czwartek, 15 września 2016

Epizod 201


".... Upragnione szkolenie ... "


Blady świt nastał stanowczo za wcześnie, więc mimo budzika który dawno zadzwonił zaspane neczanki nadal leżą w swoich wygodnych łóżkach. Diuna, marudząc zakryła głowę swoją poduszką i mamrotała coś pod nosem. Kiazu co prawda przeciąga się, jednak jest daleka od wywleczenia się z łózka. Tym czasem Rina leży na brzuchu i bawi się telefonem.
- Kto wymyślił tak nie ludzkie godziny aby wstawać ... - narzekała Diuna.
- Przestań, będziemy się dobrze bawić, jak dobrze pójdzie to dzisiaj zaczniemy trening. - odparła Kiazu.
- Taa... na pewno ... - odparła Diuna.
- Oj nie marudź quady mogą być super. - odpowiedziała radośnie Kiazu, zrywając się z łóżka.
- No dobra, ale pod warunkiem, że wszyscy dotarli. - stwierdziła Diuna.
W tym momencie do pokoju wpadli rozchichotani neczańscy bracia, ubrani w mundury z Ineeven, którzy radośnie wykrzykując przekrzykiwali się na wzajem. Bracia mają na sobie niedbale założone błękitne turbany, które skrywają doszczętnie włosy neczan. Dodatkowo mają niebieskie koszule, na krótki rękaw i utrzymane w arabskim stylu, oraz długie, dopasowane do ciała, granatowe spodnie. Całości dopełniają żółto-czerwone, grube, ozdobne pasy na biodrach oraz wysokie, czarne, skórzane buty.
- To ten dzień! - wykrzyknął Otachi wskakując na łózko Kiazu.
- Dzisiaj czekają nas quady! - stwierdził Hachi, lądują na łóżku Diuny i jednocześnie zrzucając ją z niego.
- Aua! ... - wrzasnęła Diuna lądując czterema literami na twardej podłodze.
- Nie przesadzaj, tylko wstawaj! - odparł Hachi.
- Czas zaszaleć! - dodał Otachi.
- Taaaa... - stwierdziła Diuna, zabierając swoją kołdrę i poduszkę, a następnie udała się na łóżko Riny i wepchnęła się do jej łóżka.
- Hmm... ooo jakiś kokonik ... - stwierdziła przyjaźnie Rina, przeciągając się.
- Tak, ciepły i przyjemny kokonik. - doprała Diuna skrywając się pod kołdrą.
- No weź siostra wstawaj! - stwierdził Hachi.
- Nie ... nigdzie nie idę ...- odparła Diuna.
- Wyłaź i to już. - dodała stanowczo Kiazu, podchodząc do zwiniętego kokonu.
- Kiazu ... zostaw ją ... zaraz ją wyciągnę ...- stwierdziła Rina, wstając do łazienki.
- Kochana, niby jak? Przecież specjalne traktowanie to jej konik .. - odparła Kiazu.
- Hmm... mam pewien pomysł. - odparła pokornie Rina, zamykając drzwi do łazienki.
- Ciekawe co wymyśliła? - spytał zaciekawiony Otachi.
- Nie wiem i nie obchodzi mnie to ... dzisiaj nic nie wyciągnie mnie z łóżka. - odparła Diuna, kuląc się i jeszcze bardziej chowając się pod kołdrą.
Nagle do pokoju dziewczyn rozległo się pukanie do drzwi. Kiazu szybko podbiegła do drzwi i energicznie je otworzyła.
- O to Ty ... myślałam, że to Hetto ... Hej Kurai ... - stwierdziła Kiazu otwierając szerzej drzwi.
- Też Cię miło widzieć. - odparł chłodno Kurai, a następnie dodał: - Gotowi?
- TAK! - odparli energicznie i zgodnie neczańscy bracia.
- Nie ... ja czekam na łazienkę, a Diuna nie chce wyjść z kokonu. - odparła Kiazu.
W tym momencie z łazienki wyszła Rina, ubrana w swój mundur z Ineeven. Tym samym mam na sobie granatową, przyjemną sukienkę na ramiączka, sięgającą do połowy ud, która w sprytny sposób połączona jest z bulwiastymi spodniami. Dodatkowo ma czarne buty, skrywające swoją długość pod nogawkami oraz wspaniały żółto-czerwony, zdobiony pas. Całości dopełnia błękitna chusta, wspaniale upięta w ozdobny turban, który w całości skrywa długie włosy neczanki, pozostawiając widoczną jedynie grzywkę dziewczyny.
- No siostra zaszalałaś. - stwierdził Otachi.
- Świetne upięcie, zupełnie inne niż upięcia dziewczyn, które widziałam w obozie. - stwierdziła z podziwem Kiazu.
- Ciekawe upięcie - stwierdził chłodno Kurai, uważnie obserwujący wodną neczankę, a następnie dodał: - Gdzie widziałaś takie upięcie?
- Dziękuję .- odparła z uśmiechem rumieniąca się Rina, a po chwili dodała: - Hmm... Nigdzie ... jak miałam założyć chustę to upięcie samo mi przyszło do głowy... co...coś nie tak?
- Nic takiego nie powiedziałem, po prostu coś mi się przypomniało. - odparł chłodno Kurai a po chwili dodał: - Do twarzy Ci w nim.
- Dzięki. - odparła nieśmiało Rina.
- Co Ci się przypomniało? - spytała Kiazu.
- Nie teraz, Hetto na nas czeka, a ktoś tu jeszcze nie wyszedł z łózka. - odparł wymijająco Kurai.
- Heh ... dobra nie wnikam ... - odparła Kiazu, a następnie zebrała swoje rzeczy i poszła się przebrać.
- Dobra to jak chcesz ją wyciągnąć? - spytał zaciekawiony Otachi.
- Wiesz zawsze możemy wynieść ją razem z łóżkiem. - dodał Hachi z wrednym uśmiechem.
- Hmm... to chyba nie będzie potrzebne ... - stwierdziła Rina, podchodząc do ziemnego neczanina i odchylając jego głowę do tyłu.
Następnie wodna neczanka, zaczęła, opuszkami palców miziać twarz bata tak jak tylko ona potrafi. Nie trzeba było długo czekać, a Hachi rozpływając się zaczął głośno i przyjemnie mruczeć.
Wkrótce zaintrygowana Diuna wyłoniła się z swojego wspaniałego kokonu i powiedziała:
- No nie! To chwyt poniżej pasa!
- Mrrr.... o tak ... chce jeszcze ... - stwierdził rozpływający się Hachi.
- Jak wyjdziesz Tobie też zrobię masażyk ... - odpowiedziała spokojnie Rina, nie przerywając miziania brata.
- Przyznam, że też się robię zazdrosny ... - dodał Otachi.
- Ciebie tez mogę popieścić. - odparła Rina rumieniąc się.
- Dobra macie czas do póki wszyscy nie będą ubrani, a potem idziemy spotkać się z Hetto. - wtrącił twardo Kurai.
- Jasne Ziom! - odparł Otachi.
- Spoko, ale ja jestem następna! - odparła Diuna wychodząc całkiem spod kołdry.


