niedziela, 9 października 2016

Epizod 203



"Pomysł na obronę... "


Minęło kilka dni podczas których neczanie wdrażali się w życie obozu, między innymi poprzez rożne warty i dyżury. Z różnych przyczyn nie zawsze odbywały się szkolenia Kashai, a co za tym idzie nasi bohaterowie jazdy na maszynach bojowych mają jeszcze przed sobą, podobnie jak podopieczni Syale, który z pozytywnymi wynikami ukończyli już teoretycznie szkolenie i w końcu mogą przystąpić do działania. Jednak dzisiaj od samego rana pada bardzo intensywny deszcz. Mimo wszystko neczanie udali się na spotkanie z swoimi mentorami od maszyn bojowych. Przemoknięty Kashai siedząc na quadzie, już czeka na swoich podopiecznych, którzy brodząc w wodzie, która nie bardzo chce wsiąkać w twardą ziemię, radośnie idą.
- Hej Kashai! - wykrzyknęli radośnie neczanie.
- To co dzisiaj maszyny bojowe? - spytała entuzjastycznie Kiazu.
- Nie laleczko, przy takiej pogodzie nie wpuszczę Was na maszyny bojowe, ale pojeździmy sobie na quadach. - odparł Kashai z uśmiechem.
- Znowu quady? - narzekała Diuna.
- Dziecinko nie narzekaj, jeszcze nie jeździliście quadami w takich warunkach. - odparł Kashai, a następnie dodał: - To będzie dla Was doskonała zaprawa, zresztą wskakujcie na maszyny i zobaczcie sami.
- Pewnie Ziom. - odparł Hachi.
- Hmm... coś powinniśmy wiedzieć za nim ruszymy? - spytała Diuna, zasiadając na quadzie.
- Może tylko tyle, że maszyny Was zaskoczą. - stwierdził Kashai ruszając.
- Ten to potrafi zaintrygować. - odparła entuzjastycznie Kiazu odpalając maszynę.
- No to jedziemy! - dopowiedzieli radośnie neczańscy bracia.

************

Tym czasem Syale w ogóle nie wypuścił swoich ludzi na tor. Jedynie przyszykował dla nich całodniowy test sprawdzający ich wiedzą z całego szkolenia. Wszyscy jego podopieczni siedzą już grzecznie w ławkach i czekają jak prowadzący rozda kartki.
- Dobrze panowie, miałem darować Wam ten fantastyczny test kończący, ale pogoda ewidentnie domaga się aby sprawdzić Waszą wiedzę. - stwierdził Syale rozdając kartki.
- Moglibyśmy iść chociaż na quady. - zaproponował Midrawog.
- To nie jest dobry pomysł, według prognoz później zapewne przyjdzie burza, a to oznacza, że dzisiaj jest doskonały dzień na test. - odparł Syale z uśmiechem.
- Jak się szybko napisze to można wyjść wcześniej? - spytał Midrawog.
- Nie bardzo, chyba, że stanie się coś nadzwyczajnego. - odparł Syale.

************

Minęło kilka długich godzin, podczas których neczanie wesoło szaleli w błocie i wodzie, a ich koledzy pisali test. Kurai już dawno skończył pisać i luźno siedzi na krześle, a
Midrawog widać, że kończy pisać, jednak robi to bardzo wolno aby wytracić jak najwięcej czasu. Natomiast reszta piszących, nadal męczy się z długim testem prowadzącego.
- Kurai, robisz sobie przerwę? - spytał Syale.
- Już skończyłem. - odparł chłodno Kurai, chłodno patrząc na prowadzącego.
- Rozumiem ... w takim układzie pozwalam Ci patrzeć przez okno. - odparł Syale.
- Łaskawiec ... - odparł Kurai.
W ten do sali wykładowej rozległo się głośne pukanie do drzwi.
- Proszę. - stwierdził odruchowo Syale.
W tym momencie do pomieszczenie wszedł oficer ubrany w mundur kapitana, który ma niesymetryczną fryzurę. Wojskowy po prawej stronie ma krótkie postrzępione włosy, o czarnych końcówkach, a po lewej stronie ma krótkie centymetrowe włosy w pomarańczowym kolorze. Dodatkowo ma poważne turkusowe oczy i czarne gogle, które służą mu jako opaska.
- O Saren Tajhal. - stwierdził Syale, a następnie dodał: - Co Pana Saren'a sprowadza na moje zajęcie.
- Witaj Syale, przyszedłem po oficerów. Ojciec chce ich widzieć. - odparł spokojnie oficer.
- Rozumiem. Midrawog dokończ test i możesz iść. - odparł Syale.
- A Kurai jest bardzo w tyle z testem? - spytał Tajhal
- Kurai już dawno skończył ... ale sam Pan Saren mówił, że Ojciec wzywa do siebie tylko oficerów... - odparł Syale.
- Nie powiedziałem mu ... - wtrącił Kurai, oddając swój test.
- To wiele wyjaśnia... - stwierdził Tajhal przewracając oczami a następnie dodał: - Syale, Kurai ma stopień kapitana, a to oznacza, że idzie ze mną.
- Tak jest. - odparł pokornie Syale.
- A jednak wychodzimy wcześniej. - dodał Midrawog z uśmiechem.
- Tak, jednak tak ... - stwierdził Syale.

