanie na nie poczekać...
- Na gwałt to dobre łóżko... - odparł Rudy, a po chwili odchrząkną i dodał: - Masz dobre informacje, nie pali się z nimi, ale nie pogardziłbym dodatkowym sprzętem ...
- Wiem, wiem ... robimy co się da ...

************

Jeden z torów szkoleniowych na którym w powietrzu trwa testowanie mechanicznego smoka, który unosi się bez łopotania skrzydłami. Kurai spokojnie i pewnie czuje się w powietrzu na robocie imitującym prawdziwe, majestatyczne stworzenie. Tym czasem za ziemi stoją Ruln oraz Karieni, którzy szczętnie notują uwagi neczanina oraz bardzo uważnie obserwują jego lot.
Po dłuższej chwili do mechaników podszedł Gearno, który z podziwia powietrzne zmagania.
- Jak idzie? - spytał nagle Saren.
- Dobrze, nie długo chyba kończymy. - odparł Ruln.
- Rozumiem, dużo uwag? - kontynuował Gearno.
- Sporo... - odparł Ruln a następnie dodał: - Karieni pokaż Saren'owi notatki.
- Tak, oczywiście. - odparła dziewczyna wręczając przełożonemu zeszyt.
Saren podziękował i zaczął szczętnie przeglądać notatki, których jest kilka naście stron.
- Dużo tych uwag i niektóre mogliście wyeliminować sami. - zauważył Saren.
- Tak, jednak to nasz pierwszy test. - odparł Ruln.
- Wiem, dlatego nie robię Wam o to bury, gdyż niektóre defekty maszyny to aż wstyd dla konstruktora. - odparł Gearno, a po chwili dodał: - Przebicie w obwodzie które powoduje spięcia podczas zniżania lotu to błąd który dyskwalifikuje nawet uczniaków.
- Tak wiem, na swoją obronę mam jednak to, że ledwo zbudowaliśmy maszynę, i Kurai zabrał ją na testy. - odparł Ruln.
- Tak, tak … spokojnie wiem o tym. - odparł Gearno.
- Ruln przy maksymalnym nieprzyśpieszeniu smok się krztusi i szarpie.. - wtrącił nagle głos w łączności.
- Zrozumiałem. - Odparł Ruln a następnie dodał: - Karieni zanotuj, że DSR 1.1 Alfa ma problem z wysokimi obrotami. Trzeba sprawdzić przyczynę.
- Tak jest. - odparła Karieni szczętnie notując.
- Wcześniej nie było takiego problemu? - spytał Gearno.
- Wcześniej nie podkręcał obrotów, latał na dwójce czy trójce .. a teraz lata na piątce i te problemy z obrotami pojawiły się dopiero teraz. - odparł Ruln.
- Rozumiem. - odparł spokojnie Gearno, a po chwili dodał: - Dobrze prowadźcie testy dalej, a ja idę zając się swoimi sprawami.
- Tak jest! - odparł Ruln.

************

Długi i wycieńczający trening autorstwa Marsui nadal twa. Wszystkie dziewczyny są już bardzo mocno spocone, ale dalej śmiało i dzielnie działają. Obecnie wszystkie ćwiczące osoby robią przysiady z sztangami na ramionach.
- Kiazu nie przyśpieszaj, to nie jest zabawa ma szybkość. - stwierdziła Marsui, uważnie obserwując ognistą neczankę.
- A nie możemy podkręcić tempa? - spytała Kiazu.
- Chyba żartujesz? To tempo i tak jest za intensywne. - wtrąciła Diuna.
- Nie Kiazu, tak jest dobrze... trzeba dobrze rozkładać siły … zaufaj mi. - stwierdziła Marsui, nie przerywając swoich ćwiczeń.
- No dobra... niech będzie … - odparła Kiazu.
- Całe szczęście... - dodała Diuna.
Słuchaj ona się dopiero rozkręca, ale i tak ładnie wytrzymujecie ... - odparła Ulme.
W tym momencie do sali treningowej wparował Kashai, który zaraz po wejściu stanowczo powiedział:
- Ulme, Ojciec wzywa Cię do siebie.
- Przyjdzie jak skończymy trening. - odparła Marsui.
- Nie Marsui, Ojciec wzywa ją natychmiast do siebie i skoro robi to dzisiaj to oznacza, że to coś naprawdę bardzo ważnego. - stwierdził Kashai.
- Spokojnie Marsui i tak mam już dosyć, a niedługo i tak bym osiągnęła swój limit. - wtrąciła Ulme, odkładając sztangę, a następnie dodała: - Kashai, napije się, wytrę się z potu i przyjdę.
- Dobra, ale przyjdź jak najszybciej. - odparł Kashai wychodząc.
- Hmm... dzisiaj chyba nie jest dobry dzień na trening. - wtrąciła Diuna.
- Jest bardzo dobry... myślisz, że innego dnia byłoby inaczej? - odparła delikatnie poirytowana Marsui.
- Zapewne to i tak spokojny dzień. - dodała Kiazu.
- Owszem, gdyż dzisiaj nie zostałam jeszcze sama. - odparła Marsui, a po chwili dodała: - Dobra dziewczyny wyciskamy dalej.