************

Metalowa komnata o żółtych ścianach, w której za czarnym masywnym biurkiem, zasiada głównodowodzący obozu maszyn, który pije kawę i rozmawia z przybyłymi do niego neczanami.
- Jak się spało? - spytał Hetto.
- Ujdzie ... - odparła Diuna.
- Dobrze.. - odpowiedziała zgodnie reszta.
- Cieszy mnie to. - odparł Aluf,a po chwili dodał: - Cieszy mnie również, że ktoś spędził noc grzecznie w sam w swoim pokoju.
- Nie musisz, mnie pilnować. - odparł chłodno Kurai, który w nocy wrócił do siebie.
- Pewnie masz rację, jednak obchód to obchód, nie przeskoczysz tego.. - odparł Hetto, a po chwili dodał: - A jeśli chodzi o sprawy ważne to mam dla Was dobrą wiadomość. Zaraz po śniadaniu zaczynanie szkolenie z quadów.
- HURA! - wykrzyknęli radośnie Hachi, Otachi i Kiazu.
- Wiedziałem, że się ucieszycie. Aha ... Kashai i Syale będą czekać na Was przy trasach szkoleniowych. - odparł Aluf z uśmiechem
- To oni prędzej poznają nas niż my ich. - wymamrotała Diuna.
- Owszem, lecz dzisiaj zobaczycie ich twarze. - kontynuował przyjaźnie Hetto, a następnie dodał: - Swoją drogą dziewczyny macie ciekawe i niespotykane w moich stronach upięcie turbanu.
- Też nam się podoba i dzięki nim wyróżniamy się w przyjemny sposób - odparła Kiazu z uśmiechem.
- Chyba nie każesz nam ich zdejmować i zakładać na nowo? - spytała dociekliwie Diuna.
- Oczywiście, że nie, bardzo ładnie w nich wyglądacie i nie naruszają regulaminu. - odparł dowodzący z uśmiechem.
- Świetnie! - odparła entuzjastycznie Kiazu.
- To co Hetto możemy iść już na śniadanie? - wtrącił Hachi.
- Właśnie możemy? - dodał Otachi.
- Tak możecie, zatrzymywanie Was tu nie ma najmniejszego sensu. - odparł Hetto.
Na te słowa Hachi, Otachi i Kiazu entuzjastycznie i radośnie wybiegli z gabinetu.
- Heh .. lepiej pójdę bo wyjedzą wszystko zanim się ruszę. - stwierdziła niechętnie Diuna, wychodząc za rodzeństwem.
Wkrótce pozostali neczanie również wyszli z gabinetu oficera, pozostawiając go samego.

