czwartek, 9 marca 2017

Epizod 217



"Prezent wysokiej klasy"

Piękna, słoneczna i bez chmurna pogoda idealnie przypasowała, aby urządzić koktajlowe przyjęcie w aromatycznym i wspaniałym różanym ogrodzie. Stoi tam kilka wysokich białych stolików, które bardzo dobrze pasują do różnokolorowych róż. Znakomici goście, kilka modelek i domowników willi stoi, rozmawia, je niewielkie przystawki, popija kawę i herbatę. Wśród nich sprawnie porusza się służba, oraz Rina robiąca zdjęcia.
Przy jednym z stolików Uto "Anyo" Utahime popija herbatę i rozmawia z Siwentei.
- Przepraszam, że przeszkadzam w konwersacji ...- stwierdziła pokornie Rina, a po chwili równie pokornie dodała: - Czy mogę wspaniałym Panom zrobić zdjęcie?
- Oczywiście. - odparł Siwentei.
- Zgadzam się dziecko. - dodał Uto.
Po tych słowach Panowie delikatnie i nieznacznie za pozowali do zdjęcia, a następnie po podziękowaniu przez neczankę Anyo powiedział:
- Dziecko życzę sobie zdjęcie z moja muzą!
- Oczywiście. - odparła pokornie Rina.
W ten wodna neczanka poszła po siostrę, a potem zdobiła jej kilka zdjęć z ikoną mody. A po tej krótkiej sesji, obie dziewczyny spokojnie odeszły.
- Powiedź, że chociaż Tobie się udało ... - stwierdziła Kiazu.
- Mi też się nie udało ... - odparła Rina.
- Heh ... jak sądzisz ile to jeszcze będzie trwało?
- Sachiner mówił, że do 15:00, a potem Sachiner, Ery, Pan Siwentei i Pan Anyo mają żegnać gości...
- Ja też mam, to nowa zachcianka Anyo, ale chyba koło 15:30 będziemy już wolne...
- Fajnie by było ...
- Pogadam z Ery i może mi się uda załatwić to i owo ...
- Spoko ... może Ci się uda ...
- Są na to spore szanse. - odparła Kiazu z uśmiechem.

************

Minęło trochę czasu i gospodarze willi pożegnali już swoich gości. Następnie Uto i Siwentei udali się na partyjkę golfa, Ery zabrała Kiazu do SPA, a Kurai, Rina, Kutaro i Sachiner, chodzą przez luksusowe korytarze rodzinnej willi rodziny Cusan.
- Dobrze, skoro jest chwila wolnego to komora jest już gotowa. - stwierdził Sachiner.
- Teraz już jej nie potrzebuję. - odparł chłodno Kurai.
- Potrzebujesz. Jutro masz być w białej koszuli. - odparł inkub, a po chwili dodał: - Zabawa w komorze plus masaż na rozluźnienie mięśni będzie trwał jakieś 3-4 godziny, wiec idź tam póki dysponujesz tym czasem.
- Nie lubię dotyku. - odparł Kurai.
- Nie obchodzi mnie to! - stwierdził twardo Sachiner, a następnie dodał: - Jak dla mnie możesz nawet wziąć kąpiel z suszarką.. Masz rozluźnić mięśnie przed komorą i nie obchodzi mnie jak tego dokonasz!
- Niech Ci będzie, pomyślę ... - odparł chłodno Kurai.
- Świetnie! Kutaro zaprowadź Pana do komory i dopilnuj aby po tym szpetnym przekrwieniu nie zostało śladu.
- Tak Panie! - odparł pokornie sługa, a następnie dodał: - Pan pozwoli za mną.
Następnie obaj Panowie odeszli i udali się w wyznaczonym kierunku.
- Teraz moja droga, mam Cie tylko dla siebie. - stwierdził dumnie Sachiner, proponując ramię.
Zarumieniona Rina, wzięła inkuba pod ramię i ufnie z nim poszła.
- Sachiner ...
- Moja droga, najbliższe kilkanaście godzin to mi dotrzymujesz towarzystwa. - odparł Sachiner, a następnie dodał: - Moja Droga powiedz mi proszę, czy Twój luby kiedykolwiek powiedział Ci, że Cię Kocha?
- Tak... - odparła pewnie i natychmiastowo Rina.
- Rozumiem, Moja Droga to bardzo dobrze. - odparł Sachiner, a po chwili dodał: - Moja Droga pewnie zastanawia Cię skąd nagle takie pytanie? Widzisz zastanawiałem Cię czy Twój luby w pełni akceptuje to jaka jesteś i czy pragnie Cię zmienić czy nie?... i powiem Ci moja droga, że jest tak jak myślałem, on w pełni Cię akceptuje.
- Też go w pełni akceptuję.
- Wiem Moja Droga, widzę to do dnia w którym Cię uratował. - odparł Sachiner, a następnie zmieniając temat dodał: - Chodź Moja Droga, zaplanowałem dla nas bardzo miły wieczór.

