czwartek, 16 lutego 2017

Epizod 215



"Wycieczka do Cusan'ów "


Wczesnym rankiem, a właściwie bladym świtem, skrytym jeszcze na pochmurnym, szarym niebie. Mimo tak strasznie wczesnej pory Kiazu, Rina i Kurai są już w gabinecie swojego przełożonego i rozmawiają.
- Jeśli dobrze zrozumiałem, to masz odstawić Mishel'a do Sachinera, a dziewczyny maja z Tobą lecieć, gdyż odbędzie się tam pokaz mody? - stwierdził Hetto.
- Tak.. - odparł chłodno Kurai.
- Posłuchajcie, wyprawę Kurai'a jestem wstanie wyjaśnić, ale nie mogę napisać w raportach, że dziewczyny pojechały na pokaz mody, a do odstawienia smoka wystarczy chyba jedna osoba! - odparł Hetto, a po chwili dodał: - Dlatego nie zgadzam się na to.
- Ale Hetto...
- Nie! - powtórzył twardo Aluf, przerywając tym samym wypowiedź Kiazu.
- Hetto ja muszę tam jechać! To dla mnie ogromna szansa której nie mogę zmarnować! Być muzą Uso to wielkie wyróżnienie!
- Rozumiem, ale od strony wojskowej to nie istotne. - odparł Hetto, a następnie dodał: - Ja wiem, że potem dacie mi popalić w obozie i dacie mi się mocno we znaki, ale zrozumcie nie mogę Was od tak puścić.
- Hetto, mam pomysł. - wtrącił chłodno Kurai.
- Domyślam się jednak i chyba wiem co chodzi Ci po głowie. - odparł Hetto a następnie dodał: - Do Cusan'ów poleci sam Kurai ...
- Nie, nie nie! - wykrzyczała Kiazu.
- Kiazu! - ganił twardo Kurai.
- W tym czasie Ty i Rina pójdziecie do opuszczonej ambony na zachodzie i zrobicie mi spis zwierząt. - kontynuował Hetto.
- Ale to nudne! - stwierdziła Kiazu.
- Kiazu uspokój się, tak trzeba. - odparł chłodno Kurai.
- Koniec dyskusji, dziewczyny zapraszam do ambony, a Kurai'a wysyłam do willi. - dodał Hetto.

W tym momencie Kiazu spojrzała w oczy Hetto, a następnie w oczy siostry i przyjaciela. Po chwili patrzenia uśmiechnęła się pod nosem.

************

Blade słońce z trudem przebija się przez delikatnie szare chmury, które jeszcze nie dają się do końca obudzić słońcu. Po jeszcze zamglonej polanie, pogrążone w wysokiej trawie, przemykają się Kiazu i Rina. Ubrane są one w mundury z Ineeven i mają po czarnej torbie przerzuconej przez ramię.
Wkrótce, na skraju mieszanego lasu, przed naszymi bohaterkami pojawiła się prosta, wysoka zbita z pali konstrukcja z przybitą do nich drabiną oraz drewnianą budka nad ziemią.
- Według wytycznych to ta ambona. - stwierdziła pokornie Rina.
- Dobra to wchodzę tam. - odparła entuzjastycznie Kiazu.
W tym momencie zerwał się silny wiatr, który bez trudu poszargał mgłę. Wkrótce okazało się, że poryw powietrza wywołał lądujący na polanie Mishel.
- Gotowe? - spytał chłodno Kurai.
- Tak! - odparła Kiazu zeskakując z ambony.

- Świetnie to ruszamy. - odparł chłodno Kurai.