************

- Kurai ... czy ... czy mogę wiedzieć co Ci się przypomniało kiedy mnie rano zobaczyłeś? - spytała pokornie i niepewnie Rina, idąc przez obóz koło elektrycznego neczanina.
- Tak ... przypomniały mi się pewna księżniczka z odległej krainy - odparł chłodno Kurai.
- By... Była kimś Ważnym dla Ciebie?
- Nie ... Praktycznie nie znam jej ... jedynie widziałem ją kilka razy... I szczerze nie znam nawet jej imienia..
- Aha ... rozumiem...
- A o tym sposobie zakładania chusty na głowę, wiem jedynie że w tamtym rejonie tak się nosi jedynie rodzina królewska ... a pamiętam o tym ponieważ miałem o tym kilkugodzinne i piekielne nudne szkolenie ...
- To wiele tłumaczy ... Hmm... możliwe, że to przypadek ...
- Owszem, w końcu wielkie umysły myślą tak samo.
- Ewentualnie może przed zamieszkaniem za ziemi, byłam tam jakąś służącą czy coś...
- Wątpię w to ... jednak kto to wie ... królestwa zwykle są ogromne ... - odparł chłodno Kurai, a następnie dodał: - Nie zawracaj sobie teraz tym głowy, po wojnie przebadamy Waszą przeszłość ...
- Masz rację ... dzięki .. - odpowiedziała Rina z uśmiechem.
W tym momencie neczanie skręcili w wąską przestrzeń między dwoma kontenerami, która jest skrótem na stołówkę. Wkrótce elektryczny neczanin zatrzymał się i delikatnie, ale stanowczo pocałował swoją ukochaną w stęsknione i zatroskane usta.
- Kurai ... a...a co jak ...- wyszeptała zarumieniona Rina.
- Ciiiii.... - wtrącił chłodno Kurai, a następnie dodał: - Chodź idziemy dalej...
- Dobrze ... - odparła Rina.

************

Obozowa stołówka jest naprawdę spora i ma nawet dwa piętra. Znajduje się w niej ogrom masywnych i długich stołów, przy których swobodnie mieszczą się 2-3 odziały. Neczańskie rodzeństwo zasiada na górnym piętrze, nie opodal okna, przy stosunkowo pustym stole i zajadają się aromatycznym śniadaniem.
- Ciekawe gdzie podziewają się nasze gołąbki? - spytała nagle Diuna.
- Diuna ... - odparł karcącym głosem Hachi.
- No co? Jestem ciekawa... - odpowiedziała Diuna.
- Jemu chodzi o to, że mamy pewną tajemnicę ... pamiętasz? - dodał Otachi.
- Diuna, nie nazywaj pewnych rzeczy po imieniu. - dodała Kiazu.
- Dobra, dobra zrozumiałam ... ale to nie zmienia faktu, że pewne rzeczy mnie ciekawią. - odparła Diuna.
W tym momencie do neczańskiego rodzeństwa podeszła Rina, oraz Kurai. Oboje przynieśli tace z jedzeniem i szybko usiedli przy stole.
- Co macie takie dziwne miny? - spytała niepewnie Rina.
- Diuna miała problem ze swoim mózgiem. - odpowiedział Hachi.
- A Twoim problemem jest to, że się urodziłeś. - odgryzła się Diuna.
- I wszystko jasne ... - odparła spokojnie wodna neczanka.
- Weź bo jak się odzywasz to jedzenie mi kiśnie! - stwierdziła Diuna.
- O to wspaniale! Może przesiądę się bliżej? - odparł Hachi z wrednym uśmiechem.
- Heh ... poranek jak każdy inny. - stwierdził Otachi.
- Hmm.... nie do ... - wodna neczanka próbowała coś powiedzieć, jednak za nim skończyła mówić Kiazu, zabrała Otachiemu kiełbaskę.
- Ej! To moje oddawaj! - wtrącił twardo wietrzny neczanin.
- Tak? To przyjdź i sobie ją weź! - odparła z determinacją w głosie Kiazu.
- Rina, mówiłaś coś ... - wtrącił spokojnie Kurai, który w ogóle nie przejmuje się zaistniałą sytuacją.
- Już nic ... chociaż w sumie jest jak w domu... - odparła Rina z uśmiechem.
- Prawie jak w domu. - poprawił Kurai.
- Hmm... masz racje w domu jest jeszcze Neko, która lubi wykorzystywać takie sytuacje na swoją korzyść. - odparła Rina.
- Dokładnie ... - odparł chłodno Kurai.