************

Kiazu i Ery ubrane jedynie w białe ręczniki siedzą w drewnianej, upalnej i przepełnionej parą saunie.
- Ale tu przyjemnie. - stwierdziła Kiazu rozpływając się.
- Tak zaiste... - dodała Ery, a po chwili dodała: - A wracając do tematu, to spokojnie wszystko jest pod kontrolą.
- Łatwo Ci powiedzieć ... przywykłaś
- Przywykłam i nigdy mi to nie przeszkadzało... Kochana posłuchaj jeszcze się zaskoczysz ...
- Skoro tak mówisz ...
- A teraz oddaj się relaksowi i myśl o przyjemnych rzeczach ...
- Dobrze ... - odparła Kiazu z uśmiechem.
- Swoją drogą strasznie spięta jesteś
- Tuż przed wyjazdem miałam trening z Kurai'em a potem Darkaril i jego ludzie zaatakowali nasz obóz, a potem sprzątanie i trenowanie bez wiedzy tego sadysty...
- Aż tak Cię wymęczył?
- Tak, myślałam, że zgubię płuca ... ale on wie, że ze mną trzeba twardo i trening z nim przyniósł efekty ... dzięki temu wygrałam wyścig z takim jednym kolesiem z obozu.
- No proszę... super! Gratulacje!
- Dzięki. - odparła Kiazu z uśmiechem.
- A jak Wam udało się przyjechać? Od tak Was puścili?
- No nie ... oficjalnie przyleciał tu tylko Kurai, aby odstawić smoka, a ja z Riną jesteśmy na bardzo ważnej misji obserwacyjnej...
- Brzmi jak nudna misja która może się wykonać sama.
- Heheheh... tak właśnie jest, ale dzięki temu udało nam się spotkać.
- Spryciarze, hehehe ...
- Trochę, ale lepiej aby nie wyszło to za szybko na jaw ...
- Niech zgadnę napięty grafik w obozie, a wy się urwaliście?
- Coś w ten deseń, ale spoko poradzą sobie i bez nas. - odparła Kiazu mrugając okiem.
- Hehehe ... będą musieli