************

Obozowa stołówka jest naprawdę spora i ma nawet dwa piętra. Znajduje się w niej ogrom masywnych i długich stołów, przy których swobodnie mieszczą się 2-3 odziały. Hachi, Otachi i Diuna zasiadają na górnym piętrze, nie opodal okna, przy stosunkowo pustym stole i zajadają się aromatycznym śniadaniem. Po chwili do neczan dosiedli się Syale, Kashai oraz Ruln.
- Siema wszystkim! - stwierdzili radośnie neczańscy bracia.
- Hej. - odparł Kashai.
Wkrótce wszyscy ze wszystkimi się przywitali i powrócili do pałaszowania śniadania.
- Jakoś mało Was dzisiaj. - stwierdził Ruln.
- Kurai, poleciał zaprowadzić smoka do jego domu. - stwierdziła Diuna.
- A dziewczyny, są w jakieś tam ambonie i robią spis. - dodał Otachi.
- To ten smok należy już do kogoś? - zdziwił się Kashai.
- Tak, ten smok należy do pewnego bogacza. - odparł Hachi.
- Słyszałem, że podobnież to smok kogoś z rodu Cusan. - dodał Syale.
- Bogacze i ich zachcianki. - dodał Kashai.
- A dziewczyny chyba coś zbroiły co? - stwierdził Ruln.
- Czemu tak uważasz? - spytała Diuna.
- Ptaszki śpiewają, że pokonała w biegu Murlane. - odparł Syale.
- Ziom i za to kara tak? - stwierdził Hachi.
- Może nie kara, ale zapewnienie aby przez jakiś czas nie pokazywała się Murlane na oczy.
- Hehehe, to to tak. - dodał Otachi z uśmiechem.
- I założę się, że Kiazu wróci znudzona i oszalała. - dodała Diuna.
- Pewnie poszła bardziej w roli obstawy czy coś, wiecie różna zwierzyna tam żyje. - stwierdził Syale.
- Heheheh, to może nie będzie się tak bardzo nudzić. - stwierdził Hachi mrugając okiem.

************

Biały, ogromny zamek, który jest idealną mieszanką renesansu i gotyku, a swoją konstrukcją przypomina średniowieczną twierdzę. Posiada on aż sześć potężnych wież i jest zbudowany na planie ogromnego prostokąta. Głównym akcentem konstrukcyjnym tego olśniewającego pałacu jest budynek centralny na bazie kwadratu. Budynek centralny wtapia się jednym bokiem w większą budowlę i to połączenie stanowi fasadę główną zamku. Czerwone szpiczaste dachy wspaniałe wpasowują się w nietuzinkowy urok zamku. W środku widać również intensywnie zielony zadbany ogród rozciągający się przez całe zamkowe podwórze. Natomiast przed pałacem znajduje się wielkie błękitne jezioro, o delikatnym lazurowym zabawieniu. To wspaniałe, skąpane w południowym słońcu i niewiarygodne miejsce z pewnością jest wstanie pomieścić ogrom wszelakich istot. Po dłuższej chwili na lśniącą taflę jeziora wyszedł wysoki mężczyzna o krótkich włosach, o brązowoszarym zabarwieniu. Jest on ubrany w białą koszulę na krótki rękaw i czarne spodnie uprasowane w kant. Dodatkowo ma zielone oczy oraz cienkie czarne okulary na nosie i zdecydowanie wygląda jakby na kogoś czekał.
Nagle na krystalicznej tafli spokojnie, a zarazem pewnie wylądował spory czerwony smok z trójką pasażerów na grzbiecie
- Witam Państwa w Willi Chateau Cusan, proszę się nie obawiać obecnie znajdujemy się na krystalicznej tafli gdzie można bezpiecznie zsiąść. Służba zajmie się państwa bagażem. - stwierdził pokornie mężczyzna stojący na tafli, a po chwili dodał: - Mishel, Witaj w domu.
Smok jedynie pogardliwie warknął, a neczanie schodząc przywitali się z służącym.
- Hejka Kutaro! - stwierdziła radośnie Kiazu.
- Cześć Kutaro. - dodała Rina.
W tym momencie do przybyłych podeszło dwóch innych sługów, którzy zaopiekowali się smokiem i szybko zabrali go do jego boksu.
- Pan Sachiner już na państwa czeka, więc zapraszam za mną. - stwierdził pokornie Kutaro, zapraszając gości do środka ogromnej wilii.