************

Neczanie wraz z Kashai szaleją na średnio-zaawansowanym, zabłoconym torze. Co prawda wszyscy są cali brudni, ale uśmiech nie schodzi im z twarzy. W końcu "brudne dzieci to szczęśliwe dzieci". Kashai uważnie obserwuje swoich podopiecznych, którzy sobie świetnie radzą, w końcu jest za nich odpowiedzialny.
- No Ferajna świetnie sobie radzicie! - pochwalił Kashai swoich towarzyszy, którzy jadą koło niego, a po chwili z zadowoleniem dodał: - Nie sądziłem, ze tak dobrze poradzicie sobie z maszynami w tym niesprzyjających warunkach.
- HA! My też potrafimy zaskoczyć! - odparła entuzjastycznie Kiazu.
- Widzę! - stwierdził Kashai z uśmiechem, a następnie dodał: - Macie do tego dryg,a zwłaszcza Wasi panowie mają do tego dryg.
- Ziom bo to łatwe jest! - odparł Hachi.
- BA! Z maszynami pójdzie nam równie dobrze, zobaczysz! - dodał Otachi.
- Hehehe ... chciałbym to zobaczyć... - stwierdził Kashai z uśmiechem, a po chwili dodał: - Dobra ferajna robimy sobie wyścigi, dwadzieścia okrążeń po dwóch najsłabszych trasach!
- Dobra. - stwierdziła z determinacją Kiazu.
- Tylko ferajna nie wyjeżdżać mi na zaawansowaną trasę! Was interesuje tylko trasa średnio-zaawansowana i szkoleniowa. Rozumiemy się!? - odparł Kashai.
- Jasna sprawa Ziom. - stwierdził Hachi.
- Dobra to ferajna START! - powiedział nagle Kashai.
W tym momencie wszyscy dali gazu i wydając radosne okrzyki, szybko ruszyli w szalony pościg za prowadzącym szkolenie.