************

Po śniadaniu, które znacznie się przeciągnęło neczanie oraz drugi oddział stawili się w końcu przed głównymi trasami szkoleniowymi. Tam czekali już na nich dwaj mężczyźni, ubrani w klasyczne mundury z Ineeven, ale nie mają na głowie turbanów. Jeden z nich luzacko siedzi na quadzie i ma pomarańczowo-czerwono-czarne krótkie włosy oraz przyjemne zielone oczy. Drugi natomiast stoi obok pierwszego i ma zielono-fioletowe włosy, spięte w kucyka i sięgające mu do ramion oraz szare oczy.
- Syale, pamiętasz naszą umowę? - spytał wojskowy siedzący na quadzie.
- Tak Kashai, pamiętam. Tak samo jak to, że wisisz mi piwo. - odparł Syale, a następnie dodał: - Ekh .. Witam wszystkich na szkoleniu z maszyn bojowych. Ja jestem Syale a ten typ to Kashai.
- Siema! - stwierdził Kashai, machając prawą ręką i uśmiechając się.
- Hej Syale! - odparli zgodnie neczanie.
- Bez turbanu wyglądasz o niebo lepiej. - dodała Kiazu.
Na te słowa Syale jedynie uśmiechnął się. Tym czasem drugi oddział składający się z pięciu wojskowych w pełnych mundurach z Ineeven. Natomiast ostatni członek oddziału VEeN85 jest w oficerskim mundurze o stopniu kapitana czy Saren'a. Ma on szkarłatne bardzo krótkie włosy oraz ciemne oczy o bliżej nie określonym odcieniu.
- Aha, żeby było jasne. Zdajemy sobie sprawę, że wśród Was są oficerowie jednak dla Waszej informacji na torze szkoleniowym to my jesteśmy wyżej w hierarchii rozumiemy się? - spytał Kashai.
- Tak jest. - odparli zwięźle i zgodnie wszyscy wojskowi.
- Dobra to skoro to mamy ustalone to za nim zaczniemy wyjaśnić jeszcze jedną sprawę. - stwierdził Syale, a następnie dodał: - Kto z Was ma jakiekolwiek prawo jazdy niech podniesie prawą rękę w górę.
Na te słowa cały oddział VEeN85, wraz z Kurai'em podnieśli ręce.
- No proszę Syale, masz aż siedmiu chętnych na szkolenie z Tobą. - stwierdził Kashai z wrednym uśmieszkiem.
- Grupa jak grupa ... - odparł Syale, a następnie odchodząc dodał: - W takim układzie grupę z prawo jazdy zapraszam ze mną, udamy się na inny tor.
Na te słowa cały oddział VEeN85 wraz z elektrycznym neczaninem, bez słowa udali się za swoim przewodnikiem, a Diuna spytała:
- Kashai skąd te wredne uśmiechy?
- Hehehe ... Syale, będzie miał znacznie więcej papierkowej roboty niż ja. - odparł Kashai.
- Swoją drogą ... - zaczęła niepewnie Rina.
- Ja jestem Kiazu to Rina, Diuna, Hachi i Otachi. - wtrąciła entuzjastycznie ognista neczanka.
- Miło w końcu poznać Wasze imiona. - odparł Kashai z uśmiechem.
- Czekaj Ziom ... Ty, Syale i jakaś panna przyprowadziliście nas do obozu. - stwierdził Hachi.
- Dokładnie tak. - stwierdził Kashai, a następnie dodał: - Ta dziewczyna to Marsui, pewnie niebawem na nią natraficie.
- Spoko. - stwierdziła Kiazu.
- Swoją drogą czym się różni nasze szkolenie od tego szkolenia co mają ci z prawkiem? - spytała Diuna.
- Hmm... głownie nauczycielem, oraz tymże wy zaczynacie od quadów a oni wsiadają od razu do maszyn bojowych. - odparł Kashai z uśmiechem godnym chochlika.
- Rozumiem, czyli oni mają przyśpieszoną wersję szkolenia. - odparła Kiazu
- Dobra my tu gadu gadu, a kiedy zaczynamy szkolenie? - wtrącił ochoczo Otachi.
- Hehehe podoba mi się ten entuzjazm. - odparł Kashai, a następnie ochoczo dodał: - Doba ferajna idziemy po sprzęt i zaczynamy!
- Hura! - odparli radośnie neczanie.

************


Tymczasem Syale wraz z swoimi podopiecznymi udał się do ogromnego szarego hangaru, gdzie w niewielkim gabinecie, zaczął od zbierania informacji i papierkowej roboty. Ci z którymi aktualnie Syale nie rozmawia stoją w wąskim korytarzu i czekają na swoją kolej. Ten nauczyciel, ma ogrom pracy jeszcze przed zaczęciem szkolenia.