************

Sachiner zabrał Rinę, do swojego smoka, a następnie zafundował jej wspaniały spacer, po zabierających dech piersiach ogrodach, po czym udali się jeszcze nad jezioro. Oboje przez cały ten czas rozmawiali i dobrze się bawili w swoim towarzystwie.
- Moja droga uwielbiam spędzać z Tobą czas. - stwierdził zadowolony Sachiner, podążając bogatymi korytarzami.
- Miło mi to słyszeć. - odparła Rina, nadal ubrana w strój wybrany przez projektanta i puszystą etolę w kolorze chabrowym, o długim, lśniącym, włosiu z czarnymi końcówkami. Dziewczyna cały czas delikatnie rumieni się.
- Moja droga, zrobisz mi przyjemność i usiądziesz na tym fotelu w sposób w jaki lubię?
- Oczywiście ... - odparła spokojnie Rina, a po chwili usiadła w wysokim czerwonym fotelu, założyła nogę na nogę i delikatnie oparła się o prawą poręcz., a następnie dodała: - Kiazu z pewnością zrobiłaby to lepiej ...
- Możliwe, jednak ja moja drogą chciałem zobaczyć Ciebie.
- To bardzo miłe, że tak wspaniały inkub jak Ty chce spędzać ze mną czas ...
- Moja droga byłbym głupi jakbym nie chciał.
Następnie po dłuższej chwili ciszy i patrzenia się na zarumienioną i delikatnie speszoną, wodną neczankę, inkub zrobił jej zdjęcie, a następie w końcu powiedział:
- Moja droga chodź mam dla Ciebie coś jeszcze, jednak najpierw przebierzemy Cię z tej kreacji w coś ... hmm... bardziej odpowiedniego ...
- Skoro sobie tego życzysz ... - odparła pokornie Rina.
- Życzę, życzę. - odparł Sachiner, a następnie dodał: - Marienel!
- Tak Panie?- odparła służąca w czarno białym mundurku, i długich niebieskich włosach, wyglądając zza z jednego pomieszczeń.
- Przebież Panią tak jak "lubię" najbardziej. - stwierdził Sachiner.
- Oczywiście Panie. - odparła pokornie służąca zabierając Rinę do jednego z pokoi.

************

Duże pomieszczenie o jednej czarnej ścianie, a pozostałych białych, w którym na środku znajduje się spore niskie łóżko, zaścielone białą pościelą. Na owym łóżku zasiada Kiazu i Ery, obie są w cienkich nocnych koszulkach i malują sobie paznokcie, robią maseczki i tym podobne rzeczy.
- Dawno nie miałam dnia urody. - stwierdziła Kiazu.
- Tak myślałam. - odparła Ery.
- Mogłabym nie wracać do obozu.
- To zostań, chętnie będę Cię gościć...
- Hmm... kuszące, ale myślę, że na dłuższa metę umarła bym z nudów...
- Wiem, ale przyznaj, że to na swój sposób byłoby fajne...
- Owszem ... Swoją drogą, Anyo dał też sukienkę Rinie?
- Nie z tego co wiem to Ta wredna menda ją kupił, aby w razie co mieć na przyszłość...
- Dziwny typ... nie ma już na co kasy wydawać?
- Pewnie ma, ale wiesz przezorny zawsze ubezpieczony, pewnie jeszcze będą robione pokazy a nóż widelec Anyo stwierdzi, że chce fotografa czy kogoś innego w tej sukience...
- W sumie racja, to nieprzewidywalny typ...
- Ba, ale wiesz ta Twoja kiecka i bielizna są dosłownie obłędne.
- Pewnie! - odparła radośnie Kiazu, a po chwili dodała: - A właśnie mogę je zostawić u Was na przechowanie?
- Jak najbardziej, nie ma problemu. - odparła z uśmiechem Ery.