************

Spory, podwójny kontener o oliwkowych ścianach i niewielkich oknach, w którym pośrodku znajduje się długi prostokątny, biały stół, przy którym znajduje się aż dziewięć miejsc. W tym pomieszczeniu, podczas gdy za oknami szaleje ulewa, trwa właśnie zebranie Aluf'a, siedmiu Sarenów, oraz jednego kapitana.
- Jak widzicie stanęliśmy już na nogi po ostatnim ataku. - stwierdził Hetto.
- Nie tylko się podnieśliśmy ale również wróciliśmy do dawnej formy. - dodał Tajhal.
- To świetnie jednak martwi mnie, że kolejny atak może ponownie zniszczyć nasz obóz. W związku z tym trzeba podjąć jakieś poważne kroki, które nas przed tym uchronią. - stwierdził Hetto.
- Panie Aluf'ie ... Ja i moi mechanicy montujemy nowe zabezpieczenia budynków. - odparł jeden z Sarenów, o krótkiej czarnej brodzie i bardzo krótkich czarnych włosach. Dodatkowo ma okulary przeciw słoneczne, o jasnych szkłach oraz metalowe fantazyjne skrzydła przyczepione do jego uszu.
- Bardzo mnie to cieszy Gearno(czyt. Gierno) to na pewno nam bardzo pomoże. - pochwalił Hetto, a następnie na stole włączył hologram całego obozu i powiedział: - Rozumiem, że zabezpieczenia obejmują cały teren, a nie tylko teren warsztatów i magazynów.
- Oczywiście. - odparł Gearno.
- Doskonale.- odparł radośnie Hetto.
- Hmm... co to za wieża pośrodku warsztatów? - spytał dociekliwie Kurai.
- To wieża ciśnień. - odparł spokojnie Tajhal.
- Kurai, o czym myślisz? - spytał zaintrygowany Hetto.
- O maszynie generującej hiperdźwięki. - odparł chłodno Kurai.
- To te durne bestie słyszą takie rzeczy? - spytał Inkerem.
- Tak słyszą. - odparł Hetto.
- Mniejsza o to ... Wybudowanie takiej maszyny to nie problem, więc kapitanie przejdź do rzeczy. - wtrącił dociekliwie Gearno.
- Myślę, że gdyby zdobyć nagranie dużego rozszalałego smoka, a następnie znacznie je przyśpieszyć i przerobić je na hiperdźwięki, to smoki zdecydowanie trzymałyby się od tego miejsca z daleka. - odparł Kurai.
- Czemu tak uważasz? - spytał Tajhal.
- Ten dźwięk byłby dla nich bardzo irytujący i wręcz nie do zniesienia, więc siłą rzeczy smoki unikały by tego miejsca. - odpowiedział Kurai.
- Ciekawy pomysł. - pochwalił Hetto, a następnie dodał: - Gearno, ile Ci zajmie stworzenie takiej maszyny?
- Takie zabawki robiłem jeszcze w pieluchach. Potrzebuje maksymalnie 3-4 godziny, ale musiałbym mieć takie nagranie. A ono drodzy Panowie jest nie do zdobycia. - odparł Gearno.
- Zapominasz o Zekeren. - odparł Hetto.
W tym momencie za oknem rozpętała się burza. Jednak wojskowi zdają się nią w ogóle nie przejmować.
- Aluf'ie pamiętam, że Zekeren to smoki i te sprawy, jednak wątpię aby oni mieli takie nagranie. - stwierdził Gearno.
- Jestem pewien, że książę Volaure posiada takie nagranie. - wtrącił chłodno Kurai.
- Jeszcze dzisiaj postaram się skontaktować z Księciem i zapytam czy posiada takie nagrania. - odparł Hetto, a następnie dodał: - Kurai masz jakieś wytyczne do tej maszyny?
- Chwila, dlaczego to on ma dawać wytyczne, skoro to Gearno jest mechanikiem? - wtrącił jeden z pozostałych Sarenów.
- Widzisz, Kurai zna się na smokach i posiada wiedzę, której nam niestety brakuje. - odparł Hetto, a następnie dodał: - Co prawda ja również się na nich znam i potrafię je leczyć, jednak nie wiem o nich wszystkiego i jestem wstanie przyznać się, że Kurai wie o nich więcej niż ja.
- Ta ciekawe skąd. - wyburczał pod nosem jeden z Sarenów.
- Słuchaj ta maszyna to nie problem i ja jestem ciekaw jak zadziała w praktyce, więc chętnie zaryzykuję i ją zbuduję. - Wtrącił wyraźnie zaciekawiony Gearno, a następnie dodał: - Kapitanie, są jakieś wytyczne?
- W sumie są tylko dwie, urządzenie nie może być widoczne i musi być z bardzo mocnego materiału. - odparł Kurai.
- Da się zrobić. - odparł Gearno z uśmiechem.
- Świetnie, może to chociaż trochę uchroni nasz obóz, przed atakami smoków. - odparł Hetto, a po chwili dodał: - Jednak zanim za bardzo się nakręcimy to czas zadzwonić do Księcia Volaure i spytać o nagrania.