************

Kurai leci wysoko na spokojnym, niebieskim niebie. Wiatr we włosach, ciepłe promienie blednącego, zachodzącego słońca, chłód oziębłej maszyny i ogromna wysokość bardzo dobrze się uzupełniają, tworząc tym samym niebywały i nie powtarzalny klimat. Co prawda lot na mechanicznym smoku, nie daje tyle frajdy i satysfakcji co lot na prawdziwej bestii, ale jest stosunkowo dobrym substytutem. Elektryczny neczanin traktuje tą przejażdżkę bardziej jako pracę, niż jako rozrywkę, więc nadal dosyć surowo ocenia każde niedociągnięcie maszyny.
Ruln cierpliwie i uważnie słucha każdej uwagi, a następnie analizuje oraz planuje już naprawy i dojście do kompromisu między prawdziwością DSR 1.1 Alfa a możliwościami technicznymi.
-
Dobrze Kurai, niedługo powinno skończyć się paliwo, więc na dzisiaj musimy pomału kończyć testy. - stwierdził Ruln, przez komunikację.
- Chce zrobić ostatnie koło i podejść do lądowania pod wiatr. - odparł chłodno Kurai.
- Ok, według moich wyliczeń paliwa spokojnie starczy Ci na taki manewr, a nawet na trzy takie manewry.Na te słowa Kurai już nic nie odpowiedział. Co prawda przyjął stwierdzenie kolegi do wiadomości, jednak uznał, że nie ma już nic więcej do powiedzenia. W końcu jego cicha natura nadal daje o sobie znaki i jest nieodzowną częścią jego samego, a co za tym idzie nikt nie stara się tego zmienić na siłę.
Elektryczny neczanin swobodnie leci na niezwykłej maszynie i właśnie ustawił się już pod wiatr i zaczął schodzić do lądowania. Nagle mechaniczny smok zaczął delikatnie schodzić na prawą stronę.
- Kurai co się dzieje? - spytał Ruln stojący na ziemi.
- Smoka znosi i to nie przez wiatr. - odparł chłodno Kurai.
- Rozumiem, dalej staraj się wyrównywać lot.
W tym momencie z latającej maszyny zaczął unosić się ciemny i gęsty dym, który zdecydowanie sugerował że coś się dzieje. Jednak nim ktokolwiek zdążył zareagować dało się usłyszeć głośny wybuch, a szaroczarny dym spowił sporą część nieba jak i całą maszynę.
- Kurai!? … - stwierdził przerażony Ruln stojący na ziemi, a po chwili poirytowany dodał: - No weź kolego odezwij się.... Kurai!!