************

Spora i przestronna sypialnia o stylowych czerwono-białych ścianach, które są stonowane i idealnie skomponowane z złotymi zasłonami, które przysłaniają duże okno i wejście na balkon. Na wprost okien znajduje się bardzo duże, prostokątne łózko o jasnobeżowej pościeli. Rama i zagłówek łóżka są czarne i pikowane. Obok łózka stoją dwie czarne szafki nocne, na których stoją białe lampy. Całości tego wspaniałego pomieszczenia dopełnia puszysty, biały dywan, oraz dwa wysokie,czarne fotele. Na jednym z tych stylowych siedzisk zasiada Sachiner i popija swoje ulubione wino.
- Długo jeszcze? - spytał mocno z niecierpliwiony inkub.
- Nie Panie, właśnie skończyłam. - odparła pokornie służąca wychodząc z ozdobnych drzwi i pozostawiając je otwarte.
-Na reszcie! - odparł twardo Sachiner, a po chwili dodał: - A teraz wynocha!
- Tak panie. - odparła służąca wychodząc z pokoju przez drzwi wyjściowe.
W tym czasie inkub odstawił kieliszek z winem na stół, ustawiony między fotelami i podchodząc do otwartych drzwi powiedział:
- Moja droga wyjdź do mnie.
- Em ... dobrze ...ale .... - odparła spokojnie chociaż bardzo nieśmiało Rina.
- Spokojnie Moja Droga, zapraszam.
W tym momencie do niesamowitej sypialni, weszła, lekko trzęsąca się i bardzo mocno zarumieniona wodna neczanka. Ma ona teraz rozpuszczone włosy, a obrana jest w top, który wygląda jakby był zrobiony z czerwonych tasiemek i ma piękną kokardę, delikatnie pod linią ponętnego biustu. Dodatkowo mam obcisłą mini spódniczkę, utrzymaną w klimacie góry.
- Moja droga wyglądasz niesamowicie. - stwierdził spokojnie inkub, podziwiając piękną dziewczynę.
- Dz... dziękuję... - odparła wystraszona Rina.
- Jednak czegoś brakuje. - stwierdził Sachiner, zdejmując czerwony krawat i podchodząc do neczanki. Następnie Inkub położył ciepłe dłonie na ramionach neczanki i delikatnie odchylając jej drżące ręce, delikatnie, a zarazem mocno związał jej ręce krawatem.
Przerażona i zaniepokojona neczanka nic nie odpowiedziała, jedynie pokornie i ufnie pozwoliła mu na jego działanie.
- Jesteś niesamowita... - stwierdził Sachiner, a następnie położył swoje dłonie na szyi i ramionach neczanki, a następnie nachylił się Riny, położył lewą rękę na jej drżącym policzku, a prawą objął ją w pasie i zaczął coś jej szeptać do lewego ucha.
Spięta i niepewna dziewczyna słucha uważnie, chociaż czuje się bardzo nie komfortowo i najchętniej by stamtąd uciekła.
- Nie za dobrze się bawisz? - stwierdził nagle znajomy głos dobiegający z otwartego balkonu.
- Mówiłem... - wyszeptał Sachiner, a następnie dodał: - Znacznie lepiej bawię się jak Ciebie nie ma w pobliżu.
Po tych słowach inkub delikatnie odsunął się od wystraszonej dziewczyny, a z za zasłon wyszedł Kurai, cały ubrany na czarno.
- Ku..Kurai ... - stwierdziła łamiącym się głosem Rina.
- Ta "stołówka" jest dzisiaj zamknięta - stwierdził twardo Kurai, chłodno patrząc na inkuba.
- Może, dla Ciebie ale nie dla mnie. - odparł Sachiner.
- Właśnie zwłaszcza dla Ciebie, jest zamknięta. Zostaw ją. - stwierdził Kurai.
Tym czasem Sachiner puścił wodną neczankę, która z łzami w oczach usiadła na podłodze, i spokojnie przeszedł, koło Kurai'a, a następnie zabrał swój kieliszek wina i wyszedł z pokoju mówiąc:
- Znaj moją łaskawość ... Nie mam ochoty na gierki.
- W porządku? - spytał chłodno Neczanin, kucając obok skrepowanej ukochanej.
- Tak ... - odparła drżącym głosem dziewczyna.
- Zrobił Ci coś?
- Ni... nie ... Ku ... Kurai ... ja... ja wiem ... ja... jak ...to ... wyg... wyglądało ... ale.. - wyszlochała nie pewnie, drżącym głosem Rina.
- Cii...- odparł Kurai, a następnie przytulił ukochaną mówiąc: - Najpierw się uspokój, a dopiero potem będziemy rozmawiać.
Neczanka nic nie odpowiedziała, jedynie potakująco kiwnęła głową wtuloną w klatkę piersiową, neczanina.
W tym momencie Kurai zobaczył kopertę przyczepioną do krawata, zawiązanego na dłoniach neczanki. Niewiele myśląc, neczanin odczepił kopertę, otworzył ją i zaczął czytać w myślach.
- Kurai... - stwierdziła nagle Rina, odklejając się od zaczytanego ukochanego.
W zaistniałej pozycji neczanka swobodnie patrzy mu głęboko w spokojne i opanowane oczy, które doskonale skrywały każdą jego myśl.
- Słucham... - stwierdził chłodno i bez emocjonalnie Kurai.
- Ja ... ja wiem... że to ... mało odpowiednia chwila ... ale ... - odparła Rina z delikatnie szklanymi oczami, a następnie wzięła głęboki oddech, aby chociaż na sekundę uspokoić się, a następnie przyjaźnie, ciepło dodała:
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
A po chwili, neczanka dała Kurai'owi buziaka w usta. Elektryczny neczanin odłożył list na bok i powiedział:
- Dziękuję.
- Proszę. - odparła Rina z promiennym uśmiechem, a po chwili dość smutno spytała: - Dostałeś list ... coś ważnego? Pewnie musisz iść ...
W tym momencie Kurai, położył swoje ciepłe dłonie na czerwonych policzkach neczanki i bardzo subtelnie i namiętnie pocałował ją w drżące wspaniałe usta, a po dłuższej chwili powiedział:
- Tutaj mam ważniejsze spotkanie, w którym liczysz się dla mnie tylko Ty...
Neczanka zaczerwieniła się na następnie patrząc w oczy ukochanego niepewnie i przyjaźnie, spytała:
- Rozwiążesz mi ręce?
- Hmm... jeszcze nie teraz ... - odparł chłodno Kurai, a następnie ponowie pieszczotliwie, subtelnie i bardzo namiętnie pocałował swoją ukochaną w spragnione i ponętne usta.
Jednocześnie lewą ręką subtelnie obejmował ją w pasie, a w prawą dłonią trzymał ją za kark. Następnie jego ciepłe i delikatnie dłonie, przyjemnie ogrzewały, jeszcze trzęsące się ciało neczanki. Tym samym jej spragnione pieszczot ciało, przechodziły przyjemne ciepłe dreszcze. W tym czasie Kurai również spokojni, subtelnie i bardzo namiętnie całował ukochaną po ramionach, szyi, policzkach i ustach ...
- Rina ... - wyszeptał spokojnie Kurai.
- Tak ... - odparła pieszczona dziewczyna
- Kocham Cię ...