************

Pomimo szalejącej burzy mokrzy i przemoczeni neczanie, wraz z Kashai nadal jeżdżą quadami po podmokłym i ciężko dostępnym terenie. Koło nauczyciela jadą jedynie Kiazu i Otachi, reszta natomiast szalej gdzieś w innych rejonach toru.
- Hej Kashai kończymy na dzisiaj? - spytał nagle Otachi.
- Kto jak kto, ale Ty masz już dosyć? - odparł Kashai.
- Nie mam dosyć. - odparł Otachi.
- Kashai super zabawa, ale ja mam za chwilę wartę w magazynie, a chciałabym się jeszcze wykąpać. - dodała Kiazu.
- Ah no tak, wy już macie obowiązki. - odparł Kashai a następnie dodał: - Dobra to jedźcie do myjni i odstawcie maszyny do garażu.
- Dzięki Ziom! - odparł Otachi.
- Spoko, znajdziecie resztę czy ja mam im o tym powiedzieć? - spytał Kashai.
- My powiemy!- stwierdził ochoczo Otachi.
- Hahahaha, wiedziałem, że Wy tak łatwo nie odpuszczacie. - zaśmiał się Kashai, a następnie dodał: - To ja jadę, w razie co wiecie gdzie mnie szukać.
- Spoko! - odparła Kiazu.
W tym momencie Kashai odjechał a Kiazu powiedziała:
- To co Ty im powiesz? Ja muszę już lecieć.
- Luz Siostra jedź. - odparł Otachi z uśmiechem.
- Dzięki! Tylko nie jeździjcie za długo! - stwierdziła Kiazu, odjeżdżając.

************

Przy poważnych rozmowach czas płynie jak szalony. Okazało się, że książę Volaure posiada potrzebne nagrania i niezwłocznie wysłał je do obozu maszyn. Jednak na tym spotkanie oficerów nie skończyło się.
- Dobrze, to co nam jeszcze zostało? - spytał spokojnie Hetto.
- Hmm... a tak owoce, jeszcze nie dotarły. - odparł Tajhal, a po chwili dodał: - Jednak mam informacje, że niebawem dotrą do naszego obozu.
- Rozumiem, a co spowodowało ich opóźnienie? - spytał Hetto.
- Jagody Shuiwa - odparł Tajhal.
- To wiele wyjaśnia, chociaż spodziewałem się ze to jagody Dialinwa będą problemem. - odparł Hetto.
- Nie mamy ich na zamówieniu. - odparł Tajhal.
- Aha ... to będę musiał z kimś porozmawiać ... - odparł Hetto, delikatnie do siebie.
- Ja bym chciał odpowiedź na pytanie jakim cudem ten młodzik wie więcej o smokach niż nasz Aluf, który zresztą jest weterynarzem i szefem kliniki. - wtrącił jeden z Sarenów.
- Miał więcej z nimi do czynienia. - odparł Hetto, a następnie dodał: - Przypominam, że smoki nie chorują za często i mimo ogromnej ilości pacjentów, smoki są zdecydowaną rzadkością.
- Pewnie dlatego, że to bezmyślne maszyny do zabijania. - odparł jeden z Sarenów.
- Gdyby było tak jak mówisz, to ujeżdżać mógłby je każdy. - wtrącił chłodno Kurai.
- Punkt dla Ciebie kolego, w końcu nawet zapaleńcy maszyn wiedzą, że na smokach nie może jeździć każdy. - odparł Gearno z uśmiechem.
- Może kolega opowiedziałby nam coś o smokach? - spytał jeden z Sarenów.
- To całkiem niezły pomysł. - stwierdził Hetto.
- W sumie mogę, jednak stanowczo wolałbym przeprowadzać pogadankę o smokach w ich towarzystwie, a nie na sucho ... - odparł chłodno Kurai.
- Czyli nasz kurs "jak postępować ze smokami" musi poczekać. - odparł Tajhal.
- Jednak mimo wszystko mamy kogoś kto ma chęć nas nauczyć. - dodał Hetto.
- Wychodzi szkolenie za szkolenie. - zaśmiał się delikatnie Inkerem.
- Dobra zmieńmy temat. - wtrącił jeden z Sarenów.
W tym momencie w kieszeni Kurai'a zaczął wibrować, a po długości wibracji można wywnioskować, że ktoś do niego dzwoni. Elektryczny neczanin wyjął telefon i po chwili milczenia przerwał dyskusję towarzyszy mówiąc:
- Przepraszam Panowie, muszę odebrać.
- Oczywiście. - odparł Hetto.
Na te słowa Kurai wyszedł z pomieszczenia, a pozostali oficerowie wrócili do zebrania i omawiania ważnych spraw obozu.