************

W metalowej, całkiem skromnej komnacie o wspaniałych żółtych ścianach, za czarnym masywnym biurkiem, zawalonym stosem papierów, siedzi sam Aluf Hetto. Natomiast na wprost niego stoją Ulme, Gearno, Syale oraz jeszcze dwóch szeregowych żołnierzy, którzy wcześniej gdzieś nam mignęli w tle opowieści i w tym tle pozostaną.
- Zapewne zastanawiacie się dlaczego tak pilnie Was do siebie wezwałem? - zaczął chłodno delikatnie nie pewnie Hetto, a po dłuższej chwili ciszy dodał: - Widzicie Elficki oddział przeszedł obok miasta Sweebnet.
- Co w związku z tym? - spytała delikatnie zaniepokojona Ulme.
- Podczas przemarszu zniszczyli 10 domów. Obecnie trwa już akcja ratunkowa i wydobywanie cywili spod gruzów. - kontynuował Hetto.
- Niech zgadnę, nasi bliscy są pod gruzami? - spytał spokojnie a zarazem nerwowo Gearno.
- Prawdopodobnie tak, wiem jedynie że byli zameldowani w kamienicach które zostały zniszczone, jednak ratownicy jeszcze nikogo nie znaleźli. - odparł Hetto, a po chwili dodał: - Oddziały ratunkowe proszę Was abyście odezwali się do swoich rodzin i spróbowali się dowiedzieć czy podczas cichego ataku byli domach.
- Oczywiście, za chwilę obdzwonię rodzinę. - stwierdził Gearno.
- Ojciec żartujesz prawda? - spytał nerwowo Syale.
- Nie nie żartuję. - odparł Aluf.
- Ojciec a czy możemy tam pojechać? - spytała Ulme z łzami w oczach.
- Nie. - stwierdził twardo Hetto, a następnie dodał: - Jest tam 300 ekip ratowniczych z całego sojuszu, które kamień po kamieniu odgruzowują kamienice. W monecie kiedy bym Was tam wysłał, byście jedynie przeszkadzali.
- Zapewne mają tam specjalistyczny sprzęt, psy i najlepszych ludzi. - dodał Gearno.
- Owszem, a przede wszystkim to profesjonaliści którzy nie dadzą ponieść się emocjom. - odparł Hetto, a po chwili dodał: - Jak dotrą do mnie jakiekolwiek informacje, to od razu Wam je przekaże. A teraz bądźcie łaskawi wykonać kilka telefonów. One w tej chwili są bardzo istotne.
- Tak jest! - odpowiedzieli zgodnie wszyscy obecni.
Nawet blady jak ściana Syale, który pod natłokiem informacji aż zaniemówił. Po dłuższej chwili wezwani wojskowi zaczęli wydzwaniać do swoich bliskich.

************

Spora, przestronna, mocno doświetlona sala treningowa o dużych oknach, za którymi panuje już wieczorny półmrok. Pomieszczenie ma gładkie czerwono-szare ściany oraz błyszczącą brązową podłóg, po której widać, że była bardzo intensywnie używana. Diuna oraz Rina siedzą w kontach owej sali i bardzo intensywnie wymiotują.
- No to dziewczyny osiągnęły limit. - stwierdziła z uśmiechem Marsui.
- Przepraszam … - stwierdziła Rina popijając wodę.
- Spokojnie to się później posprząta, nie przejmuj się. - odparła Marsui, skacząc na skakance, a po chwili dodała: - A Ty dasz jeszcze radę?
- Pewnie! - odparła Kiazu z promiennym uśmiechem i skacząc na skakance.
W międzyczasie Diuna i Rina bardzo ciężko oddychając padły na plecy. Na całe szczęście żadna nie wpadła w wymiociny.
- Spokojnie nic im nie będzie. - odparła Marsui z uśmiechem, która po raz kolejny podkręciła tempo.
- Domyślam się... - odparła Kiazu, która skacząc delikatnie zachwiała się na nogach.
Jednak Marsui delikatnie uśmiechnęła się pod nosem i jeszcze bardziej podkręciła i tak już zawrotne tempo. Po całym dniu zmagań i ćwiczeń poprzednie tempo było już nie lada wyzwaniem.
Nagle Kiazu zrobiło się ciemno przed oczami, co sprawiło, że dziewczyna zatrzymała się.
- A tej co? - spytała leżąca Diuna, patrząca na bladą siostrę.
- Nic wielkiego. - odparła Marsui.
W tym momencie ognista neczanka obficie zwymiotowała, a następnie zemdlała z wycieńczenia.
- Kiazu! - krzyknęły zaniepokojone neczanki.
- Spokojnie, ona się jedynie zmęczyła. - odparła Marsui, a po chwili dodała: - Widzicie w pewnym momencie treningu chciałam zobaczyć Wasz limit wytrzymałości.
- Po co? - spytała Diuna.
- Wiesz być może się jeszcze kiedyś spotkamy i fajnie mieć kogoś z kim można pozwolić sobie na intensywny trening. - odparła Marsui wycierając pot z twarzy, a następnie dodała: - I muszę powiedzieć, że zaskoczyłyście mnie, a zwłaszcza zaskoczyła mnie Kiazu.
- Aha, tym ze zemdlała? - odparła Diuna.
- Nie tym że wytrzymała moje tempo. Nie wiem czy zauważyłaś ale my we dwie zrobiłyśmy jakieś 20 % więcej powtórzeń niż Wy. - stwierdziła Marsui, a po chwili dodała: - Dacie rade dojść do pokoju?
- Chyba tak … - odparła Rina chwiejnie stając.
- Nie ma mowy ja się nie ruszam. - dodała Diuna leżąc.
- Rozumiem.... Poczekajcie tutaj, a ja skoczę po wsparcie. - odparła Marsui, a następnie założyła bluzę i wychodząc powiedziała: - Jak Kiazu się obudzi to porządnie ją napójcie.