************

"Jeśli to czytasz to oznacza, że mój wspaniały plan powiódł się. Zresztą jak każdy mój genialny plan. Skoro musisz wiedzieć, to Twoja cudowna Dama pamiętała i wspominała mi o tym, jednak dobrze wierz, że nie mogłem Ci jej tak po prostu oddać. Nawet w mojej nieskończonej łaskawości. Obaj dobrze wiemy, że Ja nie oddaje od tak wspaniałych kobiet.
Ah, zapomniałbym, nie wtajemniczałem w swój plan Twojej lepszej połowy, po co zawracać jej głowę drobiazgami, z resztą mi też się coś należało.
Właśnie dostałeś wysokiej klasy prezent z najwyższej półki, bądź łaskaw tego nie popsuć. W końcu w takim dniu, nie mogła dać Ci czegoś cenniejszego od siebie. Prawda?
I chodź szczerze Cię nienawidzę, to zrobiłem to dla wspaniałej damy, do której obaj mamy słabość, a nie ku Twojej uciesze.
Sachiner Cusan
Ah tak i jeszcze jedno, Wszystkiego Najlepszego z Okazji Urodzin, i wiedz ze jak zmarnujesz te szanse to ja chętnie się Nią zaopiekuję. I ja nie zmarnuje takiej szansy."