************

Duża, przestronna, pałacowa komnata o lśniąco białych ścianach i urządzana w lekko starym stylu. Na prawo od wejścia znajduję się duża drewniana, nierozkładana sofa z ciemno brązową ramą i brązowo-beżowym obiciem. Na wprost niej pod jednym z trzech dużych okien stoi drewniany stów w ciemnym drewnianym kolorze. Natomiast w lewym górnym rogu soi spore narożne biurko, na którym stoi biała lampa, a przy nim stoi skórzane brązowe krzesło. Całości dopełnia ciemno brązowa drewniana podłoga i puszysty czerwony dywan oraz wspaniałe obrazy na ścianach. W tym ekskluzywnym pokoju przy biurku zasiada Sachiner i popijając kawę, pracuje przy komputerze. W ten w komnacie rozległo się głośne pukanie do drzwi.
- Proszę ... - odpowiedział chłodno inkub odstawiając filiżankę z kawą.
- Przepraszam Panie, neczanie przybyli. - odparł pokornie Kutaro wpuszczając do komnaty trójkę gości.
- Witajcie w Willi Chateau Cusan, miło mi Was widzieć. - stwierdził szarmancko inkub, podchodząc do przybyszy, a następnie Sachiner przywitał się z damami po przez pocałunek prawej dłoni, a na koniec podał rękę elektrycznemu neczaninowi.
- Strasznie długo Wam zajął przyjazd. - stwierdził Sachiner.
- Twój smok się guzdrał. - odparł chłodno Kurai.
- Dobra, dobra gdzie jest Uso? Gdzie ten pokaz? - wtrąciła podekscytowana Kiazu.
- Moja droga, wszystko w swoim czasie, po pierwsze natychmiast wszyscy idziecie się przebrać. - odparł inkub, a następnie dodał: - Nie pozwolę abyście w tych paskudnych strojach chodzili po mojej wspaniałej wilii.
- Muszę, przyznać że Twoja propozycja jest bardzo na miejscu. - odparła Kiazu.
- Kutaro, zabierz Panie do słonecznego pokoju, i dopilnuj aby wróciły odmienione. - stwierdził Sachiner.
- Jak sobie Pan życzy. - odparł pokornie Kuraro otwierając drzwi i zapraszając gestem aby panie wyszły. Wkrótce neczanki wraz z sługa opuścili pomieszczenie.
- Ty możesz się przebrać tam. - stwierdził Sachiner, pokazując drzwi za sobą, a następnie beztrosko dodał: - Nagrodę za odnalezienie Mishela przelałem już na Twoje konto.
- Dobrze wiesz, że to nie ja go znalazłem. - odparł chłodno Kurai.
- Wiem, jednak to Ty go przyprowadziłeś i to z Tobą uzgadniałem nagrodę, a nie z Twoja lepszą połową. Już pomijając fakt, że dla niej tez mam nagrodę, jednak o niej potem.
- Tak, tak ... rób jak chcesz.
-Żebyś wiedział,że zrobię i to nawet bez Twojej zgody.
W tym momencie bez słowa poszedł się przebrać. Neczanin zrobił to bardzo szybko i sprawnie, co za tym idzie już po chwili elektryczny neczanin wyszedł z dodatkowego pomieszczenia. Ubrany jest teraz w w czarne jeansowe spodnie i białą koszulę z krótkim rękawem, która jest nie do końca zapięta, gdyż ma odpięte dwa pierwsze guziki, oraz jest niezakasana w spodnie.
- Nie wierze, Kutaro dał Ci brudną koszulę czy Ty już ją ubrudziłeś? - stwierdził pogardliwie Sachiner patrząc na ciemne przebarwienie koszuli po prawej stronie neczanina.
- Koszula jest czysta. - odparł chłodno Kurai.
- Rozepnij koszule, co tam ukrywasz?
- A podobnież nie gustujesz w facetach ...
- Nie gadaj tylko rozpinaj.
- Jaki stanowczy i obsesyjny ... - stwierdził chłodno Kurai rozpinając koszulę.
- Nie na widzę Cię! Nie schlebiaj sobie stanowczo wole Kobiety! - odparł poirytowany Sachiner, a po chwili dodał: - Nie pozwolę abyś mi narobił wstydu.
- Wiem ... wiem ... - odparł chłodno Kurai i odsłaniając swojego wielkiego siniaka powiedział: - Nasz wspólny znajomy zostawił mi pamiątkę po sobie.
- I to bardzo paskudną, jednak przynajmniej to dowód, że byleś silniejszy od niego... - stwierdził Sachiner, a po chwili dodał: - Dobrze na razie załóż T-shirt , a tej pamiątki jak dobrze pójdzie pozbędziemy się do rozpoczęcia pokazu.
- Jak chcesz ... - odparł chłodno Kurai idąc się przebrać.



************

Hachi, Diuna i Otachi odbyli trening na maszynach bojowych, pograli trochę w kosza a teraz idą do maszynowni aby popracować trochę z mechanikami.
- Szkoda, że Hetto nam też nie pozwolił iść. - stwierdził Hachi.
- Może, nam coś jeszcze znajdzie. - stwierdziła Diuna.
- Póki co w sumie mamy tajna misję i mamy na nią coraz mniej czasu. - dodał Otachi.
- Tak wiem, i planowo mieliśmy wyrobić się z tym do jutra... ale wtedy było nas pięcioro, a teraz jest nas troje i musimy być gotowi na każdą chwilę ... po prostu super ... - odparła Diuna.
- No, ale teraz pomaga nam Hetto... - dodał Otachi.
- Taa.... bardziej pilnuje aby wszystko poszło dobrze... - odparła Diuna.
- Nie narzekaj, wyrobimy się. - odparł Hachi.
************

Duża, przestronna, pałacowa komnata o lśniąco białych ścianach i urządzana w lekko starym stylu. Na prawo od wejścia znajduję się duża drewniana, nierozkładana sofa z ciemno brązową ramą i brązowo-beżowym obiciem. Na wprost niej pod jednym z trzech dużych okien stoi drewniany stów w ciemnym drewnianym kolorze. Natomiast w lewym górnym rogu soi spore narożne biurko, na którym stoi biała lampa, a przy nim stoi skórzane brązowe krzesło. Całości dopełnia ciemno brązowa drewniana podłoga i puszysty czerwony dywan oraz wspaniałe obrazy na ścianach. W tym ekskluzywnym pokoju na sofie sofie zasiada Kiazu ubrana w elegancką, czarną krótką sukienkę bez ramiączek z błyszczącym białym paskiem, która sięga jej do połowy ud. Ta kreacja jest zarówno seksowna jak i elegancka i wyrafinowana. Obok niej siedzi Rina ubrana w niebieską, prostą, luźną sukienkę, z ramiączkami idącymi od środka dekoltu i oplatają szyję wodnej neczanki. Jej kreacja jest bardziej sportowa, ale jednocześnie podkreśla jej walory i sięga jej do kolan. (Rina na kolanach trzyma swój aparat) Tym czasem Kurai ubrany w czarne jeansy i czarny T-shirt, oraz czarną rozpiętą koszulę na krótki rękaw, stoi oparty o biurko, a Sachiner stoi po środku komnaty i rozmawia z swoimi gośćmi.
- Czas nas goni więc czas przejść do rzeczy. - stwierdził Sachiner, a następnie dodał: - Wasz plan dnia wygląda następująco, zaraz po naszej rozmowie, zaprowadzę Was do Ojca i tej nieznośnej Diwy, następnie zjemy wspólny obiad, a za 3 godziny zaczyna się całonocny pokaz.
- Całonocny? to dziwne ... - odparła Kiazu.
- Diwa przedstawia swoją nową kolekcje, zaczynając od bielizny a na sukniach wieczorowych kończąc. Zakładam, że będziesz miała kilka wyjść, więc nie przynieś mi wstydu. - odparł inkub.
- Jestem profesjonalna ... heh ... i co dalej? - odparła Kiazu.
- Potem możecie się przespać. Jutro o 13:00 jest przyjęcie koktajlowe, z diwą. - stwierdził Sachiner, a po chwili dodał: - Moja droga z tego spotkania również życzył bym sobie zdjęcia.
- Jak sobie życzysz. - odparła pokornie Rina.
- Dobrze, po przyjęciu i objedzie macie czas wolny, z tym że moja szanowna małżonka życzy sobie spędzić czas z Tobą Kiazu, a ja życzę sobie spędzić go Riną. - stwierdził Sachiner.
- To Ery też tu jest!? Super! - wykrzyknęła radośnie Kiazu.
- Owszem jest, aha po jutrze po śniadaniu odbędzie się mała sesja zdjęciowa samego diwy, a potem zgrywamy zdjęcia i zostaniecie odwiezieni do obozu. - odparł Sachiner, a następnie dodał: - Czy wszystko jasne?
- Tak, a Ery wie, co planujesz pod jej nosem? - odparła Kiazu.
- Moja droga, moja małżonka wie z kim chce spędzić jutrzejszy wieczór. - odparł Sachiner.
- No weź daj tej dziewczynie spokój. - stwierdziła Kiazu.
- Niech zgadnę moja droga, jesteś zazdrosna, że ktoś tak wspaniały jak ja nie interesuje się Tobą tylko Twoja siostrą? Cóż za niebywały pech moja droga. - odparł inkub z wrednym uśmiechem.
- Phi ... - prychnęła Kiazu i ucięła rozmowę.
- Ah uleciało mi, wszystkie zdjęcia masz wykonać Ty moja droga. - dodał szarmancko inkub, patrząc na zarumienioną neczankę.
- Jak sobie życzysz. - odparła pokornie Rina.